Dzień dobry, mam 34 lata i od dwóch lat jestem w związku małżeńskim. Podejrzewam, że ja jestem osob
5
odpowiedzi
Dzień dobry,
mam 34 lata i od dwóch lat jestem w związku małżeńskim. Podejrzewam, że ja jestem osobą „borderline” albo mam jakieś tam objawy tej osobowości.
Bardzo kocham mojego męża (on ma 38 lat) ale mam wrażenie, że to on albo ja nie umiemy stworzyć „normalnej” rodziny.
Chodzi o to, że mąż od początku naszego małżeństwa wszystko mówił swoim rodzicom, jest z nimi bardzo zżyty. Mieszkają 60 km od nas ale praktycznie codziennie lub te parę razy w tygodniu do nich dzwoni. Np. było to mówienie, że zrobiłam za słone mięso. Albo jego mama się pytała, czy się kłócimy a on ze szczegółami jej opowiedział jak wyglądają nasze kłótnie. Jeśli sobie coś kupiłam np. buty to on o tym mówi swojej mamie. Gdy byliśmy na etapie szukania mieszkania, to mój mąż w tajemnicy przede mną dwa mieszkania oglądał ze swoją mamusią. Jeśli byliśmy w sklepie oglądać meble to po jakimś czasie słyszę od mojego męża, że „mama powiedziała, żeby z tej i tej firmy nie kupować”.
Ja sama nie mam ojca od ponad 4 lat, mój ojciec był alkoholikiem. Od mojego 5 roku życia pił dwa- trzy razy w roku w dwutygodniowych ciągach. Jak już wyprowadziłam się na studia i uciekłam od tego ojca to myślałam, że się uwolnię od tej relacji ale chyba skutki tego, że nieraz musiałam się nim zajmować albo poświęcić swój wolny czas by opiekować się pijanym ojcem, odczuwam właśnie dziś.
Mam za to wspaniałą mamę, która potrafiła sobie poradzić z ojcem alkoholikiem i zapewnić mnie i mojemu bratu w miarę „normalny” dom.
Odkąd jestem w związku małżeńskim z moim mężem, to mam problem przede wszystkim z radzeniem sobie z emocjami, złością i agresją. Byłam już z tym u psychologa, ale to „łatwo powiedzieć” a trudniej zrobić jeśli chodzi o kontrolę swoich emocji.
Co mogłoby mi pomóc w takich sytuacjach:
- odczuwam złość a może zazdrość, że rodzice mojego męża przychodzą do naszego mieszkania pod moją nieobecność (gdy jestem w pracy a mąż jest wtedy w domu) i jedzą moje obiady oraz rozpływają się nad tym, jakie to cudowne mieszkanie mój mąż kupił (ja też mam swoje własne mieszkanie, które nabyłam 4 lata przed ślubem, obecnie jest wynajmowane).
- ciągle muszę słuchać, że moje mieszkanie (mieszkaliśmy w nim niecałe dwa lata po ślubie) było beznadziejne, za małe, zimne itd. (choć to nie do końca jest prawda). Po któryś tam komentarzach wybucham… dosłownie.
- Mąż chlubi się tym, że kupił mieszkanie za gotówkę (pracował wcześniej za granicą), a moje mieszkanie jest na kredyt oraz, że jest to "klitka".
- Mąż powtarza mi, co mówią na mnie jego rodzice. Np. jego mama powiedziała, że jestem gruba albo dlaczego (pracując zdalnie z domu) z nią nie porozmawiałam, kiedy była odwiedzić syna. To wszystko są negatywne zdania na mój temat.
Widząc, że mąż dzieli się ze wszystkim ze swoimi rodzicami po jakimś tam komentarzu wybucham. I to dosłownie. Mój mąż jest leniwą osobą a ja bardzo pracowitą. Do szału doprowadza mnie to, że ja np. przygotowuję obiad a on w tym czasie leży na kanapie i coś ogląda lub po prostu śpi i czeka na gotowe.
Mam wrażenie, że czasem jak się nazbiera we mnie tyle tych negatywnych odczuć (rodzice jego, docinki w moją stronę, brak pomocy przy przygotowywaniu posiłków, brak pomocy w zakupach, w codziennym życiu itd.) to wystarczy impuls, żebym wybuchła. Wtedy zaczynam wrzeszczeć, fizycznie bić mojego męża, rzucać i niszczyć różne rzeczy w mieszkaniu, mówić, że nie chcę z nim być, wyzywać go od debili, maminsynków oraz zaczynam pakować swoje rzeczy mówiąc, że wracam do swojego mieszkania. Po wszystkim mamy ciche dni. Ja wiem, że patrząc z boku to jest śmieszne i żałosne co wyprawiam, ale ja serio nie potrafię sobie z czymś takim radzić.
Wiem, że cierpię i ja i mój mąż w tym związku. Chciałabym by mąż był za mną a nie przeciw mnie oraz by nie mówił swojej mamusi wszystkiego co się u nas dzieje.
Mąż też mnie obraża, że mam chorobę psychiczną po ojcu. Myślę, że nie mam… Tylko, że jestem perfekcjonistką, zawsze byłam ambitna, jestem bardzo dobrym i chwalonym pracownikiem w firmie.
Proszę o rady jak sobie radzić z emocjami. Jakaś książka, artykuł?
Terapia dla par nie wchodzi w grę, mój mąż nie dałby się na to namówić.
U psychologa już z tym problemem byłam i jak widać, nadal nie umiem stłumić negatywnych emocji.
mam 34 lata i od dwóch lat jestem w związku małżeńskim. Podejrzewam, że ja jestem osobą „borderline” albo mam jakieś tam objawy tej osobowości.
Bardzo kocham mojego męża (on ma 38 lat) ale mam wrażenie, że to on albo ja nie umiemy stworzyć „normalnej” rodziny.
Chodzi o to, że mąż od początku naszego małżeństwa wszystko mówił swoim rodzicom, jest z nimi bardzo zżyty. Mieszkają 60 km od nas ale praktycznie codziennie lub te parę razy w tygodniu do nich dzwoni. Np. było to mówienie, że zrobiłam za słone mięso. Albo jego mama się pytała, czy się kłócimy a on ze szczegółami jej opowiedział jak wyglądają nasze kłótnie. Jeśli sobie coś kupiłam np. buty to on o tym mówi swojej mamie. Gdy byliśmy na etapie szukania mieszkania, to mój mąż w tajemnicy przede mną dwa mieszkania oglądał ze swoją mamusią. Jeśli byliśmy w sklepie oglądać meble to po jakimś czasie słyszę od mojego męża, że „mama powiedziała, żeby z tej i tej firmy nie kupować”.
Ja sama nie mam ojca od ponad 4 lat, mój ojciec był alkoholikiem. Od mojego 5 roku życia pił dwa- trzy razy w roku w dwutygodniowych ciągach. Jak już wyprowadziłam się na studia i uciekłam od tego ojca to myślałam, że się uwolnię od tej relacji ale chyba skutki tego, że nieraz musiałam się nim zajmować albo poświęcić swój wolny czas by opiekować się pijanym ojcem, odczuwam właśnie dziś.
Mam za to wspaniałą mamę, która potrafiła sobie poradzić z ojcem alkoholikiem i zapewnić mnie i mojemu bratu w miarę „normalny” dom.
Odkąd jestem w związku małżeńskim z moim mężem, to mam problem przede wszystkim z radzeniem sobie z emocjami, złością i agresją. Byłam już z tym u psychologa, ale to „łatwo powiedzieć” a trudniej zrobić jeśli chodzi o kontrolę swoich emocji.
Co mogłoby mi pomóc w takich sytuacjach:
- odczuwam złość a może zazdrość, że rodzice mojego męża przychodzą do naszego mieszkania pod moją nieobecność (gdy jestem w pracy a mąż jest wtedy w domu) i jedzą moje obiady oraz rozpływają się nad tym, jakie to cudowne mieszkanie mój mąż kupił (ja też mam swoje własne mieszkanie, które nabyłam 4 lata przed ślubem, obecnie jest wynajmowane).
- ciągle muszę słuchać, że moje mieszkanie (mieszkaliśmy w nim niecałe dwa lata po ślubie) było beznadziejne, za małe, zimne itd. (choć to nie do końca jest prawda). Po któryś tam komentarzach wybucham… dosłownie.
- Mąż chlubi się tym, że kupił mieszkanie za gotówkę (pracował wcześniej za granicą), a moje mieszkanie jest na kredyt oraz, że jest to "klitka".
- Mąż powtarza mi, co mówią na mnie jego rodzice. Np. jego mama powiedziała, że jestem gruba albo dlaczego (pracując zdalnie z domu) z nią nie porozmawiałam, kiedy była odwiedzić syna. To wszystko są negatywne zdania na mój temat.
Widząc, że mąż dzieli się ze wszystkim ze swoimi rodzicami po jakimś tam komentarzu wybucham. I to dosłownie. Mój mąż jest leniwą osobą a ja bardzo pracowitą. Do szału doprowadza mnie to, że ja np. przygotowuję obiad a on w tym czasie leży na kanapie i coś ogląda lub po prostu śpi i czeka na gotowe.
Mam wrażenie, że czasem jak się nazbiera we mnie tyle tych negatywnych odczuć (rodzice jego, docinki w moją stronę, brak pomocy przy przygotowywaniu posiłków, brak pomocy w zakupach, w codziennym życiu itd.) to wystarczy impuls, żebym wybuchła. Wtedy zaczynam wrzeszczeć, fizycznie bić mojego męża, rzucać i niszczyć różne rzeczy w mieszkaniu, mówić, że nie chcę z nim być, wyzywać go od debili, maminsynków oraz zaczynam pakować swoje rzeczy mówiąc, że wracam do swojego mieszkania. Po wszystkim mamy ciche dni. Ja wiem, że patrząc z boku to jest śmieszne i żałosne co wyprawiam, ale ja serio nie potrafię sobie z czymś takim radzić.
Wiem, że cierpię i ja i mój mąż w tym związku. Chciałabym by mąż był za mną a nie przeciw mnie oraz by nie mówił swojej mamusi wszystkiego co się u nas dzieje.
Mąż też mnie obraża, że mam chorobę psychiczną po ojcu. Myślę, że nie mam… Tylko, że jestem perfekcjonistką, zawsze byłam ambitna, jestem bardzo dobrym i chwalonym pracownikiem w firmie.
Proszę o rady jak sobie radzić z emocjami. Jakaś książka, artykuł?
Terapia dla par nie wchodzi w grę, mój mąż nie dałby się na to namówić.
U psychologa już z tym problemem byłam i jak widać, nadal nie umiem stłumić negatywnych emocji.
Dzień dobry, w tym co Pani tutaj napisała, widać ogromną plątaninę emocji. Warto troszkę to "uspokoić". Proponuję najpierw porozmawiać ze specjalistą, psychologiem, na spokojnie obgadać to co Pani przeszkadza, co pani lubi w waszej relacji, a co jest dla Pani trudne. I potem zaprosić męża na spotkanie we dwoje z terapeutą par. Albo psychologiem, który pracuje z rodzinami. Trzymam za Was kciuki
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry
związek małżeński, partnerski czy nawet koleżeński tworzymy po to, żeby "brać i dawać" to znaczy zaspokojamy potrzeby swoje i innej osoby nawzajem. Emocje jakie odczuwamy to są wskazówki jakie pokazują, że coś się dzieje nie po naszej myśli. W Pani sytuacji warto nauczyć się rozpoznawać uczucia.
Co dalej, jeśli potrafimy już rozpoznawać i nazywać swoje emocje? Jaki z tego pożytek? Emocje informują, czy nasze potrzeby są zaspokojone. (np. złość wskazuje, że nasze granice zostały przekroczone bądź nie możemy uzyskać tego, co jest dla nas pożądane). Niekontrolowany gniew prowadzi do przejawów agresji, a nadmiernie kontrolowany – do tłumienia emocji i powstawania urazy. Proponuje jeszcze raz skonsultować się z psychologiem. Życzę Pani wytrwalości i pozdrawiam serdecznie Tetiana Stetsiuk
związek małżeński, partnerski czy nawet koleżeński tworzymy po to, żeby "brać i dawać" to znaczy zaspokojamy potrzeby swoje i innej osoby nawzajem. Emocje jakie odczuwamy to są wskazówki jakie pokazują, że coś się dzieje nie po naszej myśli. W Pani sytuacji warto nauczyć się rozpoznawać uczucia.
Co dalej, jeśli potrafimy już rozpoznawać i nazywać swoje emocje? Jaki z tego pożytek? Emocje informują, czy nasze potrzeby są zaspokojone. (np. złość wskazuje, że nasze granice zostały przekroczone bądź nie możemy uzyskać tego, co jest dla nas pożądane). Niekontrolowany gniew prowadzi do przejawów agresji, a nadmiernie kontrolowany – do tłumienia emocji i powstawania urazy. Proponuje jeszcze raz skonsultować się z psychologiem. Życzę Pani wytrwalości i pozdrawiam serdecznie Tetiana Stetsiuk
Witam Panią serdecznie,
każdy człowiek miewa trudne chwile i czasem mamy wrażenie, że życie wymyka nam się spod kontroli. Niekiedy na nasze odczucia mają wpływ zniekształcenia poznawcze, czyli błędy myślowe. Nie każda myśl jest faktem, niektóre myśli trzeba racjonalizować. Polecam Pani przeczytanie książki: "Radość życia" oraz jeżeli poczuje Pani potrzebę kontakt z psychologiem, który pomoże Pani poukładać myśli i pomoże poradzić sobie z trudnymi emocjami.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
każdy człowiek miewa trudne chwile i czasem mamy wrażenie, że życie wymyka nam się spod kontroli. Niekiedy na nasze odczucia mają wpływ zniekształcenia poznawcze, czyli błędy myślowe. Nie każda myśl jest faktem, niektóre myśli trzeba racjonalizować. Polecam Pani przeczytanie książki: "Radość życia" oraz jeżeli poczuje Pani potrzebę kontakt z psychologiem, który pomoże Pani poukładać myśli i pomoże poradzić sobie z trudnymi emocjami.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Myślę że to dobry moment na psychoterapię indywidualną. Ciekawi mnie skąd pomysł że jest Pani osobą borderline? To niezwykle nadużywana i "modna" ostatnio diagnoza... elementy przypisywane takiej diagnozie pojawiają sie w sytuacjach rozmaitych traum i nadużyć... wyobrażam sobie że relacja z mężem, który emocjonalnie nie opuścił najwyraźniej rodziny pochodzenia jest dla Pani dużą trudnością i taka złość wydaje się uprawomocniona... Polecam książkę dr Woydyło "Droga do siebie" oraz psychoterapię a nie jednorazową konsultację psychologiczną. Pozdrawiam serdecznie.
Witam serdecznie. Po opisie jaki Pani umieściła można wywnioskować, że to mąż bardziej potrzebuje psychoterapii, aby móc odseparować się od rodziców. Rozumiem również że Pani musi być bardzo trudno w tej relacji, przez co prawdopodobnie dochodzi do wybuchów złości. Polecam Pani rozpocząć psychoterapię indywidualną u psychoterapeuty, który pomoże Pani przepracować trudne emocje oraz zrozumieć co się dzieje w Pani związku. Polecam terapię psychodynamiczną. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.