Dzień dobry, mam 27 lat i od 7 lat jestem w związku ze swoim narzeczonym. Od początku nie byłam w n
2
odpowiedzi
Dzień dobry,
mam 27 lat i od 7 lat jestem w związku ze swoim narzeczonym. Od początku nie byłam w nim mocno zakochana, nigdy nie doznałam tzw. ,,motyli w brzuchu". Mieliśmy kilka przerw w naszym związku. Ostatnia trwała 7 miesięcy. Po powrocie, mój narzeczony mi się oświadczył a ja go przyjęłam. Teraz zostało nam 1,5 roku do ślubu a ja nie jestem pewna, czy to mężczyzna dla mnie... .
Po pierwsze, mamy różne podejścia do życia, ja chciałabym mieszkać w dużym mieście, jego marzeniem jest natomiast posiadanie domu w malej miejscowości, blisko natury. Stawiam mocno na swój rozwój osobisty i zawodowy oraz bliskie relacje rodzinne, natomiast partner lubi pozostawać w strefie komfortu i wieźć spokojne życie, on chciałby mieć zaraz po ślubie dziecko, a ja nie jestem na to gotowa, jednak paraliżuje mnie myśl, że im później, tym gorzej. Nie angażuje się w relacje z rodziną, nieraz słyszałam niemiłe słowa padające z jego ust w stronę jego rodziców, czy rodzeństwa. Bardzo mnie to martwi. Jednak w stosunku do mojej rodziny jest zawsze miły i wesoły. Kilkakrotnie rozmawiałam z partnerem o tych sytuacjach, jednak zawsze zbywa mnie stwierdzeniem, że nie mieszkam z jego rodziną i nie jestem w pełni świadoma jak się względem siebie zachowują.
Po drugie, dla mnie bardzo istotne jest odwiedzanie nowych miejsc, czy to wyjście do restauracji, czy weekendowy wyjazd. Mój partner jednak uważa, że to strata pieniędzy. Dodam, że obydwoje dobrze zarabiamy i stać nas na wyjazd raz na kilka miesięcy.
Po trzecie, chciałabym być traktowana w związku jak kobieta a nie tylko jak ,,narzeczona''. Partner nigdy nie zaprosił mnie na prawdziwą randkę lub nie starał się uwodzić, nasze zaręczyny też przebiegły bez fajerwerków, chociaż wiedział jak bardzo mi zależy, żeby się postarał. Zjedliśmy zwykłą kolację w domu... . Chciałabym się poczuć bardziej kobieco, zrobić mocniejszy makijaż, umalować paznokcie, założyć coś sexi. Mojemu narzeczonemu jednak nie podobają się kobiety w makijażu i nieraz słyszałam uwagę, ze niepotrzebnie się maluję. Gdy mam nowy manicure stwierdza, że najlepiej jak mam naturalne paznokcie. Jak zakładam seksowne ubranie to jest zadowolony. Sam jednak nie dba o swój ubiór. Często się o to kłócimy.
Nie tylko on ma wady w tym związku. Przez całe 8 lat, bardzo często wybucham złością lub płaczem. Przez kilka tygodni wszystko jest w porządku i nagle mały niuans sprawia, że mam ochotę to wszystko zakończyć. Mój partner cierpliwe znosi moje wahania i jest bardzo wyrozumiały. Widzę, że się zmienił. Na początku związku nie umiał mówić o swoich emocjach, a teraz jest bardzo otwarty i czuły. Rozśmiesza mnie i czuję się przy nim bardzo swobodnie. Często mnie komplementuje. Nigdy mnie nie ograniczał zawodowo i zawsze dopinguje w moich nowych projektach. Jednak, w głębi czuję, że nie pasujemy do siebie. Nie ma tej iskierki z mojej strony. Dodam jeszcze, że nasze rodziny bardzo się lubią i czuję się akceptowana przez jego rodziców, rodzeństwo i najbliższych krewnych. On również. Wiem, że życie z nim będzie spokojne i niewymagające. Jednak, czy nie nudne?
Gdy o tym wszystkim myślę, dopada mnie panika, że podejmując decyzje o odejściu, będę tego żałowała do końca życia i nie spotkam już drugiego mężczyzny przy którym będę się czuć pewnie i bezpiecznie. Z drugiej jednak strony, może moja prawdziwa miłość jeszcze na mnie czeka, muszę jedynie odważyć się zrobić pierwszy krok.Mój narzeczony ma dużo wad ale też dużo zalet. Mimo wszystko na jakiś sposób go kocham i nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być w moim życiu. Czy pójście na psychoterapie pozwoli mi uzyskać odpowiedzi skąd biorą się moje wątpliwości i obawy a także wahania uczuć?
Dziękuję za odpowiedź.
mam 27 lat i od 7 lat jestem w związku ze swoim narzeczonym. Od początku nie byłam w nim mocno zakochana, nigdy nie doznałam tzw. ,,motyli w brzuchu". Mieliśmy kilka przerw w naszym związku. Ostatnia trwała 7 miesięcy. Po powrocie, mój narzeczony mi się oświadczył a ja go przyjęłam. Teraz zostało nam 1,5 roku do ślubu a ja nie jestem pewna, czy to mężczyzna dla mnie... .
Po pierwsze, mamy różne podejścia do życia, ja chciałabym mieszkać w dużym mieście, jego marzeniem jest natomiast posiadanie domu w malej miejscowości, blisko natury. Stawiam mocno na swój rozwój osobisty i zawodowy oraz bliskie relacje rodzinne, natomiast partner lubi pozostawać w strefie komfortu i wieźć spokojne życie, on chciałby mieć zaraz po ślubie dziecko, a ja nie jestem na to gotowa, jednak paraliżuje mnie myśl, że im później, tym gorzej. Nie angażuje się w relacje z rodziną, nieraz słyszałam niemiłe słowa padające z jego ust w stronę jego rodziców, czy rodzeństwa. Bardzo mnie to martwi. Jednak w stosunku do mojej rodziny jest zawsze miły i wesoły. Kilkakrotnie rozmawiałam z partnerem o tych sytuacjach, jednak zawsze zbywa mnie stwierdzeniem, że nie mieszkam z jego rodziną i nie jestem w pełni świadoma jak się względem siebie zachowują.
Po drugie, dla mnie bardzo istotne jest odwiedzanie nowych miejsc, czy to wyjście do restauracji, czy weekendowy wyjazd. Mój partner jednak uważa, że to strata pieniędzy. Dodam, że obydwoje dobrze zarabiamy i stać nas na wyjazd raz na kilka miesięcy.
Po trzecie, chciałabym być traktowana w związku jak kobieta a nie tylko jak ,,narzeczona''. Partner nigdy nie zaprosił mnie na prawdziwą randkę lub nie starał się uwodzić, nasze zaręczyny też przebiegły bez fajerwerków, chociaż wiedział jak bardzo mi zależy, żeby się postarał. Zjedliśmy zwykłą kolację w domu... . Chciałabym się poczuć bardziej kobieco, zrobić mocniejszy makijaż, umalować paznokcie, założyć coś sexi. Mojemu narzeczonemu jednak nie podobają się kobiety w makijażu i nieraz słyszałam uwagę, ze niepotrzebnie się maluję. Gdy mam nowy manicure stwierdza, że najlepiej jak mam naturalne paznokcie. Jak zakładam seksowne ubranie to jest zadowolony. Sam jednak nie dba o swój ubiór. Często się o to kłócimy.
Nie tylko on ma wady w tym związku. Przez całe 8 lat, bardzo często wybucham złością lub płaczem. Przez kilka tygodni wszystko jest w porządku i nagle mały niuans sprawia, że mam ochotę to wszystko zakończyć. Mój partner cierpliwe znosi moje wahania i jest bardzo wyrozumiały. Widzę, że się zmienił. Na początku związku nie umiał mówić o swoich emocjach, a teraz jest bardzo otwarty i czuły. Rozśmiesza mnie i czuję się przy nim bardzo swobodnie. Często mnie komplementuje. Nigdy mnie nie ograniczał zawodowo i zawsze dopinguje w moich nowych projektach. Jednak, w głębi czuję, że nie pasujemy do siebie. Nie ma tej iskierki z mojej strony. Dodam jeszcze, że nasze rodziny bardzo się lubią i czuję się akceptowana przez jego rodziców, rodzeństwo i najbliższych krewnych. On również. Wiem, że życie z nim będzie spokojne i niewymagające. Jednak, czy nie nudne?
Gdy o tym wszystkim myślę, dopada mnie panika, że podejmując decyzje o odejściu, będę tego żałowała do końca życia i nie spotkam już drugiego mężczyzny przy którym będę się czuć pewnie i bezpiecznie. Z drugiej jednak strony, może moja prawdziwa miłość jeszcze na mnie czeka, muszę jedynie odważyć się zrobić pierwszy krok.Mój narzeczony ma dużo wad ale też dużo zalet. Mimo wszystko na jakiś sposób go kocham i nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być w moim życiu. Czy pójście na psychoterapie pozwoli mi uzyskać odpowiedzi skąd biorą się moje wątpliwości i obawy a także wahania uczuć?
Dziękuję za odpowiedź.
Dzień Dobry,
w Pani poście można dostrzec dwa wątki. Wątek Pani emocji i ich uregulowania - pisze Pani o wybuchach złości, płaczu, lęku itp. ale też, o potrzebie samorealizacji, spełniania marzeń, planów itp oraz wątek Pani relacji - bez wątpienia trudnej i skomplikowanej. Sugeruję konsultację lub psychoterapię, po pierwsze powinna Pani poznać siebie bardziej, popracować nad własnymi emocjami, nastrojami, celami, samooceną w czym psychoterapia może pomóc. Zobaczy Pani, że przy właściwej terapii i Pani pracy, odpowiedź pojawi się szybko. I jeszcze jedno, bardzo prosze nic na siłę, tylko rozsądnie i bez pośpiechu, to Pani życie, jest się o co starać. Dobrego dnia.
w Pani poście można dostrzec dwa wątki. Wątek Pani emocji i ich uregulowania - pisze Pani o wybuchach złości, płaczu, lęku itp. ale też, o potrzebie samorealizacji, spełniania marzeń, planów itp oraz wątek Pani relacji - bez wątpienia trudnej i skomplikowanej. Sugeruję konsultację lub psychoterapię, po pierwsze powinna Pani poznać siebie bardziej, popracować nad własnymi emocjami, nastrojami, celami, samooceną w czym psychoterapia może pomóc. Zobaczy Pani, że przy właściwej terapii i Pani pracy, odpowiedź pojawi się szybko. I jeszcze jedno, bardzo prosze nic na siłę, tylko rozsądnie i bez pośpiechu, to Pani życie, jest się o co starać. Dobrego dnia.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
W Pani wypowiedzi widać dużą świadomość zalet i wad zarówno Pani jak i narzeczonego, jednak pojawiają się wątpliwości. Myślę, że jeszcze lepsze zrozumienie swoich potrzeb oraz osobistych wartości, a zwłaszcza ich hierarchii pomoże Pani z większym spokojem i pewnością podejmować decyzje oraz dokonywać wyborów w życiu. To dobry dobry pomysł, aby skorzystać teraz z profesjonalnego wsparcia.
Wspomina Pani o wybuchach złości - zachęcam do zajrzenia na mój profil, gdzie znajduje się link do webinaru, w którym dzielę się wskazówkami, jak radzić sobie ze złością. Serdecznie zapraszam do obejrzenia :).
Wspomina Pani o wybuchach złości - zachęcam do zajrzenia na mój profil, gdzie znajduje się link do webinaru, w którym dzielę się wskazówkami, jak radzić sobie ze złością. Serdecznie zapraszam do obejrzenia :).
Sugeruję wizytę: Psychoterapia - 200 zł
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.