Mam 20 lat i mam problem z objadaniem się. Jako 15latka sporo schudłam, z grubej dziewczyny o wadze
2
odpowiedzi
Mam 20 lat i mam problem z objadaniem się. Jako 15latka sporo schudłam, z grubej dziewczyny o wadze 68 kilogramów stałam się osobą szczupłą. Ostatecznie ważyłam 50 kilogramów przy 166 cm wzrostu. Odchudzanie się bardzo mnie wciągnęło, uważnie kontrolowałam swoją wagę, nie było dnia, bym nie martwiła się kaloriami i swoją sylwetką. Nie byłam zadowolona ze swojego odbicia w lustrze, mimo odpowiedniej masy ciała wciąż byłam wyraźnie otłuszczona. Każdy dodatkowy dekagram wywoływał we mnie panikę. Bycie szczupłą od zawsze było moim marzeniem, niestety nigdy nie byłam ani ładna, ani szczególnie inteligentna. Wiem, że to powierzchowne, ale moje braki chciałam zrekompensować swoją wagą. Około 6 miesięcy temu zaczęłam miewać napady objadania się. Na co dzień jem zdrowo i nie głodzę się. Jednak mimo to, co tydzień pod wpływem dziwnego napięcia, lęku pochłaniam setki kalorii w bardzo krótkim czasie. Są to przede wszystkim słodycze, zwykle czekolada. Po wszystkim czuję do siebie wstręt i obrzydzenie. Przez kilka dni po ataku płaczę i nienawidzę siebie. Bardzo chcę przestać, chciałabym móc jeść normalnie, wyrwać się z tego błędnego koła. Po atakach nie wymiotuję, dbam za to o odpowiednie odżywianie się i ruch, nie głodzę się, ale staram się zminimalizować skutki napadu. Dzisiaj po raz kolejny straciłam kontrolę nad jedzeniem. Walczyłam z sobą przez caly dzień, w końcu się poddałam. Nie wierzę, że kiedykolwiek z tego wyjdę. Tak wiele razy już próbowałam, starałam się. Udało mi się nie objadać przez 2 tygodnie, wszystko poszło na marne. Ja naprawdę tego nie chcę. Na slodycze w niewielkich ilościach pozwalam sobie raz, góra dwa razy w tygodniu. Przez chwilę już udaje mi się uwierzyć, że pokonałam swój problem. Potem jednak rzeczywistość sprowadza mnie do parteru, znowu najpierw jem w samotnosci, a potem płaczę i nienawidzę siebie. Czasami chciałabym po prostu umrzeć z tego obżarstwa i już nic więcej nie czuć. Nie mam siły zaczynać wszystkiego od nowa po raz kolejny. Co mi jest? Nie sądzę bym miała zaburzenia odżywiania, myślę, że mam po prostu słabą wolę i jestem niezdyscyplinowana. Czuję się bezradna. Przez jakiś czas leczyłam się psychiatrycznie na problemy z lękiem, ze szczegolnym wskazaniem na zaburzenia snu. Brałam fluoksetynę, lecz nie bylo żadnych efektów. Boję się kolejnego dnia. Obecnie ważę 55 kilogramów i czasami nie potrafię pomyśleć o sobie bez odrazy. Nie mogę znieść, że już nie wyglądam tak jak wcześniej, każda krągłość doprowadza mnie do rozpaczy. Nie mam już siły. Od pół roku łudzę się, że bedzie lepiej. A poprawa nie nadchodzi. Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi, piszę te słowa pod wpływem silnych emocji. O problemie wie moja mama, jest dla mnie wsparciem, namawia mnie na terapię, ale bardzo się wstydzę poprosić o pomoc. Jedzenie jest czymś naturalnym, jesli mam z tym problem, to jestem po prostu słaba. Mimo całego tego strachu proszę o pomoc, o radę, co nalezy zrobić. Czy istnieje szansa, że przestanę traktować swoje ciało jak śmietnik?
Witam. Obawiam się, ze jednak cierpi Pani na zaburzenia odżywiania. Mama słusznie namawia Panią na terapie. Sama Pani sobie nie poradzi. Z tego, co Pani pisze wynika, ze problem jest naprawdę poważny i nie ma sensu zwlekać z udaniem się po pomoc. Angelika Urban, pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Zachęcam do podjęcia terapii na równi z farmakoterapią aby ustabilizować lęki i rozchwianie o którym mowa. Zachęcam do konsultacji z terapeutą w Pani miejscu zamieszkania, Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.