Mam poważny problem natury psychicznej. Żyję w związku 8 lat, mamy dwoje dzieci /nie wiem czy to ist

3 odpowiedzi
Mam poważny problem natury psychicznej. Żyję w związku 8 lat, mamy dwoje dzieci /nie wiem czy to istotne/. Od kilku lat żona zaczęła bardziej dbać o siebie, uczestniczyć w slużbowym życiu, co prawdopodobnie wynika z zajmowanego przez nią stanowiska kierownicznego. Około roku temu pojawił się u mnie lęk, że żona może mnie zdradzać. Często siedzi z telefonem, zauważyłem dziwne uśmiechy w czasie tego. Wśród korespondencji zauważyłem kilku jej znajomych, którzy wyraźnie wystawiają ją na "próbę" pisząc jej o atrakcyjności, seksowności etc. Z mojej strony tych słów nie brakuje, ale raczej ją to męczy niż cieszy. Zbyt nachalny jestem podobno. Wglg niej, a wyszlo to w
czasie kilku awantur, to tylko koledzy i ma poczucie tego co można- aboslutnie nie ma mowy o zdradzie. Przy czym odpowiada im nie wprost, tj. nie kategorycznie żeby się odwalili, a albo nic nie odpowiada albo wysyła emotikony i jakoś temat schodzi. Wg niej nie chce zrywac kontaktoŵ- zależność slużbowa, etc. , a ja mam poradzić sobie z urojeniem sam. Przy czym obecnie żona nie tylko nie mówi mi o takim podbijaniu do niej, co wrecz pilnuje telefonu żebym nie zaglądał i nie czytał tego co powoduje wg niej te urojenia. Wg niej odbija mi i problemy są w mojej głowie, a nie w realnym życiu. Mówi , że robię się natarczywy, męczący. Problem polega na tym, że nie mogę już normalnie funkcjonować. W firmie nie myślę o niczym innym, nie umiem się swobodnie zachowywać, powoli tracę chęć do życia, choć trzyma mnie nadzieja, że będzie inaczej. Seks uprawiamy z żoną raz na tydzień, czasem niestety urojenia powodują że w trakcie stosunku się nie sprawdzam. To jest takie błędne koło z którego nie mogę się wydostać. Nie wiem jaka jest prawda z tymi znajomymi, boję się że jednak mnie zdradza, to powoduje że mam paniczny strach i nie wychodzi mi czasem w łóżku i tak to się toczy. Przy tym terapia z żoną nie wchodzi w grę bo się nie godzi i nie uznaje jej. Mam się czymś zająć i nie wymyślać, przy czym nie chcę się niczym zajmować bo myślę o jednym. Rozmowy kolejne nie mają już sensu bo wszystko sprowadzane jest do moich urojeń. Jak mam poradzić sobie z ta zazdrością, lękiem , jak zbudować w sobie poczucie pewności , że wszystko jest ok ? Wiem, że to dla kogoś banał i chore (może dlatego tu jestem) ale ja naprawdę tracę chęć życia i traktuję ten wpis jako ostatnią deskę ratunku. Jak mam przestać myślec..
Dzień dobry. Jak ważne, że Pan o tym pisze i prosi o pomoc. To zdecydowanie adekwatne zachowanie. Trudności, które Pan opisuje mogą mieć różne podłoża i źródła. Być może to nieuzasadniony lęk, który odbiera Panu radość życia i utrudnia funkcjonowanie w rolach jakie chce Pan pełnić. Myślę, że warto skonsultować Pana sposób działania i radzenia sobie z lękiem ze specjalistą. Przeżywa Pan stres, niepokój które nie zaopiekowane mogą narastać i obniżyć komfort życia. Pozdrawiam. Anna Wiecka

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry,

Niewątpliwie opisywana przez Pana sytuacja, jest dla Pana niezmiernie trudna i stresująca. Postrzegana przez Pana zmiana w zachowaniu żony jest przez Pana przeżywana nie tylko w kontekście relacji małżeńskiej, a przez to zapewne także i rodzinnej, ale także na tle Pańskiego indywidualnego poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i dobrostanu psychicznego.

Z zamieszczonego przez Pana opisu wnioskować można, iż w przestrzeni Państwa relacji pojawiły się liczne trudności w komunikacji granic, potrzeb, a także niezgodności co do sposobu ich realizacji. Niestety na podstawie krótkiego opisu sytuacji „w pigułce” niemożliwym jest postawienie trafnej hipotezy i dalszych bardziej szczegółowych zaleceń, przede wszystkim ze względu na fakt, iż przedstawiony przez Pana obraz, z terapeutycznej perspektywy jest niekompletny i wymagałby uzupełnienia informacji i zadania przynajmniej kilku pytań pomocniczych. Postaram się jednak dać kilka wskazówek, które mogą pomóc.

Ponieważ sytuacja odbija się na dwóch płaszczyznach, warto byłoby również w ten sam sposób ją zaadresować - zarówno poprzez terapię indywidualną, jak i terapię par.
Rozumiem, że obawia się Pan odmowy udziału w terapii par ze strony żony - może ona być sceptycznie nastawiona do terapii, bądź jej niechętna. Niestety, do rozpoczęcia terapii par niezbędna jest zgoda i gotowość do podjęcia pracy nad relacją ze strony obydwu osób będących w związku. Ponieważ relacja jest konstruktem dynamicznym, opartym na wzajemności, niemożliwe jest jej naprawienie poprzez starania i zaangażowanie wyłącznie jednej strony.
Niezależnie od kontekstu relacyjnego, w swoim opisie wnosi Pan również wiele kawałków związanych z Pana indywidualnymi trudnościami (takimi jak poczucie zagrożenia, zazdrość, problemy z poczuciem własnej wartości) - być może zatem warto byłoby w tej sytuacji zaangażować się w pracę w ramach psychoterapii własnej, która może być Panu pomocna zarówno w perspektywie Pańskiego samopoczucia, jak również może pomóc przyjrzeć się bliżej temu w jaki sposób przeżywa Pan i reaguje na relację z żoną.

Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo trudna, ale podjęcie kroków w kierunku rozwiązania problemów może przynieść realną poprawę. Wsparcie profesjonalisty może okazać się kluczowe w przezwyciężeniu obecnych trudności.

Jeśli będzie Pan odczuwał potrzebę pogłębienia tematu, bądź zaopiekowania się nim, zapraszam do umówienia krótkiej, bezpłatnej konsultacji telefonicznej lub dłuższej konsultacji w gabinecie.
Jestem psychologiem i psychoterapeutką psychodynamiczną, w swojej pracy odnoszę się także do teorii relacji z obiektem oraz metody TFP (Transference Focused Psychotherapy) - metoda ta jest szczególnie pomocna w adresowaniu trudności występujących w obszarze relacji.
Przyjmuję stacjonarnie w Warszawie, przy Placu Zbawiciela, udzielam konsultacji online. Zapraszam do kontaktu.
Trudno budować szczęśliwy związek, kiedy jedno z partnerów mówi "twoje uczucia się dla mnie nie liczą, to Twój problem, poradź sobie z nimi i mi nie przeszkadzaj"... Masakra. Współczuję. Pewnie można nadal domagać się rozmowy, uszanowania swoich potrzeb i uczuć, pewnie można stawiać asertywnie granice, pokazywać jej co się czuje naprawdę - odwoływać się do jej miłości, pytać dlaczego ona tak się zachowuje, co w tym zachowaniu jest dla niej ważnego. Może cos z tego zatrybi. W między czas trzeba żeby dbał Pan o siebie - znalazł w sobie współczucie do samego siebie, otoczył siebie opieką, dbał o swój dobrostan.

Eksperci

Wiesław Ślósarz

Wiesław Ślósarz

Seksuolog, Psycholog, Biegły sądowy

Wrocław

Łukasz Michalczyk

Łukasz Michalczyk

Urolog

Warszawa

Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek

Psycholog, Seksuolog, Psychoterapeuta

Strzegom

Anna Malarska

Anna Malarska

Położna/położny

Łódź

Michał Adamczyk

Michał Adamczyk

Urolog

Poznań

Krzysztof Stanisław Pawłowski

Krzysztof Stanisław Pawłowski

Internista, Reumatolog, Alergolog

Nowy Sącz

Podobne pytania

Masz pytania?

Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 145 pytań dotyczących usługi: zaburzenia seksualne
  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.