Boję się odrzucenia od strony chłopaka który mi się bardzo podoba. Jest on w ciężkiej sytuacji ponie
2
odpowiedzi
Boję się odrzucenia od strony chłopaka który mi się bardzo podoba. Jest on w ciężkiej sytuacji ponieważ jest w ośrodku wychowawczym i wychował się w domu dziecka. Bardzo mi jest go szkoda. Ale mój strach nie daje mi nawet możliwości jakkolwiek z nim porozmawiać na żywo a było już wiele okazji. Boje się o jego przyszłe losy... A tak bardzo zależy mi na tym żeby mu pomóc. Znajomi mówią mi że oni są niebezpieczni bo z ośrodka wychowawczego ale ja nie chce w to wierzyć.
Dobrze by było, byś odpowiedziała sobie na pytanie o motywy Twojego "zainteresowania". Co to znaczy, że On CI się podoba (fizycznie?) - bo zupełnie go nie znasz przecież... I co jest tu ważniejszą motywacją: chęć poznania go, czy pomocy? Już sam fakt, że jest Ci go szkoda, jest tu niedobrą motywacją? W związku przyjacielskim. miłosnym czy życiowym potem, z drugim człowiekiem nie możemy pełnić roli terapeuty, misjonarza, ratownika, pomocnika i lekarza, czy matki/ ojca, bo to związek czyni związkiem nierównym, niepartnerskim. Wtedy możemy podejrzewać, że realizujemy jakąś misję, jakieś zadanie wobec osoby bliskiej, zamiast kochania jej i brania od niej uczucia. Pomaganie, odczuwanie wobec partnera litości, zobowiązań, poczucia misji i obowiązku czyni ze związku uczuciowego związek zadaniowy, strategię pomocową, a nas wywyższa i dodatkowo dystansuje od podmiotu uczuć, nie wspominając o tym, że instrumentalizuje związek i partnera (z podmiotów stajemy się przedmiotami). Oczywiście, często nasze związki przechodząc przez ten etap dojrzewają, bo wyjściowym standardem więzi i relacji (o mechanizmach i "misjach ratowniczych" nie wspominając) są nasze związki z opiekunami pierwszoplanowymi i osobami znaczącymi (najważniejszy okres rozwojowy, gdy to się kształtuje a potem gruntuje to pierwsze lata życia) - czyli najczęściej rodzicami, co znaczy, że przez wiele pierwszych lat dorosłości nasze związki z ludźmi (zwłaszcza miłosne) są odzwierciedleniem i powtórką / kontynuacją naszych związków z mamą i tatą/ opiekunami czy efektem deficytów/ zaburzeń/ niespełnień/ trudności, z nimi związanych. Czyli prawdopodobieństwo, że chcąc pomóc chłopcu, chcesz sobie coś udowodnić i zrealizować, coś czego nie udało się mieć/ zrealizować w dzieciństwie w Twoich relacjach z bliskimi, jest bardzo duże.... Takie misje w większości są nieudane, bo aby był związek najpierw musi być miłość i to bezwarunkowa, dopiero potem pomoc itp. Docelowo decyzja musi być Twoja i tylko Twoja, jednak w tym scenariuszu istnieje większe prawdopodobieństwo porażki, Twojego cierpienia i nieszczęścia niż sukcesu oraz rozwoju i miłości. Powodzenia!
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam, poprzedni komentarz dokładnie opisuje zagrożenia budowania relacji z pozycji „Ratownika”. Podobnie widzę opisywaną sytuacje. Relacja miłosna oparta na chęci pomocy może nie tylko nie pomóc, ale również stworzyć nowe problemy. Uczcie, które miało leczyć staje się wtedy źródłem cierpienia. W sytuacji, którą opisałaś wyraźnie jest takie zagrożenie. Pozdrawiam.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.