Jestem w związku od 11 lat. Ok. 1,5 roku temu doczekalam sie oswiadczyn. Ślub za 3 miesiące, a ja ma
6
odpowiedzi
Jestem w związku od 11 lat. Ok. 1,5 roku temu doczekalam sie oswiadczyn. Ślub za 3 miesiące, a ja mam obawy i wątpliwości czy nie biorę przypadkiem slubu z przyzwyczajenia, bo nie jest to dla mnie latwy zwiazek. Poznalismy sie gdy bylam bardzo niepewna siebie i z problemami rodzinnymi - rozwód i wyprowadzka obojga rodzicow - zostalam sama. Mozna powiedziec, ze z wdziecznosci za opieke i wielka potrzebe bycia kochanym, pozwalam partnerowi na duzo. Czaly czas bylam krytykowana, jako kobieta, Pani domu itp. Doszlo do tego ze był w stanie mi powiedziec ze jwstem "gowniana Panią domu". Wyliczal ile razy smieci wynosze, zmywam naczynia, psa wyprowadam, a nawet kto ile razy drzwi od mieszkania otwiera gdy wracamy razem do domu... Paranoia... Mialam problemy ze znalezieniem pracy i przez pol roku bylam na bezeobociu. W tym czasie nabawilam sie depresji i slyszac kolejne pretensje mialam tylko ochote popelnic samobojstwo, bo nie widzialam zycia bez niego a nie chcialam dluzej sluchac pretensji. Caly czas gdy robil mi przykrosc indormowalam go o tym... Teraz przed slubem uslyszalam kilka razy, że ślub dla niego nic nie znaczy i sie moze ze mna rozwiesc. To mnie dobilo. Na szczescie sprawy kariery u mnie sie poprawily. Jestem inzynierem i dobrze zarabiam, poczulam w koncu ze sobie dam bez niego radę. Wszystko co mnie bolalo mu powiedzialam i poinformowalam ze slubu nie chce. On oczywiście za wszystko przeprasza i obiecuje poprawe i ze mnie kocha i nikogo innego nie ma... Ale ja sie boje ze nie mam juz sily zeby dawac mu szanse bo mial 11 lat. Nie wiem co robic... Chce odwolac ślub. Ludzie sie nie zmieniaja na lepsze po slubie.. A mi sie robi niedobrze jak mam zamawiac zaproszenia.
Dzień dobry. Pisze Pani o trudnościach związanych z podjęciem tak ważnej decyzji. Wspomina Pani o trudnościach, jakich doświadczała Pani w trakcie trwania relacji z partnerem. Jaki był powód przyjęcia oświadczyn? Jak do nich doszło? Jakie emocje budzi w Pani partner, co Pani do niego czuje? Polecam konsultacje ze specjalistą, w trakcie której będzie Pani łatwiej "poukładać myśli". Być może warto spróbować terapii par. Pozdrawiam.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam,
Pani list jest pełen smutku, ale również siły. Mam odczucie czytając go, że przeszła Pani długą drogę, która nie była łatwa, ale która ukształtowała Panią. Do głowy przychodzi mi jedna myśl, że Pani serce wie najlepiej co należy zrobić, tylko trzeba pozwolić sobie na usłyszenie jego głosu. Może warto poświęcić temu czas, pozwolić na wsłuchanie się w siebie...może gabinet psychologa byłby dobrym miejscem, a terapeuta niezależnym obserwatorem i towarzyszem Pani zmagań i dążeń. Proszę się nad tym zastanowić.
Z poważaniem, Magdalena Pstrągowska
Pani list jest pełen smutku, ale również siły. Mam odczucie czytając go, że przeszła Pani długą drogę, która nie była łatwa, ale która ukształtowała Panią. Do głowy przychodzi mi jedna myśl, że Pani serce wie najlepiej co należy zrobić, tylko trzeba pozwolić sobie na usłyszenie jego głosu. Może warto poświęcić temu czas, pozwolić na wsłuchanie się w siebie...może gabinet psychologa byłby dobrym miejscem, a terapeuta niezależnym obserwatorem i towarzyszem Pani zmagań i dążeń. Proszę się nad tym zastanowić.
Z poważaniem, Magdalena Pstrągowska
Trudno tą drogą udzielić kompetentnej odpowiedzi, tym bardziej że za mało o Państwu wiem. Jeżeli to możliwe zapraszam na osobistą konsultację do mojego Ośrodka Psychologiczno Psychiatrycznego w Krakowie. Kontakt ze mną można znaleźć w Internecie
Pani serce zna drogę...proszę w spokoju wsłuchać się w jego rytm i usłyszeć co ważnego chce powiedzieć...
A spotkanie z psychoterapeutą ericksonowskim możne stać się dobrym wsparciem w tym czasie. Wszystkiego co dobre Aneta
A spotkanie z psychoterapeutą ericksonowskim możne stać się dobrym wsparciem w tym czasie. Wszystkiego co dobre Aneta
Dzień dobry,
w Pani liście znalazłam wiele argumentów przeciwko ślubowi - partner Pani nie szanuje, w przeszłości wielokrotnie Panią krytykował i (nie boję się tego słowa) upokarzał, twierdzi, że ślub dla niego nic nie znaczy i in. Do tego dochodzi Pani niechęć do wyjścia za mąż za tego konkretnego człowieka ("nie mam już siły, by dać mu szansę", "miał 11 lat", by się poprawić, "robi mi się niedobrze, jak mam zamawiać zaproszenia"). Jedyny argument "za" ślubem z Pani strony, to przyzwyczajenie wynikające z długiego stażu Państwa związku. Przewaga argumentów na "nie" w porównaniu do tych na "tak" jest wg mnie miażdżąca. I rzeczywiście nasuwa wątpliwości co do Pani gotowości do poślubienia właśnie tej osoby.
Pisze Pani także, ze nie wierzy w możliwość zmiany na lepsze po ślubie. Zgadzam się, że wewnętrzna przemiana jest możliwa tylko wtedy, kiedy, po pierwsze, człowiek naprawdę tego chce i, po drugie, wkłada wysiłek w pracę nad sobą. Na razie Pani partner jedynie słownie deklaruje zmianę, natomiast ja nie znajduje w Pani liście niczego, co byłoby namacalnym dowodem na to, że składanym deklaracjom towarzyszą konkretne działania (i pozytywne efekty). Zastanawiam się, czy partner będzie równie skory do zmiany, jeśli zaproponuje mu Pani terapię par? Oczywiście, o ile sama jest Pani przekonana, że tego rodzaju terapię warto podjąć.
Czytam, że w tej chwili ma Pani dobrą pracę, odbudowała Pani poczucie własnej wartości i - co jest bardzo krzepiące - jest Pani pewna, że da sobie Pani radę bez obecnego partnera. W słowach tych można wyczuć pewność, siłę, autonomię i niezależność - wszystko to, co daje szansę na stworzenie związku opartego na partnerstwie, równowadze i wzajemnym szacunku. I tu pojawiają się kolejne pytania: czy zbudowanie związku, o którym piszę powyżej, jest możliwe z Pani obecnym partnerem (czy narzeczony jest w stanie zaakceptować brak psychologicznej przewagi nad Panią, którą przez wiele lat posiadał i której nadużywał), a przede wszystkim, czy Pani chce wiązać swoją przyszłość właśnie z tym człowiekiem? Jeśli odpowiedzi na oba z tych pytań są twierdzące, sugeruję odroczenie decyzji o ślubie i podjęcie terapii par. W trakcie terapii okaże się, na ile deklaracje Pani narzeczonego przełożą się na konkretne zmiany w jego postępowaniu.
Jak Pani widzi, nie rozstrzygam jednoznacznie, co powinna Pani zrobić. Tę decyzję może bowiem podjąć tylko Pani. Jednocześnie zachęcam Panią do tego, by słuchać siebie - swoich emocji, sygnałów płynących z ciała, potrzeb, pragnień i marzeń. Wierzę, że jeśli zachowa Pani dobry kontakt z samą sobą, to dokona Pani dobrych dla siebie wyborów.
Powodzenia! Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Hulewska
w Pani liście znalazłam wiele argumentów przeciwko ślubowi - partner Pani nie szanuje, w przeszłości wielokrotnie Panią krytykował i (nie boję się tego słowa) upokarzał, twierdzi, że ślub dla niego nic nie znaczy i in. Do tego dochodzi Pani niechęć do wyjścia za mąż za tego konkretnego człowieka ("nie mam już siły, by dać mu szansę", "miał 11 lat", by się poprawić, "robi mi się niedobrze, jak mam zamawiać zaproszenia"). Jedyny argument "za" ślubem z Pani strony, to przyzwyczajenie wynikające z długiego stażu Państwa związku. Przewaga argumentów na "nie" w porównaniu do tych na "tak" jest wg mnie miażdżąca. I rzeczywiście nasuwa wątpliwości co do Pani gotowości do poślubienia właśnie tej osoby.
Pisze Pani także, ze nie wierzy w możliwość zmiany na lepsze po ślubie. Zgadzam się, że wewnętrzna przemiana jest możliwa tylko wtedy, kiedy, po pierwsze, człowiek naprawdę tego chce i, po drugie, wkłada wysiłek w pracę nad sobą. Na razie Pani partner jedynie słownie deklaruje zmianę, natomiast ja nie znajduje w Pani liście niczego, co byłoby namacalnym dowodem na to, że składanym deklaracjom towarzyszą konkretne działania (i pozytywne efekty). Zastanawiam się, czy partner będzie równie skory do zmiany, jeśli zaproponuje mu Pani terapię par? Oczywiście, o ile sama jest Pani przekonana, że tego rodzaju terapię warto podjąć.
Czytam, że w tej chwili ma Pani dobrą pracę, odbudowała Pani poczucie własnej wartości i - co jest bardzo krzepiące - jest Pani pewna, że da sobie Pani radę bez obecnego partnera. W słowach tych można wyczuć pewność, siłę, autonomię i niezależność - wszystko to, co daje szansę na stworzenie związku opartego na partnerstwie, równowadze i wzajemnym szacunku. I tu pojawiają się kolejne pytania: czy zbudowanie związku, o którym piszę powyżej, jest możliwe z Pani obecnym partnerem (czy narzeczony jest w stanie zaakceptować brak psychologicznej przewagi nad Panią, którą przez wiele lat posiadał i której nadużywał), a przede wszystkim, czy Pani chce wiązać swoją przyszłość właśnie z tym człowiekiem? Jeśli odpowiedzi na oba z tych pytań są twierdzące, sugeruję odroczenie decyzji o ślubie i podjęcie terapii par. W trakcie terapii okaże się, na ile deklaracje Pani narzeczonego przełożą się na konkretne zmiany w jego postępowaniu.
Jak Pani widzi, nie rozstrzygam jednoznacznie, co powinna Pani zrobić. Tę decyzję może bowiem podjąć tylko Pani. Jednocześnie zachęcam Panią do tego, by słuchać siebie - swoich emocji, sygnałów płynących z ciała, potrzeb, pragnień i marzeń. Wierzę, że jeśli zachowa Pani dobry kontakt z samą sobą, to dokona Pani dobrych dla siebie wyborów.
Powodzenia! Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Hulewska
Droga Pani,
przeczytałem wiele niepokojących kwestii w Pani liście. Przede wszystkim zaniepokoił mnie stan, w którym Pani była ("miałam ochotę popełnić samobójstwo" - kiedy to było?) oraz to, w jaki sposób opisuje Pani swojego narzeczonego i szczegóły Państwa relacji. Oczywiście nie powiem Pani, czy ma Pani zerwać oświadczyny, czy jeszcze raz spróbować dojść do porozumienia. Psycholog natomiast może Pani pomóc w tym, by Pani sama odpowiedziała na te pytania i podjęła decyzję. Ale oczywiście powinno się to stać w gabinecie.
Radosław Krąpiec
psycholog
przeczytałem wiele niepokojących kwestii w Pani liście. Przede wszystkim zaniepokoił mnie stan, w którym Pani była ("miałam ochotę popełnić samobójstwo" - kiedy to było?) oraz to, w jaki sposób opisuje Pani swojego narzeczonego i szczegóły Państwa relacji. Oczywiście nie powiem Pani, czy ma Pani zerwać oświadczyny, czy jeszcze raz spróbować dojść do porozumienia. Psycholog natomiast może Pani pomóc w tym, by Pani sama odpowiedziała na te pytania i podjęła decyzję. Ale oczywiście powinno się to stać w gabinecie.
Radosław Krąpiec
psycholog
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.