Dzień Dobry, pytanie kieruje do psychiatry/psychoterapeuty - jest mi ciężko poradzić sobie z sytuacj
2
odpowiedzi
Dzień Dobry, pytanie kieruje do psychiatry/psychoterapeuty - jest mi ciężko poradzić sobie z sytuacją z mężem. Nasz związek zaczął się oczywiście cudownie, ale po ślubie i zamieszkaniu ze sobą, wszystko zaczeło sie sypać. Wiem, że przeszedł on kiedyś przez coś traumatycznego, o czym nie chce mówić ale nie sądziłam, że aż tak w codziennym życiu to się odbija. Mąż często ocenia ludzi z góry, wystarczy jedno nie takie spojrzenie ze strony osoby na ulicy lub sąsiada, a on już wyrabia sobie opinie o tej osobie, że jest wrogo do niego nastawiona. Pomiędzy nami nie jest lepiej, raz są dobre momenty, a raz ma gorsze dni i potrafi się na mnie obrazić o byle co. Zabronił mi zapraszać kogokolwiek do domu, bo on nie ufa mojemu osądowi odnośnie ludzi, potrafi mi zrobić awanture, że za długo jestem w sklepie. Oznakami braku szacunku są dla niego np. sytuacja - nalał sobie soku, ja też chciałam i nie poczekałam aż go odłoży, tylko wziełam mu go z ręki podczas odkładania. Dodatkowo mąż nie znosi mojej mamy, bez powodu. Obraził się na nią za sytuacje, gdzie raz skomentowała jego koszule z troski ' czy mu nie za ciepło w tej koszuli?" i już uznał, że ona doszukuje się negatywów i on nie chce mieć z nią nic wspólnego. Myslalam, ze mu przejdzie po jakims czasie, ale z czasem ta mysl i uraza do mojej mamy tylko sie nasilila. Do tego stopnia, że zaczął wypisywać do niej wiadomości i się z nią kłócić. Było mi bardzo głupio i przykro. Dodatkowo, nieraz próbował mnie przekonać, że moja mama interesuje się mną tylko, bo traktuje mnie jak jakieś trofeum, cos czym może się poszczycić. Jest to kompletna nieprawda. Widział moją mame jedynie 2 razy, bo wcześniej bylismy za granicą. Za pierwszym razem był nią zachwycony. Jego dnianie zmieniło się po tym właśnie komentarzu mojej mamy. To są tylko przykłady tego z czym się borykam. Jest mi bardzo ciężko, bo mimo wszystko go kocham, ale podejrzewam, że to jest jakaś choroba psychiczna, coś co nadaje się na terapie a on nie chce się na nią udać. Ja sama mam już brak siły do życia i myślę nad rozwodem. Czy taka osoba ma szanse się zmienić? Jesteśmy dopiero niecały rok po ślubie a już wszystko się posypało. Ciągle płacze, jestem wykonczona. Nie umiem sobie wyobrazić życia z nim, gdy tak się zachowuje i nie mogę sobie wybaczyć, że nie zauważyłam jakiś znaków, że jest taki wcześniej. W domu ciągle robie wszystko pod niego, byleby nie było kłótni.
Dzień dobry,
Z opisu sytuacji wynika, że jest Pani w trudnym położeniu. Niestety, jeśli mąż nie widzi problemu w sobie i nie chce pomocy terapeutycznej, to niewiele może Pani zrobić. Dla niego. Terapia działa tylko na osoby, które czują, że coś jest nie tak, cierpią z tego powodu, chciałyby zmiany i są gotowe podjąć długą i trudną czasem pracę nad sobą. Niestety, mężowi Pani nie pomoże, dopóki on sam tego nie zechce, ale może Pani pomóc sobie, podejmując własną terapię. Otrzyma Pani profesjonalne wsparcie w trudnych momentach i nauczy się lepiej funkcjonować w relacjach. Czasem też dojrzewa się do decyzji o rozstaniu. Może się też zdarzyć, że zmiany, których dokona Pani w sobie, wpłyną pozytywnie na zachowanie męża.
Z opisu sytuacji wynika, że jest Pani w trudnym położeniu. Niestety, jeśli mąż nie widzi problemu w sobie i nie chce pomocy terapeutycznej, to niewiele może Pani zrobić. Dla niego. Terapia działa tylko na osoby, które czują, że coś jest nie tak, cierpią z tego powodu, chciałyby zmiany i są gotowe podjąć długą i trudną czasem pracę nad sobą. Niestety, mężowi Pani nie pomoże, dopóki on sam tego nie zechce, ale może Pani pomóc sobie, podejmując własną terapię. Otrzyma Pani profesjonalne wsparcie w trudnych momentach i nauczy się lepiej funkcjonować w relacjach. Czasem też dojrzewa się do decyzji o rozstaniu. Może się też zdarzyć, że zmiany, których dokona Pani w sobie, wpłyną pozytywnie na zachowanie męża.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Zawsze kazdy z nas wnosi material do pracy terapeutycznej. Taka jest konceptualizacja psychoanalityczna. Niestety jesli np. maz nie czuje, ze cos jest nie tak (mowimy na jego doswiadczenie, ze ma charakter egosyntoniczny - "wspolgra" z jego obrazem Ja i nie widzi/nie przyjmuje, ze mogloby byc inaczej), to bedzie prezentowal opor wobec jakichkolwiek oddzialywan ze strony kogokolwiek - Pani, nawet (zakladajac hipotetycznie) tez terapeuty/terapeutki. Jesli zauwaza Pani, ze ten wspolny sposob funkcjonowania jest nie ok z Pani perspektywy to mozna wniesc ten temat i poprosic meza o wspolna konsultacje par (jednorazowo), aby ktos stwierdzil czy bylyby jakies sposoby do wypracowania lepszej sytuacji (indywidualnie, w parze, etc.) Jesli na takie sugestie nie bedzie zgody, na zadne sugestie nie bedzie zgody, to widac, ze bedzie Pani w takiej trudnosci musiala postawic granice. Jesli druga strona nie chce rozmawiac (nie powiem jeszcze, ze sie nie chce zmieniac, bo nie wiemy, jesli jest trauma to naprawde moze byc ciezko) to jest to niestety informacja, ze nie chce w tej relacji wypracowywac wspolnych rozwiazan. Tutaj wiec sytuacja jest bardziej zlozona. Sugeruje rozwazenie postawienia sprawy jasno - rozmowa co kto moze zrobic ze swojej strony, jesli nie rozmowa to konsultacja par. Waznym aspektem jest to co zostalo poruszone w poprzedniej odpowiedzi na tego posta, mianowicie rozwazenie pracy wlasnej, aby pobadac (ale nie jako wsparcie w trudnych momentach/chociaz tez sie taka potrzeba moze pojawiac, ale nie na pierwszym planie) fakt wejscia w relacje z osoba, kt jest wycofana, mocno zamknieta w psychicznym azylu (nawiazuje do pojecia J.Steinera). Wejscie w taka relacje jest pewna odpowiedzia na Pani potrzeby, chociaz rozumiem, ze to co teraz napisalem jest mocno kontrowersyjne, bo wspomniala Pani wczesniej, ze gros zachowan meza pojawil sie dopiero potem. Niemniej jednak, w trosce o Pani sposoby wchodzenia w relacje i w trosce o specyfike budowania relacji przez Pania, rozwazalbym prace indywidualna, aby sprawdzic czy nie wystepuje u Pani pewien mechanizm, kt moze sie powtarzac. Hipotetycznie zakladajac, ze niestety doszloby do rozstania z mezem i zbudowalaby Pani nowa relacje, mam poczucie, ze klimat relacyjny (diadyczny) bedzie bardzo podobny. Mozna sie z tym nie zgadzac. Wtedy warto siegnac po inna konceptualizacje/inny sposob rozumienia objawow. Zycze powodzenia w wychodzeniu z impasu.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.