Dzień dobry, mam pytanie do psychoterapeutów psychodynamicznych. Jak to jest, że terapeuci czują
6
odpowiedzi
Dzień dobry, mam pytanie do psychoterapeutów psychodynamicznych.
Jak to jest, że terapeuci czują przywiązanie do pacjentów i interesują się tym co się dzieje u nich w życiu, czują do nich sympatię, szacunek i inne miłe uczucia, widzą i podziwiają ich starania i pracę itd. ale jednocześnie ci sami terapeuci nie chcą rozmawiać z pacjentami poza gabinetem i nie ciekawi ich np. to, gdzie w przeszłości mieszkał pacjent czy jaki jest jego ulubiony kolor oraz nie czują potrzeby, żeby w najmniejszym stopniu uczestniczyć w życiu pacjenta (np. nie mają potrzeby zobaczyć jak wygląda dopiero co urodzone dziecko pacjenta, czy uczestniczyć w weselu pacjenta).
Ja rozumiem, że to jest relacja profesjonalna i niesymetryczna, a ten brak ingerencji w życie prywatne służy obu stronom relacji, ale nie potrafię i tak pojąć takiej postawy, co czuje i widzi taki terapeuta faktycznie, ponieważ dla mnie jest to oksymoron w zachowaniu. Budzi to we mnie wielką sprzeczność, wygląda to nieprawdziwie i sztucznie. Jak można pogodzić tak bardzo dwie skrajne postawy? Jednocześnie być ciekawym kogoś i mieć w czterech literach jego życie prywatne. Jednocześnie przejmują się losem pacjenta, ale też nie gra on dla nich żadnej roli. Jednocześnie mają z pacjentem bliską więź i jednocześnie ten sam pacjent nie istnieje dla nich poza gabinetem. Interesują się pacjentem, ale poza gabinetem myślą o nim mniej niż o powietrzu, które ich otacza. Wiem, że terapeuci są szkoleni, żeby tak pracować, ale to wciąż ludzie. Która ich część jest wtedy tą prawdziwą - ciepłe ludzkie zainteresowanie, czy jednak chłodna mechaniczność i obojętność, ponieważ nie wiem jak te obie części mogą być prawdziwe i szczere. W jednym z tych aspektów (albo w obu po części) terapeuta musi udawać, robić coś przeciwko własnej woli, albo ja tego nie rozumiem.
Stąd moje pytanie - jak to jest i jak taki terapeuta się z tym czuje i co jest dla niego prawdziwe, a co nie w tym wszystkim? Czy jakby pacjent miał ochotę pokazać zdjęcie ze swojego wesela, to terapeuta myśli sobie coś w stylu "nie obchodzi mnie to", czuje obojętność, niechęć czy co? Proszę o wytłumaczenie tej wielkiej sprzeczności.
Jak to jest, że terapeuci czują przywiązanie do pacjentów i interesują się tym co się dzieje u nich w życiu, czują do nich sympatię, szacunek i inne miłe uczucia, widzą i podziwiają ich starania i pracę itd. ale jednocześnie ci sami terapeuci nie chcą rozmawiać z pacjentami poza gabinetem i nie ciekawi ich np. to, gdzie w przeszłości mieszkał pacjent czy jaki jest jego ulubiony kolor oraz nie czują potrzeby, żeby w najmniejszym stopniu uczestniczyć w życiu pacjenta (np. nie mają potrzeby zobaczyć jak wygląda dopiero co urodzone dziecko pacjenta, czy uczestniczyć w weselu pacjenta).
Ja rozumiem, że to jest relacja profesjonalna i niesymetryczna, a ten brak ingerencji w życie prywatne służy obu stronom relacji, ale nie potrafię i tak pojąć takiej postawy, co czuje i widzi taki terapeuta faktycznie, ponieważ dla mnie jest to oksymoron w zachowaniu. Budzi to we mnie wielką sprzeczność, wygląda to nieprawdziwie i sztucznie. Jak można pogodzić tak bardzo dwie skrajne postawy? Jednocześnie być ciekawym kogoś i mieć w czterech literach jego życie prywatne. Jednocześnie przejmują się losem pacjenta, ale też nie gra on dla nich żadnej roli. Jednocześnie mają z pacjentem bliską więź i jednocześnie ten sam pacjent nie istnieje dla nich poza gabinetem. Interesują się pacjentem, ale poza gabinetem myślą o nim mniej niż o powietrzu, które ich otacza. Wiem, że terapeuci są szkoleni, żeby tak pracować, ale to wciąż ludzie. Która ich część jest wtedy tą prawdziwą - ciepłe ludzkie zainteresowanie, czy jednak chłodna mechaniczność i obojętność, ponieważ nie wiem jak te obie części mogą być prawdziwe i szczere. W jednym z tych aspektów (albo w obu po części) terapeuta musi udawać, robić coś przeciwko własnej woli, albo ja tego nie rozumiem.
Stąd moje pytanie - jak to jest i jak taki terapeuta się z tym czuje i co jest dla niego prawdziwe, a co nie w tym wszystkim? Czy jakby pacjent miał ochotę pokazać zdjęcie ze swojego wesela, to terapeuta myśli sobie coś w stylu "nie obchodzi mnie to", czuje obojętność, niechęć czy co? Proszę o wytłumaczenie tej wielkiej sprzeczności.

To, co opisujesz, wydaje się być próbą zrozumienia granic w relacji terapeutycznej i pogodzenia dwóch pozornie sprzecznych postaw: autentycznego zaangażowania emocjonalnego w terapii oraz dystansu w życiu prywatnym. Jako terapeutka poznawczo-behawioralna (CBT) mam nieco inne podejście niż terapeuci psychodynamiczni, ale spróbuję na to odpowiedzieć z perspektywy ogólnej etyki zawodowej.
Terapeuci – niezależnie od modalności – faktycznie angażują się emocjonalnie w proces terapeutyczny. Czują empatię, szacunek i podziw dla wysiłków pacjenta, ale ich rola nie polega na byciu częścią jego życia prywatnego. Jest to nie tyle „udawanie” jednej z tych postaw, ile raczej świadomość ich różnych funkcji. To trochę jak relacja nauczyciela z uczniem – dobry nauczyciel chce, by jego uczeń się rozwijał, cieszy się z jego postępów, ale nie staje się jego bliskim przyjacielem poza szkołą.
Granice w psychoterapii są istotne nie dlatego, że terapeuta jest chłodny czy mechaniczny, ale dlatego, że pomagają stworzyć bezpieczną przestrzeń do pracy. Jeśli terapeuta byłby częścią życia pacjenta – pojawiałby się na jego ślubie, oglądał jego zdjęcia prywatne, komentował wybory życiowe w kontekście osobistym – to zatarłaby się fundamentalna granica profesjonalizmu. Taka relacja przestałaby być miejscem do swobodnej, otwartej pracy nad zmianą.
Nie oznacza to jednak, że terapeuta poza gabinetem ma „w czterech literach” pacjenta. Raczej pozwala sobie na dystans, który umożliwia mu profesjonalne wspieranie wielu osób jednocześnie. Bez tego dystansu łatwo byłoby się wypalić zawodowo lub przekroczyć granicę zaangażowania, które zamiast pomagać pacjentowi, mogłoby zacząć mu szkodzić (np. sprawiając, że pacjent czułby się zobowiązany do spełniania oczekiwań terapeuty).
Gdy pacjent chce pokazać zdjęcie z wesela – terapeuta może to zobaczyć, uśmiechnąć się, okazać szczerą radość, ale nie zacznie angażować się głębiej w życie prywatne pacjenta. To nie oznacza, że myśli „nie obchodzi mnie to”, ale raczej, że stara się zachować ramy relacji tak, by dalej mogła służyć pacjentowi w jego procesie terapeutycznym.
Podsumowując – obie te postawy są autentyczne i szczere, ponieważ pełnią różne role. Empatia w gabinecie jest prawdziwa, ale nie wymaga zaangażowania poza nim. To nie chłodna mechaniczność, ale świadomy wybór profesjonalnej troski, która ma służyć pacjentowi, a nie terapeucie. Mam nadzieję, że to wyjaśnienie choć trochę rozjaśni tę kwestię!
Terapeuci – niezależnie od modalności – faktycznie angażują się emocjonalnie w proces terapeutyczny. Czują empatię, szacunek i podziw dla wysiłków pacjenta, ale ich rola nie polega na byciu częścią jego życia prywatnego. Jest to nie tyle „udawanie” jednej z tych postaw, ile raczej świadomość ich różnych funkcji. To trochę jak relacja nauczyciela z uczniem – dobry nauczyciel chce, by jego uczeń się rozwijał, cieszy się z jego postępów, ale nie staje się jego bliskim przyjacielem poza szkołą.
Granice w psychoterapii są istotne nie dlatego, że terapeuta jest chłodny czy mechaniczny, ale dlatego, że pomagają stworzyć bezpieczną przestrzeń do pracy. Jeśli terapeuta byłby częścią życia pacjenta – pojawiałby się na jego ślubie, oglądał jego zdjęcia prywatne, komentował wybory życiowe w kontekście osobistym – to zatarłaby się fundamentalna granica profesjonalizmu. Taka relacja przestałaby być miejscem do swobodnej, otwartej pracy nad zmianą.
Nie oznacza to jednak, że terapeuta poza gabinetem ma „w czterech literach” pacjenta. Raczej pozwala sobie na dystans, który umożliwia mu profesjonalne wspieranie wielu osób jednocześnie. Bez tego dystansu łatwo byłoby się wypalić zawodowo lub przekroczyć granicę zaangażowania, które zamiast pomagać pacjentowi, mogłoby zacząć mu szkodzić (np. sprawiając, że pacjent czułby się zobowiązany do spełniania oczekiwań terapeuty).
Gdy pacjent chce pokazać zdjęcie z wesela – terapeuta może to zobaczyć, uśmiechnąć się, okazać szczerą radość, ale nie zacznie angażować się głębiej w życie prywatne pacjenta. To nie oznacza, że myśli „nie obchodzi mnie to”, ale raczej, że stara się zachować ramy relacji tak, by dalej mogła służyć pacjentowi w jego procesie terapeutycznym.
Podsumowując – obie te postawy są autentyczne i szczere, ponieważ pełnią różne role. Empatia w gabinecie jest prawdziwa, ale nie wymaga zaangażowania poza nim. To nie chłodna mechaniczność, ale świadomy wybór profesjonalnej troski, która ma służyć pacjentowi, a nie terapeucie. Mam nadzieję, że to wyjaśnienie choć trochę rozjaśni tę kwestię!
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?

To bardzo ważne i złożone pytanie, które dotyka istoty psychoterapii psychodynamicznej i samej relacji terapeutycznej i jeśli jest Pan/Pani teraz w terapii to najlepiej byłoby zadać te pytania terapeucie.
W podejściu psychodynamicznym relacja między terapeutą a pacjentem jest podstawowym narzędziem leczenia. To, co dzieje się w gabinecie, nie jest przypadkowe – setting terapeutyczny (czyli struktura i granice terapii) jest świadomie ukształtowany w taki sposób, aby sprzyjać procesowi psychoterapeutycznemu. Setting, w tym ograniczenie kontaktu do sesji terapeutycznych, ma na celu stworzenie przestrzeni, w której pacjent może swobodnie eksplorować swoje myśli, emocje, fantazje i nieświadome wzorce relacyjne.
Terapeuta odczuwa szereg emocji wobec pacjenta – może czuć sympatię, szacunek, podziw, a także frustrację czy niepokój. To wszystko jest częścią naturalnej, ludzkiej relacji. Jednak kluczową różnicą między relacją terapeutyczną a relacją prywatną jest to, że terapeuta nie działa na podstawie swoich osobistych impulsów czy zainteresowań, lecz kieruje się tym, co jest pomocne dla pacjenta. Gdyby terapeuta zaczął angażować się w życie pacjenta poza terapią – uczestniczyć w jego wydarzeniach rodzinnych, oglądać zdjęcia z wesela, interesować się szczegółami codziennego życia – rozmyłaby się specyficzna jakość relacji terapeutycznej. Zamiast przestrzeni, w której pacjent może badać swoje emocje i wewnętrzne konflikty, powstałaby zwykła relacja społeczna, a to mogłoby zahamować proces terapeutyczny.
Zatem terapeuta nie jest obojętny, ale jego ciekawość ma inny charakter – interesuje go nie tyle konkretne zdarzenie z życia pacjenta (np. gdzie mieszkał lub jaki ma ulubiony kolor), ale to, co te informacje mogą znaczyć dla pacjenta, dlaczego chcę się nimi podzielić, jakiej reakcji oczekiwał. Jeśli pacjent przynosi na sesję zdjęcie ze swojego wesela, terapeuta nie myśli: „Nie obchodzi mnie to”, ale raczej: „Co oznacza to zdjęcie dla pacjenta? Dlaczego chce się tym podzielić? Jakie emocje są z tym związane?”
To nie jest mechaniczność ani sztuczność, ale szczególny rodzaj zaangażowania – głębokie zainteresowanie wewnętrznym światem pacjenta, jego przeżyciami i sposobem, w jaki tworzy relacje. Granice settingu pozwalają terapeucie utrzymać tę szczególną perspektywę.
Prawdziwe są obie te części – zarówno ciepłe zainteresowanie pacjentem, jak i świadome nieangażowanie się w jego życie poza terapią. To nie jest sprzeczność, ale konsekwentna postawa, wynikająca z dbałości o proces terapeutyczny i skuteczność leczenia.
W podejściu psychodynamicznym relacja między terapeutą a pacjentem jest podstawowym narzędziem leczenia. To, co dzieje się w gabinecie, nie jest przypadkowe – setting terapeutyczny (czyli struktura i granice terapii) jest świadomie ukształtowany w taki sposób, aby sprzyjać procesowi psychoterapeutycznemu. Setting, w tym ograniczenie kontaktu do sesji terapeutycznych, ma na celu stworzenie przestrzeni, w której pacjent może swobodnie eksplorować swoje myśli, emocje, fantazje i nieświadome wzorce relacyjne.
Terapeuta odczuwa szereg emocji wobec pacjenta – może czuć sympatię, szacunek, podziw, a także frustrację czy niepokój. To wszystko jest częścią naturalnej, ludzkiej relacji. Jednak kluczową różnicą między relacją terapeutyczną a relacją prywatną jest to, że terapeuta nie działa na podstawie swoich osobistych impulsów czy zainteresowań, lecz kieruje się tym, co jest pomocne dla pacjenta. Gdyby terapeuta zaczął angażować się w życie pacjenta poza terapią – uczestniczyć w jego wydarzeniach rodzinnych, oglądać zdjęcia z wesela, interesować się szczegółami codziennego życia – rozmyłaby się specyficzna jakość relacji terapeutycznej. Zamiast przestrzeni, w której pacjent może badać swoje emocje i wewnętrzne konflikty, powstałaby zwykła relacja społeczna, a to mogłoby zahamować proces terapeutyczny.
Zatem terapeuta nie jest obojętny, ale jego ciekawość ma inny charakter – interesuje go nie tyle konkretne zdarzenie z życia pacjenta (np. gdzie mieszkał lub jaki ma ulubiony kolor), ale to, co te informacje mogą znaczyć dla pacjenta, dlaczego chcę się nimi podzielić, jakiej reakcji oczekiwał. Jeśli pacjent przynosi na sesję zdjęcie ze swojego wesela, terapeuta nie myśli: „Nie obchodzi mnie to”, ale raczej: „Co oznacza to zdjęcie dla pacjenta? Dlaczego chce się tym podzielić? Jakie emocje są z tym związane?”
To nie jest mechaniczność ani sztuczność, ale szczególny rodzaj zaangażowania – głębokie zainteresowanie wewnętrznym światem pacjenta, jego przeżyciami i sposobem, w jaki tworzy relacje. Granice settingu pozwalają terapeucie utrzymać tę szczególną perspektywę.
Prawdziwe są obie te części – zarówno ciepłe zainteresowanie pacjentem, jak i świadome nieangażowanie się w jego życie poza terapią. To nie jest sprzeczność, ale konsekwentna postawa, wynikająca z dbałości o proces terapeutyczny i skuteczność leczenia.

Bardzo ciekawe pytanie, które zadaje sobie zapewne wielu pacjentów. Terapeuta wykonuje swoją prace i, aby była ona wykonywana w zgodzie z etyką, relacja musi pozostać zawodowa. To jak pacjent przeżywa terapeutę nazywa się przeniesieniem (przeżycie terapeuty przez pacjenta jak swoich pierwszych opiekunów- takie prototypy relacji) a terapeuta odpowiada przeciwprzeniesieniem (komplementarną odpowiedzią na to jak pacjent przeżywa terapeutę). Terapeuta by móc eksplorować świat wewnętrzny pacjenta, musi pozostać neutralny technicznie, inaczej nie mógłby wykonywać swojej pracy, do której przecież pacjent „zatrudnił terapeutę”. Nie jest też tak, że pacjent dla terapeuty jest obojętny. Ale terapeuta musi się skupiać na wykonywaniu swojej pracy, gdyby włączył się w życie pacjenta, leczenie musiałoby być przerwane. Pacjenci mają pragnienia by tak się stało i by zbliżyć się do terapeuty i są to naturalne i ludzkie pragnienia, o których pacjent powinien rozmawiać ze swoim terapeutą, bo one są ważną częścią leczenia.

Bardzo ciekawe pytanie. Myślę, że wielu pacjentów ma podobne wątpliwości.
Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że najlepiej znaleźć odpowiedź na to pytanie, kierując je bezpośrednio do swojego terapeuty. Wtedy, na podstawie wiedzy i relacji jaka wynika z sojuszu terapeutycznego, biorąc pod uwagę kontekst i fazę terapii, terapeuta powinieno udzielić właściwej odpowiedzi.
Niezaprzeczalnie relacja terapeutyczna jest wyjątkowa na tle innych relacji, jakie tworzymy w życiu. Ma swój konkretny setting i w psychoterapii psychodynamicznej jest kluczowa.
Sprzeczność, o której Pani mówi, jest tylko pozorna. Żywe i pełne ciekawości zainteresowanie oraz zaangażowanie terapeuty nie zwalnia terapeuty z przeprowadzania interwencji, które mają służyć pacjentowi i terapii. Dlatego zostaje pytanie: jak oglądanie zdjęć z wesela, czy znajomość ulubionego koloru miałaby pomóc/przeszkodzić w terapii? Tak jak zainteresowanie życiem prywatnym pacjenta jest naturalne i ma swoje miejsce w gabinecie, to jak przenoszenie tego poza gabinet miałoby pomóc w leczeniu?
Odpowiedzi na te pytania zwykle są złożone, zależne od kontekstu, i powinny być reflektowane. Żeby zachować więc terapeutyczny wymiar relacji nie należy zamieniać jej w wspierającą relację towarzyską. Dzięki temu możliwe są mechanizmy charakterystyczne dla tej metody i mogą być poddawane refleksji i psychologizacji.
Tym bardziej zachęcam do omówienia tych wątpliwości bezpośrednio z terapeutą.
Pozdrawiam
Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że najlepiej znaleźć odpowiedź na to pytanie, kierując je bezpośrednio do swojego terapeuty. Wtedy, na podstawie wiedzy i relacji jaka wynika z sojuszu terapeutycznego, biorąc pod uwagę kontekst i fazę terapii, terapeuta powinieno udzielić właściwej odpowiedzi.
Niezaprzeczalnie relacja terapeutyczna jest wyjątkowa na tle innych relacji, jakie tworzymy w życiu. Ma swój konkretny setting i w psychoterapii psychodynamicznej jest kluczowa.
Sprzeczność, o której Pani mówi, jest tylko pozorna. Żywe i pełne ciekawości zainteresowanie oraz zaangażowanie terapeuty nie zwalnia terapeuty z przeprowadzania interwencji, które mają służyć pacjentowi i terapii. Dlatego zostaje pytanie: jak oglądanie zdjęć z wesela, czy znajomość ulubionego koloru miałaby pomóc/przeszkodzić w terapii? Tak jak zainteresowanie życiem prywatnym pacjenta jest naturalne i ma swoje miejsce w gabinecie, to jak przenoszenie tego poza gabinet miałoby pomóc w leczeniu?
Odpowiedzi na te pytania zwykle są złożone, zależne od kontekstu, i powinny być reflektowane. Żeby zachować więc terapeutyczny wymiar relacji nie należy zamieniać jej w wspierającą relację towarzyską. Dzięki temu możliwe są mechanizmy charakterystyczne dla tej metody i mogą być poddawane refleksji i psychologizacji.
Tym bardziej zachęcam do omówienia tych wątpliwości bezpośrednio z terapeutą.
Pozdrawiam

Dziękuję z mojej strony za to pytanie. Również przez lata jako młodej pacjentki i i przyszłego specjalistę na terapii własnej nurtowało mnie to pytanie. Rzeczywiście, taka kompetencja, wchodzenia w rolę i wychodzenia z niej, wymaga od psychoterapeuty miękkich umiejętności dużego doświadczenia także z pracy ze sobą i wrażliwości. Myślę dziś po latach sama, że sztuka ale też praktyka tej pracy, jest w czymś co nazywałabym efektem " pomiędzy", czy może złotym środkiem, który zbudować musimy sami jako specjaliści i który powinien być adekwatny do konkretnego pacjenta i jego przypadku. I tak jeśli wobec niektórych wymagana jest twardsza granica, tak wobec niektórych wystarczy miękka i bardzo przezroczysta. I te kwestie sprawdza się obserwując przebieg postęp w pracy z pacjentem przede wszystkim na superwizjach. Proporcje nie mogą zostać zachwiane, umieją to wieloletni praktycy którzy superwizują swoją terapię. Dokładnie teoretycznych i praktycznych oraz książek na ten temat również powstało bardzo wiele. Podejścia są różne w zależności od nurtu ale również w samym jednym nurcie mogą być realizowane różne praktyki i też mogą się sprawdzać... Czyli wracamy do najbardziej adekwatnej tu odpowiedzi, czyli to zależy. W tym przypadku bardziej skupiłabym się na tym dlaczego to panią i czy tylko w tym przypadku i w jakim momencie boli uwiera najbardziej co to pani przypomina dlaczego to jest takie trudne. I oczywiście nic nie zastąpi rozmowy ze specjalistą prowadzącym terapię na ten temat powiedziałabym nawet że wręcz jest to konieczne dla skutecxności terapii i w Pani interesie.

Dzień dobry,
Odpowiadając na Pani/a pytanie chciałabym zwrócić uwagę że psychoterapeuci wszystkich nurtów nie mogą rozszerzać kontaktu z pacjentem/pacjentką poza gabinet. Mówi o tym kodeks etyki zawodowej psychologów oraz psychoterapeuty. Po za tym że jest to niezgodne z etyką to mogło by nieść to ze sobą wiele niekorzystnych skutków oddziaływających na psychoterapię.
Psychoterapeuci są autentycznie zainteresowani pacjentem, bez tego nie było by możliwe nawiązanie relacji terapeutycznej.
Jednak psychoterapeuta powinien znać informację o pacjencie które są istotne dla procesu leczenia pacjentów czy rozwiązania jego trudności.
Relacja ta jest profesjonalna, ma na celu zachęcenie pacjenta/ki do poszukiwania oraz budowania relacji z innymi ludźmi poza gabinetem. Profesjonalizm tej relacji chroni też pacjenta przed uzależnieniem od bycia w procesie psychoterapeutycznym.
Gdyby ta granica nie była zaznaczona pacjent/ka mógłby czuć zmieszanie w związku z niepewnością co do charakteru relacji.
Rozumiem że jest to dla Pani/a emocjonalnie trudny temat, jednak te zasady zapewniają Pacjentowi bezpieczeństwo oraz najlepszą jakość usług. Zgadzam się że stwierdzeniem że psychoterapeuta to człowiek. Jednakże tak samo jak lekarze, tak samo psychoterapeuci dbają o to aby ich emocje odnośnie pacjenta nie wpływały na proces leczenia.
Odpowiadając na Pani/a pytanie chciałabym zwrócić uwagę że psychoterapeuci wszystkich nurtów nie mogą rozszerzać kontaktu z pacjentem/pacjentką poza gabinet. Mówi o tym kodeks etyki zawodowej psychologów oraz psychoterapeuty. Po za tym że jest to niezgodne z etyką to mogło by nieść to ze sobą wiele niekorzystnych skutków oddziaływających na psychoterapię.
Psychoterapeuci są autentycznie zainteresowani pacjentem, bez tego nie było by możliwe nawiązanie relacji terapeutycznej.
Jednak psychoterapeuta powinien znać informację o pacjencie które są istotne dla procesu leczenia pacjentów czy rozwiązania jego trudności.
Relacja ta jest profesjonalna, ma na celu zachęcenie pacjenta/ki do poszukiwania oraz budowania relacji z innymi ludźmi poza gabinetem. Profesjonalizm tej relacji chroni też pacjenta przed uzależnieniem od bycia w procesie psychoterapeutycznym.
Gdyby ta granica nie była zaznaczona pacjent/ka mógłby czuć zmieszanie w związku z niepewnością co do charakteru relacji.
Rozumiem że jest to dla Pani/a emocjonalnie trudny temat, jednak te zasady zapewniają Pacjentowi bezpieczeństwo oraz najlepszą jakość usług. Zgadzam się że stwierdzeniem że psychoterapeuta to człowiek. Jednakże tak samo jak lekarze, tak samo psychoterapeuci dbają o to aby ich emocje odnośnie pacjenta nie wpływały na proces leczenia.
Eksperci






Podobne pytania
- Dzień dobry. Od początku swojej terapii psychodynamicznej, która trwa prawie 3 lata poruszam temat bycia irytującym. Wiem, że tak jest i myślę, że pewnie z różnych powodów, ale aktualnie martwię się konkretną sytuacją, która odbywa się na sesjach. Otóż czasami pytam swoją terapeutkę o coś, aby potwierdzić…
- Proszę o pomoc .Zastanawiam się czy że mną jest wszystko dobrze .Jestem w związku partnerskim i od początku jest tak , że jak nie podporządkuje się mu np.wczorajszy incydent , chciał nagrywać jak robię mu loda na co nie zgodziłam się i poprosiłam aby wyłączył tel.Zaczal się foch , że on nie może robić…
- Witam, nie wiem nawet jak zacząć. Mam krytycznie niską samoocenę, jestem zbyt perfekcyjna we wszystkim. Co bym nie robiła zawsze wiem że i tak zrobiłam za mało. Porównuje się ciągle do innych którym jest lepiej w życiu i myślę o tym jaka jestem beznadziejna. Mam wyższe wykształcenie, od września idę…
- Dzień dobry, ile wiedzy pacjenta na temat terapeuty to za dużo wiedzy? Chodzi mi o to kiedy odpowiednia ilościowo i jakościowo wiedza może realnie zaburzyć proces terapeutyczny? Czy jeśli pacjent dowie się np. jakie zainteresowania ma terapeuta, spotka go na mieście w osobistej sytuacji z jego rodziną…
- Dzień dobry, moja ciekawość wzięła górę (i w tym kontekście nie pierwszy raz) i "wystalkowałem" swoją Terapeutkę w internecie. Działo się to krokowo, gdzie każdy kolejny krok prowadził mnie dalej i głębiej. Najpierw znalazłem Jej profil na facebooku, co było oczywiście bardzo łatwe i na tym poprzestałem…
- Co zrobić, gdy mój chłopak jest nadwrażliwy na punkcie wyśmiewania (trauma z dzieciństwa) i zaczynam bać się cokolwiek mówić, bo złości się na mnie i uważa, że go ranię gdy tylko chce zażartować. Mam dość pracy nad związkiem, ostatni cały tydzień mieliśmy wypełniony poważnymi rozmowami. Potrzebuję trochę…
- Jeśli podczas psychoterapii psychodynamicznej na wczesnym jej etapie dochodzi do nieświadomego nadużycia i retraumatyzacji pacjenta , z częścią negatywnych skutków dla procesu, dodam, wieloletniego , psychoterapeuta może użyć formy interwencji paradoksalnej , by próbować pomoc wyrazić emocje związane…
- Czy jesli w trakcie terapii psychoterapeuta dowie sie o molestowaniu dziecka, czy ma obowiazek gdzies to zglosic w przypadku gdy stalo sie to dawno temu oraz w czasie zdarzenia sprawca mial ok 10-13 lat ale obecnie sprawca i ofiara sa dorosli? Chce porozmawiac o tym co mi sie przytrafilo wiele lat temu…
- Witam. Chciałabym skierować swoje pytanie do psychoterapeutów, ponieważ zdiagnozowano u mnie zaburzenie osobowości. Została zalecona mi terapia poznawczo-behawioralna, a także z czasem terapia schematu. Moje pytanie brzmi, czy znajdę tutaj terapeutę, który prowadzi terapie w tych obu nurtach? Zaznaczę,…
- Dzień dobry mam fobie na tle bolącego brzucha ostatnio schudłem przez to bo wolę mało jeść żeby mnie nie Bolał i nie musiał iść do toalety wydaje mi się że jest to też spowodowane moim brakiem pewności siebie stresują mnie sytuacje które z reguły cieszą ludzi takie jak wyjazd na wakacje czy wolny dom…
Masz pytania?
Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 39 pytań dotyczących: Psychoterapia
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.