Mariusz Litwin

Z Panem Mariuszem Litwinem miałem wątpliwą przyjemność się zetknąć w ostatnim tygodniu podczas pobytu na oddziale chirurgicznym Szpitala w Golubiu-Dobrzyniu. Znalazłem się tam w związku z zabiegiem rekonstrukcji więzadła krzyżowego w kolanie. Sam zabieg został przeprowadzony bezproblemowo. Niestety zostało zastosowane w moim przypadku znieczulenie zewnątrzoponowe (w kręgosłup), co było pośrednio źródłem przyszłych problemów. Po zabiegu przez 8 godzin miałem leżeć na plecach. Zupełnie szczerze muszę przyznać, że zamiast o godzinie 20, wstałem około 19.15. Poszedłem do toalety i niestety poczułem zawroty głowy. Następnego dnia nie mogłem podnieść głowy, gdyż jakakolwiek próba wiązała się z ogromnym bólem głowy i nudnościami. W nocy wystąpiły wymioty. Miał miejsce po prostu zespół popunkcyjny. Pomału zbliżam się do głównego problemu i dużej kontrowersji, związanej z błędną, niedbałą i pochopną decyzją Pana Litwina. Następnego dnia rano podczas obchodu Pan Litwin zapytał mnie jak się czuję. Stwierdziłem, że już całkiem dobrze – wtedy powiedział, że dziś wychodzę. Kiedy powiedziałem, że nie jestem pewien czy nie za szybko, odparł – dobrze jutro, po czym kiedy stwierdziłem, że jednak powinno być ok, w ciągu 5 sekund zmienił po raz trzeci zdanie i znowu stwierdził, że dziś wychodzę, po czym pospiesznie przeszedł do następnego pacjenta. Wyszło na to, że wypis pod którym podpisał się Pan Mariusz Litwin to tak naprawdę tylko i wyłącznie moja decyzja, a wiadomo, że wiedzę medyczną odnośnie potencjalnych dalszych zdarzeń, które mogły nastąpić, mam trochę mniejszą od ordynatora. Niestety w domu wieczorem zaczął się dramat. Wszystkie objawy zespołu popunkcyjnego zaczęły wracać i w krótkim czasie znowu zostałem osobą "leżącą", skazaną na pomoc rodziny, która szczęśliwie była w stanie mi pomóc. Znowu musiałem leżeć praktycznie bez ruchu i bez ruszania głową przez następne dwa dni. W międzyczasie była wezwana karetka pogotowia, której ekipa potwierdziła, że mamy do czynienia z zespołem popunkcyjnym i zalecono leżenie i picie. Po dwóch dniach, w związku z małym postępem w procesie powrotu do zdrowia, zostałem przetransportowany (na własny koszt) karetką z Torunia z powrotem do Szpitala w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie w ciągu następnych dwóch dni w końcu doprowadzono mnie do stanu właściwego. Podczas obchodu przed ostatecznym wypisem Pan Litwin, na moją uwagę, iż czuję się dobrze, ale nie mam pewności, czy znowu coś się nie wydarzy, odrzekł, wykazując się wątpliwym poczuciem humoru, iż wychodząc z domu na ulicę też zawsze się może wszystko wydarzyć (!). Kiedy stwierdziłem, że ja nie mam wiedzy odnośnie tego, czy coś może się stać, a ordynator taką wiedzę mieć powinien, usłyszałem, że po wyjściu mam kontynuować leczenie w Poradni Zdrowia Psychicznego… Nawiasem mówiąc taki wniosek (błędny), że leczę się w PZP wysnuł na takiej podstawie, iż cały czas przyjmuję leki psychotropowe, po epizodzie depresyjnym sprzed lat. Tak więc moja ocena tej osoby, wynikająca z opisanej historii, może być jednoznacznie negatywna. Pozdrawiam

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Lekarz fachowiec i prawdziwy rzemieślnik. Osoba lekarza bardzo kompeteentna i nadzwyczaj uczciwa. Szczery i otwarty w swoich wypowiedzi. Przede wszystkim bardzo uczciwy. Polecam! To doskonały chirurg.☺

Totalnie zły lekarz. Wywyższa się nad pacjentami i ich rodzinami, bo jest ordynatorem. Dwa dni bez informacji o chorobie mimo leżenia w szpitalu. Jak już zmusiłem doktora do jakiejkolwiek konsultacji to informacje były zdawkowe, a jego zachowanie wskazywało, że wolałby porozmawiać o samochodach.

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Byłam operowana przez Doktora M.Litwina. Bardzo miły, kompetentny, kontaktowy lekarz. Przychodząc na wizyty na wszystkie nurtujące pytania udzielał wyczerpujących informacji. Jako ordynator oddziału stworzył taką atmosferę, że każda osoba z personelu zasługuje na pochwałę. Oddział prowadzony przez dr Litwina godny polecenia. Dziękuję, że własnie tam trafiłam z Torunia.