Mam 23 lata. Od roku zmagam się z bólem lewego barku, szyi i pleców, niestety dopiero od czerwca zac

Mam 23 lata. Od roku zmagam się z bólem lewego barku, szyi i pleców, niestety dopiero od czerwca zaczęłam to diagnozować, najpierw udałam się do rehabilitanta bo akurat miałam taką okazję, stwierdził że moje mięśnie głównie w okolicach łopatek, klatki piersiowej, lewego barku i w okolicach przepony, są tak spięte jakbym miała je zalane betonem. Wykonał kilka zabiegów niestety efekty były dość krótkotrwałe, dwa-trzy dni i ból nawracał.
Na zdjęciu rtg widać że krzywizna kręgosłupa szyjnego nie jest prawidłowa jednak to takich objawów dawać nie powinno, usg barku nic nie wykazało, rezonans również nic niepokojącego nie wykazał, neurologicznie też wszystko okej. Rehabilitant doszedł w takim razie do wniosku że musi to być jakieś zaburzenie typowo mięśniowo-powięziowe jak dobrze zrozumiałam
Na zabiegi chodzę co 10 dni, po kilku wizytach progres był taki że zwykle przez około 7 dni po nich czułam się w miarę okej, jednak w końcu ból znów nawraca, momentami do takiego stopnia że ciężko wysiedzieć w pracy (tak, prace mam siedzącą)
Nie jest też tak że nie uprawiam żadnej aktywności fizycznej, prawie codziennie chodzę na krótsze spacery a raz, dwa razy w tygodniu wyjeżdżam w góry na szlaki kilkunasto km
Mimo to ból ciągle mi towarzyszy. Teraz ostatni tydzień jest tak tragiczny że momentami ciężko mi wziąć głębszy oddech i miewam nudności,od pasa w górę można powiedzieć że czuję wszystkie mięśnie, do tego doszedł dość nieprzyjemny ból z tyłu głowy. Nie pomaga spanie na poduszce ortopedycznej, ani nawet leki rozluźniajace mięśnie.
Ogólnie ufam mojemu rehabilitantowi i wiem że wie co robi, ale zastanawiam się czy jest jeszcze coś co ja mogłabym zrobić żeby sobie ulżyć lub znaleźć przyczynę, może jeszcze jakieś badania które nam umknęły?
Może jakieś ćwiczenia dodatkowe które pomogłyby mi lepiej funkcjonować?