Moje życie ucieka mi przez palce a ja żyję w zawieszeniu. Codziennie walczę z wiatrakami, codziennie
3
odpowiedzi
Moje życie ucieka mi przez palce a ja żyję w zawieszeniu. Codziennie walczę z wiatrakami, codziennie uderzam głową w mur. Problemy narastają...
Jestem długotrwałe bezrobotna. Pracę zarobkową muszę dostosować do pracy konkubenta a ten z kolei pracuje nie regularnie na trzy różne zmiany co nie daje mi żadnego wyboru. Próbując swoich sił w możliwościach jakie mi pozostały skończyło się na tym że dalej jestem bezrobotna. Nie mam ani żadnej pasji by móc ją rozwijać i na niej przykładowo zarabiać ani żadnego talentu by móc się w tym kierunku kształcić i wiązać z tym swoją "karierę". Coraz bardziej czuje się "wypalona" choć motywacja do zarobku jest ogromna z racji tego że nie wystarcza nam jedna pensja na cały miesiąc. To z kolei powoduje spirale zadłużenia oczywiście na moją niekorzyść gdyż partner ma umowę więc nie może być w najgorszym przypadku komornika. Wybierając "mniejsze zło" spirala zadłużenia coraz bardziej zaciska mi pętlę na szyi. Moje dzieci wchodzą mi na głowę, widzę jak nabywają złe nawyki i ani groźbą ani prośbą nie udaje mi się ich poskromić. Ma to swoje odbicie w naszej relacji, w ich zachowaniu, sposobie bycia, w nauce. Propozycje jakiejkolwiek zmiany w spędzaniu wolnego czasu kończą się jak zwykle - każdy "nosem" w telefonie, w swoim świecie. Partner jest oczywiście obok. Nie ma między nami żadnej rozmowy prócz tej służbowej typu zrób zakupy czy tym podobne. Między nami nie ma już nic tak czuje, nie spędzamy wspólnego czasu jak kiedyś, wspólne posiłki skończyły się na tym że każdy je gdzie chce i kiedy chce. Nie ma już wspólnych, rodzinnych rytuałów. Wspólne wypady kończą się na wizycie u rodziców, a wieczory "bez dzieci" kończą się na tym, że każde z nas robi tzw. "swoje" i idzie grzecznie spać. Niby ciągniemy "ten wózek" razem a jednak on tylko się wszystkiemu przygląda by przy możliwej okazji "pouczyć" mnie co mogłam zrobić inaczej albo zrzucić na mnie całą odpowiedzialność zasłaniając się przy tym swoją nie wiedzą bądź nie uwagą na dany temat lub brakiem czasu bo przecież on pracuje. W naszej relacji jest więcej pustych słów niż spełnionych obietnic.
Moje osobiste życie towarzyskie "umarło" a w lusterku widzę tylko i wyłącznie szarą i zmęczoną twarz. Codzienność mnie przytłacza a trudne sytuacje, z którymi nie rzadko się spotykamy wręcz mnie przygniatają wzbudzając we mnie tylko frustrację, rozczarowanie i niechęć do naprawiania czy załatwiania czegokolwiek. Czasami chciałabym by wszyscy łącznie z moimi dziećmi, które bardzo mocno kocham, po prostu dali mi święty spokój. Chciałabym gdzieś się położyć, schować i obudzić się z uśmiechem na twarzy gotowa do działania. Każdego dzień kończę z myślą że jutro będzie lepiej ale te lepsze wogóle nie przychodzi. Straciłam wiarę i ledwo się tli nadzieja na jakiekolwiek zmiany.
Jestem jednym słowem w rozsypce.
Jestem długotrwałe bezrobotna. Pracę zarobkową muszę dostosować do pracy konkubenta a ten z kolei pracuje nie regularnie na trzy różne zmiany co nie daje mi żadnego wyboru. Próbując swoich sił w możliwościach jakie mi pozostały skończyło się na tym że dalej jestem bezrobotna. Nie mam ani żadnej pasji by móc ją rozwijać i na niej przykładowo zarabiać ani żadnego talentu by móc się w tym kierunku kształcić i wiązać z tym swoją "karierę". Coraz bardziej czuje się "wypalona" choć motywacja do zarobku jest ogromna z racji tego że nie wystarcza nam jedna pensja na cały miesiąc. To z kolei powoduje spirale zadłużenia oczywiście na moją niekorzyść gdyż partner ma umowę więc nie może być w najgorszym przypadku komornika. Wybierając "mniejsze zło" spirala zadłużenia coraz bardziej zaciska mi pętlę na szyi. Moje dzieci wchodzą mi na głowę, widzę jak nabywają złe nawyki i ani groźbą ani prośbą nie udaje mi się ich poskromić. Ma to swoje odbicie w naszej relacji, w ich zachowaniu, sposobie bycia, w nauce. Propozycje jakiejkolwiek zmiany w spędzaniu wolnego czasu kończą się jak zwykle - każdy "nosem" w telefonie, w swoim świecie. Partner jest oczywiście obok. Nie ma między nami żadnej rozmowy prócz tej służbowej typu zrób zakupy czy tym podobne. Między nami nie ma już nic tak czuje, nie spędzamy wspólnego czasu jak kiedyś, wspólne posiłki skończyły się na tym że każdy je gdzie chce i kiedy chce. Nie ma już wspólnych, rodzinnych rytuałów. Wspólne wypady kończą się na wizycie u rodziców, a wieczory "bez dzieci" kończą się na tym, że każde z nas robi tzw. "swoje" i idzie grzecznie spać. Niby ciągniemy "ten wózek" razem a jednak on tylko się wszystkiemu przygląda by przy możliwej okazji "pouczyć" mnie co mogłam zrobić inaczej albo zrzucić na mnie całą odpowiedzialność zasłaniając się przy tym swoją nie wiedzą bądź nie uwagą na dany temat lub brakiem czasu bo przecież on pracuje. W naszej relacji jest więcej pustych słów niż spełnionych obietnic.
Moje osobiste życie towarzyskie "umarło" a w lusterku widzę tylko i wyłącznie szarą i zmęczoną twarz. Codzienność mnie przytłacza a trudne sytuacje, z którymi nie rzadko się spotykamy wręcz mnie przygniatają wzbudzając we mnie tylko frustrację, rozczarowanie i niechęć do naprawiania czy załatwiania czegokolwiek. Czasami chciałabym by wszyscy łącznie z moimi dziećmi, które bardzo mocno kocham, po prostu dali mi święty spokój. Chciałabym gdzieś się położyć, schować i obudzić się z uśmiechem na twarzy gotowa do działania. Każdego dzień kończę z myślą że jutro będzie lepiej ale te lepsze wogóle nie przychodzi. Straciłam wiarę i ledwo się tli nadzieja na jakiekolwiek zmiany.
Jestem jednym słowem w rozsypce.
Droga autorko,
Czytając Pani opis towarzyszyło mi uczucie smutku i frustracji. Pisze Pani o problemach w związku i w systemie rodzinnym, ale także niezadowalającej sytuacji zawodowej, finansowej i poczuciu, że nie może pani czerpać radości z życia towarzyskiego czy jakiegoś hobby. Mimo nadziei, że jutro będzie lepiej opisuje Pani rozczarowanie, z którym przychodzi się Pani zmierzyć oraz pojawiające się myśli o byciu wypaloną, byciu nie słuchaną, nieatrakcyjnym wyglądzie, lub byciu w rozsypce. Wyobrażam sobie, jak trudno musi Pani z tym być, jeśli taka sytuacja trwa od wielu dni. A mam wrażenie, że tak jest. Jeżeli taki obniżony nastrój, tego rodzaju myśli i emocje towarzyszą Pani od więcej niż 2 tygodni, zdecydowanie sugeruję rozmowę z psychologiem lub psychiatrą, który przeprowadzi z Panią wywiad, obejmujący zarówno obecne objawy, jak też ważne wydarzenia z Pani dotychczasowego życia oraz dokona diagnozy pod kątem depresji lub innej choroby. Możliwe, że zasugerowana zostanie terapia poznawczo – behawioralna, mająca wysoką skuteczność w przypadku zaburzeń nastroju lub psychoterapia w innym nurcie. Możliwe też, że w przyszłości dobrym pomysłem będzie to, aby terapią objąć Pani partnera lub całą rodzinę u specjalisty terapii par lub rodzin, jednak w tym momencie wydaje mi się, że warto zadbać o siebie. Wspomniała Pani o ciężkiej sytuacji materialnej dlatego dodam kilka zdań na tematy związane z finansowaniem wizyt, w sytuacji, kiedy okazuje się, że jedyną przeszkodą w umówieniu się ze specjalistą jest konieczność opłacenia wizyty. Jest na to kilka rozwiązań. Niektórzy specjaliści mogą oferować tzw. skalę ruchomą (ang. sliding scale fee) i w niektórych przypadkach obniżyć swoje honorarium. Można też skorzystać z pomocy placówek działających w ramach kontraktu z NFZ. Bezpłatną instytucją oferującą szybkie wsparcie w różnego rodzaju kryzysach są też Ośrodki Interwencji Kryzysowej. Poza szpitalami i poradniami na NFZ, bezpłatną pomoc mogą oferować niektóre fundacje lub stowarzyszenia.
Czytając Pani opis towarzyszyło mi uczucie smutku i frustracji. Pisze Pani o problemach w związku i w systemie rodzinnym, ale także niezadowalającej sytuacji zawodowej, finansowej i poczuciu, że nie może pani czerpać radości z życia towarzyskiego czy jakiegoś hobby. Mimo nadziei, że jutro będzie lepiej opisuje Pani rozczarowanie, z którym przychodzi się Pani zmierzyć oraz pojawiające się myśli o byciu wypaloną, byciu nie słuchaną, nieatrakcyjnym wyglądzie, lub byciu w rozsypce. Wyobrażam sobie, jak trudno musi Pani z tym być, jeśli taka sytuacja trwa od wielu dni. A mam wrażenie, że tak jest. Jeżeli taki obniżony nastrój, tego rodzaju myśli i emocje towarzyszą Pani od więcej niż 2 tygodni, zdecydowanie sugeruję rozmowę z psychologiem lub psychiatrą, który przeprowadzi z Panią wywiad, obejmujący zarówno obecne objawy, jak też ważne wydarzenia z Pani dotychczasowego życia oraz dokona diagnozy pod kątem depresji lub innej choroby. Możliwe, że zasugerowana zostanie terapia poznawczo – behawioralna, mająca wysoką skuteczność w przypadku zaburzeń nastroju lub psychoterapia w innym nurcie. Możliwe też, że w przyszłości dobrym pomysłem będzie to, aby terapią objąć Pani partnera lub całą rodzinę u specjalisty terapii par lub rodzin, jednak w tym momencie wydaje mi się, że warto zadbać o siebie. Wspomniała Pani o ciężkiej sytuacji materialnej dlatego dodam kilka zdań na tematy związane z finansowaniem wizyt, w sytuacji, kiedy okazuje się, że jedyną przeszkodą w umówieniu się ze specjalistą jest konieczność opłacenia wizyty. Jest na to kilka rozwiązań. Niektórzy specjaliści mogą oferować tzw. skalę ruchomą (ang. sliding scale fee) i w niektórych przypadkach obniżyć swoje honorarium. Można też skorzystać z pomocy placówek działających w ramach kontraktu z NFZ. Bezpłatną instytucją oferującą szybkie wsparcie w różnego rodzaju kryzysach są też Ośrodki Interwencji Kryzysowej. Poza szpitalami i poradniami na NFZ, bezpłatną pomoc mogą oferować niektóre fundacje lub stowarzyszenia.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Droga Autorko, Twój obszerny wpis sprawia, że jako specjalista powinnam poświęcić mu szczególną uwagę i dopytać o pewne kwestię, niestety, tutaj nie mam tych możliwości, tak więc postaram się odpowiedzieć jak najbardziej konkretnie, żebyś przede wszystkim wiedziała, co robić dalej. Uczucia zmęczenia, dezorientacji, pustki i wypalenia oraz towarzyszące im sytuacje rodzinne i partnerskie, to stan, w którym szczególnie warto zwrócić się po pomoc do specjalisty (psychologa, terapeuty), aby móc zaopiekować się sobą w sytuacji życiowego kryzysu. Stąd też w tym miejscu zachęcam Cię gorąco do poszukania osoby - specjalisty, który wzbudzi Twoje zaufanie oraz stworzy bezpieczną przestrzeń do pracy tak, abyś mogła te wszystkie przykre doświadczenia skompensować i spojrzeć na swoje życie na nowo. Warto, abyś poczuła się w końcu stabilnie i dobrze sama ze sobą oraz odkryła skuteczne mechanizmy radzenia sobie ze stresem (także ekonomicznym). Domyślam się, że na ten moment może brzmieć to jak bajka, jednak w świecie psychologii i psychoterapii, nie ma rzeczy niemożliwych. Dodam, że jeśli zaopiekujesz się sobą, Twoje życie uczuciowe, Twoje relacje rodzinne, także ulegną poprawie. Mój przedmówca słusznie zalecił możliwość pomocy bezpłatnej. To byłby piękny, drugi krok, ponieważ pierwszy (napisanie tego pytania) już za Tobą. Mocno trzymam za Ciebie kciuki w dalszej drodze, pozdrawiam serdecznie Katarzyna Sekuła
Dzień dobry,
Tak naprawdę moc do zmiany czyli taki prawdziwy wybór i decyzja do zmiany zależy tylko i wyłącznie od nas i oczywiście na początku nie jest to proste ale jak my wewnętrznie nie będziemy mieli takiej decyzji i takiej wewnętrznej motywacji to nikt ani nic nie jest w stanie nas zmotywować i nam pomóc. Najpierw wewnętrzna decyzja a później ewentualnie terapia i inne czynniki zewnętrzne które mogą nas wspomóc ale nie zrobią nic za nas.
Pozdrawiam
Tak naprawdę moc do zmiany czyli taki prawdziwy wybór i decyzja do zmiany zależy tylko i wyłącznie od nas i oczywiście na początku nie jest to proste ale jak my wewnętrznie nie będziemy mieli takiej decyzji i takiej wewnętrznej motywacji to nikt ani nic nie jest w stanie nas zmotywować i nam pomóc. Najpierw wewnętrzna decyzja a później ewentualnie terapia i inne czynniki zewnętrzne które mogą nas wspomóc ale nie zrobią nic za nas.
Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.