lek. Piotr Łebkowski

Teoria o nieistnieniu terminu porodu wyznaczonego z USG to bardzo nieśmieszny żart. Od początku wiedziałam, że w moim przypadku termin porodu z miesiączki będzie zupełnie inny - i tak było, różnica ponad miesiąc (!). Pan doktor uznał, że i tak będzie posługiwał się wiekiem ciąży wyznaczonym z OM i uznał, że zamiast w 12 tygodniu to jestem w 17. Nie wiem jak wygląda prowadzenie ciąży przez pana doktora, ale jeżeli każdej kobiecie mówi, że przy różnicach terminów porodu dziecko ma zaburzenia rozwoju to jednak coś jest nie tak. Ciekawe czy w moim przypadku wysłałby mnie na wywołanie porodu w terminie om i urodzilabym wcześniaka.

Wizyta przebiegła w przyjaznej atmosferze, doktor bardzo miły i komunikatywny. Odpowiedział na wszystkie moje pytania. Nie zgadzam się z opiniami ponizej

Centrum Diagnostyki Medycznej MULTI MED

Dziękujemy za podzielenie się opinią

U pana doktora byłam jakis czas temu, na szczęście kolejna wizyta była odwołana, ze strony lekarza.
Jestem w pierwszej ciazy, przyszłam do lekarza w okolicach 8 tygodnia, to co usłyszałam mnie zamurowało, a mianowicie nie muszę brać witamin, bo "po co"? Argument: są przecież w owocach, zalecił zaprzestanie brania kwasu foliowego, informujac, że nie jest juz potrzebny. Nie zauważył wysokiego tsh, nie zlecił badania usg. Jedyne co to zlecił badanie morfologii i moczu. Był miły, ale porównując z innymi ginekologami, no cóż odradzam wizytę u tego pana.
Więcej do tego lekarza nie wróciłam i nie wrócę.

Lekarz twierdzi, że nie ma potrzeby samobadania piersi ("po co się stresować" ), do tego uważa, że tabletki antykoncepcyjne nie niosą za sobą ryzyka poważnych powikłań i mają jedynie szereg pozytywnych działań, zero złych konsekwencji dla zdrowia, twierdzi, że podskórne implanty antykoncepcyjne zatrzymują miesiączkowanie (co jest nieprawdą) i w związku z tym odradza tą metodę, ale zapytany o konkrety, to znaczy o możliwe konsekwencje, działania niepożądane nie był w stanie nic powiedzieć. Do tego rzucił komentarzem obrazliwym dla osób czarnoskórych, w tym mojej rodziny, że taka metoda jest dobra tylko dla afrykańskich kobiet..

Rozmowa o antykoncepcji była zainicjowana przez lekarza a nie przeze mnie, co już w ogóle jest uważam nie na miejscu, a zaczął rozmowę dlatego, że miałam 2 cesarki i generalnie nie powinnam już zachodzić w ciążę!....

Dodatkowo twierdzi, że cytologia co roku jest bez sensu, a częściej to już w ogóle (chciałam zrobić po 9 miesiącach) choey pomysł. Mówi, że co 3 lata wystarczy (na mój komentarz, że koleżanka dzięki częstemu badaniu cytologicznemu ekspresowo wykryła początek nowotworu i dzięki temu udało się szybko ją wyleczyć, powiedział że to nie jest żaden argument).

Pan doktor rzeczywiście był miły i punktualny, ale bardzo nie podobało mi się podejście do sprawy z którą przyszłam. Doktor oglądając wyniki cytologii, które nie wyszły najlepiej, tłumaczył, że nic się nie dzieje i następną cytologię mam powtórzyć za 6 miesięcy. Nie zbadał, stwierdził, że skoro "nic się nie dzieje" to nie trzeba, już nie wspominając o badaniu piersi, które wypadałoby zrobić dla samej kontroli. Doktor nie zaproponował żadnej metody leczenia. Jestem rozczarowana i cieszę się, że po wizycie u tego lekarza zapisałam się jeszcze na jedną do innego specjalisty, która przebiegła w zupełnie odmienny sposób, a lekarz rozwiał wszystkie moje wątpliwości, zaproponował wizytę, badanie kontrolne i wykazał ogólne zainteresowanie moim zdrowiem.

Nie mam pojęcia skąd te negatywne opinie, ale niewiele brakowało, żebym odwołała przez nie wizytę. Cud, że mój problem był na tyle pilny, że potrzebowałam konsultacji szybko. Wyszłam z gabinetu z bardzo miłymi odczuciami, zaopiekowana. Doktor bardzo sympatyczny, tworzy miłą atmosferę, nie stresującą, czy wywierającą jakąś presję, uważnie słucha. Od razu rozpoznał w czym problem, opowiedział o co chodzi, dobrane leczenie wydaje się rozsądne, nie wiem jak będzie z jego skutecznością. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Z pewnością do niego wrócę.

Nie polecam
Jak słyszę od lekarza, że w moim przypadku wystarczą badania raz na dwa lata,to aż mi słabo. Za dużo moich znajomych zmarło lub miało np usuwane całe piersi. Lekarz nie zlecił USG piersi mimo moich obaw i wyczuwania podczas samokontroli, że moje torbiele się powiększyły. Pokazałam poprzedni wynik, nawet dokładnie go nie przeczytał i stwierdził, że to jest ok. Cytologię pobrał, ale chyba tylko dlatego, że powiedziałam, że ostatnią miałam w 2017 r. Za to sam, z własnej woli, pobrał posiew do badania. Później mówił, że tam zawsze coś się znajdzie i jak będę odbierać wyniki to mam przyjść po receptę. Bardzo mi to dziwnie wygląda. Ponad to, od czasu wizyty mam infekcję, choć nie miałam już bardzo długo tego typu problemów. Żałuję, że tam poszłam, ale nie stać mnie na lekarza prywatnie a zależało mi na pobraniu cytologii. Pierwszy raz u ginekologa czułam wstyd i zażenowanie, ni czułam się komfortowo.
Na koniec dodam, że lekarz nie miał fartucha tylko zwykły T-shirt, zamiast maseczki, zsuwającą się z twarzy chustę a w pokoju do rozbierania przed badaniem nie było nawet osłon na stopy. (Byłam w przychodni na Chełmskiej

Miałam pierwszą wizytę u Pana Doktora w przychodni i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Okazało się, że nie jestem zapisana przez jakąś pomyłkę, ale Pan Doktor i tak mnie przyjął. Bardzo przyjazne podejście do pacjenta i luźna atmosfera. Pan doktor wykonał odpowiednie badania i wystawił skierowanie i receptę. Na pewno nie będzie to moja ostatnia wizyta u tego lekarza.

Umówiłam się do tego lekarza, ponieważ chciałam założyć antykoncepcyjną wkładkę domaciczną. Założenie wkładki jest refundowane, wynika to z rozporządzenia MZ (pacjent pokrywa koszt samej wkładki, ale zabieg jej założenia i zdjęcia pokrywa NFZ). Lekarz udzielił mi niezgodnej z prawdą informacji, że świadczenie to nie jest refundowane i mogę sobie je wykonać co najwyżej prywatnie. Dosłownie mnie wyśmiał. Całą wizytę mówił do mnie po imieniu, per "Martynka". Używał zwrotów takich jak "Martynka kto ci takich głupot naopowiadał? Internetu się naczytałaś?". Podczas całej wizyty kilkukrotnie wracał do kwestii absurdalności mojego pomysłu założenia wkładki na NFZ. Kilkukrotnie wracał do tego tematu tylko po to, żeby wyśmiać pomysł, że miałoby to być refundowane i zadawał pytania jak wyżej, śmiejąc się przy tym.
Tydzień po wizycie złożyłam skargę do NFZ. NFZ przyznał mi rację i zażądał od placówki wyjaśnień. Pan Łebkowski wszystkiego się wyparł. Napisał w piśmie, że wkładki nie założył ze względu na stan zapalny pochwy (jest to kłamstwo, bo stanu zapalnego nie mam). Zaprzeczył, jakoby odbyła się rozmowa o refundacji.
Do tego wszystkiego, spóźnił się tego dnia do pracy pół godziny, i, jak zauważyłam, sprawiał wrażenie, ze traktuje to jak standard i swoje święte prawo (nie powiedział ani słowa na usprawiedliwienie swojego spóźnienia, co więcej od momentu jego przyjścia do pracy, do momentu zaproszenia pierwszej pacjentki, minęło kolejne 10 minut).
Tym wpisem chciałabym oszczędzić choć jednej osobie wątpliwej przyjemności bycia wyśmianą i upokorzoną przez tego aroganckiego i kłamliwego pana.

Trafiłam do Pana Łebkowskiego wpadając "z ulicy" w poszukiwaniu pomocy po nieodbytej wizycie w innej placówce. Lekarz przyjął mnie bez problemu bez planowanej wizyty. To był moment który zapoczątkował rozwiązanie mojego problemu z nawracającymi zakażeniami, stanami zapalnymi itd. Ciągnące się problemy, na które poprzednich 5 ginekologów przepisywało globulki (po których zakażenia wracały), zostały rozwiązane u Pana Łebkowskiego za pomocą kilku zabiegów-opatrunków. Po dwóch latach nieudanych metod leczenia mój stan wrócił do normy. W moim przypadku pomoc lekarza była niezawodna.