Jak poradzić sobie z mężem pracoholikiem i uratować siebie oraz związek?

7 odpowiedzi
Witam. Mam 28lat i jestem kobietą, a mój partner ma 38lat. Mam problem ze swoim związkiem i nie wiem co mam robić. Czuję się zagubiona. Jestem z partnerem 5 lat i mamy dwójkę dzieci (3 latka i 1roczek). Ja nie pracuję odkąd urodziłam pierwsze dziecko, czyli w sumie już 5 lat. Mój partner nas utrzymuje i mowi, że tak naprawdę nie ma potrzeby żebym szła do pracy , bo to co ja zarobię będzie trzeba oddać opiekunce i jego zarobki wystarczają na wszystko. I od tego się zaczyna. Jestem już zmęczona siędzeniem ciągle w domu z dziecmi, chciałabym wyjść do ludzi. Zawrzeć nowe znajomości, porozmawiać z kimś więcej aniżeli tylko z dziećmi. Nie chodzimy do żadnych znajomych (nawet ich nie mamy), nie wychodzimy do klubów, teatru, kina, kawiarni. Dosłownie nigdzie. Jedynie nasze wspólne wyjście ogranicza się do robienia zakupów. Czuję się przytłoczona tym wszystkim. On pracuje, spełnia się zawodowo, osiąga sukcesy. Pracuje od 8-21. Proszę go, aby wracał do domu wcześniej, żeby spędził trochę czasu z nami, z dziećmi, żebyśmy gdzieś wyjechali razem, chociażby na basen (nigdy tam nawet nie byliśmy), ale do niego nic nie dociera. Codziennie jest to samo: wraca do domu, bierze kąpiel, je coś, bierze komputer i tak siędzi wklejony w niego aż do nocy. Zero zabawy z dziećmi, zero rozmowy, przytulenia na kanapie. Po prostu nic. Ja kąpie dzieci, robię kolacje i idziemy spać. Nie ma między nami żadnego uczucia. Nie przytulamy się wcale, nie całujemy, nie dajemy buziaków na pożegnanie czy przywitanie. Kochamy się raz w miesiącu, ale i to jest takie bez uczucia. Przez tą całą sytuacje nawet nie chce mi się niczego inicjować. Czuję się okropnie. Jestem atrakcyjną kobietą, dbam o siebie w przeciwieństwie do niego, ale i tak mimo tego, czuję się zaniedbana emocjonalnie. Nie kwitne przy nim tylko umieram. Każdego dnia czuję większy dół. Chyba mam juz depresje i nie potrafię z niej wyjść. Mam wrażenie, że robie problem z niczego. Może to ja mam problem tylko ze sobą? Każdego dnia czuję ogromny ciężar na sercu i nie potrafię sobie z tym poradzić. Nikt mi nie potrafi poradzić, co mogę jeszcze zrobić? Jak mam się zmienić? Czy w ogóle jeszcze można coś z tym zrobić? Mam wrażenie, że to tylko ja mam ten problem bo jemu to nie przeszkadza. On ma normalne życie, normalny tryb. A ja siędzę w zamknięciu i natłok obowiązków w domu mnie przytłacza. Nie mam żadnego wsparcia z jego strony. Nie pomaga mi w niczym w domu. Mam wrażenie, że on chce żebym siędziała w domu z dziećmi tylko dlatego, zebym przypadkiem kogos nie poznala i nie odeszla. Mowilam mu juz o tym miliony razy, że źle się czuję z tym wszystkim i nie radzę sobie z tym. Obiecywał poprawe, obiecywał, że to się zmieni, że on to przecież wszystko robi dla nas. Żeby postawić dom, bo on teraz jest najbardziej produktywny i chce zapewnić nam godne życie. On jest pracoholikiem i spełnia się tylko w pracy, dlatego tak długo w niej przebywa, to przynosi mu satysfakcje. Ale między nami nie ma nic. Nie tworzymy związku. Czuję się, jakbym była z kolega. Codziennie tylko pranie, zbieranie zabawek, gotowanie obiadów, zabawa z dziećmi, spacery z dziećmi itd. A partnera nie ma. Chciałabym wyjść do ludzi, mieć z nimi kontakt, wrócić do dawnego życia. W tej chwili jestem ciągle zdołowana, sfrustrowana tą całą sytuacją. Boje się, że pewnego dnia odejde tylko dlatego, że juz sobie z tym nie będe umiała poradzić i nie będę widzieć innego wyjścia. Nikt nie potrafi mi pomóc. On niby mówi: jak chcesz to idź do pracy. Ale przy tym prowadzi szantaż emocjonalny - jak pojdziesz do pracy i zarobisz tyle co ja i utrzymasz rodzine, to ja mogę siędzieć w domu jak Ty i się nimi zajmować. Zawsze to samo. Jakby moja praca nie wnosiła nic do naszego życia. Jakby to bylo takie normalne, że ja to wszystko robie sama. Ja mu mówię, że to mi niszczy psychike, niszczę tym związek bo nie mam na nic ochoty, bo jestem ciągle zdołowana, a życie nie przynosi nic nowego i ciekawego. On tego nie rozumie. Mówi: czego Ty chcesz? siędzisz sobie w domku, w ciepłym, możesz robić sobie co chcesz a ja muszę pracować. Czuję się gorsza od niego, zdeptana całkowicie. Moje życie jest bardzo nudne, nie mam w ogóle motywacji do czegokolwiek i czuję się szantażowana emocjonalnie. Wydaję mi się, że on jest zakompleksiony i dlatego nie chce abym wyszła do ludzi, bo mogę odzyskać dawną utraconą moc i po prostu odejść od niego i poszukać kogoś bardziej odpowiedniego. Kiedyś był inny. Nie było między nami nigdy jakichś wielkich wybuchów namiętności, ale potrafił przytulić i pocalować. Teraz się tylko mijamy a ja czuję straszny ból i niemoc. Jak mam sobie z tym wszystkim poradzić?
Witam!
Ze smutkiem przeczytałam Pani list. Warto zwrócić uwagę na kilka odrębnych poruszonych przez Panią kwestii.
Przede wszystkim problemy dotyczą Waszego związku, czyli Pani i męża, a nie tylko Pani.
Rzeczywiście wygląda na to, że wyszła Pani za pracoholika. Uzależnienie od pracy, to nałóg, podobnie jak alkoholizm. Pani objawy czyli stany, depresyjne, niska samoocena, frustracja,głód uczuć bliskości,potrzeba kontaktu z ludźmi świadczą o tym, że jest Pani współuzależniona. Pani mąż, jak każdy uzależniony, zaprzecza problemom Boi się przyznać do swojego pracoholizmu.
Niestety dopóki tego nie uczyni, nie ma szansy na zmianę, poprawę Państwa sytuacji w małżeństwie. Najtrudniej jest zadzwonić, poprosić o pomoc i pójść do gabinetu.
Jest kilka możliwości: terapia pary, terapia i indywidualna terapia dla pracoholika.
Jednak może Pani również pomyśleć w końcu o sobie i o swoich dzieciach.
Warta rozważenia jest też indywidualna praca terapeutyczna z Panią. Dzięki niej poprawi Pani samoocenę, odnajdzie Pani siły, by mieć swoje, życie pracę, by być szczęśliwą.
Nawet bez męża. Jak nie będzie chciał ratować związku, jego strata.
Najważniejsze to skorzystać z szansy, by nie bać się zmian, zawalczyć o siebie i lepszą przyszłość również dla dzieci.
Będę trzymać za Panią kciuki.
Pozdrawiam Wiatr Anna

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Opisuje Pani trudną, bardzo niesatysfakcjonującą dla siebie sytuację w której zarówno trudno dalej pozostać, jak i trudno z niej wyjść. Ten list jst już takim krokiem. Bo jeśli w nic Pani nie zmieni to nic się też nie zmieni. Ważne w tym wypadku jest działanie, zadbanie o swoje potzrzeby nawet w najmniejszym stopniu, byle przełamać schemat i zrobić coś inaczej, coś dla siebie. Tkwienie w miejscu może pogłębić tylko frustrację i spowodować jakieś gwałtowne działania lub wybuchy (albo pogłębić depresję). Jeśli z jakichś względów trudno Pani podjąć działania, jeśli chciałaby Pani większego zrozumienia tego, co się dzieje z Panią i pomocy w zmianie tej sytuacji to zachęcam do kontaktu z psychologiem lub psychoterapeutą.
Szanowna Pani,
z pewnością mężowi jest wygodnie w opisanej sytuacji i nie będzie miał motywacji, aby ją zmienić. Tym bardziej, że dzięki swojej pracy może czuć się potrzebny, niezastąpiony; może myśleć o sobie jako dobroczyńcy dla całej rodziny. Argument, że Pani ewentualne zarobki zostałyby wydane na nianię jest nie do końca słuszny, ponieważ w małżeństwie oboje rodzice utrzymują dzieci, więc połowę pensji niani pokrywa mąż. Poza tym po rozpoczęciu przez dzieci przedszkola koszty opieki zdecydowanie spadną, więc większa część Pani zarobków zostanie w gospodarstwie domowym.
Nie każda kobieta (albo nawet mniejsza ich część) czuje się dobrze, nie pracując zawodowo. To zrozumiałe, że ma Pani ambicje i chęć rozwijania się, a już na pewno wychodzenia z domu.
Poradziłam szukanie pracy i opiekunki, a po rozpoczęciu pracy przekazanie mężowi części obowiązków domowych. Może wtedy będzie wcześniej wracał do domu, żeby np. zrobić zakupy lub umyć naczynia do zjedzenia obiadu. Prawdopodobnie praca męża nic na tym nie straci, gdyż nie jest możliwe być wydajnym przez 12-13 godzin dziennie.
Polecam spotkania z psychologiem na początku tych zmian, by mogła Pani być do nich przekonana i nie dać sobą manipulować.
Pozdrawiam,
Katarzyna Zieniewicz
W życiu człowiek musi podejmować liczne wybory. Zanim Pani podejmie decyzję, proszę spytać męża o jego motywację odnośnie związku. Jeżeli partner w nim widzi sens i ma szczerą intencję naprawy sytuacji, to jest podstawa do zaproszenia małżonka razem z Panią na terapią rodzinną. Jeżeli druga strona nie widzi sensu ani szansy poprawy, jak i sama nie ma motywacji, to decyzja należy do Pani - od tego jak długo może Pani znosić obecny stan rzeczy, rozważając wszystkie za i przeciw. Najlepiej, aby decyzję podjęła Pani sama i była do niej przekonana. Psycholog, terapeuta może co najwyżej zobrazować możliwe konsekwencje podjętych decyzji.

Pozdrawiam serdecznie,
Łukasz Chwalisz
Witam.
Rozumiem Pani ból i rozgoryczenie związkiem. Ale aby go naprawić potrzeba zaangażowania Was oboje. Obie strony muszą spotkać się w połowie drogi. Z tego co Pani pisze dziś jesteście bardzo daleko psychicznie. Do poprawienia Waszej relacji nie wystarczy tylko Pani aktywność. Ważne jest wspólne spojrzenie na to czego oczekujemy i co jesteśmy w stanie zmienić w sobie dla dobra partnera. Tu nie chodzi tylko o zmianę sytuacji, że np. Pani będzie miała pracę a mąż zapewni Wam byt materialny. Coś między Wami się wypaliło; aby związek był "żywy" potrzeba starania i aktywności z obu stron.
Innym problemem równie poważnym według mnie jest Pani stan emocjonalny, psychiczny. Zmęczenie relacją z mężem osłabiło Pani funkcjonowanie psychiczne. Ale to wymaga osobistej konsultacji do której zachęcam.
Z jednej strony potrzebują Państwo terapii par, ale z drugiej strony Pani potrzebuje wsparcia i pozbierania się psychicznego. Sama zmiana sytuacji zewnętrznej nie poprawi pani satysfakcji z jakości swojego życia. Zachęcam do kontaktu z psychoterapeutą. Same poradniki nie rozwiążą naszych problemów.
Sugeruję wizytę:
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Witam Panią, myślę, że tworzenie związku, rodziny to także praca, praca codzienna, obustronna, wymagająca i co najważniejsze powodująca, że życie ma sens. Uważam, że powinniście udać się na terapię do psychoterapeuty - mimo wszystko nie jest jeszcze za późno. I nie chodzi tutaj o to, że to właśnie Wy macie takie problemy i powinniście się nimi zająć. Każdy człowiek ma większe czy mniejsze problemy lecz nie każdy ma odwagę, możliwości czy chęć je rozwiązywać. Pozdrawiam
Witam. Frustracja, którą Pani odczuwa - choć jest zjawiskiem przykrym, to jednak czemuś służy. Ta frustracja jest rodzajem energii, który woła: "Dość! Zrób coś z tym! Nie chcesz tak dłużej żyć"!
To zupełnie naturalna potrzeba aby "wyjść do ludzi", nawiązywać relacje, rozwijać się. Zastanawiam się co stoi na przeszkodzie aby zajęła się Pani swoimi potrzebami. Co Panią zatrzymuje. Dlaczego godzi się Pani na dźwiganie roli, której Pani nie ma ochoty nieść. Co daje Pani ten związek, co dostaje Pani od męża? Pisze Pani "Nie kwitne przy nim tylko umieram". Myślę, że warto poszukać w sobie siły do życia. Ma Pani dla kogo żyć i o co walczyć. Energia też jest. Zalecałabym wizytę u psychologa, który Pani w tym pomoże. Pozdrawiam serdecznie :)

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.