Dzien dobry Od 14 września 2020 roku mam nagłe wzrosty pulsu (nagłe tachykardia rosnące nawet do
1
odpowiedzi
Dzien dobry
Od 14 września 2020 roku mam nagłe wzrosty pulsu (nagłe tachykardia rosnące nawet do 160/180, mijajace po polozeniu sie na lewym boku).
Przeszłam przez naprawdę wielu lekarzy - od neurologów, po kardiologów, alergologow, gastroenterologów, dietetyków
którzy przepisywali albo blokery na serce, albo IPP, sugerowali nerwicę oraz przepisywali inne „lekarstwa”, nie do końca angazujac sie i chcąc poszukać przyczyny tych objawów.
Czułam, że jest to związane z jelitami, z trawieniem. Byłam przekonana, że albo bakterie jelitowe w jelicie cienkim są przyczyną, albo SIBO, jednak testu nie wykonałam - był on dla mnie zbyt ryzykowny
(chodzi o laktulozę do wypicia - nie przyjmuję żadnego cukru ani weglowodanow od września 2020, brzuch puchnie mi natychmiast i pojawiają się tachykardia).
Szukałam dalej pomocy robiąc przeróżne testy / panele alergiczne, korzystając z biorezonansu i wykluczając kolejne produkty z menu..
Jednak po wyłączeniu produktów, na którem „miałam” być uczulona, pojawiały się kolejne pokarmy, po których źle reagowałam.
Wycięłam więc z jadłospisu wszystko to, co jest niedopuszczalne przy SIBO i poczułam się na chwile lepiej.
Produktów jednak zostawało coraz mniej.
Miałam przez chwilę również podejrzenie przepukliny rozworu przełykowego oraz Helicobacter, jednak gastroskopia, ani USG jamy brzusznej nie wykazały nic.
Gastroenterolog przepisał mi IPP, zaczęłam mieć zgagi, refluks. Odstawiłam po 2 miesiącach brania, nie było poprawy, a wręcz pogorszenie mojego stanu.
Od tego czasu zaczęłam dalej sama szukać, czytać wszystko, co mogło mi jakoś pomóc. W październiku przeszłam Covid
- nie robiłam badań, ale nagle straciłam zapach i smak, miałam potworne osłabienie i bóle mięśni, bardzo bolesne mogreny, trwało to ok 7-10 dni.
Moje życie z dnia na dzień uległo pogorszeniu - byłam wyczerpana nie robiąc nic, nagle rosnący puls nawet zdarzał mi się też po wypiciu zwykłej wody rano.
Radziłam sobie z pulsem kładąc się na lewym boku, wszystko mijało po ok 7-10 minutach (tak samo jak pomagała joga, pilates, medytacja).
W lutym tego roku natrafiłam na hasło „histamina”, od razu zrobiłam badanie na DAO, wyszedł niedobór (3,5 poniżej normy).
Aktualnie suplementuję Histasolv 4x dziennie po 2 tabletki przed posiłkami (od ok 30 dni), mam momenty, że jest „spokojniej”, nie mam aż takich ataków, jednak czasami pojawiają się następujące objawy (czasem są one pojedyncze, czasem się łączą, czasem są wszystkie naraz - najczęściej i najczęstsze objawy występują przy okazji miesiączki i przy przegapieniu pory posiłku lub przy zbyt wysokiej temperaturze otoczenia, stresie, czy przy większym wysiłku fizycznym):
pokrzywka, pojedyncze białe/czerwone bąble i mniejsze bąbelki na skórze, przyspieszone tętno / rosnący puls (teraz już rzadziej),
nagłe migreny, które pojawiają się tak szybko, jak znikają, jednak są bardzo intensywne, czerwone, piekące czoło, spuchnięte podniebienie, swędzące oczy, przelewanie w brzuchu, pokłuwanie w okolicy serca/nadbrzusza, wysypka na nadbrzuszu, wodnisty katar z nosa po jedzeniu, swędząca, lekko zaczerwieniona skóra na rękach, pojawiające się pęcherzyki przy żyłach, sine miejsca (szczególnie przy ganglionach na dłoniach), chrypka, uczucie jakby ściśniętego gardła, uczucie jakby piekąca krew przechodziła przez cały organizm, po wszystkim następują z reguły dreszcze, uczucie zimna, najgorsze jest uczucie „idącej” fali (zakładam, że to uczucie wyrzutu histaminy w organizmie), jakby coś krążyło po żyłach.
Jem od 1,5 miesiąca bardzo ograniczone menu - składające się tak naprawdę wyłącznie z jajek na miękko (z przewagą żółtek, ok 8-10 szt dziennie, wyłącznie jajka od kury zielononóżki), kiełki rzodkiewki, migdały, trochę komosy ryżowej, zielony ogórek, pestki dyni, odrobiny białka - kurczaka zagrodowego.
Wszystko musi być świeże i sprawdzone i małych ilościach, przyjmowane o konkretnych porach.
Pomiędzy posiłkami nie podjadam, piję od 2 miesięcy jedynie wodę (2-2,5l dziennie, żadnej herbaty, ziół czy kawy).
Staram się wprowadzać inne produkty, ale jest to po jednej łyżeczce dziennie i z różnymi skutkami. Na pewno źle toleruję gluten (generalnie zboża „odpadły” jako pierwsze i dały sygnały nietolerancji - spuchnięty brzuch, gazy), nie toleruję laktozy oraz cukrów prostych (nie jem od września 2020 owoców, warzyw oprócz świeżego ogórka) i nie jem żadnych węglowodanów (od września 2020).
Po wszystkich powyższych brzuch puchnie natychmiast - po 10/12 min od zjedzenia nawet łyżki.
Organizm wiele rzeczy przestał mi z czasem po prostu tolerować, tak jakby powoli kończyła mi się benzyna i cała tolerancja.
Szukam pomocy przy wyprowadzeniu mojego organizmu z tego stanu.
Przy znalezieniu przyczyny i jak najszybszym odbudowaniu produkcji DAO.
Od 14 września 2020 roku mam nagłe wzrosty pulsu (nagłe tachykardia rosnące nawet do 160/180, mijajace po polozeniu sie na lewym boku).
Przeszłam przez naprawdę wielu lekarzy - od neurologów, po kardiologów, alergologow, gastroenterologów, dietetyków
którzy przepisywali albo blokery na serce, albo IPP, sugerowali nerwicę oraz przepisywali inne „lekarstwa”, nie do końca angazujac sie i chcąc poszukać przyczyny tych objawów.
Czułam, że jest to związane z jelitami, z trawieniem. Byłam przekonana, że albo bakterie jelitowe w jelicie cienkim są przyczyną, albo SIBO, jednak testu nie wykonałam - był on dla mnie zbyt ryzykowny
(chodzi o laktulozę do wypicia - nie przyjmuję żadnego cukru ani weglowodanow od września 2020, brzuch puchnie mi natychmiast i pojawiają się tachykardia).
Szukałam dalej pomocy robiąc przeróżne testy / panele alergiczne, korzystając z biorezonansu i wykluczając kolejne produkty z menu..
Jednak po wyłączeniu produktów, na którem „miałam” być uczulona, pojawiały się kolejne pokarmy, po których źle reagowałam.
Wycięłam więc z jadłospisu wszystko to, co jest niedopuszczalne przy SIBO i poczułam się na chwile lepiej.
Produktów jednak zostawało coraz mniej.
Miałam przez chwilę również podejrzenie przepukliny rozworu przełykowego oraz Helicobacter, jednak gastroskopia, ani USG jamy brzusznej nie wykazały nic.
Gastroenterolog przepisał mi IPP, zaczęłam mieć zgagi, refluks. Odstawiłam po 2 miesiącach brania, nie było poprawy, a wręcz pogorszenie mojego stanu.
Od tego czasu zaczęłam dalej sama szukać, czytać wszystko, co mogło mi jakoś pomóc. W październiku przeszłam Covid
- nie robiłam badań, ale nagle straciłam zapach i smak, miałam potworne osłabienie i bóle mięśni, bardzo bolesne mogreny, trwało to ok 7-10 dni.
Moje życie z dnia na dzień uległo pogorszeniu - byłam wyczerpana nie robiąc nic, nagle rosnący puls nawet zdarzał mi się też po wypiciu zwykłej wody rano.
Radziłam sobie z pulsem kładąc się na lewym boku, wszystko mijało po ok 7-10 minutach (tak samo jak pomagała joga, pilates, medytacja).
W lutym tego roku natrafiłam na hasło „histamina”, od razu zrobiłam badanie na DAO, wyszedł niedobór (3,5 poniżej normy).
Aktualnie suplementuję Histasolv 4x dziennie po 2 tabletki przed posiłkami (od ok 30 dni), mam momenty, że jest „spokojniej”, nie mam aż takich ataków, jednak czasami pojawiają się następujące objawy (czasem są one pojedyncze, czasem się łączą, czasem są wszystkie naraz - najczęściej i najczęstsze objawy występują przy okazji miesiączki i przy przegapieniu pory posiłku lub przy zbyt wysokiej temperaturze otoczenia, stresie, czy przy większym wysiłku fizycznym):
pokrzywka, pojedyncze białe/czerwone bąble i mniejsze bąbelki na skórze, przyspieszone tętno / rosnący puls (teraz już rzadziej),
nagłe migreny, które pojawiają się tak szybko, jak znikają, jednak są bardzo intensywne, czerwone, piekące czoło, spuchnięte podniebienie, swędzące oczy, przelewanie w brzuchu, pokłuwanie w okolicy serca/nadbrzusza, wysypka na nadbrzuszu, wodnisty katar z nosa po jedzeniu, swędząca, lekko zaczerwieniona skóra na rękach, pojawiające się pęcherzyki przy żyłach, sine miejsca (szczególnie przy ganglionach na dłoniach), chrypka, uczucie jakby ściśniętego gardła, uczucie jakby piekąca krew przechodziła przez cały organizm, po wszystkim następują z reguły dreszcze, uczucie zimna, najgorsze jest uczucie „idącej” fali (zakładam, że to uczucie wyrzutu histaminy w organizmie), jakby coś krążyło po żyłach.
Jem od 1,5 miesiąca bardzo ograniczone menu - składające się tak naprawdę wyłącznie z jajek na miękko (z przewagą żółtek, ok 8-10 szt dziennie, wyłącznie jajka od kury zielononóżki), kiełki rzodkiewki, migdały, trochę komosy ryżowej, zielony ogórek, pestki dyni, odrobiny białka - kurczaka zagrodowego.
Wszystko musi być świeże i sprawdzone i małych ilościach, przyjmowane o konkretnych porach.
Pomiędzy posiłkami nie podjadam, piję od 2 miesięcy jedynie wodę (2-2,5l dziennie, żadnej herbaty, ziół czy kawy).
Staram się wprowadzać inne produkty, ale jest to po jednej łyżeczce dziennie i z różnymi skutkami. Na pewno źle toleruję gluten (generalnie zboża „odpadły” jako pierwsze i dały sygnały nietolerancji - spuchnięty brzuch, gazy), nie toleruję laktozy oraz cukrów prostych (nie jem od września 2020 owoców, warzyw oprócz świeżego ogórka) i nie jem żadnych węglowodanów (od września 2020).
Po wszystkich powyższych brzuch puchnie natychmiast - po 10/12 min od zjedzenia nawet łyżki.
Organizm wiele rzeczy przestał mi z czasem po prostu tolerować, tak jakby powoli kończyła mi się benzyna i cała tolerancja.
Szukam pomocy przy wyprowadzeniu mojego organizmu z tego stanu.
Przy znalezieniu przyczyny i jak najszybszym odbudowaniu produkcji DAO.
Wskazana osobista lub telefoniczna, po przesłaniu aktualnych i historycznych wyników badań wizyta u doświadczonego alergologa.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.