Adres

Stefana Okrzei 132, Otwock

W tym gabinecie nie można umawiać wizyt przez internet

Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)


Brak informacji o usługach i ich cenach

Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?

Pokaż innych weterynarzy w pobliżu

Cennik

Brak informacji o usługach i cenach

Ten lekarz nie dodał jeszcze informacji o usługach i cenach.

Moje doświadczenie

2 opinie pacjentów

Ogólna ocena

Trzymamy rękę na pulsie Sprawdzamy wszystkie opinie. Specjaliści nie mogą płacić za modyfikowanie lub usuwanie opinii. Dowiedz się więcej
M
Lokalizacja: Inny

Radzę omijać szerokim łukiem!!!!! Pojechaliśmy do pani Olgi z podejrzeniem, że pies mógł zjeść trutkę na gryzonie. Psu została pobrana krew do badania, wyniki wyszły niby ok. Pani Olga miała wiedzę że pies oddał niebieski stolec, co jak się okazało jest jednym z pierwszych widocznych objawów spożycia tejże substancji. Mimo wszystko zapewniła nas, że gdyby tak było to napewno we krwi by to wyszło. Uspokoiliśmy się. Po pewnym czasie pies zaczął kuleć i spuchła mu noga, nie zastanawiając się pojechaliśmy do pani Olgi, okazało się że ma krwiaka. Dwa zastrzyki i maść na żylaki miały załatwić sprawę. Wieczorem samopoczucie psa było coraz słabsze, do tego bardzo spuchła mu szyja, zadzwoniłam do pani Olgi po czym usłyszałam żeby przyjechać następnego dnia. Nie mogąc patrzeć na to jak pies się męczy i nie zastanawiając się pojechaliśmy do kliniki weterynaryjnej. Opowiedzieliśmy od początku cały bieg wydarzeń. Decyzją lekarzy pies został na badania i na obserwację. Szybko otrzymaliśmy informację że podejrzenie o zjedzeniu trutki było słuszne. Gdybyśmy czekali do jutra pies napewno by nie przeżył. Stan był na tyle zły że jedynym ratunkiem była transfuzja krwi i kosztowne leczenie, co też nie było wiadomo czy pomoże. Lekarze powiedzieli że ewidentnie błąd weterynarza, że trutki na gryzonie są różne. Jedne działają po kilku dniach a inne nawet po dwóch tygodniach. Pani Olga miała czarno na białym po kolei wszystkie objawy. Mimo to nie powtórzyła badania a wręcz przeciwnie, przekonała nas że pies trutki nie zjadł. Nie mogąc się pogodzić z sytuacją pojechałam do pani Olgi, myślę że każdy by tak zrobił. Powiedziałam że chce odzyskać wszystkie pieniądze które u niej zostawiłam, ponieważ nie mam życzenia by dorobiła się na krzywdzie mojego psa. Wspomniałam również, że wchodząc na pierwszą lepszą stronę w internecie i wpisując objawy zjedzenia trutki napisane są dokładnie takie objawy z jakimi do niej przyjechaliśmy, usłyszałam od pani Olgi pytanie dlaczego w takim razie sama nie wyleczyłam psa. I tu pani ,, weterynarz " zwrócę się do pani- otóż dlatego, że jednocześnie na tych samych stronach internetowych jest napisane aby nie robić nic na własną rękę i odrazu udać się do weterynarza, po za tym nie mam takich kompetencji aby leczyć zwierzęta, robiąc to mogłabym narazić je na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Pani Olga stwierdziła że to nie jej wina że podtruwam swoje zwierzę i że chcę ją naciągnąć na pieniądze. Otóż droga pani weterynarz, zapewniam że nigdy nie skrzywdziła bym żadnego zwierzątka a słysząc takie oskarżenia i jednocześnie mając psa w ciężkim stanie w klinice dobiła mnie pani jeszcze bardziej!!!!! Na szczęście trafiliśmy na świetnych lekarzy z powołania. Po transfuzji piesek czuje się lepiej. Leczenie będzie jeszcze trwało.

M
Lokalizacja: W innym miejscu chorba nerek

Bardzo pomocna serdeczne zaangażowana emocjonalnie doskonały diagnosta kocha zwierzęta bardzo dziękuję za opiekę i pomoc

Wystąpił błąd, spróbuj jeszcze raz

Najczęściej zadawane pytania