Mój brat ma 18 lat. Wiem, że bierze amfetaminę, mefedron i różnego rodzaju dopalacze i oczywiście ma

5 odpowiedzi
Mój brat ma 18 lat. Wiem, że bierze amfetaminę, mefedron i różnego rodzaju dopalacze i oczywiście marihuanę. Jestem pewna, że jest tego więcej. Ale tylko tyle znalazłam w jego historii wyszukiwań na komputerze - wpisywał hasła typu: "dlaczego leci krew z nosa po amfetaminie" albo "dlaczego dzieje się coś tam po mefedronie". Nie pamiętam już tego tak dokładnie, aby przytoczyć słowo w słowo. Kilka razy sam przyznał się do tego co zażywał.

Jest bardzo agresywny, kiedy nie dostaje tego czego chce. A chce dostawać samochód.

Tego dnia kiedy odebrał prawo jazdy mama pozwoliła mu pojechać do dziewczyny. Ok. 10 km w jedną stronę. Oczywiście po wcześniejszej rozmowie i jego zapewnieniach, że jest odpowiedzialny i rozumie, że samochód to nie zabawa. Wrócił nad ranem. A na liczniku było zrobione 500, 6 km. To było 6 lutego. Dzisiaj jest 24 marzec i do tej pory zrobił 7 000 km.

Może ktoś zastanawia się jak to możliwe. Otóż po każdej takiej sytuacji pokorniał, przepraszał, obiecywał, że to ostatni raz, tłumaczył, że po prostu cieszy się prawem jazdy. Mama dawała mu kluczyki pod pewnymi warunkami, na które brat musiał się godzić. Ale wracał i robił to samo. Tzn. jeździł nie wiadomo gdzie, z nie wiadomo kim i zażywał. Ani ja ani mama nie jesteśmy lekarzami, wiemy tylko tyle ile przeczytałam w internecie i ile zdołałam zrozumieć na temat narkotyków. Ostatecznie wygląda to tak, że mama świeci mu w oczy, a jego źrenice nie zmniejszają się, co podobno jest dowodem na zażywanie.

Mama nie pozwala bratu jeździć samochodem dlatego, bo jeździ do tzw. "kolegów od narkotyków". Kłamie, że jedzie do dziewczyny albo jedzie do niej na trochę, a potem wraca nad ranem ze zrobionymi 400, 500 km, z syfem w aucie i prowadzi pod wpływem narkotyków. Do tej pory nie przyznał się gdzie tak jeździł.

Ja patrzę na to wszystko z boku i to jest po prostu sinusoida. Po większej akcji jest 3, 4 dni spokoju, a potem znowu to samo. Sytuacji, w których mama mówi do brata "to jest Twoja ostatnia szansa, jeśli tym razem przyjedziesz za późno, pod wpływem narkotyków a na liczniku znowu będą kilometry nie dostaniesz już samochodu" było już kilka. To takie momenty, po kilkugodzinnej dyskusji - męczącej dla mnie a przecież ja tylko słucham tego, więc jak to musi męczyć moją mamę - gdzie nawet ja myślałam, że może tym razem zrozumiał i naprawdę będzie inaczej. Obiecywał, sprawiał wrażenie, że rozumie, zgadzał się na warunki, ale znowu robił to samo.

Kiedy wpada w atak agresji mama stara się go uspokajać, kiedy już widzi, że jest spokojniejszy, stara się delikatnie dojść z nim do porozumienia i wypracować kompromis. Moim zdaniem pokłady cierpliwości jakie ona posiada są nieludzkie. Nie wiem jak ona to wytrzymuje psychicznie. Krzyki, wyzwiska, przeklinanie, płacz, błaganie, to wszystko brat robi prawie codziennie. Epitety rzucane we mnie i w mamę są nagminne. I zawsze chodzi o samochód. Mama jest silna. Nie znam nikogo - ani osobiście w życiu, ani z telewizji, z żadnej powieści, filmu czy czegokolwiek innego - takiego jak ona. Ale mama jest już po 60 i najzwyczajniej w świecie boję się.

Brat poszedł to technikum. W 2 klasie po pierwszym półroczu przeniósł się do zawodówki. Od tej pory jest równia pochyła. Szkoła nie znaczy już dla niego nic. Zresztą w zawodówce dostaje 5 tylko za to, że coś przeczyta ładnie. Kiedy tłumaczę mu, że matura jest ważna, a bez niej zamyka sobie wiele drzwi, nie słucha mnie. Jestem wtedy mieszana z błotem.

Ja i mama jesteśmy dla niego niczym, zerami. Nie znamy się na niczym i jesteśmy głupie. Brat uważa, że on nic złego nie robi, bo każdy z jego kolegów ma auto, jeżdżą gdzie chcą, od czasu do czasu zażyją sobie jakiś lekki towar (jak on to określa), ale pod kontrolą (według brata) i ich rodzice nie robią z igieł wideł tak jak jego rodzice. Oczywiście też uważa, że nie ma problemu z narkotykami, twierdzi, że panuje nad tym. A branie od czasu do czasu jest według niego czymś zupełnie normalnym. To my jesteśmy dziwni.

Na początku marca jednak przyznał, że jego problem z narkotykami jest poważniejszy niż myślał i chce iść od psychologa. Poszedł. Po 2 wizytach na trzecią już nie stawił się.

Przed każdą wizytą przychodziły smsy przypominające na nr mamy, ale przed trzecią wizytą nie przyszedł nawet jeden, więc mama zadzwoniła do pani psycholog. Okazało się, że podczas drugiej wizyty brat poprosił panią psycholog, aby od teraz smsy przychodziły do niego. Okłamał też mamę, że jest do zapłaty więcej niż w rzeczywistości. Po raz kolejny ukradł pieniądze. Z domu ukradł już ok. 10 000 zł. Nie za jednym razem, ale po zsumowaniu wychodzi taka kwota. Koniec końców to mama poszła na tę 3 wizytę za namową pani psycholog.

Dodam jeszcze, że po tych dwóch wizytach, na których był oznajmił mamie, że pani psycholog jest po jego stronie, uważa, że jego mama źle postępuje z nim w wielu kwestiach. Nasze próby rozmowy z nim nie przynosiły rezultatów. Unosił się i nie chciał opowiadać o wizytach. Dopiero podczas swoich wybuchów kiedy chciał samochód, wykrzykiwał, że pani psycholog mówiła to mówiła tamto. Używał jej jako argumentu na swoją korzyść.

Jednak podczas mamy wizyty wszystko okazało się kłamstwem. To prawda, że pani psycholog mówiła mu pewne rzeczy, ale okazało się, że miała co innego na myśli, a brat rozumiał jej słowa zupełnie na opak. Wyciągał to co chciał usłyszeć. Okazało się, że mama wg pani psycholog robi wszystko co może i robi to dobrze. Wsparła ją i poleciła, aby przyszli razem na wizytę. My chciałyśmy tego już po 1 wizycie. Brat stwierdził wtedy jednak, że chyba oszalałyśmy. On ma 18 lat i nie będzie się ośmieszał przychodząc z mamusią. Według niego pani psycholog nie zgodziła się, aby on zjawił się z mamą na wizycie.

Teraz brat nie chce już chodzić na kolejne wizyty. Pytany dlaczego zmienił zdanie, odpowiada tak jak pisałam wyżej, że nie ma problemu, panuje na narkotykami, bierze tylko trawę, nie robi nic czego nie robiliby jego koledzy, samochód jest od tego, żeby nim jeździć i nie rozumie czemu tylko w jego domu robi się o to takie afery.

Oprócz brata i mnie mamy jeszcze starsze rodzeństwo. Mieszkają ponad 120 km od naszego domu. Chcąc nie chcąc nie są na bieżąco. Ale o kłopotach z bratem nie wiedzą nic. Tata wie trochę. Mama nie chce im powiedzieć wszystkiego. Uważa, że nie mogą wiedzieć o kradzieżach, narkotykach, bo dojdzie do awantury, która może skończyć się czyjąś krzywdą, że brat musi sam dojść do tego, że postępuje źle, sam musi chcieć sobie pomóc. Tak to prawda. ALE. Ja mam dość. Mimo, że jest bardzo prawdopodobne, że stanie się tak jak mama sądzi, to ja myślę, że to i tak lepsze od tego co jest teraz. Niech dojdzie do awantury, niech skończy się ona nawet na policji i w szpitalach. Może to właśnie będzie dno, którego brat musi sięgnąć, aby coś zrozumieć.

Dlatego proszę mi doradzić, czy powinnam powiedzieć o wszystkim rodzeństwu i tacie ? A może ktoś z Państwa ma inne rady ?
Przedstawiony przez Panią opis zachowań brata jest typowy dla osób uzależnionych od narkotyków.To czy brat jest osobą uzależnioną można stwierdzić jedynie po bezpośrednim badaniu, ale tu prawdopodobieństwo jest bardzo duże.By brat podjął współpracę z terapeutą bardzo istotna jest konsekwencja w działaniu osób ważnych dla niego (w tym przypadku przede wszystkim mamy). Samo grożenie konsekwencjami nie wystarcza. [zawsze jest interpretowane,że tym razem znów się udało]. Pisząc inaczej uzależniony ma poczucie że może robić co chce, bo mu na to pozwalają, co najwyżej będą trochę krzyczeć lub marudzić(zrzędzić).
Dobrym pomysłem wydaje się stały kontakt mamy z terapeutą. Terapeuta wraz z mamą przeanalizują dotychczas stosowane sposoby i określą ich skutaczność. Być może terapeuta wskaże inne.
Myślę, że sam fakt powiadomienia rodziny o kontaktach brata z narkotykami nie zmienie niczego. Nie ma jednego "cudownego" sposobu po wykonanu którego uzależnoiny się zmieni. Potrzebny jest ich caly szereg, determinacja i konsekwencja w działaniu.
Jeszcze raz zachęcam do wizyt u terapeuty.
Izabela Kuminiak
Pozdrawiam

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Czy rozpatrywały panie możliwość uczestniczenia w terapii dla osób współuzależnionych. Uzależnienie brata dotyczy również całej rodziny, dlatego cała rodzina powinna się leczyć.
Mama Pani łatwo ulega manipulacji ze strony brata, terapia pozwoli mamie wyzwolić się z tej toksycznej relacji. Wyzwolenie się z życia życiem brata, a nie własnym, przyczyni się także do powrotu brata do zdrowia.
Dzień dobry. Na podstawie Pani opisu można stwierdzić uzaleznienie brata od narkotyków. Zachęcalabym do podjęcia terapii dla osób współuzaleznionych przez Panią i mamę. Uwazam, ze nie należy ukrywać postepowania brata przed pozostałymi członkami rodziny. Tylko postawienie granic bratu, oddanie mu odpowiedzialności za swoje życie daje szanse na to, by zaczał się leczyć. Niestety, doswiadczenie pokazuje, że prośby Pań, groźby bez konsekwencji czy chronienie go (np. nie ponosi odpowiedzialnosci za kradzieze w domu) nie spowoduje jego zmiany i chęci leczenia się. Pozdrawiam Joanna Borowczak
Dzień dobry. Myślę, że brat jest uzależniony od narkotyków i swoje uzależnienie przeniósł też na Państwa, gdyż nie może ono wyjść poza mury domu, więc i Wy dusicie się w tym wszystkim. Jeśli będzie miała Pani możliwość porozmawiania z kimś innym o problemie, to będzie Pani łatwiej, więc nie widzę przeciwwskazań do tego aby powiedzieć innym członkom rodziny. Brat powinien udać się na terapię uzależnień, tylko będzie bardzo ciężko go do tego skłonić. Myślę, że Państwo tez powinnyście udać się do specjalisty, aby wiedzieć jak reagować w różnych sytuacjach i tym sposobem wpływać na brata. Pozdrawiam Piotr Włodarczyk
Proszę zgłosić się do ośrodka leczenia uzależnień lub poradni zajmujacej się tą problematyką. Zalecam terapię dla współuzależnionych w pierwszej kolejności. Pozdrawiam

Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie

  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.