Co ze mną jest nie tak? Gdzie popełniłam błąd?
Jestem kobietą po 30, 8 lat po ślubie z dzieckiem.
Mam bardzo dobrą pracę, mieszkanie, pasje, biegam z bardzo dobrymi wynikami.
Maż trenuje tak samo jak ja, jest bardzo dobrym facetem, gotuje, sprząta, z zewnątrz wydaje się że mamy idealny związek, a...więcejle jednak?
Poznałam rok temu faceta, młodszego ode mnie.
Wspólne treningi, wspólnie spędzony czas, kilka długich rozmów i zaczął bardziej mi się podobać niż powinno.
Podziałało to w drugą stronę także, był upojny, zajebisty seks, masa uczuć, chociaż spotykaliśmy się tylko czasami, rozmawialiśmy ze sobą codziennie, wiedziałam że to jest facet z którym chce być.
Dawał mi dużo, i chociaż wiedziałam ze to nie jest fair, brnęłam w to głębiej.
Jak z początku trzymałam się dobrze psychicznie, i w domu starałam się nie pokazywać , że jest mi źle, tak z czasem już nie umiałam. Seksu z mężem unikałam, a gdy już do niego dochodziło, to płakałam nad sobą, bo czułam się okropnie.
ON nigdy nie chciał abym podjęła decyzje odejścia ze względu na niego, zawsze mówił mi że to ma być moja decyzja, ja muszę tego chcieć, ON mnie nie wyciągnie, bo mogłabym tego żałować za jakiś czas, sama muszę to zrobić. Sama muszę wiedzieć czego chce i jak chce żyć.
A ja się boję, cholernie boje.
Z czasem ON odsunął się ode mnie, dotarło do niego, że ja nigdy rodziny nie zostawię, „wyłączył” funkcje uczuć, dostawałam z jego strony tylko przyjemność ale o uczuciach do mnie już nie mówił. Tak trwaliśmy zaś kolejny czas, ale ja nie wytrzymywałam już psychicznie, każde spotkanie niosło ból, jego obojętności, tęskniłam do jego uczuć, a w domu stałam się okropna, na niczym mi nie zależało, no bo ile można udawać?
Tydzień temu ON zdecydował, że niczego już nie chce, że robi to dla mojego dziecka, bo ja nie powinnam mu życia burzyć, że przyjemność też jest nie poprawna w tej relacji.
Płakałam, bardzo płakałam, mam wrażenie że ktoś wyrwał moje serce, czuje ogromną pustkę.
Nie umiałam mu niczego dać, (oprócz kilku chwil, i rozmów) niczego nie mieliśmy, tylko nasze pragnienia i wyobrażenia.
Ja nie mam odwagi odejść z swojego życia, bo jestem wygodna,
ON jest sam, od kilku lat jest sam, otworzył się do mnie, jednak umiał odciąć się i przerwać ten beznadziejny układ, a ja teraz nie wiem co ze sobą zrobić.
Wiem, że jak zdecyduje się odejść, to ON mi pomoże, wiem o tym, ale jednak nie umiem.
Od tygodnia nie napisałam do niego, chociaż wiem że jak napisze to mogłabym z nim porozmawiać, ale każda tak rozmowa boli.
ON podjął decyzje, wycofał się … a ja nadal stoję w tym samym miejscu.
Chce normalnie funkcjonować a nie umiem, myślę cały czas o NIM, często płacze
dlaczego inteligenta, ładna kobieta pakuje się w taką relacje?
Co jest ze mną nie tak? mniej