Mam ogromny problem który zaraz opiszę ale z góry dziękuję za każdą analizę i odpowiedź. Mam 25 lat,
3
odpowiedzi
Mam ogromny problem który zaraz opiszę ale z góry dziękuję za każdą analizę i odpowiedź. Mam 25 lat, od 5 lat(ponad rok temu oswiadczylem sie jej i bylem najszczesliwszym facetem na swiecie gdy powiedziała "tak") jestem z kobieta która kocham nad życie, zrobiłbym dla niej wszystko, w skrócie jest dla mnie całym światem i nigdy nie miałem tak silnego uczucia do kobiety jak właśnie do niej. Niestety od dłuższego czasu nie układało się zbyt dobrze, pojawiało się dużo bezsensownych kłótni, chorobliwej zazdrości i tak dalej. Ale niedawno nastapila jakas kumulacja i powiedziala mi ze nie chce na ten moment zemna byc. Straszny to byl cios dla mnie do teraz placze mysle co moglem zrobic lepiej. Muszę przyznać odrazu ze jednym z czynników które na pewno miały duży wpływ na ta decyzję jest mój problem z narkotykiem zwanym "kryształ". Oczywiście przyznała że to nasza wspólna wina nie obwinia mnie ale napewno to był jeden z większych problemów. Powiem szczerze, pogubiłem się trochę nie pokazywalem jej dostatecznie jak wielkim uczuciem ja daze. Ona dobrze widziała co robi, widziała że dopiero gdy zemna zerwie wstrząśnie mną to tak konkretnie i otworzę dopiero szeroko oczy. Udało się jej, wkoncu patrzę na niektóre rzeczy inaczej, napisałem jej tyle wiadomości co do niej czuje, przeanalizowałem 5 lat związku, sytuacje w którym powinienem zachować się lepiej i że trzeba okazywać swoje uczucia drugiej osobie a ja w pewnym momencie stałem się "zimny". Rozumiem teraz doskonale jakie miała do mnie zastrzeżenia. Tak to przeżyłem że postanowiłem zapisać się na terapię i zaczynam walkę z nałogiem, jestem już po pierwszym spotkaniu. Co mnie najbardziej teraz boli i nie umiem sobie z tym poradzić pogodzić to to że powiedziała ze na ten moment nie chce zemna być, chce być sama z jednej strony boi się zaryzykować z drugiej boi się zakończyć. Koniec końców powiedziała mi że pozostanie tak jak jest czyli nie będziemy se sobą. Jestem w totalnej rozsypce , tak bardzo chciałem jej pokazać że wydoroslalem, ze patrzę na niektóre rzeczy inaczej. Chciałem żeby wkoncu zobaczyła jak wiele dla mnie znaczy, jak bardzo ja kocham o chciałbym z nią założyć rodzinę. Boję się że nie będzie mi dane tego pokazać już, z jednej strony ja rozumiem z drugiej dlaczego po 5 wspólnych latach i narzeczenstwie nie chce w.tym momencie próbować tego ratować. Powiedziała mi że musi odpocząć, że też jest załamana, musi pozbierać myśli ale napewno na ten moment nie chce zemna być. I nie wie też co będzie dalej, zapytałem czy jest w stanie mi powiedzieć dzisiaj ze nie widzi sensu już w tym, nie widzi szansy że czas nas pouklada i będziemy szczęśliwi odpowiedziała że " Nie wiadomo co będzie za rok, dwa". No umówmy się za rok dwa to nie będzie do czego wracać..musiałbym się tu jeszcze sporo rozpisać żeby wyjaśni niektóre kwestie. Po prostu czuje się fatalnie że po tylu latach nie próbuje walczyć. Mówi że.jest pogubiona, nie myśli racjonalnie,.zmęczona i że sama siebie nie poznaje coś w niej tak pękło. Proszę o poradę
Dzień dobry
Bardzo dobrze, że widzi Pan swoje błędy i postanawia się zmienić. Pierwszy krok to zapisanie sie na terapię, ale szczerze mówiąc jedno spotanie z terapeutą to dopiero początek.
Uzależnienie od metaamfetaminy to poważna sprawa, i myślę, że musiałby minąć spory czas Pana pracy nad sobą,żeby dziewczyna miała szansę zastanawić się nad ewentualnym powrotem. Na razie są szczere chęci, ale musi Pan popracować nad sobą, a i to nie daje gwarancji, że będzie chciała z Panem być. Jest wolnym czlowiekiem i może nie chcieć ryzykować.
Jeśłi chodzi o leczenie to niech Pan robi to przede wszystkim dla siebie. Pozdrawiam Agnieszka Gałańczuk
Bardzo dobrze, że widzi Pan swoje błędy i postanawia się zmienić. Pierwszy krok to zapisanie sie na terapię, ale szczerze mówiąc jedno spotanie z terapeutą to dopiero początek.
Uzależnienie od metaamfetaminy to poważna sprawa, i myślę, że musiałby minąć spory czas Pana pracy nad sobą,żeby dziewczyna miała szansę zastanawić się nad ewentualnym powrotem. Na razie są szczere chęci, ale musi Pan popracować nad sobą, a i to nie daje gwarancji, że będzie chciała z Panem być. Jest wolnym czlowiekiem i może nie chcieć ryzykować.
Jeśłi chodzi o leczenie to niech Pan robi to przede wszystkim dla siebie. Pozdrawiam Agnieszka Gałańczuk
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry, rozumiem, że Pana sytuacja ma charakter kryzysowy. Nie przewidział Pan, że narzeczona czuje się zagubiona i wyczerpana i zdecyduje się zakończyć związek. Jej decyzja stała się jednak bodźcem do rozpoczęcia pracy nad sobą i walki o dobrą, trzeźwą, wolną od uzależnienia przyszłość. Rozumiem, że widzi Pan swój udział, wpływ na decyzję partnerki. Jednocześnie trudno pogodzić się z tym, że Pana starania o zmianę życia, nie przekładają się na jej zmianę decyzji. Myślę, że w swojej terapii zyska Pan także wsparcie i możliwość przegadania trudnych uczuć i stanów, które się w związku z tym pojawiają. To, jak potoczy się przyszłość, co zadecyduje i zrobi ukochana osoba jest nie do przewidzenia. Ważne, że korzysta Pan z możliwości wpływu na siebie, zmiany u siebie i wyjścia z uzależnienia. Powodzenia na Pana drodze! Pozdrawiam. Aleksandra Wincz.
Dzień dobry, z wiadomości wynika że trudno Panu zaakceptować decyzję partnerki o rozstaniu. Jeżeli zależy Panu na niej zrozumiałe jest, że przeżywa Pan teraz kryzys. Ważne, że w tej sytuacji potraktował Pan jej słowa serio i postanowił spróbować uporać się z problemem narkotykowym, który przyczynił się do rozpadu związku. Życzę wytrwałości w tej decyzji. Może potrzebował Pan takiego wstrząsu, jak rozstanie aby pojąć wagę problemu z uzależnieniem. Jeśli awantury trwały od dłuższego czasu zakładam, że dziewczyna próbowała dotrzeć do Pana wcześniej. Tak to jest w życiu, że po jakimś czasie można stracić siły i nadzieję na zmianę na lepsze. Może ona dotarła do takiego momentu. Myślę, że to, co może Pan zrobić teraz to wytrwać w terapii i pokazać jej, że na prawdę Pan rozumie, chce się Pan zmienić i umie Pan być konsekwentny. Nie ma jednak gwarancji, że ona da Wam jeszcze szansę... Pozdrawiam i życzę powodzenia, Emilia Szymanowicz
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.