Ciężkie przeżycia i brak motywacji do działania 2
4
odpowiedzi
Dzień dobry, moje pytanie nawiązuje do poprzedniego, które zadałem na tej stronie. Usłyszałem kilka ciepłych rad od Psychoterapeutów, które skłoniły mnie do rozmyślań i ponownego zadania pytania, tym razem do lekarzy Psychiatrów. Mam cichą nadzieję, że nie nadwyrężam niczyjej cierpliwości swoją nadgorliwością. Moja aktualna sytuacja nie jest może najlepsza, ale uznaję ją za stabilną. Zastanawia mnie, czy wizyta u lekarza Psychiatry w moim przypadku jest konieczna, a tym bardziej antydepresanty. Ponadto postanowiłem zapoznać się z technikami psychoterapii i ciekawi mnie, która z nich może być dla mnie najlepsza. Ciekawi mnie to, bo chciałbym wybrać odpowiedniego terapeutę lub znać swoje potrzeby, gdy już zdecyduję się na działanie. Szczególnie zainteresowała mnie terapia poznawczo-behawioralna i humanistyczna. Samo udanie się do specjalisty jest dla mnie sporym wyzwaniem, dlatego staram się jak najlepiej przekonać samego siebie o konieczności takiego działania. Z góry dziękuję za poświęcenie swojego cennego czasu. Poniżej zamieszczam treść pierwszej wiadomości.
Moje problemy zaczęły się już 10 lat temu. Jeszcze wcześniej nie było ze mną większych problemów. Oceny miałem dobre, ale nie poświęcałem na to prawie wcale czasu. Byłem chłopcem pełnym energii, wszyscy mnie lubili i nie miałem większych problemów. Pierwszy niepokojący moment w moim życiu, to turnus rehabilitacyjny, gdzie posłali mnie rodzice ze względu na drobne wady postawy. Trafiłem w obce grono w większości starszych dzieci. Coś sprawiło, że stałem się obiektem drobnych uszczypliwości ze strony innych dzieci, chciałem wrócić do domu. Niestety rodzice niech cieli się zgodzić, więc musiałem wytrzymać te dwa tygodnie. Po powrocie wydawało się, że wszystko jest jak dawniej. W między czasie doświadczyłem w życiu molestowania przez starszego kuzyna. Na początku nie wiedziałem, że to źle i nawet to ułatwiałem, bo sprawiało mi to przyjemność. Ukróciłem to gdy zrozumiałem, że to niewłaściwe. Moje życie diametralnie zmieniło się gdy poszedłem do gimnazjum. Wszyscy moi najbliżsi koledzy i jedyny przyjaciel poszli do innych klas i kontakt między nami się urwał. Na początku nic nie zwiastowało tego co przeżyję. Zaczęło się dość niewinnie, jeden z kolegów zaczął sobie robić delikatne żarty ze mnie, na co reagowałem agresywnie, ale jak czas pokazał niewystarczająco. Sam już nie wiem kiedy stałem się kozłem ofiarnym dla całej klasy. Znienawidziłem szkołę, zacząłem symulować choroby tylko po to, żeby nie iść do szkoły. Mimo moich długich nieobecności, udawało mi się zdać bez większych problemów. Przez to wszystko strasznie się zmieniłem, przestałem być taki żywiołowy. Zacząłem się bać kontaktów z obcymi ludźmi. Gdy widziałem śmiejącą się grupkę osób i ktoś się na mnie spojrzał przez chociaż ułamek sekundy, to w mojej głowie pojawiały się wizje, że właśnie się ze mnie naśmiewają. Najwygodniejsza stała się dla mnie samotność. Raz nie wytrzymałem i powiedziałem o wszystkim mojej wychowawczyni, zrobiła straszną burzę w klasie. Niestety nie podziałało to na długo, już tego samego dnia słyszałem uszczypliwości, chociaż nieco lżejsze. Nie zdecydowałem się ponownie poprosić o pomoc. Przeżyłem jakoś gimnazjum, napisałem nieźle egzaminy i dostałem się do tej szkoły średniej, którą sobie upatrzyłem. Los chciał, że dwóch z moich gimnazjalnych oprawców. Przez pierwsze dwa lata w nowej szkole nic wielkiego się nie działo, lecz pomimo to wciąż bardzo nie lubiłem szkoły i kontynuowałem praktyki z gimnazjum. Doszło do tego, że na niektórych przedmiotach moja frekwencja nie przekraczała 50%. Mimo wszystko jakoś udało mi się zdać te pierwsze dwa lata. Na początku trzeciej klasy zaczęła się powtarzać sytuacja z gimnazjum. Przestałem chodzić do szkoły a w konsekwencji musiałem zostać skreślony z listy uczniów mojej szkoły. Od tego czasu siedzę w domu i marnuję swoje życie . Przez te wszystkie lata nauczyłem się udawać, że wszystko jest w porządku. Potrafię śpiewać i żartować nawet wtedy, gdy jestem wewnętrznie rozdarty. Dzięki temu moja rodzina w większości pewnie uważa, że to wszystko jest wynikiem lenistwa. Jest to dla mnie całkiem wygodne, zawsze radziłem sobie ze wszystkim sam. W między czasie byłem w 4 związkach. Dwa z nich okazały się dla mnie strasznie toksyczne. Jedna z dziewczyn okłamywała mnie cały czas i przechodziła w moim odczuciu lekką depresję. Z drugą było jeszcze gorzej, doszło do tego, że każdego dnia przeżywałem horror. Mówiła, że idzie się zabić i przestawała się odzywać przez godzinę lub dwie, podczas których odchodziłem od zmysłów. Wytrzymałem miesiąc od czasu, gdy się to zaczęło. Codziennie sytuacja się powtarzała. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się u mnie myśli samobójcze i jedyne co mnie chyba powstrzymywało, to myśl, że nie mogę tak komplikować życia najbliższym. Upewniwszy się, że ktoś wtedy będzie z nią, zerwałem. Kolejna dziewczyna zerwała ze mną z prostego powodu, nie podobało mi się, że ciągle wychodzi na jakieś imprezy i pije alkohol w nadmiarze. Strasznie to wszystko przeżyłem. Moim mechanizmem obronnym stała się nienawiść, tak było mi łatwiej pogodzić się z jej odejściem. Po dłuższym czasie to uczucie przeszło. Teraz wciąż tkwię w tym samym miejscu. Nie pojawiają się u mnie myśli samobójcze, nie okaleczam się, ale takie życie to wegetacja. Cały dzień przed komputerem i wirtualny świat. On zastąpił mi kontakty z innymi ludźmi i czuję się tak dobrze, jednak w życiu realnym do niczego nie potrafię się zmotywować. Przez pewien czas pracowałem w firmie osoby z mojej najbliższej rodziny. Nie bardzo potrafiłem się przy tym skupić przez co robiłem masę błędów. Pewnego dnia padły z ust tej osoby przykre słowa. Zostałem przez nią upokorzony na oczach innej części tej rodziny. Dowiedziałem się, że nic nie potrafię i to oczywiście przez to, że mam tylko ukończone gimnazjum. Znienawidziłem tą osobę. Praca w tej firmie zaczęła pojawiać się w moich snach i dołączyła do tych ze szkoły, które też co jakiś czas mnie męczą. Czasem w nich wszystko jest tak jak było, a czasem walczę w nich i wygrywam z oprawcami. Żeby nie marnować kompletnie czasu postanowiłem się zabrać za angielski, który zawsze stwarzał mi problemy. Jakiś czas temu poznałem dziewczynę, opowiedziałem jej o wszystkim i to ona mnie skłoniła do zrobienia czegokolwiek. Namawia mnie do wyrwania się z domu i podjęcia pracy, ale czasem ciężko mi się zmotywować do takiej prozaicznej czynności jak umycie zębów, a co dopiero zmotywować się, do podjęcia pracy zarobkowej i wzięcia na siebie jednak sporego stresu związanego z samą rekrutacją, a potem pracą.
Moje problemy zaczęły się już 10 lat temu. Jeszcze wcześniej nie było ze mną większych problemów. Oceny miałem dobre, ale nie poświęcałem na to prawie wcale czasu. Byłem chłopcem pełnym energii, wszyscy mnie lubili i nie miałem większych problemów. Pierwszy niepokojący moment w moim życiu, to turnus rehabilitacyjny, gdzie posłali mnie rodzice ze względu na drobne wady postawy. Trafiłem w obce grono w większości starszych dzieci. Coś sprawiło, że stałem się obiektem drobnych uszczypliwości ze strony innych dzieci, chciałem wrócić do domu. Niestety rodzice niech cieli się zgodzić, więc musiałem wytrzymać te dwa tygodnie. Po powrocie wydawało się, że wszystko jest jak dawniej. W między czasie doświadczyłem w życiu molestowania przez starszego kuzyna. Na początku nie wiedziałem, że to źle i nawet to ułatwiałem, bo sprawiało mi to przyjemność. Ukróciłem to gdy zrozumiałem, że to niewłaściwe. Moje życie diametralnie zmieniło się gdy poszedłem do gimnazjum. Wszyscy moi najbliżsi koledzy i jedyny przyjaciel poszli do innych klas i kontakt między nami się urwał. Na początku nic nie zwiastowało tego co przeżyję. Zaczęło się dość niewinnie, jeden z kolegów zaczął sobie robić delikatne żarty ze mnie, na co reagowałem agresywnie, ale jak czas pokazał niewystarczająco. Sam już nie wiem kiedy stałem się kozłem ofiarnym dla całej klasy. Znienawidziłem szkołę, zacząłem symulować choroby tylko po to, żeby nie iść do szkoły. Mimo moich długich nieobecności, udawało mi się zdać bez większych problemów. Przez to wszystko strasznie się zmieniłem, przestałem być taki żywiołowy. Zacząłem się bać kontaktów z obcymi ludźmi. Gdy widziałem śmiejącą się grupkę osób i ktoś się na mnie spojrzał przez chociaż ułamek sekundy, to w mojej głowie pojawiały się wizje, że właśnie się ze mnie naśmiewają. Najwygodniejsza stała się dla mnie samotność. Raz nie wytrzymałem i powiedziałem o wszystkim mojej wychowawczyni, zrobiła straszną burzę w klasie. Niestety nie podziałało to na długo, już tego samego dnia słyszałem uszczypliwości, chociaż nieco lżejsze. Nie zdecydowałem się ponownie poprosić o pomoc. Przeżyłem jakoś gimnazjum, napisałem nieźle egzaminy i dostałem się do tej szkoły średniej, którą sobie upatrzyłem. Los chciał, że dwóch z moich gimnazjalnych oprawców. Przez pierwsze dwa lata w nowej szkole nic wielkiego się nie działo, lecz pomimo to wciąż bardzo nie lubiłem szkoły i kontynuowałem praktyki z gimnazjum. Doszło do tego, że na niektórych przedmiotach moja frekwencja nie przekraczała 50%. Mimo wszystko jakoś udało mi się zdać te pierwsze dwa lata. Na początku trzeciej klasy zaczęła się powtarzać sytuacja z gimnazjum. Przestałem chodzić do szkoły a w konsekwencji musiałem zostać skreślony z listy uczniów mojej szkoły. Od tego czasu siedzę w domu i marnuję swoje życie . Przez te wszystkie lata nauczyłem się udawać, że wszystko jest w porządku. Potrafię śpiewać i żartować nawet wtedy, gdy jestem wewnętrznie rozdarty. Dzięki temu moja rodzina w większości pewnie uważa, że to wszystko jest wynikiem lenistwa. Jest to dla mnie całkiem wygodne, zawsze radziłem sobie ze wszystkim sam. W między czasie byłem w 4 związkach. Dwa z nich okazały się dla mnie strasznie toksyczne. Jedna z dziewczyn okłamywała mnie cały czas i przechodziła w moim odczuciu lekką depresję. Z drugą było jeszcze gorzej, doszło do tego, że każdego dnia przeżywałem horror. Mówiła, że idzie się zabić i przestawała się odzywać przez godzinę lub dwie, podczas których odchodziłem od zmysłów. Wytrzymałem miesiąc od czasu, gdy się to zaczęło. Codziennie sytuacja się powtarzała. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się u mnie myśli samobójcze i jedyne co mnie chyba powstrzymywało, to myśl, że nie mogę tak komplikować życia najbliższym. Upewniwszy się, że ktoś wtedy będzie z nią, zerwałem. Kolejna dziewczyna zerwała ze mną z prostego powodu, nie podobało mi się, że ciągle wychodzi na jakieś imprezy i pije alkohol w nadmiarze. Strasznie to wszystko przeżyłem. Moim mechanizmem obronnym stała się nienawiść, tak było mi łatwiej pogodzić się z jej odejściem. Po dłuższym czasie to uczucie przeszło. Teraz wciąż tkwię w tym samym miejscu. Nie pojawiają się u mnie myśli samobójcze, nie okaleczam się, ale takie życie to wegetacja. Cały dzień przed komputerem i wirtualny świat. On zastąpił mi kontakty z innymi ludźmi i czuję się tak dobrze, jednak w życiu realnym do niczego nie potrafię się zmotywować. Przez pewien czas pracowałem w firmie osoby z mojej najbliższej rodziny. Nie bardzo potrafiłem się przy tym skupić przez co robiłem masę błędów. Pewnego dnia padły z ust tej osoby przykre słowa. Zostałem przez nią upokorzony na oczach innej części tej rodziny. Dowiedziałem się, że nic nie potrafię i to oczywiście przez to, że mam tylko ukończone gimnazjum. Znienawidziłem tą osobę. Praca w tej firmie zaczęła pojawiać się w moich snach i dołączyła do tych ze szkoły, które też co jakiś czas mnie męczą. Czasem w nich wszystko jest tak jak było, a czasem walczę w nich i wygrywam z oprawcami. Żeby nie marnować kompletnie czasu postanowiłem się zabrać za angielski, który zawsze stwarzał mi problemy. Jakiś czas temu poznałem dziewczynę, opowiedziałem jej o wszystkim i to ona mnie skłoniła do zrobienia czegokolwiek. Namawia mnie do wyrwania się z domu i podjęcia pracy, ale czasem ciężko mi się zmotywować do takiej prozaicznej czynności jak umycie zębów, a co dopiero zmotywować się, do podjęcia pracy zarobkowej i wzięcia na siebie jednak sporego stresu związanego z samą rekrutacją, a potem pracą.
Drogi Panie!
Smutny ten list i nie wesoła Pana sytuacja. Ale tak nie musi być. Z ludźmi z podobnymi przeżyciami mam w gabinecie kontakt często. Jestem psychiatrą ale i psychoterapeutą. Panu sugerowałbym wizytę u psychiatry. Być może leki pomogą. Choć nie same. Psychoterapia też byłaby wskazana. Proponuję kierować się nie tyle rodzajem psychoterapii a osobą terapeuty(tki). Prócz poznawczo-behawioralnej i humanistycznej są i inne podejścia. Ale wg. mojej wiedzy ważniejszym jest to, czy możemy zaufać terapeucie(tce). Nie bez powodu wprowadzam rodzaj żeński - to też ma znaczenie. Osobom zgłaszającym się na terapię do mnie, proponuję na początek cztery spotkania by osoba taka mogła poznać mój sposób pracy. Jeśli jest on do zaakceptowania pracujemy razem. Jeśli nie, staram się odszukać innego terapeutę(tkę) i tam człowieka kieruję.
Rozumiem, że decyzja pójścia do psychiatry nie jest łatwą. Ale moim zdaniem bardziej jesteśmy narażeni na odrzucenie przez, nie dla wszystkich zrozumiałe zachowanie, wynikające z przeżywanych trudności psychicznych, niż przez leczenie psychiatryczne.
A więc - odwagi i powodzenia.
Można Panu pomóc!
Smutny ten list i nie wesoła Pana sytuacja. Ale tak nie musi być. Z ludźmi z podobnymi przeżyciami mam w gabinecie kontakt często. Jestem psychiatrą ale i psychoterapeutą. Panu sugerowałbym wizytę u psychiatry. Być może leki pomogą. Choć nie same. Psychoterapia też byłaby wskazana. Proponuję kierować się nie tyle rodzajem psychoterapii a osobą terapeuty(tki). Prócz poznawczo-behawioralnej i humanistycznej są i inne podejścia. Ale wg. mojej wiedzy ważniejszym jest to, czy możemy zaufać terapeucie(tce). Nie bez powodu wprowadzam rodzaj żeński - to też ma znaczenie. Osobom zgłaszającym się na terapię do mnie, proponuję na początek cztery spotkania by osoba taka mogła poznać mój sposób pracy. Jeśli jest on do zaakceptowania pracujemy razem. Jeśli nie, staram się odszukać innego terapeutę(tkę) i tam człowieka kieruję.
Rozumiem, że decyzja pójścia do psychiatry nie jest łatwą. Ale moim zdaniem bardziej jesteśmy narażeni na odrzucenie przez, nie dla wszystkich zrozumiałe zachowanie, wynikające z przeżywanych trudności psychicznych, niż przez leczenie psychiatryczne.
A więc - odwagi i powodzenia.
Można Panu pomóc!
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam, pisze pan obszernie o swoich problemach. Relacjonuje pan, że sporo przykrych rzeczy się panu przydarzyło. Nie da się tych kwestii rozwikłać bez osobistej wizyty w gabinecie. Wydaje się, że za dużo chciałby pan sam rozwiązać. Sam zdecydować czy potrzebne są antydepresanty, sam wybrać najodpowiedniejszy nurt psychoterapii, sam sobie tę terapię przeprowadzić ;)
Proszę się udać do psychiatry, gdyż w obecnym systemie opieki zdrowotnej to i tak on najczęściej kieruje pacjenta na psychoterapię. Nie należy się takiej wizyty obawiać, przecież nikt nie będzie pana do niczego zmuszał. Będzie za to szansa na przedyskutowanie dostępnych opcji leczenia takich jak farmakoterapia i psychoterapia. Żeby mieć pewność, że trafi pan do specjalisty znającego się na psychoterapii proponuję udać się do psychiatry posiadającego jednocześnie kwalifikacje do prowadzenia psychoterapii.
Proszę się udać do psychiatry, gdyż w obecnym systemie opieki zdrowotnej to i tak on najczęściej kieruje pacjenta na psychoterapię. Nie należy się takiej wizyty obawiać, przecież nikt nie będzie pana do niczego zmuszał. Będzie za to szansa na przedyskutowanie dostępnych opcji leczenia takich jak farmakoterapia i psychoterapia. Żeby mieć pewność, że trafi pan do specjalisty znającego się na psychoterapii proponuję udać się do psychiatry posiadającego jednocześnie kwalifikacje do prowadzenia psychoterapii.
Każdy czasem w życiu potrzebuje pomocnej dłoni. Myślę że warto z niej skorzystać i dać sobie szansę na lepsze życie w zgodzie ze sobą. Wizyta u psychiatry i terapia uzupełniają się wzajemnie. Zachęcam do poczytania o różnych modalnościach i wybrania tej która Panu wydaje się najodpowiedniejsza. Modalności co do skuteczności są porównywalne. Ja jestem zwolennikiem podejścia humanistycznego do klienta z uwzględnieniem Pana świata, przeżyć i interpretacji rzeczywistości.
Zdobycie się na odwagę i rozmowę z psychoterapeutą jest na pewno wyzwaniem.
Pracuję podejściem BSFT ( Terapia Krótkoterminowa Skoncentrowana na Rozwiązaniu) - skuteczna, innowacyjna, oparta na zasobach i umiejętnościach klienta/człowieka.
Pracuję podejściem BSFT ( Terapia Krótkoterminowa Skoncentrowana na Rozwiązaniu) - skuteczna, innowacyjna, oparta na zasobach i umiejętnościach klienta/człowieka.
Eksperci
Podobne pytania
- Mam 17 lat i od roku jestem w związku z 16 letnią dziewczyną. Chodzimy do jednej klasy i bardzo nam na sobie zależy. Jest to mój pierwszy związek i od razu tak poważny, ale bardzo się staram żeby czuła się wyjątkowo i niczego jej nie brakowało. Jednak przez ten rok było bardzo dużo spraw przez które…
- Poznałem dziewczynę miesiąc temu i wszystko było super nie byliśmy parą oficjalnie (ale zachowywaliśmy się jak byśmy nią byli) Nagle któregoś dnia ona przestała mi odpisywać na wiadomości po tygodniu ja napisałem że skoro nie chcesz pisać to znaczy że chcesz abyśmy zakończyli znajomość na co ona tylko…
- Mieszkam z dziewczyną, która ma dziecko z poprzedniego związku. Dziewczyna nie ma pracy, zostawiła poprzedniego partnera dla mnie. Niestety dziecko to duży ciężar dla mnie - rozpieszczone, na które partnerka nawet nie jest w stanie lekko krzyknąć. Dziecko ma 5 lat i czasem się złości na mnie. Co robić?
- Witam mam 24 lata. W życiu miałam dwa poważne związki( każdy około 3-4 lat) i tylko dwóch partnerów seksualnych. Zawsze szanowałam swoje zasady ,wszystko działo się w odpowiednim czasie z dojrzałą decyzja i z przemyśleniem. Zawsze czekałam na odpowiedni czas by uprawiać seks z partnerem. Niedawno poznałam…
- Mam problemy z niekontrolowanym płaczem. Pamiętam że płacze od dziecka na przedstawieniach w szkole, czasami wogole beż powodu. Nie przeżyłam żadnej traumy na ogół jestem szczęśliwa ale mam problem z płaczem próbuje z kimś porozmawiać i w pewnym momencie zaczynam płakać bez najmniejszego powodu, i ja…
- Witam. Mam 25 lat i trójkę dzieci. Po roku od rozstania się z toksycznym partnerem, zdecydowałam się wejść w nowy związek z innym mężczyzną - trwa on od 3 miesięcy. Partner często wplata w rozmowy podteksty seksualne i dwuznaczności, gdy ma sposobność podłapia mnie za biust czy krocze. Wieczorami namawia…
- Mam 30 lat i jestem kilka lat po ślubie. Mój mąż chce mieć dziecko, ja nie. Jest też presja otoczenia na posiadanie dzieci. Nie wiem czy kiedykolwiek zmienię zdanie, a czuję się coraz gorzej z tą sytuacją. Nie wiem co robić
- Spotykam się z dziewczyną od 9 miesięcy. Natomiast nie ma między nami seksu ponieważ ona oczekuje tradycyjnie po ślubie, na co ja się również zgodziłem. Jestem osobą biseksualną, natomiast zawsze chciałem posiadać rodzinę. Zachowałem się nieszczerze, kiedy umówiłem się z innym chłopakiem będąc w związku.…
- Spotykam się z dziewczyną od 9 miesięcy. Natomiast nie ma między nami seksu ponieważ ona oczekuje tradycyjnie po ślubie, na co ja się również zgodziłem. Jestem osobą biseksualną, natomiast zawsze chciałem posiadać rodzinę. Zachowałem się nieszczerze, kiedy umówiłem się z innym chłopakiem będąc w związku.…
- Mam 16 lat i jestem w prawie rocznym związku z dziewczyna też 16 letnią. Mimo młodego wieku uważam się za dosyć dojrzałą osobę i wśród znajomych jestem uważany za spokojnego. Chciałbym opisać Wam swój problem. Prawie rok temu zacząłem swój związek(wspomnę że to jest mój pierwszy związek w życiu). Po…
Masz pytania?
Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 19 pytań dotyczących usługi: kryzys emocjonalny
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.