Mam 24 lata, jestem kobieta. Skończyłam szkołę średnia, obecnie podjęłam decyzje o kontynuowaniu nau
1
odpowiedzi
Mam 24 lata, jestem kobieta. Skończyłam szkołę średnia, obecnie podjęłam decyzje o kontynuowaniu nauki w postaci studiów w kierunku psychologia.
Pochodzę z normalnej rodziny, wychowałam się głównie pod okiem mamy, ponieważ tata większość czasu pracował za granica. Z mama mam bardzo dobry kontakt, z młodszym bratem również, z ojcem utrzymuje poprawne relacje, bez szału.
Jestem osobą pracującą. Pomimo młodego wieku i braku odpowiedniego wykształcenia zajmuje się szkoleniem ludzi. Nową pozycję otrzymałam niedawno, moi supervisorzy są ze mnie zadowoleni.
Mieszkam sama od 19 roku życia, również od tamtej pory sama się utrzymuję.
Nowa pozycja przynosi mi wiele radości, ale i również stresu. Z powodu wieku i osiągnięć, nie jest mi łatwo zmierzyć się z kolegami z pracy, którzy starają się zrobić wszystko, by tylko udowodnić mi, że się do tej pozycji nie nadaję. Kończy się to koszmarami, nieprzespanymi nocami, masami rozmów z przyjaciółmi i chłopakiem, którzy starają się mnie wesprzeć, ale uważają też, że przesadzam i powinnam najzwyczajniej wyluzować.
Ostatnio bardzo dużo rozmyślam na temat mojego życia, związku, który trwa już półtora roku (chociaż większość czasu żyjemy na odległość, to wydaje się on nawet udany), kariery.
Zauważyłam, że jestem bardzo specyficznym człowiekiem. Wszystko w życiu zostawiam na ostatnią chwilę- sprawy urzędowe, wizyty u lekarzy, organizacja wypadów z chłopakiem, głupie wizyty u dentysty. Często doprowadza mnie to do rozpaczy. Martwię się o to, że skoro dziś nie umiem załatwić prostych spraw i denerwuję tym najbliższych, to jak kiedyś mogę być dobrą żoną/ matką?
Tego problemu nie nazwałabym lenistwem. Czasami po prostu odczuwam lęk przed zrobieniem danej czynności i z góry zakładam, że nie będę umiała czegoś zrobić sukcesyjnie. Przeraża mnie kiedy rodzice lub chłopak mi o czymś przypominają.
Z małych rzeczy w głowie, powstają rzeczy duże.. Codziennie w nocy obiecuję sobie, że się ogarnę, ale potem znów wychodzi jak zawsze...
Martwi mnie, ze wszystkich zawodzę. Dziś mój chłopak nie jest aż tak bardzo świadomy, jakim jestem człowiekiem. Ale co jeśli za kilka lat ze mnie zrezygnuje? Boję się go stracić, nie poradziłabym sobie z rozstaniem. Zapijam ten problem alkoholem.. Jako ze jestem sama, nikt nie wie, co robię w wolnym czasie, tak tez wiec „rozwiązuję” swoje problemy.
Ciągle myślę, że do niczego się nie nadaję, że będzie ze mną tylko gorzej. Z góry obstawiam, że kiedyś przez to zostawi mnie chłopak, bo ile można być z ofiarą.. Mam wrażenie, że mam przyjaciół tylko dlatego, że nie są w pełni świadomi jaka naprawdę jestem..
Kiedy te wszystkie myśli, problemy w pracy, w związku się kumulują, często myślę jak dobrze byłoby ze sobą skończyć, że w końcu przestałabym się bać życia i codzienności. Poczułabym ulgę. Wiem jednak, ze nigdy nie miałabym tyle odwagi, żeby to zrobić...
Nigdy nikomu nie mówiłam o tym jakie myśli ostatnio krążą mi po głowie, jednak bardzo chciałabym się wygadać z tego chociażby mojemu chłopakowi, ale boję się, że nie zrozumie. Rodzice najpewniej przestraszyliby się na tyle, że od razu chcieliby ze mną zamieszkać, żebym sobie nic nie zrobiła.
Nikt również nie jest w pełni świadomy mojego rosnącego problemu z alkoholem. Jestem z tym wszystkim sama.
Dlaczego osoba, która odnosi sukcesy może odczuwać takie rzeczy ? Dlaczego w ogóle w siebie nie wierze? Dlaczego mam tak duże trudności z czymś, co dla przeciętnego człowieka jest chlebem powszednim? Czy może być to początek depresji ?
Pochodzę z normalnej rodziny, wychowałam się głównie pod okiem mamy, ponieważ tata większość czasu pracował za granica. Z mama mam bardzo dobry kontakt, z młodszym bratem również, z ojcem utrzymuje poprawne relacje, bez szału.
Jestem osobą pracującą. Pomimo młodego wieku i braku odpowiedniego wykształcenia zajmuje się szkoleniem ludzi. Nową pozycję otrzymałam niedawno, moi supervisorzy są ze mnie zadowoleni.
Mieszkam sama od 19 roku życia, również od tamtej pory sama się utrzymuję.
Nowa pozycja przynosi mi wiele radości, ale i również stresu. Z powodu wieku i osiągnięć, nie jest mi łatwo zmierzyć się z kolegami z pracy, którzy starają się zrobić wszystko, by tylko udowodnić mi, że się do tej pozycji nie nadaję. Kończy się to koszmarami, nieprzespanymi nocami, masami rozmów z przyjaciółmi i chłopakiem, którzy starają się mnie wesprzeć, ale uważają też, że przesadzam i powinnam najzwyczajniej wyluzować.
Ostatnio bardzo dużo rozmyślam na temat mojego życia, związku, który trwa już półtora roku (chociaż większość czasu żyjemy na odległość, to wydaje się on nawet udany), kariery.
Zauważyłam, że jestem bardzo specyficznym człowiekiem. Wszystko w życiu zostawiam na ostatnią chwilę- sprawy urzędowe, wizyty u lekarzy, organizacja wypadów z chłopakiem, głupie wizyty u dentysty. Często doprowadza mnie to do rozpaczy. Martwię się o to, że skoro dziś nie umiem załatwić prostych spraw i denerwuję tym najbliższych, to jak kiedyś mogę być dobrą żoną/ matką?
Tego problemu nie nazwałabym lenistwem. Czasami po prostu odczuwam lęk przed zrobieniem danej czynności i z góry zakładam, że nie będę umiała czegoś zrobić sukcesyjnie. Przeraża mnie kiedy rodzice lub chłopak mi o czymś przypominają.
Z małych rzeczy w głowie, powstają rzeczy duże.. Codziennie w nocy obiecuję sobie, że się ogarnę, ale potem znów wychodzi jak zawsze...
Martwi mnie, ze wszystkich zawodzę. Dziś mój chłopak nie jest aż tak bardzo świadomy, jakim jestem człowiekiem. Ale co jeśli za kilka lat ze mnie zrezygnuje? Boję się go stracić, nie poradziłabym sobie z rozstaniem. Zapijam ten problem alkoholem.. Jako ze jestem sama, nikt nie wie, co robię w wolnym czasie, tak tez wiec „rozwiązuję” swoje problemy.
Ciągle myślę, że do niczego się nie nadaję, że będzie ze mną tylko gorzej. Z góry obstawiam, że kiedyś przez to zostawi mnie chłopak, bo ile można być z ofiarą.. Mam wrażenie, że mam przyjaciół tylko dlatego, że nie są w pełni świadomi jaka naprawdę jestem..
Kiedy te wszystkie myśli, problemy w pracy, w związku się kumulują, często myślę jak dobrze byłoby ze sobą skończyć, że w końcu przestałabym się bać życia i codzienności. Poczułabym ulgę. Wiem jednak, ze nigdy nie miałabym tyle odwagi, żeby to zrobić...
Nigdy nikomu nie mówiłam o tym jakie myśli ostatnio krążą mi po głowie, jednak bardzo chciałabym się wygadać z tego chociażby mojemu chłopakowi, ale boję się, że nie zrozumie. Rodzice najpewniej przestraszyliby się na tyle, że od razu chcieliby ze mną zamieszkać, żebym sobie nic nie zrobiła.
Nikt również nie jest w pełni świadomy mojego rosnącego problemu z alkoholem. Jestem z tym wszystkim sama.
Dlaczego osoba, która odnosi sukcesy może odczuwać takie rzeczy ? Dlaczego w ogóle w siebie nie wierze? Dlaczego mam tak duże trudności z czymś, co dla przeciętnego człowieka jest chlebem powszednim? Czy może być to początek depresji ?
Stale wzrastające tempo życia, coraz większe wymagania stawiane przez innych oraz przez otoczenie, rywalizacja w pracy i poza nią, mniej czasu na wypoczynek i zwyczajne pobycie ze sobą może sprawić, że mamy coraz mniej energii i radości, a codzienne obowiązki zaczynają ciążyć. Zalecałbym konsultacje z psychoterapeutą, z którym będzie Pani mogła poeksplorować swoją indywidualną sytuację i będzie Pani miała możliwość przyjrzeć się swoim mechanizmom działania w konkretnych sytuacjach. Mając taką świadomość, łatwiej jest reagować konstruktywnie na trudną sytuację kiedy po raz kolejny się ona pojawi.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.