is there anybody out there?
10
odpowiedzi
Witam wszystkich. Mam na imię Michał (34 lata). Mój problem jest złożony i nie wiem czy jest sens cokolwiek jeszcze z nim robić. Jestem już mocno wyczerpany ciągłymi wizytami u lekarzy różnych specjalności, masą leków, badaniami, pobytami w szpitalach, terapiami, diagnozami trafnymi bądź nie. Od kilku miesięcy marzę o spokoju i nie wiem jak go nabyć.
Moje problemy zaczęły się we wczesnym dzieciństwie. Nie pamiętam jaki był powód wybuchu gniewu ale pamiętam, że potrafiłem pod jego wpływem zniszczyć cały stół "dźgając" go nożem lub zdemolować szafki czy też drzwi. Ogólnie kierowałem swój gniew na przedmioty.
W szkole nie miałem kolegów i do 8 klasy dominował lęk. Nie potrafiłem z nikim z rówieśników rozmawiać. Trzymałem się na uboczu. Bałem się chodzić do toalety czego skutkiem było załatwianie się w spodnie. Potem było tylko gorzej, W 8 klasie poznałem dwóch takich ziomków, którzy słuchali podobnej muzyki. To byli moi pierwsi rówieśnicy. Jak to bywa w takich historiach pojawiła się marihuana. Uległem i rozpoczął się w moim życiu rozdział typowego nastolatka na złej drodze. Skończyło się to w wieku 22 lat kiedy w psychozie po narkotykowej podpaliłem własne mieszkanie. Potem rozpoczął się okres 5 letniej abstynencji podczas której przebywałem łącznie ponad rok w szpitalach psychiatrycznych gdzie zdiagnozowano schizofrenie paranoidalną i dano II stopień niepełnosprawności oraz rentę socjalną. Przez te pięć lat mieszkałem z matką i dwójką młodszych braci ponieważ ojciec rzucił pracę i zrezygnował z bycia tatą na rzecz picia piwa - o ile kiedykolwiek nim był... W tym czasie przeszedłem roczną terapię dla uzależnionych. Trwałem w abstynencji, przyjmowałem leki psychotropowe, uczęszczałem na terapie i nagle wszystko straciło sens. Miałem za cel swojego życia zbudowanie nowego "Ja" no ale gdzieś straciłem wiarę i popijałem to mniej to więcej %. Potem poznałem dziewczynę w ośrodku dla os. z problemami psychicznymi i do procentów dołączyła trawa. Z tej beznadziejnej sytuacji uratowała mnie kobieta w której się zakochałem i po paru tygodniach postanowiłem się do niej wprowadzić na stałe. Oczywiście odstawiłem narkotyki bo taki był warunek i stopniowo przestawałem mieć potrzebę picia. Jestem już z nią ponad 5 lat. W tym czasie próbowałem skończyć dwukrotnie grafikę komputerową, kurs na prawo jazdy, pracowałem w różnych miejscach ,poleciałem do Egiptu zwiedziłem Paryż i wiele wiele innych pozytywnych wydarzeń miało miejsce. Nawet już prawie zostałem ojcem ale dziecko umarło w 6 miesiącu i potem to znów równia pochyła. Teraz mam długi i komornika, pracuję na infolinii w banku ale obecnie jestem na zwolnieniu, Niedawno leżałem 2 miesiące w szpitalu z ropniem płuca, mykobakteriozą. Zdiagnozowano astmę i alergię. Mam zespół jelita drażliwego, egzemę, nietolerancję glukozy,, . Obecnie biorę trittico 150. Mam napady lęku kilka razy dziennie i wtedy mam duszności oraz bóle mięśniowe i poważny dyskomfort układu pokarmowego wpadam w panikę boję się że umrę nie wiem co się ze mną dzieje. Jeśli chodzi o duszności wiem że to nie astma ponieważ kiedy mam atak astmy to w 100% mija po podaniu leku z grupy SABA. Od dwóch lat szukam przyczyny swoich dolegliwości. Ostatnia ścieżka prowadzi do spraw związanych z psychiką przynajmniej pewnej części z nich.
Mój psychiatra, którego zresztą pozdrawiam ponieważ jest dobrym lekarzem nie chce leczyć mnie benzodiazepinami - co rozumiem - czy marihuaną leczniczą - co rozumiem jeszcze bardziej. Niedługo stracę drugą dobrą pracę z powodu zwolnień. Nie mam nikogo w rodzinie z kim mógłbym porozmawiać. Tata pije, bracia mają podejrzenie zespołu Aspergera, matka to zagorzała katoliczka i zwolenniczka PIS-u więc każda rozmowa kończy się kłótnią. Zostałem sam na placu boju, Nawet w te Święta nikt mnie nie zaszczycił wiadomością sms chociażby. Jest mi Kuurewsko ciężko. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Dodam, że jutro idę do Pani psycholog ponieważ chce rozpocząć terapię. Pewnie nikt nic konkretnego mi nie powie a jak powie to powie terapia wymaga czasu. Nie wiecie nawet w jak beznadziejnej sytuacji trwam od urodzenia. Pozdrawiam. Oby 2017 był dla wszystkich chorych rokiem powrotu do zdrowia a dla lekarzy rokiem przyczyniania się do tego powrotu. I kasy wszystkim życzę :)
Moje problemy zaczęły się we wczesnym dzieciństwie. Nie pamiętam jaki był powód wybuchu gniewu ale pamiętam, że potrafiłem pod jego wpływem zniszczyć cały stół "dźgając" go nożem lub zdemolować szafki czy też drzwi. Ogólnie kierowałem swój gniew na przedmioty.
W szkole nie miałem kolegów i do 8 klasy dominował lęk. Nie potrafiłem z nikim z rówieśników rozmawiać. Trzymałem się na uboczu. Bałem się chodzić do toalety czego skutkiem było załatwianie się w spodnie. Potem było tylko gorzej, W 8 klasie poznałem dwóch takich ziomków, którzy słuchali podobnej muzyki. To byli moi pierwsi rówieśnicy. Jak to bywa w takich historiach pojawiła się marihuana. Uległem i rozpoczął się w moim życiu rozdział typowego nastolatka na złej drodze. Skończyło się to w wieku 22 lat kiedy w psychozie po narkotykowej podpaliłem własne mieszkanie. Potem rozpoczął się okres 5 letniej abstynencji podczas której przebywałem łącznie ponad rok w szpitalach psychiatrycznych gdzie zdiagnozowano schizofrenie paranoidalną i dano II stopień niepełnosprawności oraz rentę socjalną. Przez te pięć lat mieszkałem z matką i dwójką młodszych braci ponieważ ojciec rzucił pracę i zrezygnował z bycia tatą na rzecz picia piwa - o ile kiedykolwiek nim był... W tym czasie przeszedłem roczną terapię dla uzależnionych. Trwałem w abstynencji, przyjmowałem leki psychotropowe, uczęszczałem na terapie i nagle wszystko straciło sens. Miałem za cel swojego życia zbudowanie nowego "Ja" no ale gdzieś straciłem wiarę i popijałem to mniej to więcej %. Potem poznałem dziewczynę w ośrodku dla os. z problemami psychicznymi i do procentów dołączyła trawa. Z tej beznadziejnej sytuacji uratowała mnie kobieta w której się zakochałem i po paru tygodniach postanowiłem się do niej wprowadzić na stałe. Oczywiście odstawiłem narkotyki bo taki był warunek i stopniowo przestawałem mieć potrzebę picia. Jestem już z nią ponad 5 lat. W tym czasie próbowałem skończyć dwukrotnie grafikę komputerową, kurs na prawo jazdy, pracowałem w różnych miejscach ,poleciałem do Egiptu zwiedziłem Paryż i wiele wiele innych pozytywnych wydarzeń miało miejsce. Nawet już prawie zostałem ojcem ale dziecko umarło w 6 miesiącu i potem to znów równia pochyła. Teraz mam długi i komornika, pracuję na infolinii w banku ale obecnie jestem na zwolnieniu, Niedawno leżałem 2 miesiące w szpitalu z ropniem płuca, mykobakteriozą. Zdiagnozowano astmę i alergię. Mam zespół jelita drażliwego, egzemę, nietolerancję glukozy,, . Obecnie biorę trittico 150. Mam napady lęku kilka razy dziennie i wtedy mam duszności oraz bóle mięśniowe i poważny dyskomfort układu pokarmowego wpadam w panikę boję się że umrę nie wiem co się ze mną dzieje. Jeśli chodzi o duszności wiem że to nie astma ponieważ kiedy mam atak astmy to w 100% mija po podaniu leku z grupy SABA. Od dwóch lat szukam przyczyny swoich dolegliwości. Ostatnia ścieżka prowadzi do spraw związanych z psychiką przynajmniej pewnej części z nich.
Mój psychiatra, którego zresztą pozdrawiam ponieważ jest dobrym lekarzem nie chce leczyć mnie benzodiazepinami - co rozumiem - czy marihuaną leczniczą - co rozumiem jeszcze bardziej. Niedługo stracę drugą dobrą pracę z powodu zwolnień. Nie mam nikogo w rodzinie z kim mógłbym porozmawiać. Tata pije, bracia mają podejrzenie zespołu Aspergera, matka to zagorzała katoliczka i zwolenniczka PIS-u więc każda rozmowa kończy się kłótnią. Zostałem sam na placu boju, Nawet w te Święta nikt mnie nie zaszczycił wiadomością sms chociażby. Jest mi Kuurewsko ciężko. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Dodam, że jutro idę do Pani psycholog ponieważ chce rozpocząć terapię. Pewnie nikt nic konkretnego mi nie powie a jak powie to powie terapia wymaga czasu. Nie wiecie nawet w jak beznadziejnej sytuacji trwam od urodzenia. Pozdrawiam. Oby 2017 był dla wszystkich chorych rokiem powrotu do zdrowia a dla lekarzy rokiem przyczyniania się do tego powrotu. I kasy wszystkim życzę :)
Witam w Nowym Roku. Bardzo poruszyło mnie ile trudnych sytuacji Pan przeszedł. Bardzo fajnie, że idzie Pan na terapię- powiem to co inni- terapia, terapia. To bardzo dobry kierunek, aby mógł Pan zrozumieć swoje nieświadome przekonania i motywacje, które tak kierują Panem, że nie jest Pan w stanie żyć po swojemu. Życzę wytrwałości. Pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam serdecznie. Uważam, że decyzja o podjęciu psychoterapii jest w Pana sytuacji jak najbardziej słuszna. Zgadza się, terapia wymaga czasu, mimo, że jest to zwykle długotrwały proces, to jeśli chcemy trwale poprawić swoje relacje z innymi i jakość życia, trudno o lepsze rozwiązanie. Życzę wszystkiego dobrego. Ewa Bienert, skuteczny-psycholog.pl
Witam,
Dopiero teraz zapoznałam się z Pana historią. Polecam psychoterapię indywidualną. Jak widzę, sam pan podjął tę ścieżkę. Życzę powodzenia i wytrwałości.
Dopiero teraz zapoznałam się z Pana historią. Polecam psychoterapię indywidualną. Jak widzę, sam pan podjął tę ścieżkę. Życzę powodzenia i wytrwałości.
Czytałem Pana list jak wiadomość od rozbitka wyrzuconą w zakorkowanej butelce w morze...
Myślę, że dotąd w Pana życiu, tym czymś, co Pana wspiera jest tak naprawdę Pana ogromna siła. Dzieje się to w tych wszystkich zwrotnych momentach gdy Pan podejmuje decyzje o zmianach, wychodzeniu z uzależnienia, podejmowaniu ryzyka odważnego życia, założenia rodziny. Pana sposób pisania dowodzi także dużej inteligencji i wrażliwości. Cieszę się, że Pan podjął decyzję o spotkaniu z psychologiem i być może o rozpoczęciu rzetelnej i konsekwentnej psychoterapii. Myślę, że jest Pan na bardzo dobrym tropie w swoich poszukiwaniach, ponieważ wiele w Pana historii osobistej wskazuje na to, że oprócz lęków, problemów relacyjnych i uzależnienia, także problemy somatyczne, napady paniki i duszności mają źródło tam, gdzie Pan szuka – w psychice. To wszystko zaczęło się od najwcześniejszych doświadczeń dziecka w rodzinie. Opisane objawy ośmiolatka są najlepszym tego dowodem. Rozumiem Pana słowa o potrzebie natychmiastowego rozwiązania problemów. Nikt nie ma niestety recepty na taką pomoc, ale Pan to już wie, ponieważ niewielu Pan doświadczył dotąd sytuacji kiedy było łatwo. Na szczęście wszystko, co jest potrzebne żeby się udało, ma Pan w sobie. Serdecznie Pana pozdrawiam i będę trzymał kciuki za ten proces psychoterapeutyczny. Wszystkiego dobrego.
Myślę, że dotąd w Pana życiu, tym czymś, co Pana wspiera jest tak naprawdę Pana ogromna siła. Dzieje się to w tych wszystkich zwrotnych momentach gdy Pan podejmuje decyzje o zmianach, wychodzeniu z uzależnienia, podejmowaniu ryzyka odważnego życia, założenia rodziny. Pana sposób pisania dowodzi także dużej inteligencji i wrażliwości. Cieszę się, że Pan podjął decyzję o spotkaniu z psychologiem i być może o rozpoczęciu rzetelnej i konsekwentnej psychoterapii. Myślę, że jest Pan na bardzo dobrym tropie w swoich poszukiwaniach, ponieważ wiele w Pana historii osobistej wskazuje na to, że oprócz lęków, problemów relacyjnych i uzależnienia, także problemy somatyczne, napady paniki i duszności mają źródło tam, gdzie Pan szuka – w psychice. To wszystko zaczęło się od najwcześniejszych doświadczeń dziecka w rodzinie. Opisane objawy ośmiolatka są najlepszym tego dowodem. Rozumiem Pana słowa o potrzebie natychmiastowego rozwiązania problemów. Nikt nie ma niestety recepty na taką pomoc, ale Pan to już wie, ponieważ niewielu Pan doświadczył dotąd sytuacji kiedy było łatwo. Na szczęście wszystko, co jest potrzebne żeby się udało, ma Pan w sobie. Serdecznie Pana pozdrawiam i będę trzymał kciuki za ten proces psychoterapeutyczny. Wszystkiego dobrego.
Witam.
Świetna decyzja z wizytą u psychologa. Dla Pana również wszystkiego dobrego w nowym roku.
pozdrawiam
Świetna decyzja z wizytą u psychologa. Dla Pana również wszystkiego dobrego w nowym roku.
pozdrawiam
Witam,
opisał Pan bardzo traumatyczne przeżycia, które były Pana udziałem właściwie od urodzenia. W takiej sytuacji bardzo trudno cokolwiek poradzić przez Internet. Myślę, że jest to po prostu niemożliwe. Cieszę się, że nie poddaje się Pan i podjął decyzję o pójściu do psychologa celem podjęcia terapii. To wydaje mi się jedyną (choć jak Pan sam zauważa długą) słuszną drogą aby uzyskać jakąkolwiek równowagę. Może też Pan skorzystać z oddziału dziennego jeśli będzie taka potrzeba. Życzę wytrwałości w terapii! Powodzenia!
opisał Pan bardzo traumatyczne przeżycia, które były Pana udziałem właściwie od urodzenia. W takiej sytuacji bardzo trudno cokolwiek poradzić przez Internet. Myślę, że jest to po prostu niemożliwe. Cieszę się, że nie poddaje się Pan i podjął decyzję o pójściu do psychologa celem podjęcia terapii. To wydaje mi się jedyną (choć jak Pan sam zauważa długą) słuszną drogą aby uzyskać jakąkolwiek równowagę. Może też Pan skorzystać z oddziału dziennego jeśli będzie taka potrzeba. Życzę wytrwałości w terapii! Powodzenia!
Dzień dobry,
Kusi napisać elaborat z opisem procesu jaki Pan powinien przejść i reszta ble ble ble, które słyszał Pan setki razy. Staram się nie dawać rad bo terapia nie jest radzeniem jednak po Pańskim opisie Lekarstwem byłaby przyjaźń, miłość i najukochańsza osoba. Czekająca dbająca potrafiąca otoczyć prawdziwą troską Pana i dom który może Pan stworzyć. To jest lekarstwo. Nie rezygnując z wizyt i zaleceń Pańskiego psychiatry naturalnie, ponieważ Pańska jednostka chorobowa wymaga stałej opieki medycznej.
Pozdrawiam
Kusi napisać elaborat z opisem procesu jaki Pan powinien przejść i reszta ble ble ble, które słyszał Pan setki razy. Staram się nie dawać rad bo terapia nie jest radzeniem jednak po Pańskim opisie Lekarstwem byłaby przyjaźń, miłość i najukochańsza osoba. Czekająca dbająca potrafiąca otoczyć prawdziwą troską Pana i dom który może Pan stworzyć. To jest lekarstwo. Nie rezygnując z wizyt i zaleceń Pańskiego psychiatry naturalnie, ponieważ Pańska jednostka chorobowa wymaga stałej opieki medycznej.
Pozdrawiam
Dzień dobry,
Na pewno pomocna była by psychoterapia. Musi Pan jednak pamiętać, że jest to proces długoterminowy i w Pana sytuacji pewnie potrwa kilka lat, dlatego też nie można się spodziewać efektów natychmiastowych. Też w terapii nie o to chodzi by terapeutka "powiedziała coś konkretnego" - mam na myśli to, że mniej chodzi o konkrety, bardziej o emocje, uczucia, nastroje - to na tym poziomie jest problem. To dobrze, że rozpoczyna Pan terapię. Życzę powodzenia.
Justyna Wojciechowska
Na pewno pomocna była by psychoterapia. Musi Pan jednak pamiętać, że jest to proces długoterminowy i w Pana sytuacji pewnie potrwa kilka lat, dlatego też nie można się spodziewać efektów natychmiastowych. Też w terapii nie o to chodzi by terapeutka "powiedziała coś konkretnego" - mam na myśli to, że mniej chodzi o konkrety, bardziej o emocje, uczucia, nastroje - to na tym poziomie jest problem. To dobrze, że rozpoczyna Pan terapię. Życzę powodzenia.
Justyna Wojciechowska
Panie Michale, Michale:)))) Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tych słów. Kawał historii życia, dużo trudnych doświadczeń, przykrych emocji, autoagresji, śmierć dziecka osamotnienie, choroba psychiczna.... Szpitale, lekarze, leczenia. Czytam też o dobrych doświadczeniach, o zamiarze jutrzejszej wizyty i podjęcia terapii, czuję dużo energii, nadziei,...Nadzieja umiera ostatnia;) Zatem wspieram w motywacji, jest Pan w innym miejscu w życiu niż za każdym razem, gdy podejmował Pan poprzednio leczenie. Oby pana energia i nadzieja spotkały się z profesjonalizmem i otwartością Terapeuty, Pozdrawiam, praca nad sobą może być trudna ale i ciekawa jednocześnie, Pan to już na pewni wie:))))
Zalecałabym znaleźć doświadczonego psychologa, który po 3max. konsultacjach od razu skieruje Pana na psychoterapię. Rekomendowana byłaby terapia pogłębiająca wgląd, ale z elementami korekty zachowań i przekonań, czyli poznawczo-behawioralnej. Może gdzieś Pan znajdzie w Łodzi terapię Gestalt, humanistyczną czy eklektyczną. Na razie proszę odstawiać autodiagnozę, ona Panu nie służy, czasami lepiej mniej dłubać w sobie, bo można przekopać się na wylot i nic nie ujrzeć (albo - tylko dziurę:))) Powinien Pan też pracować z wizualizacjami. Resztę na pewno dopowiedzą specjaliści, pracujący z Panem/ kierujący na terapię. Jakby nikogo Pan w Łodzi nie znalazł, a był w stolicy i zechciał przyjeżdżać do mnie, służę pomocą. Pozdrawiam!
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.