Dzien Dobry, Mam powazny problem w malzenstwie. Uwazam ze moja zona jest toksycznej relacji z jej m
2
odpowiedzi
Dzien Dobry,
Mam powazny problem w malzenstwie. Uwazam ze moja zona jest toksycznej relacji z jej mama i pod destrukcyjnym dla nas wplywem. Zona ma 38 lat a tesciowa 59. Moja zona jest jedynaczka, ojciec odszedl gdy miala kilka lat, ostatni raz go widziala na 10te urodziny. Tesciowa jest po jednym rozwodzie i w trakcie drugiego. Generalnie nigdy nie stworzyla szczesliwego zwiazku, nie ma przyjaciól ani zycia towarzyskiego.
Generalnie moja zona jest traktowana troche tak jakby miala 8-10 lat i sama tez sie tak zachowuje w kontaktach z mama. Wymienie kilka przykladów:
- Tesciowa kontroluje za jej przyzwoleniem cala jej korespodencje: Ma haslo do Facebooka i Messangera. Dowiedzialem sie przypadkiem kiedy raz zadzwonilem do Zony na messangerze i odebrala tesciowa bedaca 1800km ode mnie.
Generalnie przez kilka lat tesciowa miala pelen wglad w kazda moja pisemna konwersacje z zona. Scielo mnie z nóg. Bylo to jakies poltora roku temu. Rozmawialem o tym z moja zona ale nie widzi w tym nic niestosownego
Jej slowa "A przeciez nie ma tam nic takiego". Slowa nie ma tam "nic taiego" utwierdzily mnie tylko ze wszystkie nasze prywatne sprawy sa na biezaco raportowane Mamie. Probowalem namowic zeby zmienila haslo i miala troche wolnosci osobistej. Bezskutecznie. Mialem wrazenie ze mowie do sciany a w jej oczach bylo lekkie zdziwienie dlaczego mi to przeszkadza.
- Moja zona raportuje kazdy dzien ze szczególami. Co bylo na obiad, z kim idziemy sie spotkac, co robilismy, jaka pogoda itp. Zupelnie jak dziecko ktore wrocilo ze szkoly. Robi to telefonicznie albo przez komunikatory gdyz na szczescie tesciowa nie mieszka w Anglii.
- Przy naszym pierwszym dziecku podczas wizyty tesciowej zona zainstalowala podglad tesciowej w kamerce do kontroli dzieci. Kamerka dzialala w systemie wifi wiec Tesciowa zyskala wglad w nasza sypialnie na jej tablecie kiedykolwiek chciala. Po malej awanturze z zona nawet przyznala ze "moze troche przesadzila" ale to chodzilo zeby wnuka widziala i ze jak nie chce to moge sobie wylaczac jak jestem w sypialni.
- Zona konsultuje z nia niemal wszystkie decyzje. Te istotne jak i te mniej istotne. Kolor zaslon, rodzaj mebli, wybor ubranek dla dzieci
- Mama jest dla niej przyjaciolka i zwierza sie jej z wszystkiego. Nie ma tak bliskich przyjaciolek wsrod kolezanek
- Mama zadrecza ja wszystkimi swoimi problemami: ze czuje sie zamknieta w domu bo obiekuje sie bacia, dzwoni opowiedziec o kazdej awanturze ze swoim mezem. Nawet teraz kiedy zona byla w 8 miesiacu ciazy i potrzebowala troche spokoju musiala wysluchiwac ze sklada w koncu o rozwod
- Zona niektore decyzje argumentuje nie swoimi slowami np jak zastanawialismy sie nad zmiana domu to powiedziala ze dobry bedzie "bungalow" bo na starosc nie trzeba sie meczyc z chodzeniem po schodach.
- Nie umie powiedziec "nie" mamie w niczym powaznym jakby obawiala sie jej reakcji ze mama sie obrazi
- Nigdy nie mowi do niej "mama" tylko zawsze uzywa zdrobnien. Podobnie w druga strone. Nigdy nie slyszalem zeby Tesciowa uzyla pelnego imienia. Ja oraz wiekszosc znajomych mowimy do Zony pelnym imieniem
- Kiedy jest u nas tesciowa robi doslownie wszystko za moja zona i za mnie. Potrafi nawet zonie podac sernik jako sniadanie do lozka. Probowalem wytlumaczyc zonie ze moze mama przyjechala by do nas w "odwiedziny" a nie wszystko robic ale dalo to tyle co zawsze.
Zona zawsze byla pod kontrola ale kiedy sie poznalismy nie tak wielka jak teraz. Z kazdym rokiem jest co raz gorzej.Mieszkamy w UK wiec nie widujemy jej czesto ale pomimo tego ta zaleznosc sie zwieksza. Na poczatku to olewalem, jak przyjezdzla tesciowa to zwykle na tydzien wiec dalo sie to jakos wytrzymac. Wiele rzeczy wydawalo mi sie dziwnych ale tlumaczylem sobie ze moze to inne zwyczaje z domu, moze to dlatego ze jest jedynaczka itp.
Jak silna to kontrola i jak wielki wplyw ma to na nasze zycie uswiadomilem sobie rok temu. Odwiedziny ktore mialy trwac 2 tygodnie wypadly zaraz na poczadku i epidemi w skutek "lockdownu" i braku samolotow do domu tesciowa zostala u nas ponad 2 miesiace. Doprowadzilo to prawie do rozwodu miedzy nami. W momencie jak uswiadomilem sobie pod jaka kontrola i wplywem jest moja zona nie mialem ochoty na rozmowy ani z nia ani z jej matka.
Zona bywala czasem agresywna slownie, byla masa klotni miedzy nami ze nie szanuje jej mamy a ona nam tak "pomaga" ze jestem bezduszny arogancki (slowa uzyte przez zone pierwszy raz w moim kierunku po 14 latach znajomosci). Mam 37 lat i to byl pierwszy raz w zyciu kiedy ktos mi zarzucil arogancje. Czulem jakbym sie klocil z tesciowa w skorze mojej zony.
Wiedzialem ze kazda nasza klotnie raportuje swojej mamie wiec odwklekalem jakiekolwiek powazniejsze rozmowy ktore moga doprowadzic do sprzeczki choc byly momemnty ze wogole nie rozmawialismy. Bylem na granicy wyczerpania nerwowego. Jedynym tlenem dla mnie byl moj poltoraroczny syn ktorego zabieralem non-stop z domu na spacery, wycieczki itp zeby tylko zminimalizowac czase spedzany w domu.
Po wyjezdzie tesciowej napisalem list do zony ktory jej przeczytalem. Staram sie wypunkwac rozne rzeczy ktore mnie bola, prosilem zeby uzaleznila sie troche od swojej mamy, ze jestesmy doroslymi ludzmi i zyjmy jak rodzina, jak maz i zona, podejmujmy razem decyzje itp. Mialem wrazenie ze cos drgnelo ze choc zastanowila sie ze moze mam odrobine racji. Chyba nawet cos probowala zrobic. Mielismy najlepsze miedzy nami kilka miesiecy. Ja bylem na furlough w domu, udalo nam sie zajsc w ciaze drugi raz.
Mialem nadzieje ze cos sie zmienia. Wiedzialem ze albo cos probowala zrobic albo opowiedziala o moim liscie do niej swojej mamie.
Kiedy test ciazowy okazal sie pozytywny i zrobila foto i wyslala do mamy zobaczylem ukradkiem koncowke tekstowej rozmowy. Na jej pytanie do Mamy czy sie nie cieszy ta jej odpisala z wyrzutem "Ciesze sie ale Ty przecierz musisz sie tylko z Mezem cieszys". Nawet w jednym z najbardziej radosnych dni w zyciu w naszym zyciu Matka potrafilo ja zdolowac.
Reszta poprzedniego roku byla dobra miedzy nami. Mamy jednego syna, oboje pracowalismy, wolny czas spedzalismy razem. Wydawalo mi sie ze pomimo ze dalej nie umie sie uniezaleznic to jest jakis progres i idziemy w dobra strone. Zgodzilem sie na przyjazd i pomoc tesciowej w okresie "okoloporodowym". Bylo to naiwne z mojej strony ale po pierwsze myslalem ze najwazniejsza bedzie opieka nad noworodkiem a po drugie troche zeby sprawdzic czy faktycznie sie cos zmienilo. I zmienilo sie tylko na gorsze. Atak jaki Tesciowa przypuscila na moja zone jest niewyobrazalny:
-Generalnie nie odstepuje zony na krok, panie spia razem( Jest w tym moja wina - przyjalem argument ze spiac w drugiej sypialni nie bede tak zmeczony w pracy jak podczas snu z zona i noworodkiem)
-Robi doslownie za nia wszystko jakby byla kilkuletnim dzieckiem
- Zona zalogowala swoj messaner na jej smartfonie. Tesciowa zyskala wglad w cala prywatna korespondencje w wersji "live" Po Prostu moja zona cos z kims pisze lub ktos do niej a mamusia siedzi i kontroluje.
- Zostalismy niemalze calkowicie odseparowani od siebie wiecej niz podczas jakiejkolwiek wczesniejszej wizyty Tesciowej
- Oczywiscie znow sie miedzy nami nieuklada a ja slysze argumenty i slowa ktorych nigdy nie slyszalem
Moja Zona jest w tym momecie calkowicie zalezna i podporzadkowana i zaden argument nie trafia a ja znow zostalem tym niewdziecznikiem ktory nie umie docenic "pomocy".ze strony "Mamy". Zostalo mi 2 tygodnie takiego zycia dopoki tesciowa nie wyjedzie. Jakakolwiek teraz moja ingerencja lub rozmowa z zona jest z gory skazana na porazke. Natomiast wiem ze jak zostaniemy juz sami to cos musze zrobic bo doszedlem do momentu ze nie bede zyl w ten sposob ani chwili dluzej.
Jest kilka dziedzin gdzie zona jest samodzielna lub ma pewna "autonomie" i tam gdzie nie ma ingerencji tesciowej idzie jej/nam dobrze lub bardzo dobrze.
Praca - Tam jest niezalezna i idzie jej swietnie. Jest doceniana przez szefa, klientów, chetnie przyjely by ja do siebie inne dzialy. Wrecz glowna siedziba firmy w USA chciala ja sciagnac do siebie
Nasze Finanse - Tu nigdy nie widzialem duzego wplywu matki na nasze finanse. Informuje ja raczej o faktach dokonanych
Wychowanie Dzieci - Tu sie z nia radzi ale jest to jedyna dziedzina gdzie umie powiedziec "Nie". Wrecz woli sluchac podcastów psychologow jak wychowac dobrze dzieci. Potrafi wziac konsultacje z psychologiem jak postepowac z dzieckiem. Np. Ciezko nam idzie nauczyc dwu i pol latka zasypiac samemu
Na koniec wydaje mi sie ze bede w stanie namówic malzonke na wizyta u psychologa lub terapie malzenska. Natomiast jakakolwiek proba musi sie odbyc po wyjezdzie tesciowej gdyz teraz uwazam taka probe za calkowicie jalowa i bezcelowa. Zona jest kompletnie niesamodzielna i nawet jak jej sie wydaje ze sama podejmuje decyzje to kazda dezycja jest taka jaka chcialaby mama. Probowalem juz skrocic popyt tesciowej sugerujac ze kupie o tydzien wczesniejszy bilet do domu a ja wezme tydzien wolnego w pracy. Nie odpowiedziala nic na poczatku zeby na ponowiona probe dwa dni pozniej odpowiedziec ze Ona potrzebuje Mamy a mama jej pomaga.
Bardzo prosze o rade czy jakakolwiek terapia ma jeszcze sens? Wciaz kocham zone a ona mnie tez pomimo ze po "spacyfikowaniu" nie powiedziala mi tego od 2-3 tygodni. Jestem gotowy na kazde rozwiazanie. Jesli jest szansa przy terapii to zrobie wszystko zebysmy na nia poszli natomiast jesli to juz jest sytuacja bez wyjscia ja nie potrafie zyc w ten sposob dluzej i wtedy bede potrzebowal pomocy jak zminimalizowac straty u dzieci
Dziekuje z góry jesli ktos moze mi udzielic jakis wskazówek
Mam powazny problem w malzenstwie. Uwazam ze moja zona jest toksycznej relacji z jej mama i pod destrukcyjnym dla nas wplywem. Zona ma 38 lat a tesciowa 59. Moja zona jest jedynaczka, ojciec odszedl gdy miala kilka lat, ostatni raz go widziala na 10te urodziny. Tesciowa jest po jednym rozwodzie i w trakcie drugiego. Generalnie nigdy nie stworzyla szczesliwego zwiazku, nie ma przyjaciól ani zycia towarzyskiego.
Generalnie moja zona jest traktowana troche tak jakby miala 8-10 lat i sama tez sie tak zachowuje w kontaktach z mama. Wymienie kilka przykladów:
- Tesciowa kontroluje za jej przyzwoleniem cala jej korespodencje: Ma haslo do Facebooka i Messangera. Dowiedzialem sie przypadkiem kiedy raz zadzwonilem do Zony na messangerze i odebrala tesciowa bedaca 1800km ode mnie.
Generalnie przez kilka lat tesciowa miala pelen wglad w kazda moja pisemna konwersacje z zona. Scielo mnie z nóg. Bylo to jakies poltora roku temu. Rozmawialem o tym z moja zona ale nie widzi w tym nic niestosownego
Jej slowa "A przeciez nie ma tam nic takiego". Slowa nie ma tam "nic taiego" utwierdzily mnie tylko ze wszystkie nasze prywatne sprawy sa na biezaco raportowane Mamie. Probowalem namowic zeby zmienila haslo i miala troche wolnosci osobistej. Bezskutecznie. Mialem wrazenie ze mowie do sciany a w jej oczach bylo lekkie zdziwienie dlaczego mi to przeszkadza.
- Moja zona raportuje kazdy dzien ze szczególami. Co bylo na obiad, z kim idziemy sie spotkac, co robilismy, jaka pogoda itp. Zupelnie jak dziecko ktore wrocilo ze szkoly. Robi to telefonicznie albo przez komunikatory gdyz na szczescie tesciowa nie mieszka w Anglii.
- Przy naszym pierwszym dziecku podczas wizyty tesciowej zona zainstalowala podglad tesciowej w kamerce do kontroli dzieci. Kamerka dzialala w systemie wifi wiec Tesciowa zyskala wglad w nasza sypialnie na jej tablecie kiedykolwiek chciala. Po malej awanturze z zona nawet przyznala ze "moze troche przesadzila" ale to chodzilo zeby wnuka widziala i ze jak nie chce to moge sobie wylaczac jak jestem w sypialni.
- Zona konsultuje z nia niemal wszystkie decyzje. Te istotne jak i te mniej istotne. Kolor zaslon, rodzaj mebli, wybor ubranek dla dzieci
- Mama jest dla niej przyjaciolka i zwierza sie jej z wszystkiego. Nie ma tak bliskich przyjaciolek wsrod kolezanek
- Mama zadrecza ja wszystkimi swoimi problemami: ze czuje sie zamknieta w domu bo obiekuje sie bacia, dzwoni opowiedziec o kazdej awanturze ze swoim mezem. Nawet teraz kiedy zona byla w 8 miesiacu ciazy i potrzebowala troche spokoju musiala wysluchiwac ze sklada w koncu o rozwod
- Zona niektore decyzje argumentuje nie swoimi slowami np jak zastanawialismy sie nad zmiana domu to powiedziala ze dobry bedzie "bungalow" bo na starosc nie trzeba sie meczyc z chodzeniem po schodach.
- Nie umie powiedziec "nie" mamie w niczym powaznym jakby obawiala sie jej reakcji ze mama sie obrazi
- Nigdy nie mowi do niej "mama" tylko zawsze uzywa zdrobnien. Podobnie w druga strone. Nigdy nie slyszalem zeby Tesciowa uzyla pelnego imienia. Ja oraz wiekszosc znajomych mowimy do Zony pelnym imieniem
- Kiedy jest u nas tesciowa robi doslownie wszystko za moja zona i za mnie. Potrafi nawet zonie podac sernik jako sniadanie do lozka. Probowalem wytlumaczyc zonie ze moze mama przyjechala by do nas w "odwiedziny" a nie wszystko robic ale dalo to tyle co zawsze.
Zona zawsze byla pod kontrola ale kiedy sie poznalismy nie tak wielka jak teraz. Z kazdym rokiem jest co raz gorzej.Mieszkamy w UK wiec nie widujemy jej czesto ale pomimo tego ta zaleznosc sie zwieksza. Na poczatku to olewalem, jak przyjezdzla tesciowa to zwykle na tydzien wiec dalo sie to jakos wytrzymac. Wiele rzeczy wydawalo mi sie dziwnych ale tlumaczylem sobie ze moze to inne zwyczaje z domu, moze to dlatego ze jest jedynaczka itp.
Jak silna to kontrola i jak wielki wplyw ma to na nasze zycie uswiadomilem sobie rok temu. Odwiedziny ktore mialy trwac 2 tygodnie wypadly zaraz na poczadku i epidemi w skutek "lockdownu" i braku samolotow do domu tesciowa zostala u nas ponad 2 miesiace. Doprowadzilo to prawie do rozwodu miedzy nami. W momencie jak uswiadomilem sobie pod jaka kontrola i wplywem jest moja zona nie mialem ochoty na rozmowy ani z nia ani z jej matka.
Zona bywala czasem agresywna slownie, byla masa klotni miedzy nami ze nie szanuje jej mamy a ona nam tak "pomaga" ze jestem bezduszny arogancki (slowa uzyte przez zone pierwszy raz w moim kierunku po 14 latach znajomosci). Mam 37 lat i to byl pierwszy raz w zyciu kiedy ktos mi zarzucil arogancje. Czulem jakbym sie klocil z tesciowa w skorze mojej zony.
Wiedzialem ze kazda nasza klotnie raportuje swojej mamie wiec odwklekalem jakiekolwiek powazniejsze rozmowy ktore moga doprowadzic do sprzeczki choc byly momemnty ze wogole nie rozmawialismy. Bylem na granicy wyczerpania nerwowego. Jedynym tlenem dla mnie byl moj poltoraroczny syn ktorego zabieralem non-stop z domu na spacery, wycieczki itp zeby tylko zminimalizowac czase spedzany w domu.
Po wyjezdzie tesciowej napisalem list do zony ktory jej przeczytalem. Staram sie wypunkwac rozne rzeczy ktore mnie bola, prosilem zeby uzaleznila sie troche od swojej mamy, ze jestesmy doroslymi ludzmi i zyjmy jak rodzina, jak maz i zona, podejmujmy razem decyzje itp. Mialem wrazenie ze cos drgnelo ze choc zastanowila sie ze moze mam odrobine racji. Chyba nawet cos probowala zrobic. Mielismy najlepsze miedzy nami kilka miesiecy. Ja bylem na furlough w domu, udalo nam sie zajsc w ciaze drugi raz.
Mialem nadzieje ze cos sie zmienia. Wiedzialem ze albo cos probowala zrobic albo opowiedziala o moim liscie do niej swojej mamie.
Kiedy test ciazowy okazal sie pozytywny i zrobila foto i wyslala do mamy zobaczylem ukradkiem koncowke tekstowej rozmowy. Na jej pytanie do Mamy czy sie nie cieszy ta jej odpisala z wyrzutem "Ciesze sie ale Ty przecierz musisz sie tylko z Mezem cieszys". Nawet w jednym z najbardziej radosnych dni w zyciu w naszym zyciu Matka potrafilo ja zdolowac.
Reszta poprzedniego roku byla dobra miedzy nami. Mamy jednego syna, oboje pracowalismy, wolny czas spedzalismy razem. Wydawalo mi sie ze pomimo ze dalej nie umie sie uniezaleznic to jest jakis progres i idziemy w dobra strone. Zgodzilem sie na przyjazd i pomoc tesciowej w okresie "okoloporodowym". Bylo to naiwne z mojej strony ale po pierwsze myslalem ze najwazniejsza bedzie opieka nad noworodkiem a po drugie troche zeby sprawdzic czy faktycznie sie cos zmienilo. I zmienilo sie tylko na gorsze. Atak jaki Tesciowa przypuscila na moja zone jest niewyobrazalny:
-Generalnie nie odstepuje zony na krok, panie spia razem( Jest w tym moja wina - przyjalem argument ze spiac w drugiej sypialni nie bede tak zmeczony w pracy jak podczas snu z zona i noworodkiem)
-Robi doslownie za nia wszystko jakby byla kilkuletnim dzieckiem
- Zona zalogowala swoj messaner na jej smartfonie. Tesciowa zyskala wglad w cala prywatna korespondencje w wersji "live" Po Prostu moja zona cos z kims pisze lub ktos do niej a mamusia siedzi i kontroluje.
- Zostalismy niemalze calkowicie odseparowani od siebie wiecej niz podczas jakiejkolwiek wczesniejszej wizyty Tesciowej
- Oczywiscie znow sie miedzy nami nieuklada a ja slysze argumenty i slowa ktorych nigdy nie slyszalem
Moja Zona jest w tym momecie calkowicie zalezna i podporzadkowana i zaden argument nie trafia a ja znow zostalem tym niewdziecznikiem ktory nie umie docenic "pomocy".ze strony "Mamy". Zostalo mi 2 tygodnie takiego zycia dopoki tesciowa nie wyjedzie. Jakakolwiek teraz moja ingerencja lub rozmowa z zona jest z gory skazana na porazke. Natomiast wiem ze jak zostaniemy juz sami to cos musze zrobic bo doszedlem do momentu ze nie bede zyl w ten sposob ani chwili dluzej.
Jest kilka dziedzin gdzie zona jest samodzielna lub ma pewna "autonomie" i tam gdzie nie ma ingerencji tesciowej idzie jej/nam dobrze lub bardzo dobrze.
Praca - Tam jest niezalezna i idzie jej swietnie. Jest doceniana przez szefa, klientów, chetnie przyjely by ja do siebie inne dzialy. Wrecz glowna siedziba firmy w USA chciala ja sciagnac do siebie
Nasze Finanse - Tu nigdy nie widzialem duzego wplywu matki na nasze finanse. Informuje ja raczej o faktach dokonanych
Wychowanie Dzieci - Tu sie z nia radzi ale jest to jedyna dziedzina gdzie umie powiedziec "Nie". Wrecz woli sluchac podcastów psychologow jak wychowac dobrze dzieci. Potrafi wziac konsultacje z psychologiem jak postepowac z dzieckiem. Np. Ciezko nam idzie nauczyc dwu i pol latka zasypiac samemu
Na koniec wydaje mi sie ze bede w stanie namówic malzonke na wizyta u psychologa lub terapie malzenska. Natomiast jakakolwiek proba musi sie odbyc po wyjezdzie tesciowej gdyz teraz uwazam taka probe za calkowicie jalowa i bezcelowa. Zona jest kompletnie niesamodzielna i nawet jak jej sie wydaje ze sama podejmuje decyzje to kazda dezycja jest taka jaka chcialaby mama. Probowalem juz skrocic popyt tesciowej sugerujac ze kupie o tydzien wczesniejszy bilet do domu a ja wezme tydzien wolnego w pracy. Nie odpowiedziala nic na poczatku zeby na ponowiona probe dwa dni pozniej odpowiedziec ze Ona potrzebuje Mamy a mama jej pomaga.
Bardzo prosze o rade czy jakakolwiek terapia ma jeszcze sens? Wciaz kocham zone a ona mnie tez pomimo ze po "spacyfikowaniu" nie powiedziala mi tego od 2-3 tygodni. Jestem gotowy na kazde rozwiazanie. Jesli jest szansa przy terapii to zrobie wszystko zebysmy na nia poszli natomiast jesli to juz jest sytuacja bez wyjscia ja nie potrafie zyc w ten sposob dluzej i wtedy bede potrzebowal pomocy jak zminimalizowac straty u dzieci
Dziekuje z góry jesli ktos moze mi udzielic jakis wskazówek
Szanowny Panie, z podanego opisu wynika, że Pana żona pozostaje z matką w negatywnej i szkodliwej relacji symbiotycznej, przez co ukształtowała się u niej osobowość zależna charakteryzująca się pozwalaniem innym na przejmowanie odpowiedzialności za swoje decyzje, podporządkowanie potrzebom innych, ograniczoną zdolnością do podejmowanie decyzji bez radzenia się matki, ale też obawą przed opuszczeniem przez matkę. Zadaniem stojącym przed Panem - i przed terapeutą - jest pokazanie żonie tej zależności, wzmocnienie Dorosłego poprzez pozwolenie żonie na "dorośnięcie", a przede wszystkim wzmocnienie umiejętności identyfikacji i zaspokajania własnych jej potrzeb (a nie potrzeb matki). W terapii jest to możliwe do osiągnięcia.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry. Zapraszam na terapię pary. Ważne abyście Państwo razem brali udzial w tej dyskusji i próbie zmiany. Prowadzę terapię par zarówno stacjonarnie jak i online. Małgorzata Korycińska
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.