Czy kilkutygodniowy wyjazd ma szansę mi pomóc?
1
odpowiedzi
Dzień dobry, będę bardzo wdzięczna za krótką radę. Prawdopodobnie (wg wstępnej diagnozy podczas konsultacji u psychoterapeuty) mam problem z depresją i niską samooceną. Diagnoza ta zresztą specjalnie mnie nie zaskoczyła, od jakiegoś czasu poczucie braku sensu i przytłoczenia codziennością przeszkadza mi normalnie pracować i spędzać wolny czas. Obecnie wiem, że powinnam zapisać się na psychoterapię i pewnie w tym miesiącu to zrobię. Nie tego więc dotyczy pytanie.
Dotyczy będącej gdzieś we mnie od kilku miesięcy potrzeby rzucenia wszystkiego i wyjechania gdzieś, choćby na kilka tygodni. Wiązałoby się to jednak z koniecznością rzucenia pracy (i tak planuję to zrobić, ale nie chcę podejmować decyzji pochopnie) oraz z zostawieniem na ten czas rodziny. Próbuję tę ewentualną decyzję jakoś sobie racjonalizować: że znajdę dorywczą pracę na miejscu; że znajdę jakąś pracę zleconą, którą będę mogła wykonywać zdalnie; że zapiszę się na miejscu na terapię 2-3 razy w tygodniu – więc będzie to duży wydatek, ale wrócę w znacznie lepszej formie i będę mogła na nowo ułożyć sobie życie zawodowe, już w przemyślany sposób, wolny od moich lęków i kompleksów.
Moje pytanie brzmi: czy to ma sens? Czy jest jakakolwiek szansa, że ten wyjazd zadziała na mnie tak, jak na to liczę? Czy to może jednak tylko lęk przed codziennością i próba takiej najzwyklejszej ucieczki, która niczego nie zmieni, bo problem jest we mnie? Z jednej strony ciągle myślę o tym, jak bardzo potrzebuję takiego odcięcia się, z drugiej jednak nie chcę bezmyślnie zostawić wszystkiego na głowie mojego partnera, zrezygnować z pracy i poważnie naruszyć naszego budżetu dla czegoś, co może mi w ogóle nie pomóc (a może nawet zaszkodzić, może samotna w obcym mieście będę się czuła jeszcze gorzej niż teraz?). Czy, z Państwa doświadczenia, warto w ogóle rozważać taką możliwość?
Dotyczy będącej gdzieś we mnie od kilku miesięcy potrzeby rzucenia wszystkiego i wyjechania gdzieś, choćby na kilka tygodni. Wiązałoby się to jednak z koniecznością rzucenia pracy (i tak planuję to zrobić, ale nie chcę podejmować decyzji pochopnie) oraz z zostawieniem na ten czas rodziny. Próbuję tę ewentualną decyzję jakoś sobie racjonalizować: że znajdę dorywczą pracę na miejscu; że znajdę jakąś pracę zleconą, którą będę mogła wykonywać zdalnie; że zapiszę się na miejscu na terapię 2-3 razy w tygodniu – więc będzie to duży wydatek, ale wrócę w znacznie lepszej formie i będę mogła na nowo ułożyć sobie życie zawodowe, już w przemyślany sposób, wolny od moich lęków i kompleksów.
Moje pytanie brzmi: czy to ma sens? Czy jest jakakolwiek szansa, że ten wyjazd zadziała na mnie tak, jak na to liczę? Czy to może jednak tylko lęk przed codziennością i próba takiej najzwyklejszej ucieczki, która niczego nie zmieni, bo problem jest we mnie? Z jednej strony ciągle myślę o tym, jak bardzo potrzebuję takiego odcięcia się, z drugiej jednak nie chcę bezmyślnie zostawić wszystkiego na głowie mojego partnera, zrezygnować z pracy i poważnie naruszyć naszego budżetu dla czegoś, co może mi w ogóle nie pomóc (a może nawet zaszkodzić, może samotna w obcym mieście będę się czuła jeszcze gorzej niż teraz?). Czy, z Państwa doświadczenia, warto w ogóle rozważać taką możliwość?
Witam,
ten plan wycieczki brzmi jak plan ucieczki, którą próbuje Pani zracjonalizować. Pisze bowiem pani, że wie, że "powinna się zapisać na psychoterapię i w tym miesiącu to zrobi" czyli weźmie Pani na siebie pewne kolejne zobowiązanie. Nawiasem mówiąc nie wiem na ile Pani wie, a na ile chce terapii. Po czym rozważa Pani wyjazd i korzyści odejścia z pracy (kilka razy używa Pani zwrotu "rzucić" pracę, wszystko itp.) ale jednoczesnie szukając pracy na zlecenie i terapii na wyjeździe. Czyli wie Pani że to kolejne zobowiązanie i że też Pani je rzuci i ucieknie. Tak jak od pracy, relacji, rodziny i problemów. To ciekawy mechanizm Pani funkcjonowania który sam w sobie nadaje się jako wątek Pani terapii.
Ciekawę co by na to powiedziła Pani terapeuta gdyby zdecydowała się Pani na terapię na miejscu? A jedyną zmianą byłaby ta podyktowana terapia zamiast ogólnych zmian zawodowych i życiowych?
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona Rutkowska
ten plan wycieczki brzmi jak plan ucieczki, którą próbuje Pani zracjonalizować. Pisze bowiem pani, że wie, że "powinna się zapisać na psychoterapię i w tym miesiącu to zrobi" czyli weźmie Pani na siebie pewne kolejne zobowiązanie. Nawiasem mówiąc nie wiem na ile Pani wie, a na ile chce terapii. Po czym rozważa Pani wyjazd i korzyści odejścia z pracy (kilka razy używa Pani zwrotu "rzucić" pracę, wszystko itp.) ale jednoczesnie szukając pracy na zlecenie i terapii na wyjeździe. Czyli wie Pani że to kolejne zobowiązanie i że też Pani je rzuci i ucieknie. Tak jak od pracy, relacji, rodziny i problemów. To ciekawy mechanizm Pani funkcjonowania który sam w sobie nadaje się jako wątek Pani terapii.
Ciekawę co by na to powiedziła Pani terapeuta gdyby zdecydowała się Pani na terapię na miejscu? A jedyną zmianą byłaby ta podyktowana terapia zamiast ogólnych zmian zawodowych i życiowych?
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona Rutkowska
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.