Dzień dobry! Postaram się jak najzwięźlej, ale także najpełniej opisać mój problem. Jestem osobą do
3
odpowiedzi
Dzień dobry!
Postaram się jak najzwięźlej, ale także najpełniej opisać mój problem. Jestem osobą dorosłą, ale nigdy nie byłam w związku. Pięć lat temu dałam kosza pewnemu mężczyźnie. Kiedy powiedział mi o swoich uczuciach poczułam się jak osaczona, jedyne co chciałam wtedy zrobić to uciec. Obracaliśmy się w tym samym środowisku, więc po daniu mu kosza widywałam go jeszcze regularnie, co jakiś czas, aż do 2022 roku. Niedawno znowu się ze mną skontaktował i zaproponował, żebyśmy się poznali, w kontekście (być może) przyszłej relacji romantycznej. Nie zgodziłam się. Problem w tym, że nie potrafię określić, co do niego czuję. Na pewno nigdy nie byłam w nim zakochana. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo znam przebieg tego stanu u siebie. W każdym razie, z jego osobą od początku wiązały mnie silne emocje: najpierw zauważenie, że mu się podobam, mimowolne otwarcie się przed nim w rozmowach, później pierwsze w życiu danie kosza po którym musiała nastąpić trudna konfrontacja (bo tak jak pisałam, obracaliśmy się w jednym środowisku i nie dało się tego zmienić). Później przy każdym kolejnym spotkaniu czułam jakiś stres i ciągle zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam odrzucając go i jakby to było, gdybyśmy jednak byli razem. Zawsze kiedy z nim rozmawiałam widziałam ogromny błysk w jego oczach. Po jakimś czasie zaczęłam nawet uważać, że jest przystojny, chociaż nie do końca w moim typie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy z nim rozmawiałam, to czułam się tak, jakby ktoś robił mi operację na otwartym sercu – nikogo nie udawałam, choć zdarzało mi się unikać jego wzroku. Jednak w uczuciach do tego mężczyzny chyba nie czuję się wolna. Mam wrażenie, że jeśli z nim nie spróbuję to zawsze będę to sobie wyrzucać - tak, jakby tylko on mógł mi dać szczęście. A to nieprawda, bo myślę, że nie ma osoby dla mnie przeznaczonej. Wydaje mi się też, że to najgorszy powód do rozpoczęcia trwałej i dojrzałej relacji – przeświadczenie, że tylko jedna, konkretna osoba może mi dać szczęście. Ostatnio nawet zdałam sobie sprawę, że ja NIE CHCĘ z nim być. Kiedy to do mnie doszło aż usiadłam i zaczęłam płakać. Jednak wątpliwości znowu mnie dopadły. Jestem osobą w której od kilku lat emocje bardzo mocno się wyciszyły, praktycznie do zera. Mam świadomość, że może nie jest to sprawa wejścia w dojrzałość czy dorosłość, a problem – mechanizm obronny mojej psychiki - z którym to problemem powinnam zwrócić się do specjalisty. Jednak w wypadku tego mężczyzny emocje i wątpliwości wciąż powracają. Mam wrażenie, że moje serce mówi mu „tak”, a wola chce powiedzieć „nie”. A może to po prostu jakieś uzależnienie, przywiązanie emocjonalne? Może po prostu emocje z nim związane zawsze będą żywe i intensywne, bo to pierwsza taka sytuacja w moim życiu? Może tak bardzo boję się popełnić błąd? Sprawę komplikuje fakt, że w podobnym czasie odezwał się do mnie inny mężczyzna, którego również wcześniej znałam i w którym nie byłam i nie jestem zakochana. Zaproponował mi to samo – poznanie się, żeby zobaczyć czy jesteśmy w stanie stworzyć romantyczną relację. W jego przypadku zgodziłam się, bo poczułam się w tym wolna. Ale moje uczucia do niego to roller coaster - czasami bardzo cieszyłam się, że mu się podobam, bywało, że z emocji nie miałam apetytu, a w innych momentach dochodzą do mnie wątpliwości co do naszej relacji, wręcz jestem pewna, że nigdy nie skończymy razem. Gdy mnie pocałował nie poczułam nic. Dopiero jakiś czas po pocałunku zaczęłam coś odczuwać. Mam wrażenie, że z powodu wyciszenia moich emocji, być może w ogóle nie jestem zdolna do zaangażowania się emocjonalnego w żaden związek. Z kolejnej jednak strony niedawno byłam zakochana, choć z różnych względów relacja z osobą, w której ulokowałam moje uczucia nie jest możliwa. W każdym razie – z tym drugim mężczyzną chciałabym spędzić jeszcze czas, upewnić się, co do swoich uczuć (jeszcze nawet nie jesteśmy parą, dopiero sprawdzamy czy jesteśmy dla siebie), ale mam wrażenie, że tylko go zranię, że to nie będzie fair, bo i tak w pewnym momencie go zostawię. W jego przypadku mam wrażenie, że moje serce (czy psychika?) mówi "nie", a wola chce powiedzieć "tak". Proszę o pomoc. Może ktoś z Państwa rozumie te mechanizmy i mógłby mi je wytłumaczyć? Z góry bardzo dziękuję za każdą odpowiedź!
Postaram się jak najzwięźlej, ale także najpełniej opisać mój problem. Jestem osobą dorosłą, ale nigdy nie byłam w związku. Pięć lat temu dałam kosza pewnemu mężczyźnie. Kiedy powiedział mi o swoich uczuciach poczułam się jak osaczona, jedyne co chciałam wtedy zrobić to uciec. Obracaliśmy się w tym samym środowisku, więc po daniu mu kosza widywałam go jeszcze regularnie, co jakiś czas, aż do 2022 roku. Niedawno znowu się ze mną skontaktował i zaproponował, żebyśmy się poznali, w kontekście (być może) przyszłej relacji romantycznej. Nie zgodziłam się. Problem w tym, że nie potrafię określić, co do niego czuję. Na pewno nigdy nie byłam w nim zakochana. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo znam przebieg tego stanu u siebie. W każdym razie, z jego osobą od początku wiązały mnie silne emocje: najpierw zauważenie, że mu się podobam, mimowolne otwarcie się przed nim w rozmowach, później pierwsze w życiu danie kosza po którym musiała nastąpić trudna konfrontacja (bo tak jak pisałam, obracaliśmy się w jednym środowisku i nie dało się tego zmienić). Później przy każdym kolejnym spotkaniu czułam jakiś stres i ciągle zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam odrzucając go i jakby to było, gdybyśmy jednak byli razem. Zawsze kiedy z nim rozmawiałam widziałam ogromny błysk w jego oczach. Po jakimś czasie zaczęłam nawet uważać, że jest przystojny, chociaż nie do końca w moim typie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy z nim rozmawiałam, to czułam się tak, jakby ktoś robił mi operację na otwartym sercu – nikogo nie udawałam, choć zdarzało mi się unikać jego wzroku. Jednak w uczuciach do tego mężczyzny chyba nie czuję się wolna. Mam wrażenie, że jeśli z nim nie spróbuję to zawsze będę to sobie wyrzucać - tak, jakby tylko on mógł mi dać szczęście. A to nieprawda, bo myślę, że nie ma osoby dla mnie przeznaczonej. Wydaje mi się też, że to najgorszy powód do rozpoczęcia trwałej i dojrzałej relacji – przeświadczenie, że tylko jedna, konkretna osoba może mi dać szczęście. Ostatnio nawet zdałam sobie sprawę, że ja NIE CHCĘ z nim być. Kiedy to do mnie doszło aż usiadłam i zaczęłam płakać. Jednak wątpliwości znowu mnie dopadły. Jestem osobą w której od kilku lat emocje bardzo mocno się wyciszyły, praktycznie do zera. Mam świadomość, że może nie jest to sprawa wejścia w dojrzałość czy dorosłość, a problem – mechanizm obronny mojej psychiki - z którym to problemem powinnam zwrócić się do specjalisty. Jednak w wypadku tego mężczyzny emocje i wątpliwości wciąż powracają. Mam wrażenie, że moje serce mówi mu „tak”, a wola chce powiedzieć „nie”. A może to po prostu jakieś uzależnienie, przywiązanie emocjonalne? Może po prostu emocje z nim związane zawsze będą żywe i intensywne, bo to pierwsza taka sytuacja w moim życiu? Może tak bardzo boję się popełnić błąd? Sprawę komplikuje fakt, że w podobnym czasie odezwał się do mnie inny mężczyzna, którego również wcześniej znałam i w którym nie byłam i nie jestem zakochana. Zaproponował mi to samo – poznanie się, żeby zobaczyć czy jesteśmy w stanie stworzyć romantyczną relację. W jego przypadku zgodziłam się, bo poczułam się w tym wolna. Ale moje uczucia do niego to roller coaster - czasami bardzo cieszyłam się, że mu się podobam, bywało, że z emocji nie miałam apetytu, a w innych momentach dochodzą do mnie wątpliwości co do naszej relacji, wręcz jestem pewna, że nigdy nie skończymy razem. Gdy mnie pocałował nie poczułam nic. Dopiero jakiś czas po pocałunku zaczęłam coś odczuwać. Mam wrażenie, że z powodu wyciszenia moich emocji, być może w ogóle nie jestem zdolna do zaangażowania się emocjonalnego w żaden związek. Z kolejnej jednak strony niedawno byłam zakochana, choć z różnych względów relacja z osobą, w której ulokowałam moje uczucia nie jest możliwa. W każdym razie – z tym drugim mężczyzną chciałabym spędzić jeszcze czas, upewnić się, co do swoich uczuć (jeszcze nawet nie jesteśmy parą, dopiero sprawdzamy czy jesteśmy dla siebie), ale mam wrażenie, że tylko go zranię, że to nie będzie fair, bo i tak w pewnym momencie go zostawię. W jego przypadku mam wrażenie, że moje serce (czy psychika?) mówi "nie", a wola chce powiedzieć "tak". Proszę o pomoc. Może ktoś z Państwa rozumie te mechanizmy i mógłby mi je wytłumaczyć? Z góry bardzo dziękuję za każdą odpowiedź!
Dzień dobry, w Pani opisie i pytaniu pojawiają się sformułowania, że być może dany partner będzie mógł "dać szczęście", co może wskazywać na to, że swoje emocje i poczucie szczęścia uzależnia Pani od innych osób i od relacji partnerskiej. Kiedy oddajemy komuś taką odpowiedzialność (odpowiedzialność za nasze bycie i emocje) to wówczas możemy odczuwać lęk przed zaangażowaniem i chęć wycofywania się z relacji, bo będziemy obawiać się tego że nasze oczekiwania nie zostaną spełnione, a my tym samym zostaniemy zranieni. Niepewność, którą Pani opisuje wydaje się być z tym związana, ale na pewno bardziej pomocna byłaby dłuższa konsultacja, celem bliższego poznania Pani jako osoby, porozmawiania o tym jakie wzorce relacji Pani znała do tej pory, jak Pani postrzega i definiuje związek, jaką relację chciałaby Pani budować z przyszłym partnerem. Jeśli będzie Pani miała chęć i gotowość na odbycie takiej konsultacji to serdecznie zapraszam:) Pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Droga Autorko,
na Twoim miejscu przyjrzałabym się schematom rządzącym Twoimi relacjami, nie tylko z mężczyznami, ale innymi, znaczącymi ludźmi. Poza schematami warto przyjrzeć się także lękowi przed bliskością i zamrożeniu emocjonalnemu, o których wspomniałaś. To ważne czynniki utrudniające budowanie wartościowych relacji. Sugeruje zgłębienie tych treści, ponieważ ono pozwoli Ci uwolnić się od nieświadomych mechanizmów oraz będzie dobrym startem do tworzenia relacji opartych na zaufaniu (do innych, ale także i przede wszystkim do siebie). Konsultacja z psychologiem lub psychoterapeutą, który budzi Twoje zaufanie będzie na początek dobrym pomysłem. Pozdrawiam i życzę serdeczne powodzenia
na Twoim miejscu przyjrzałabym się schematom rządzącym Twoimi relacjami, nie tylko z mężczyznami, ale innymi, znaczącymi ludźmi. Poza schematami warto przyjrzeć się także lękowi przed bliskością i zamrożeniu emocjonalnemu, o których wspomniałaś. To ważne czynniki utrudniające budowanie wartościowych relacji. Sugeruje zgłębienie tych treści, ponieważ ono pozwoli Ci uwolnić się od nieświadomych mechanizmów oraz będzie dobrym startem do tworzenia relacji opartych na zaufaniu (do innych, ale także i przede wszystkim do siebie). Konsultacja z psychologiem lub psychoterapeutą, który budzi Twoje zaufanie będzie na początek dobrym pomysłem. Pozdrawiam i życzę serdeczne powodzenia
Dzień dobry
Myślę że warto skorzystać z konsultacji aby przepracować poczucie wartości które ewidentnie uzależnione jest od zewnętrznego świata w tym może być od partnera oraz przeszłość bo to też może być że sobą powiązane.
Pozdrawiam
Myślę że warto skorzystać z konsultacji aby przepracować poczucie wartości które ewidentnie uzależnione jest od zewnętrznego świata w tym może być od partnera oraz przeszłość bo to też może być że sobą powiązane.
Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.