Mam 26 lat, przez 25 lat mieszkałam w dysfunkcyjnej rodzinie. Tata nadużywa alkoholu, nigdy nie było
4
odpowiedzi
Mam 26 lat, przez 25 lat mieszkałam w dysfunkcyjnej rodzinie. Tata nadużywa alkoholu, nigdy nie było przemocy fizycznej, pojawiała się za to przemoc psychiczna - dręczenie pytaniami, wyciąganie spraw z przeszłości, wyzwiska, teorię spiskowe, obarczanie winą oraz groźby. Obecnie mieszkam z partnerem, unikam kontaktu z ojcem, ale odwiedzając mamę nie zawsze się udaje. Gdy jest trzeźwy wszystko wydaje się normalne. Kiedy o nim myślę, czuje ogromny żal i jest mi przykro, ze nigdy nie zdecydował się na pomoc. Wyprowadzka z domu miała zapewnić mi spokój, skupienie się na sobie i swoim życiu.
Razem z narzeczonym jesteśmy ze sobą od 16 roku życia. Zawsze mnie wspiera i mogę liczyć na jego pomoc. Jest opiekuńczy, bardzo spokojny i cierpliwy. Ja za to jestem tykającą bombą. Początkowo zwalałam winę na wyniki krwi - bardzo niski kwas foliowy, witamina B i żelazo. Jestem bardzo nerwowa, jedynie w pracy tego nie widać i nie wybucham nigdy złością. Po pracy czepiam się o wszystko, każde słowo partnera analizuje i wszystko źle odczytuje, doszukuje się drugiego dna i szukam zaczepki, żeby się pokłócic. Kiedy narzeczony przykładowo zmywa naczynia, to jedyne co potrafię to wybuchnąć, ze za bardzo rozlewa wodę. Takich przykładów jest bardzo dużo. Kiedy jesteśmy w sklepie i mam coś wybrać - nie potrafię, momentalnie zamykam się w sobie i jedyne czego chce to wrócić do domu. Podobna sytuacja jest przy wyborze ubrań, jedzenia czy filmu do oglądania lub tego, co danego dnia będziemy robić. Kiedy jestem w tym stanie, zazwyczaj zaczynam obwiniać samą siebie - ze jestem nudna, głupia, brzydka, że nic nie potrafię i że przerasta mnie wybór najprostszych rzeczy. Takie zamknięcie się w sobie kończy się płaczem. W tygodniu płacze co drugi dzień, czasami kilka razy dziennie. Jestem bardzo tym zmęczona, ponieważ do końca nie wiem o co mi chodzi, po prostu czuje narastającą złość i jednocześnie chęć zrobienia czegoś pożytecznego. Chciałabym też wspomnieć o moich nagłych zmianach nastroju - są dni kiedy jestem bardzo wesoła, rozgadana, wygłupiam się itp., i zaraz później staje się przygnębiona, smutna, pusta w środku, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, nie mam ochoty rozmawiać ani nic robić. Zmiany nastroju - na ten gorszy, zaczynają się w godzinach wieczornych...mniej więcej od 19 do 22. Czasami rano, ale wieczory są gorsze. Te stany przechodzenia z euforii do ogromnego smutku powodują, że nie mam ochoty np., wyjeżdżać gdzieś z narzeczonym lub iść do znajomych, ponieważ boję się, że nagle moje pozytywne nastawienie zmieni się i będę wszystkim psuć nastrój.
Do tego wszystkiego dochodzi mój stres, który wpłynął na sprawy związane z jelitami. Często odczuwam ból brzucha, dyskomfort, wychodzę do toalety ze 4 razy dziennie, w sytuacji, kiedy jestem pod wpływem dużego stresu takich wizyt jest więcej. To dodatkowo mnie hamuje i powoduje, że odrzucam znajomych i inne aktywności. Od pewnego czasu zaczęłam do krwi obgryzac skórki, robię to jak oglądam telewizję, jak siedzę przy komputerze itp. Bolą mnie palce, robią się stany zapalne - nie potrafię przestać. Dodatkowo bardzo się boję odrzucenia, że narzeczony mnie zostawi, że znajdzie kobietę, która będzie miała mu do zaoferowania znacznie wiecej niż ja. Często przez takie myślenie sama go odrzucam I mu mówię, że powinien się zastanowić, czy chce spędzić życie z kimś kto nie potrafi zapanować nad sobą, swoimi emocjami. Miewam również sytuację, gdzie np., zmywajac nagle sobie uświadamiam, ze umrę i już mnie nie będzie i te myśli są również okropne.
Reaguje nadmiernym stresem w niektórych sytuacjach i przez to dochodzi u mnie do omdleń. Lekarz kardiolog stwierdził u mnie uszkodzenie nerwu błędnego - stąd np., mdleje kiedy zostanę zadrapana przez kota, gdy się skalecze, po pobraniu krwi itp. Kiedy jestem bardzo zdenerwowana kręci mi sie w głowie, robi mi sie nagle gorąco i oblewam się potem. Kiedy mam dużo do zrobienia, również zaczynam "świrowac ", robię się nerwowa i nieprzyjemna i myślę jedynie o tym, co mam do zrobienia :-(
Kiedyś chodziłam do psychologa, ale nie potrafię pracować nad sobą. Wiem, ze na efekty trzeba czekać i nie ma nic od razu. Chciałabym spróbować jeszcze raz, ale zastanawiam się, czy wcześniej nie powinnam zrobić jakiś dodatkowych badań? Czy moje objawy wynikają z nieskiej samooceny, zespołu dda, nerwicy? Nigdy wcześniej nie miałam takich skoków nastroju, gdzie w jednej minucie byłam b.wesola A kilka godzin później miałam wszystkiego dość.
Nie wiem od czego zacząć...
Razem z narzeczonym jesteśmy ze sobą od 16 roku życia. Zawsze mnie wspiera i mogę liczyć na jego pomoc. Jest opiekuńczy, bardzo spokojny i cierpliwy. Ja za to jestem tykającą bombą. Początkowo zwalałam winę na wyniki krwi - bardzo niski kwas foliowy, witamina B i żelazo. Jestem bardzo nerwowa, jedynie w pracy tego nie widać i nie wybucham nigdy złością. Po pracy czepiam się o wszystko, każde słowo partnera analizuje i wszystko źle odczytuje, doszukuje się drugiego dna i szukam zaczepki, żeby się pokłócic. Kiedy narzeczony przykładowo zmywa naczynia, to jedyne co potrafię to wybuchnąć, ze za bardzo rozlewa wodę. Takich przykładów jest bardzo dużo. Kiedy jesteśmy w sklepie i mam coś wybrać - nie potrafię, momentalnie zamykam się w sobie i jedyne czego chce to wrócić do domu. Podobna sytuacja jest przy wyborze ubrań, jedzenia czy filmu do oglądania lub tego, co danego dnia będziemy robić. Kiedy jestem w tym stanie, zazwyczaj zaczynam obwiniać samą siebie - ze jestem nudna, głupia, brzydka, że nic nie potrafię i że przerasta mnie wybór najprostszych rzeczy. Takie zamknięcie się w sobie kończy się płaczem. W tygodniu płacze co drugi dzień, czasami kilka razy dziennie. Jestem bardzo tym zmęczona, ponieważ do końca nie wiem o co mi chodzi, po prostu czuje narastającą złość i jednocześnie chęć zrobienia czegoś pożytecznego. Chciałabym też wspomnieć o moich nagłych zmianach nastroju - są dni kiedy jestem bardzo wesoła, rozgadana, wygłupiam się itp., i zaraz później staje się przygnębiona, smutna, pusta w środku, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, nie mam ochoty rozmawiać ani nic robić. Zmiany nastroju - na ten gorszy, zaczynają się w godzinach wieczornych...mniej więcej od 19 do 22. Czasami rano, ale wieczory są gorsze. Te stany przechodzenia z euforii do ogromnego smutku powodują, że nie mam ochoty np., wyjeżdżać gdzieś z narzeczonym lub iść do znajomych, ponieważ boję się, że nagle moje pozytywne nastawienie zmieni się i będę wszystkim psuć nastrój.
Do tego wszystkiego dochodzi mój stres, który wpłynął na sprawy związane z jelitami. Często odczuwam ból brzucha, dyskomfort, wychodzę do toalety ze 4 razy dziennie, w sytuacji, kiedy jestem pod wpływem dużego stresu takich wizyt jest więcej. To dodatkowo mnie hamuje i powoduje, że odrzucam znajomych i inne aktywności. Od pewnego czasu zaczęłam do krwi obgryzac skórki, robię to jak oglądam telewizję, jak siedzę przy komputerze itp. Bolą mnie palce, robią się stany zapalne - nie potrafię przestać. Dodatkowo bardzo się boję odrzucenia, że narzeczony mnie zostawi, że znajdzie kobietę, która będzie miała mu do zaoferowania znacznie wiecej niż ja. Często przez takie myślenie sama go odrzucam I mu mówię, że powinien się zastanowić, czy chce spędzić życie z kimś kto nie potrafi zapanować nad sobą, swoimi emocjami. Miewam również sytuację, gdzie np., zmywajac nagle sobie uświadamiam, ze umrę i już mnie nie będzie i te myśli są również okropne.
Reaguje nadmiernym stresem w niektórych sytuacjach i przez to dochodzi u mnie do omdleń. Lekarz kardiolog stwierdził u mnie uszkodzenie nerwu błędnego - stąd np., mdleje kiedy zostanę zadrapana przez kota, gdy się skalecze, po pobraniu krwi itp. Kiedy jestem bardzo zdenerwowana kręci mi sie w głowie, robi mi sie nagle gorąco i oblewam się potem. Kiedy mam dużo do zrobienia, również zaczynam "świrowac ", robię się nerwowa i nieprzyjemna i myślę jedynie o tym, co mam do zrobienia :-(
Kiedyś chodziłam do psychologa, ale nie potrafię pracować nad sobą. Wiem, ze na efekty trzeba czekać i nie ma nic od razu. Chciałabym spróbować jeszcze raz, ale zastanawiam się, czy wcześniej nie powinnam zrobić jakiś dodatkowych badań? Czy moje objawy wynikają z nieskiej samooceny, zespołu dda, nerwicy? Nigdy wcześniej nie miałam takich skoków nastroju, gdzie w jednej minucie byłam b.wesola A kilka godzin później miałam wszystkiego dość.
Nie wiem od czego zacząć...
Z uwagi na zgłaszany przez Panią cały wachlarz różnorodnych trudności zalecałabym konsultacje na OLZON w Krakowie. Znajdzie tam Pani fachową pomoc w różnych obszarach zgłaszanych problemów. Proszę postawić na siebie. Terapia to nie tylko pozbycie się objawów ,terapia to lepsze poznanie siebie i rozwój osobisty. babinski.pl/oddzial-olzon/
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry. Jak na osobę tak nieodporną na stres, jak Pani to ujmuje, oraz o tak niestabilnym afekcie i niecierpliwą - wykazuje sie Pani dużą refleksyjnością, samowiedzą, wręcz wyglądem. Szkoda, ze nie używa Pani tego, by zmieniać dezadaptacyjne wzorce reagowania. Pani wywód brzmi tak, jakby część reflektująca Pani osobowości była oddzielona od części reagującej. Można się zająć większą integracją świata wewnętrznego. Proszę się udać na kwalifikowaną psychoterapię. Pozdrawiam Leszek Suligowski
Ilosciowo sie bardzo duzo u Pani dzieje. Prosze jak najszybciej rozwazyc konsultacje psychiatryczna - byc moze bedzie potrzebne uruchomienie farmakoterapii dla stabilizacji Pani nastroju. Psychoterapia jako terapi wspierajaca dopiero w drugim etapie. Rownolegle nalezy jednak sie skonsultowac z psychiatra i z psychoterapeuta.
Poszukaj dobrej terapii dda
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.