Dzień dobry,kilka dni temu rozstałem sie z dziewczyną i od tego czasu nie mogę przestać o niej myśle
3
odpowiedzi
Dzień dobry,kilka dni temu rozstałem sie z dziewczyną i od tego czasu nie mogę przestać o niej myśleć.Byliśmy ze sobą dwa lata.Na początku naszej relacji to ona się starała,ona chciała ze mną być.Ja wtedy nie byłem przekonany,ponieważ miałem za sobą już kilka nieudanych związków.Ale kiedy zobaczyłem jaki ma charakter,dałem jej szansę.I chyba to był błąd.Powodem naszego rozstania była moja zazdrość ,mieszkamy daleko od siebie.Ona ma prawo miec kolegów i przyjaciol ale od kilku miesięcy miałem wrażenie ,że ona mnie prowokuje do tej zazdrości.Kiedy na przyklad pytałem sie co robi to wysyłała zdjecia ze swoim kolegą chociaz wiedziala ze mi sie to nie spodoba.Chcę zaznaczyc tez ze kilka razy już zrywaliśmy ale zawsze max po tygodniu wracaliśmy do siebie i wszystki było git.Teraz czuje sie beznadziejnie.Ona mnie tyle razy zraniła a ja nadal mam ochotę do niej wrócić.Wiem mężczyzna powinien być silny,nie przejmowac sie ale ja tak nie potrafie.Co ja robie żle ,że zawsze kiedy sie staram poprostu nie wychodzi?
Szanowny Panie,
"być silnym", nie oznacza: "nie przejmować się". Poczucie "beznadziejności" po stracie jest jak najbardziej naturalną reakcją. Kiedy coś, co do tej pory wypełniało życie, było ważną jego częścią – nagle się skończyło, pojawia się dużo trudnych i sprzecznych emocji, trudno funkcjonować i skoncentrować się na czymś sensownym.
I nie ma sensu tego tłumić, a pozwolić sobie na przeżywanie tej mieszanki emocji, cierpienie i okazywanie tego, choćby płacząc, rozmawiając na ten temat. Powstrzymywanie emocji może tylko zatrzymać/spowolnić proces pogodzenia się ze stratą i rozpoczęcia nowego etapu.
W literaturze opisane są etapy żałoby po stracie. Okazuje się, że żałobę przeżywamy nie tylko wtedy, kiedy umrze ktoś bliski, ale właśnie wtedy, gdy coś się kończy, coś tracimy.
Czasami te etapy wzajemnie się przenikają, ale zwykle kolejność jest następująca:
Na początku żałoby jest (1) niedowierzanie, zaprzeczanie, wyparcie („to niemożliwe”, „może jeszcze nic straconego”). Udawanie, że wszystko jest w porządku. Mogą przychodzić takie myśli, jak to Pan ujął: "kilka razy już zrywaliśmy ale zawsze max po tygodniu wracaliśmy do siebie i wszystko było git". W domyśle: "może tak będzie i teraz".
Jeśli jednak do świadomości dociera fakt, że jednak nie jest w porządku, że ten związek naprawdę się skończył – ból rozdzierający serce przejawia się w postaci (2) gniewu, złości różnie ukierunkowanej, ale przede wszystkim pojawia się pytanie: „jak on/a mógł/mogła mi to zrobić?”.
Szuka się winnego (np.: "ona mnie prowokowała do tej zazdrości"), ale może też kolegów ją otaczających, losu, pojawia się także obwinianie siebie, np.: "powodem naszego rozstania była moja zazdrość".
Kolejny etap, to (3) negocjacje („spróbujmy jeszcze raz”). Tutaj można popełnić masę błędów w swoich próbach odzyskania tej drugiej osoby. Dochodzi do samooszukiwania/idealizowania: „chyba nie było tak źle”, „chyba wyolbrzymiam jego/jej wady”, „nie umiem żyć bez niej/niego”, „przeżyliśmy razem TYLE cudownych chwil”…
Kolejny etap to (4) depresja, czyli pochłaniające poczucie bezsensu, beznadziejności, bezwartościowości, trudno się do czegokolwiek zmobilizować, nie chce się z nikim spotykać.
Ostatni etap to (5) akceptacja, czyli dostrzeżenie światełka w tunelu. Przyjęcie, że sytuacja póki co wygląda tak a nie inaczej. To etap, kiedy można wyciągnąć wnioski z przeszłości, postawić sobie nowe cele, poukładać życie wewnętrzne i dać sobie szansę na szczęście.
Praca z psychologiem mogłaby polegać na ustaleniu, jak u Pana wygląda droga przez te etapy żałoby, ustaleniu i kontrolowaniu tego, by uniknąć pokus i błędów, które mogą się pojawiać na każdym z nich. Wsparcie mogłoby pomóc uporać się z poczuciem beznadziejności, na bieżąco analizować swoje myśli, uczucia i zachowania. Wszystko po to, by poszerzyć wiedzę o sobie, znaleźć odpowiedź na postawione przez Pana pytanie: "Co ja robie żle, że zawsze kiedy sie staram po prostu nie wychodzi?". Wszystko po to, by ruszyć dalej, wyciągając wnioski i dając sobie szansę na szczęście.
"być silnym", nie oznacza: "nie przejmować się". Poczucie "beznadziejności" po stracie jest jak najbardziej naturalną reakcją. Kiedy coś, co do tej pory wypełniało życie, było ważną jego częścią – nagle się skończyło, pojawia się dużo trudnych i sprzecznych emocji, trudno funkcjonować i skoncentrować się na czymś sensownym.
I nie ma sensu tego tłumić, a pozwolić sobie na przeżywanie tej mieszanki emocji, cierpienie i okazywanie tego, choćby płacząc, rozmawiając na ten temat. Powstrzymywanie emocji może tylko zatrzymać/spowolnić proces pogodzenia się ze stratą i rozpoczęcia nowego etapu.
W literaturze opisane są etapy żałoby po stracie. Okazuje się, że żałobę przeżywamy nie tylko wtedy, kiedy umrze ktoś bliski, ale właśnie wtedy, gdy coś się kończy, coś tracimy.
Czasami te etapy wzajemnie się przenikają, ale zwykle kolejność jest następująca:
Na początku żałoby jest (1) niedowierzanie, zaprzeczanie, wyparcie („to niemożliwe”, „może jeszcze nic straconego”). Udawanie, że wszystko jest w porządku. Mogą przychodzić takie myśli, jak to Pan ujął: "kilka razy już zrywaliśmy ale zawsze max po tygodniu wracaliśmy do siebie i wszystko było git". W domyśle: "może tak będzie i teraz".
Jeśli jednak do świadomości dociera fakt, że jednak nie jest w porządku, że ten związek naprawdę się skończył – ból rozdzierający serce przejawia się w postaci (2) gniewu, złości różnie ukierunkowanej, ale przede wszystkim pojawia się pytanie: „jak on/a mógł/mogła mi to zrobić?”.
Szuka się winnego (np.: "ona mnie prowokowała do tej zazdrości"), ale może też kolegów ją otaczających, losu, pojawia się także obwinianie siebie, np.: "powodem naszego rozstania była moja zazdrość".
Kolejny etap, to (3) negocjacje („spróbujmy jeszcze raz”). Tutaj można popełnić masę błędów w swoich próbach odzyskania tej drugiej osoby. Dochodzi do samooszukiwania/idealizowania: „chyba nie było tak źle”, „chyba wyolbrzymiam jego/jej wady”, „nie umiem żyć bez niej/niego”, „przeżyliśmy razem TYLE cudownych chwil”…
Kolejny etap to (4) depresja, czyli pochłaniające poczucie bezsensu, beznadziejności, bezwartościowości, trudno się do czegokolwiek zmobilizować, nie chce się z nikim spotykać.
Ostatni etap to (5) akceptacja, czyli dostrzeżenie światełka w tunelu. Przyjęcie, że sytuacja póki co wygląda tak a nie inaczej. To etap, kiedy można wyciągnąć wnioski z przeszłości, postawić sobie nowe cele, poukładać życie wewnętrzne i dać sobie szansę na szczęście.
Praca z psychologiem mogłaby polegać na ustaleniu, jak u Pana wygląda droga przez te etapy żałoby, ustaleniu i kontrolowaniu tego, by uniknąć pokus i błędów, które mogą się pojawiać na każdym z nich. Wsparcie mogłoby pomóc uporać się z poczuciem beznadziejności, na bieżąco analizować swoje myśli, uczucia i zachowania. Wszystko po to, by poszerzyć wiedzę o sobie, znaleźć odpowiedź na postawione przez Pana pytanie: "Co ja robie żle, że zawsze kiedy sie staram po prostu nie wychodzi?". Wszystko po to, by ruszyć dalej, wyciągając wnioski i dając sobie szansę na szczęście.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry,
W Pana pytaniu wyłapałem co najmniej 3 możliwe płaszczyzny:
1) to konkretne rozstanie i to jak się Pan z nim czuje
Jeśli od rozstania minęło kilka dni, to Pana reakcje emocjonalne w mojej ocenie spokojnie mieszczą się w normie. Doświadcza Pan straty po 2letnim związku i różne trudne emocje są normalne i generalnie bardziej świadczą o tym, że jest Pan normalnym, czującym człowiekiem niż że jest coś nie tak.
Proszę starać się nie pozostawać z tym sam - korzystać ze wsparcia bliskich: rodziny, przyjaciół, kolegów
Proszę też poczytać np. etapów przechodzenia żałoby w modelu Kübler-Ross i zobaczyć czy ta perspektywa nie pomoże Panu lepiej zrozumieć co się z Panem dzieje i dzięki temu zaakceptować, że "tak ma i musi być"
2) Miniony związek - z Pana opisu wynika, że miał on swoją ciekawą dynamikę i historię - najpierw do Pana Partnerka, zabiegała, potem Pan, zdecydował się Pan na związek na odległość, pojawiła się zazdrość, pewne zachowania Partnerki odbierał Pan jako prowokacje (a może były to prowokacje, które Pan tolerował) - warto omówić ten związek z "mądrą" osobą bliską lub specjalistą po, to, aby lepiej go zrozumieć i wyciągnąć z niego wnioski na przyszłość
3) "Co ja robię źle, że zawsze kiedy się staram nie wychodzi?" To retoryczne pytanie sugeruje, że jest w Pana życiu jakiś powtarzający się wzorzec starania się, które ostatecznie prowadzi do rozpadu i niepowodzenia, zamiast do budowania i tworzenia czegoś trwałego. Takie powtarzające się wzorce życiowe należy / warto rozpoznać, zrozumieć, poznać ich genezę i starać się zmienić, ponieważ mogą one mieć bardzo negatywny wpływ na ważne dla nas sfery życiowe.
Tu zdecydowanie sugerowałbym konsultację psychologiczno-psychoterapeutyczną, a nawet podjęcie co najmniej średnioterminowej psychoterapii (do 1 roku) w nurcie terapii schematów lub psychodynamicznym.
Polecam również zakup i uważną lekturę książki: "Program zmiany sposobu życia" - Young, Klosko
Pozdrawiam i powodzenia !
W Pana pytaniu wyłapałem co najmniej 3 możliwe płaszczyzny:
1) to konkretne rozstanie i to jak się Pan z nim czuje
Jeśli od rozstania minęło kilka dni, to Pana reakcje emocjonalne w mojej ocenie spokojnie mieszczą się w normie. Doświadcza Pan straty po 2letnim związku i różne trudne emocje są normalne i generalnie bardziej świadczą o tym, że jest Pan normalnym, czującym człowiekiem niż że jest coś nie tak.
Proszę starać się nie pozostawać z tym sam - korzystać ze wsparcia bliskich: rodziny, przyjaciół, kolegów
Proszę też poczytać np. etapów przechodzenia żałoby w modelu Kübler-Ross i zobaczyć czy ta perspektywa nie pomoże Panu lepiej zrozumieć co się z Panem dzieje i dzięki temu zaakceptować, że "tak ma i musi być"
2) Miniony związek - z Pana opisu wynika, że miał on swoją ciekawą dynamikę i historię - najpierw do Pana Partnerka, zabiegała, potem Pan, zdecydował się Pan na związek na odległość, pojawiła się zazdrość, pewne zachowania Partnerki odbierał Pan jako prowokacje (a może były to prowokacje, które Pan tolerował) - warto omówić ten związek z "mądrą" osobą bliską lub specjalistą po, to, aby lepiej go zrozumieć i wyciągnąć z niego wnioski na przyszłość
3) "Co ja robię źle, że zawsze kiedy się staram nie wychodzi?" To retoryczne pytanie sugeruje, że jest w Pana życiu jakiś powtarzający się wzorzec starania się, które ostatecznie prowadzi do rozpadu i niepowodzenia, zamiast do budowania i tworzenia czegoś trwałego. Takie powtarzające się wzorce życiowe należy / warto rozpoznać, zrozumieć, poznać ich genezę i starać się zmienić, ponieważ mogą one mieć bardzo negatywny wpływ na ważne dla nas sfery życiowe.
Tu zdecydowanie sugerowałbym konsultację psychologiczno-psychoterapeutyczną, a nawet podjęcie co najmniej średnioterminowej psychoterapii (do 1 roku) w nurcie terapii schematów lub psychodynamicznym.
Polecam również zakup i uważną lekturę książki: "Program zmiany sposobu życia" - Young, Klosko
Pozdrawiam i powodzenia !
Dzień dobry, minęło już kilka tygodni. Związek trwał dwa lata, więc jak najbardziej miał Pan prawo do przejścia należytej żałoby. Natomiast na chwilę obecną, jak Pan się czuje? Czy nadal zalegają w Panu emocje żalu, gniewu, strachu, fałszywego poczucia winy? Zapraszam na hipnotererapię, by odzyskać zdrowie i uwierzyć, że ma Pan prawo do szczęścia. Pozdrawiam,
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.