Czy to neuralgia nerwu sromowego, czy może jakiś rodzaj spastyczności mięśni dna miednicy?

Witam. Mam 32 lata, jestem kobietą. Od 4 lat cierpię na chorobę objawiającą się silnym bólem mięśni dna miednicy, kłuciem, paleniem, uczuciem miażdżenia narządów płciowych; cewki, pęcherza, odbytu, pochwy i tkanek w tych okolicach. Ból bardzo nasila się podczas i po oddaniu moczu, po wypróżnieniu, podczas siedzenia. Jedyną diagnozą jaką dotychczas otrzymałam jest neuralgia nerwu sromowego. Otrzymywałam blokady tego nerwu, zażywałam leki typu amitryptylina i pregabalina, które w niewystarczającym stopniu łagodziły ból i w końcu po rocznym stosowaniu pregabaliny musiałam lek odstawić ze względu na obrzęk naczynioruchowy. Jedyną ulgę przynoszą mi leki z grupy benzodiazepin - w szpitalu psychiatrycznym po miesiącu przyjmowania moje dolegliwości w bardzo dużym stopniu ustąpiły, jednakże ze względu na ryzyko uzależnienia nie stosowałam ich dłużej a same leki antydepresyjne nie pomagają a wręcz utrudniają oddawanie moczu i mam wrażenie, że jeszcze bardziej spinają mięśnie tych okolic. Dolegliwości pojawiły się po bardzo ciężkim porodzie z próżnociągiem. Mam wrażenie że mięśnie tych okolic są bardzo napięte i powodują coś w rodzaju stanu zapalnego, na który nie ma lekarstwa. Czasami wręcz wszystko w miednicy pali jakby ktoś podpalał ogniem lub kłuł ostrzem. Miałam też robioną termolezję nerwu sromowego - bez efektu. Terapie manualne tych okolic jedynie spowodowały pogorszenie stanu i zapalenie nerwu. Wstrzykiwano mi również botoks w okolice pachwin - bez efektu. Czasem wypicie "zwykłego piwa" daje większą ulgę niż wszystkie dotychczas stosowane leki. Nie potrafię tak dalej żyć, wciąż bez wiarygodnej diagnozy i prawidłowego leczenia, a stosowanie benzodiazepin nie jest rozwiązaniem. Bardzo proszę o wskazówkę z czym mam do czynienia, czy tak właśnie przebiega neuralgia tego nerwu, jeśli tak dlaczego nawet jeśli ból uspokoi się na jakiś moment wszystko zaczyna się na nowo po wizycie w toalecie i dłuższym siedzeniu.