Jestem 27-letnim mężczyzną. Moje problemy zaczęły się ponad 4 lata temu od ataku rwy kulszowej (choć
1
odpowiedzi
Jestem 27-letnim mężczyzną. Moje problemy zaczęły się ponad 4 lata temu od ataku rwy kulszowej (choć dziś już wcale nie jestem pewien, czy to było lumbago). Po kilku dniach pod prysznicem poczułem, że coś jest nie tak w okolicy krocza. Czułem i czuję dotyk, ale nie tak, jak powinienem. Stan ten trwa do dziś i ciągle się pogarsza. “Niemechanicznie” nie jestem w stanie osiągnąć erekcji, jedynie ręką jestem w stanie doprowadzić do wytrysku, który raczej ma postać wypływania spermy. Jeśli choć przez chwilę nie działam ręką – erekcja opada. Od stycznia 2017 roku mam także problemy z wypróżnianiem się, a konkretnie zaparciami. Mam też ciągłe uczucie obecności czegoś w tamtym rejonie. Do tego wszystkiego dochodzi też problem z oddawaniem moczu. Nie dość, że muszę “dociskać” parę razy, to zazwyczaj gubię również trochę moczu, kiedy kładę się czy siadam. Mój problemy ciągle narasta. Co więcej dzieje się to "łącznie" - problemy z erekcją, defekacją oraz mikcją. Zrobiłem już dziesiątki badań: test papawerynowy, rezonanse kręgosłupa i głowy, emg, eng, punkcję lędźwiową, manometrię odbytu czy defekografię. Ta ostatnia wykazała, że widoczne są cechy braku pełnej relaksacji mięśnia łonowo-odbytniczego oraz niewielkie poszerzenie odbytnicy w spoczynku oraz kanału odbytu w czasie defekacji. Pozostałe badania nie wykazały nic. Sam mam podejrzenie, że może chodzić o mięśnie dna miednicy, a boję się, że przez te zaparcia dorobię się wypadania odbytu. Jestem w permanentnej depresji/nerwicy od dobrych dwóch lat. Na co dzień robię minę do złej gry, co wykańcza mnie jeszcze bardziej. Byłem u urologów, neurologów, proktologów, gastroenterologów, znachorów – przejechałem całą Polskę. Kolejni lekarze przepisują mi tabletki, które nie pomagają albo podsuwają jedynie kwestię mojej psychiki, ale wiem, że ma ona charakter wtórny, a nie pierwotny, więc w dużej mierze to wykluczam. Mam też wrażenie, że okolice między odbytem a jądrami są opuchnięte czy obniżone. Czy ktoś może ma jakiś pomysł, jakie leczenie podjąć? Może to problem mięśni dna miednicy? Czy można je zoperować? Nie mam już sił na długotrwałe leczenie. Dodam, że ostatnim badaniem, jakie miałem był TRUS - prostata jest w normie. Następna na tapecie jest urodynamika. Proszę o pomoc.
Obawiam się, że chirurgicznie nie da się Panu pomóc, nie ma takiej operacji, która by Panu pomogła, więc zostaje rehabilitacja, proponuję centrum w Poznaniu Innomed
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.