Moja znajoma podczas rozmowy przyznała mi się, że rok temu, gdy była pogrążona w depresji miewał myś
2
odpowiedzi
Moja znajoma podczas rozmowy przyznała mi się, że rok temu, gdy była pogrążona w depresji miewał myśli samobójcze. Dodatkowo miała dokładny plan samobójstwa oraz wybrała metodę i miejsce jego wykonania. Chciała się ze mną sam tym podzielić i przyznała, że teraz ten stan minął i obecnie czuje się szczęśliwa. Starałam się okazać empatię i zrozumienie, jednakże ta rozmowa nie daje mi spokoju. Bardzo proszę o odpowiedź co powinnam zrobić w tej sytuacji? Czy wrócić do tego tematu i przekonać ją do odwiedzenia specjalisty w celu zastanowienia się nad myślami z przeszłości?
Po takim czasie nie ma sensu działać, jeśli sie wycofało, nieraz ciężkie epizody depresyjne występują tylko jako oddzielone okresy i nie muszą wcale wracać.
Najlepszą pomocą jest działanie, gdy wyczuje Pani, iż nastrój koleżanki się pogarsza, gdy odczuwalnie jest smutniejsza, przybita, pasywna - wtedy prosze odbyć podobną rozmowę, i jeśli przejawia cechy depresji - choćby wyczuwane bardziej niż potwierdzone - wtedy namówić na konsultację.
pozdrawiam
Najlepszą pomocą jest działanie, gdy wyczuje Pani, iż nastrój koleżanki się pogarsza, gdy odczuwalnie jest smutniejsza, przybita, pasywna - wtedy prosze odbyć podobną rozmowę, i jeśli przejawia cechy depresji - choćby wyczuwane bardziej niż potwierdzone - wtedy namówić na konsultację.
pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Empatia i zrozumienie to najlepsza reakcja. I to Pani zrobiła! Brawo!
Myśli samobójcze to ten rodzaj przeżyć, których większość ludzi boi się najbardziej. Ale nie jedyny. Boimy się też impulsów, czy myśli by komuś zrobić krzywdę, zabić, zdradzić, zaszkodzić, omamić w złym zamiarze.... Gdy sami mamy takie przeżycie, wpadamy w panikę, gdy słyszymy o nich od naszych bliskich stajemy bezradni.
Ale przecież na życie nie składają się jedynie miłe, radosne, błogie wydarzenia. (choć i z takimi nie zawsze wiemy co robić! Np. jak zachować się w euforii zakochania?) Złe przeżycia, myśli, tendencje to codzienność. Nie sądzę by istniał człowiek, który nigdy w życiu nie doszedł do wniosku, że jest tak źle, że życie jest tak trudne, że nie ma co liczyć na pozytywne zakończenie skrajnie trudnej sprawy, który nie pomyślał by o samobójstwie! Pojawienie się takiej myśli to nie patologia! Problemem jest to co z nią(z nimi?) zrobimy. Ale to nie domena medycyny, psychiatrii a psychologii, wiary (i to nie tylko religijnej!).
Wracając do Pani pytania:
1. Może zapytać znajomą czy chce o tym porozmawiać? Kierowanie jej do specjalisty może wywołać opór, złość. Może być potraktowane jako poniżająca sugestia nienormalności.
2. Nie ma Pani mocy kierowania przyszłością swojej znajomej ani obowiązku chronienia jej przed złem. ( A jakie ma Pani poczucie w stosunku do siebie?) Pani empatia, przychylność, wyrozumiałość, mądrość, doświadczenie może zdziałać więcej niż niejeden specjalista. Nieoceniające bycie z drugim człowiekiem w chwilach trudnych jest niedoprzecenienia.
3. A jak ta sytuacja wpłynęła na Pani rozumienie swojej sytuacji, swego życia? Warto poświęcić chwilę refleksji nad tym. A może zaproponować znajomej rozmowę właśnie o tym?
Śmierć to jeden z tych podstawowych egzystencjalnych problemów, z którymi musimy uporać się sami. Nieprzepracowanie go może owocować nieobliczalnymi stratami.
Pozdrawiam
Myśli samobójcze to ten rodzaj przeżyć, których większość ludzi boi się najbardziej. Ale nie jedyny. Boimy się też impulsów, czy myśli by komuś zrobić krzywdę, zabić, zdradzić, zaszkodzić, omamić w złym zamiarze.... Gdy sami mamy takie przeżycie, wpadamy w panikę, gdy słyszymy o nich od naszych bliskich stajemy bezradni.
Ale przecież na życie nie składają się jedynie miłe, radosne, błogie wydarzenia. (choć i z takimi nie zawsze wiemy co robić! Np. jak zachować się w euforii zakochania?) Złe przeżycia, myśli, tendencje to codzienność. Nie sądzę by istniał człowiek, który nigdy w życiu nie doszedł do wniosku, że jest tak źle, że życie jest tak trudne, że nie ma co liczyć na pozytywne zakończenie skrajnie trudnej sprawy, który nie pomyślał by o samobójstwie! Pojawienie się takiej myśli to nie patologia! Problemem jest to co z nią(z nimi?) zrobimy. Ale to nie domena medycyny, psychiatrii a psychologii, wiary (i to nie tylko religijnej!).
Wracając do Pani pytania:
1. Może zapytać znajomą czy chce o tym porozmawiać? Kierowanie jej do specjalisty może wywołać opór, złość. Może być potraktowane jako poniżająca sugestia nienormalności.
2. Nie ma Pani mocy kierowania przyszłością swojej znajomej ani obowiązku chronienia jej przed złem. ( A jakie ma Pani poczucie w stosunku do siebie?) Pani empatia, przychylność, wyrozumiałość, mądrość, doświadczenie może zdziałać więcej niż niejeden specjalista. Nieoceniające bycie z drugim człowiekiem w chwilach trudnych jest niedoprzecenienia.
3. A jak ta sytuacja wpłynęła na Pani rozumienie swojej sytuacji, swego życia? Warto poświęcić chwilę refleksji nad tym. A może zaproponować znajomej rozmowę właśnie o tym?
Śmierć to jeden z tych podstawowych egzystencjalnych problemów, z którymi musimy uporać się sami. Nieprzepracowanie go może owocować nieobliczalnymi stratami.
Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.