Mam 40 lat, jestem po rozwodzie, bez dzieci, jednak od 10 lat grzebie w przeszlosci non stop, chodze
2
odpowiedzi
Mam 40 lat, jestem po rozwodzie, bez dzieci, jednak od 10 lat grzebie w przeszlosci non stop, chodze na kursy, czytam self help ksiazki I uzdrawiam sie, ciagle nie czuje sie wystarczajaca Dobra, naprawiona lub szczesliwa, obwiniam rodzicow za dziecinstwo I za niepowodzenia.
Zamiast skupic sie na zyciu, osiaganiu sukcesu lub wspinaniu po szczeblach kariery Ja ciagle grzebie w przeszlosci I juz jestem tym bardzo zmeczona, bo przerabialam kazda traume po kilka razy. a karierowo sie nie rozwijam, jestem od 8 lat na tym samym stanowisku tylko w innej firmie.
Wydaje mi sie ze boje sie doroslosci lub odpowiedzialnosci lub tego ze mnie nikt nie pokocha lub ze nie zechce ze mna byc, maz zostawil mnie zaraz po slubie. I dlatego tematem zastepczym jest praca nad soba. To tylko moje przypuszczenie, bo niewiem czemu to robie. zrobilam z siebie ofiare zyciowego. Jedynym moim Cele w zyciu jest znalezienie meza a jak juz kogos znajde I sie zaczynam zakochiwac to nagle widze ze wkoncu chce mi sie zyc, robie go calym moim swiatem, obsesyjnie o nim mysle wiec podejrzewam ze jestem uzalezniona od milosci. prosze o podpowiedzi Gdzie szukac pomocy. Bylam u tylu terapeutow, kazda sesja sprawia ze czuje sie lepiej na chwile ale ja juz wszystkie traumy obgadalam I wyrzucilam z siebie wiec nie tu lezy problem. Boje sie chyba doroslego zycia tylko jak z tym sobie poradzic?
Zamiast skupic sie na zyciu, osiaganiu sukcesu lub wspinaniu po szczeblach kariery Ja ciagle grzebie w przeszlosci I juz jestem tym bardzo zmeczona, bo przerabialam kazda traume po kilka razy. a karierowo sie nie rozwijam, jestem od 8 lat na tym samym stanowisku tylko w innej firmie.
Wydaje mi sie ze boje sie doroslosci lub odpowiedzialnosci lub tego ze mnie nikt nie pokocha lub ze nie zechce ze mna byc, maz zostawil mnie zaraz po slubie. I dlatego tematem zastepczym jest praca nad soba. To tylko moje przypuszczenie, bo niewiem czemu to robie. zrobilam z siebie ofiare zyciowego. Jedynym moim Cele w zyciu jest znalezienie meza a jak juz kogos znajde I sie zaczynam zakochiwac to nagle widze ze wkoncu chce mi sie zyc, robie go calym moim swiatem, obsesyjnie o nim mysle wiec podejrzewam ze jestem uzalezniona od milosci. prosze o podpowiedzi Gdzie szukac pomocy. Bylam u tylu terapeutow, kazda sesja sprawia ze czuje sie lepiej na chwile ale ja juz wszystkie traumy obgadalam I wyrzucilam z siebie wiec nie tu lezy problem. Boje sie chyba doroslego zycia tylko jak z tym sobie poradzic?
Warto pamiętać, że to my sami powinniśmy być własnym źródłem szczęścia. Wewnętrznej stabilności i spokoju nie zapewni mąż ani kolejny partner. Oczywiście, relacje międzyludzie są niezwykle istotne, ale to w nas powinna tkwić siła i chęć do życia. Być może właśnie zastój w Pani życiu sprawia, że wciąż powraca to wszystko, co wydarzyło się przeszłości? Może zmiana pracy lub otoczenia mogłaby okazać się korzystna?
Mimo wszystko nie rezygnowałabym z podjęcia dalszej terapii. Ta odpowiednio dobrana nie będzie opierała się wyłącznie na omówieniu traum, ale pomoże dojść Pani do odpowiednich wniosków. Każdy psycholog/psychoterapeuta ma inne spojrzenie na swojego pacjenta. Być może warto popracować nad samooceną i wiarą we własne możliwości.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Mimo wszystko nie rezygnowałabym z podjęcia dalszej terapii. Ta odpowiednio dobrana nie będzie opierała się wyłącznie na omówieniu traum, ale pomoże dojść Pani do odpowiednich wniosków. Każdy psycholog/psychoterapeuta ma inne spojrzenie na swojego pacjenta. Być może warto popracować nad samooceną i wiarą we własne możliwości.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Nie wspomina Pani ile minęło czasu od rozwodu, być może potrzeba czasu na przeżycie rozstania.Zastanawiam się też co Pani rozumie przez pojęcie"wystarczająco dobra", "naprawiona" itp. Dla kogo "wystarczająco dobra, naprawiona"- kto ma to ocenić i kiedy; obawiam się, że to praca na całe życie bez żadnej gwarancji sukcesu. Praca nad sobą jak Pani pisze jest tematem zastępczym dla czego? Skąd taka surowość i ciągłe oczekiwania wobec siebie? Zachęcam do większej akceptacji, wyrozumiałości i uważności na siebie.
Pozdrowienia
Pozdrowienia
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.