Ciągły lęk i wykorzystywanie seksualne, gdzie zwrócić się o pomoc?
4
odpowiedzi
Kłaniam się.Nie wiem jak dokładnie opisać problem, za co przepraszam, postaram się to ująć najkrócej jak umiem.
Od 8 lat, może nawet 16 lat, trudno mi jest powiedzieć, dlatego, że to uczucie towarzyszy mi odkąd pamiętam, towarzyszy mi ciągły lęk, jakaś obawa, strach, który wydaje mi się, że nie ma uzasadnienia. Bez znaczenia, czy znajduje się sam, kiedy wszystko na pozór jest ok, czy kiedy wszystko idzie źle.
Przez większość czasu mam obniżony nastrój, bardzo często towarzyszy mi poczucie beznadziejności, tak dodatkowo dochodzi do tego zniechęcenie. Coraz częściej miewam dni, gdzie rzeczy które mnie wcześniej cieszyły, a o których teraz myślę, powodują u mnie zniechęcenie. Natomiast w te ciężkie dni kiedy zmuszam się do ich wykonywania, bo trzeba jakoś żyć, czymś zająć czas, po niedługim czasie zbiera mnie na wymioty, siadam w kącie i łzy same cisną mi się do oczu.
Nie ważne jest także to czy śpię 4, 8 czy 12 godzin, wstaję przeważnie już zmęczony i zniechęcony.
Często miewam natłok myśli, których nie mogę powstrzymać. Czy uczucie samotności
Najgorzej było rok temu. Kiedy przez 4 miesiące, może dłużej, nie wiem dokładnie, dlatego że dni zlewały mi się w całość. Wtedy spałem po 12 godzin, robiłem co mogłem żeby spać jak najdłużej, żeby nie budzić się rano i nie czuć. Olbrzymie poczucie beznadziejności, szarości. Natłok myśli na których kontrolować nie mogłem, wszystko to było dużo silniejsze! Myśli samobójcze były przy tym nie odłączne!
Wszech obecny bałagan i smurd w pokoju wo-gule mi nie przeszkadzał. a wszystko to, co działo się dokoła było mi obojętne.
Natomiast w ciągu kilku ostatnich miesięcy doświadczyłem jakiś "zjazdów" samopoczucia, przygnębienia, ataku strachu, samotności tak silnych, że jedyne co mi przychodziło do głowy, to to najgorsze rozwiązanie
Jednak pojawiają się dni, kiedy te wszystkie rzeczy są znacznie słabsze, i mogę się choć trochę cieszyć tym co wcześniej. W miarę dobrze funkcjonować. I w te lepsze dni, pomimo tego, że lęk i tak mi towarzyszy, odnoszę wrażenie, tak jak by te stany beznadziejności były urojone, wytworem mojej wyobraźni
Ja już sam nie jestem pewny, czy to co mi dolega, to jest depresja, czy może ja sam porostu próbuję ją sobie w mówić, żeby się jakoś wytłumaczyć.
Jeśli mogła by mi Pani poradzić, co powinienem zrobić, gdzie się zwrócić o pomoc, jeśli jej naprawdę potrzebuję, będę bardzo wdzięczny.
Nie chcę też wypisywać "wszystkich" problemów z tym związanych, dlatego że się wstydzę.
Wydaje mi się także, że może to wszystko wynikać z bardzo złych kontaktów z moją rodziną jak również z otoczeniem i "doświadczeniami" z przeszłości.
Od 8 lat, może nawet 16 lat, trudno mi jest powiedzieć, dlatego, że to uczucie towarzyszy mi odkąd pamiętam, towarzyszy mi ciągły lęk, jakaś obawa, strach, który wydaje mi się, że nie ma uzasadnienia. Bez znaczenia, czy znajduje się sam, kiedy wszystko na pozór jest ok, czy kiedy wszystko idzie źle.
Przez większość czasu mam obniżony nastrój, bardzo często towarzyszy mi poczucie beznadziejności, tak dodatkowo dochodzi do tego zniechęcenie. Coraz częściej miewam dni, gdzie rzeczy które mnie wcześniej cieszyły, a o których teraz myślę, powodują u mnie zniechęcenie. Natomiast w te ciężkie dni kiedy zmuszam się do ich wykonywania, bo trzeba jakoś żyć, czymś zająć czas, po niedługim czasie zbiera mnie na wymioty, siadam w kącie i łzy same cisną mi się do oczu.
Nie ważne jest także to czy śpię 4, 8 czy 12 godzin, wstaję przeważnie już zmęczony i zniechęcony.
Często miewam natłok myśli, których nie mogę powstrzymać. Czy uczucie samotności
Najgorzej było rok temu. Kiedy przez 4 miesiące, może dłużej, nie wiem dokładnie, dlatego że dni zlewały mi się w całość. Wtedy spałem po 12 godzin, robiłem co mogłem żeby spać jak najdłużej, żeby nie budzić się rano i nie czuć. Olbrzymie poczucie beznadziejności, szarości. Natłok myśli na których kontrolować nie mogłem, wszystko to było dużo silniejsze! Myśli samobójcze były przy tym nie odłączne!
Wszech obecny bałagan i smurd w pokoju wo-gule mi nie przeszkadzał. a wszystko to, co działo się dokoła było mi obojętne.
Natomiast w ciągu kilku ostatnich miesięcy doświadczyłem jakiś "zjazdów" samopoczucia, przygnębienia, ataku strachu, samotności tak silnych, że jedyne co mi przychodziło do głowy, to to najgorsze rozwiązanie
Jednak pojawiają się dni, kiedy te wszystkie rzeczy są znacznie słabsze, i mogę się choć trochę cieszyć tym co wcześniej. W miarę dobrze funkcjonować. I w te lepsze dni, pomimo tego, że lęk i tak mi towarzyszy, odnoszę wrażenie, tak jak by te stany beznadziejności były urojone, wytworem mojej wyobraźni
Ja już sam nie jestem pewny, czy to co mi dolega, to jest depresja, czy może ja sam porostu próbuję ją sobie w mówić, żeby się jakoś wytłumaczyć.
Jeśli mogła by mi Pani poradzić, co powinienem zrobić, gdzie się zwrócić o pomoc, jeśli jej naprawdę potrzebuję, będę bardzo wdzięczny.
Nie chcę też wypisywać "wszystkich" problemów z tym związanych, dlatego że się wstydzę.
Wydaje mi się także, że może to wszystko wynikać z bardzo złych kontaktów z moją rodziną jak również z otoczeniem i "doświadczeniami" z przeszłości.
Witam.
Objawy, które Pan opisuje są niepokojące i domyślam się, że w znacznym stopniu utrudniają Panu życie. Z całą pewnością nie "wmawia" ich Pan sobie. Należy zaufać swoim odczuciom, nawet a może zwłaszcza wtedy, kiedy wydają się nieracjonalne i nieprzystające do Pana sytuacji życiowej. Proszę potraktować z powagą swoje samopoczucie, zwłaszcza że w okresach zniżek nastroju przychodzą Panu do głowy ostateczne rozwiązania. Trzeba pamiętać, że depresja jest chorobą śmiertelną, może doprowadzać do zachowań samobójczych.
Ponieważ z Pana opisu wynika, że złe samopoczucie trwa od bardzo dawna i nawraca, należy przyjąć, że samo nie przejdzie. Radziłabym niezwłocznie zgłosić się do lekarza psychiatry, który sformułuje diagnozę i zaopiekuje się Panem pod kątem farmakoterapii oraz do psychoterapeuty, który pomoże Panu uporządkować myśli i emocje. W psychoterapii warto także popracować nad zrozumieniem mechanizmów, które podtrzymują stan cierpienia i nauczyć się radzić sobie z nimi. Proszę pamiętać, że bywają w życiu sytuacje, z którymi nie możemy poradzić sobie sami i najlepsze, co możemy wówczas zrobić to zwrócić się po pomoc do specjalistów, którzy pomogą przejść przez trudny okres.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Pana powodzenie w powrocie do zdrowia,
Emilia Szymanowicz
Objawy, które Pan opisuje są niepokojące i domyślam się, że w znacznym stopniu utrudniają Panu życie. Z całą pewnością nie "wmawia" ich Pan sobie. Należy zaufać swoim odczuciom, nawet a może zwłaszcza wtedy, kiedy wydają się nieracjonalne i nieprzystające do Pana sytuacji życiowej. Proszę potraktować z powagą swoje samopoczucie, zwłaszcza że w okresach zniżek nastroju przychodzą Panu do głowy ostateczne rozwiązania. Trzeba pamiętać, że depresja jest chorobą śmiertelną, może doprowadzać do zachowań samobójczych.
Ponieważ z Pana opisu wynika, że złe samopoczucie trwa od bardzo dawna i nawraca, należy przyjąć, że samo nie przejdzie. Radziłabym niezwłocznie zgłosić się do lekarza psychiatry, który sformułuje diagnozę i zaopiekuje się Panem pod kątem farmakoterapii oraz do psychoterapeuty, który pomoże Panu uporządkować myśli i emocje. W psychoterapii warto także popracować nad zrozumieniem mechanizmów, które podtrzymują stan cierpienia i nauczyć się radzić sobie z nimi. Proszę pamiętać, że bywają w życiu sytuacje, z którymi nie możemy poradzić sobie sami i najlepsze, co możemy wówczas zrobić to zwrócić się po pomoc do specjalistów, którzy pomogą przejść przez trudny okres.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Pana powodzenie w powrocie do zdrowia,
Emilia Szymanowicz
Sugeruję wizytę:
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Jak rozumiem, objawy które pan opisuje mocno utrudniają życie. Może to być depresja, może być nerwica, ale tutaj możemy tylko zgadywać. Zachęcam do osobistej konsultacji: może na początek lekarskiej, a jeśli przyczyny somatyczne zostaną wykluczone - zachęcam również do rozważenia wizyty u psychiatry lub doświadczonego psychologa.
Witam,
opis jest na tyle wystarczający, by można było podejrzewać poważny stan depresyjny. W tym celu proszę zgłosić się w pierwszej kolejności do lekarza psychiatry. Ze swojej strony mogę polecić kolegę z zespołu dr Marcina Dąbrowskiego - lekarza z dużym doświadczeniem. W pierwszej kolejności trzeba zdiagnozować, czy to depresja. Jeśli tak, to włączyć odpowiednie leczenie. Jeśli mamy do czynienia z głęboką depresją, dopóki leki nie zaczną działać, nie ma sensu podejmowania psychoterapii. Głowa musi mieć rezerwę do pracy, a z opisu wygląda na to, że ledwo Pan funkcjonuje. Gdyby potrzebował Pan więcej informacji proszę pisać. Jeśli jest Pan z innego miasta, koniecznie do lekarza psychiatry, proszę śmiało się zgłosić na dyżur na izbę przyjęć, gdyby było naprawdę niedobrze.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki,
Dominik Gebler
opis jest na tyle wystarczający, by można było podejrzewać poważny stan depresyjny. W tym celu proszę zgłosić się w pierwszej kolejności do lekarza psychiatry. Ze swojej strony mogę polecić kolegę z zespołu dr Marcina Dąbrowskiego - lekarza z dużym doświadczeniem. W pierwszej kolejności trzeba zdiagnozować, czy to depresja. Jeśli tak, to włączyć odpowiednie leczenie. Jeśli mamy do czynienia z głęboką depresją, dopóki leki nie zaczną działać, nie ma sensu podejmowania psychoterapii. Głowa musi mieć rezerwę do pracy, a z opisu wygląda na to, że ledwo Pan funkcjonuje. Gdyby potrzebował Pan więcej informacji proszę pisać. Jeśli jest Pan z innego miasta, koniecznie do lekarza psychiatry, proszę śmiało się zgłosić na dyżur na izbę przyjęć, gdyby było naprawdę niedobrze.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki,
Dominik Gebler
Witam. Ze smutkiem przeczytałam Pana list. Nie ulega wątpliwości, że Pan cierpi. Lęk, poczucie osamotnienia, smutek, bezsilność, apatia, myśli samobójcze.. sporo tego wszystkiego. Jednak tytuł Pana listu brzmi dla mnie optymistycznie "gdzie zwrócić się o pomoc", a nie "czy zwrócić się o pomoc". Zatem jest gotowość do działania i bardzo dobrze! :) Myślę, że w Pana przypadku wskazane byłoby podjęcie psychoterapii, a także konsultacja u lekarza psychiatry. Cieszę się, że się Pan nie poddaje i szuka pomocy dla siebie, to bardzo cenne. Szczególnie gdy brakuje wsparcia rodziny. Ale może poza rodziną uda się znaleźć jakieś wsparcie, jakąś przyjazną duszę? Wtedy jest zdecydowanie łatwiej. Wszystkiego dobrego :)
Eksperci
Podobne pytania
Masz pytania?
Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 2 pytań dotyczących usługi: wykorzystywanie seksualne
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.