Na depresję cierpię od wielu lat. Dopiero niedawno dowiedziałem się o chorobie a swój nastrój przypi
2
odpowiedzi
Na depresję cierpię od wielu lat. Dopiero niedawno dowiedziałem się o chorobie a swój nastrój przypisywałem osobowości. Myśli samobójcze pierwszy raz pojawiły się gdy miałem 12 lat była to reakcja na wiadomość o śmierci pewnej 12 latki w której byłem zakochany. Zmarła na białaczkę 22 wrzesnia 1993. Później nic szczególnego się nie działo prócz niskiej samooceny i chęci zniknięcia. Kiedy byłem zakochany w kimkolwiek później oczywiście dziewczyny o tym nie wiedziały natomiast dla mnie oznaczało to ogromne cierpinie, ból samotność, bezradnosc. Zawsze wiedziałem że coś jest ze mną nie tak tylko nie wiem co. Około 12 lat temu się ożeniłem i mam 6 letnia coreczke. Około 4 lata temu przez przebywajac w pewnym miejscu, powróciły emocje smutku żalu i samotności jakie miałem wtedy gdy zmarła tamta dziewczynka. Przypomniała mi się ta dziewczyna ale nie w niestosowny sposób. Po prostu znowu zacząłem cierpieć, przeżywać historię na nowo, słuchałem muzyki z tamtego okresu odtwarzałem jej życie wpadłem tak mi się zdaje w depresje. Moja żona nie wiedziała co się dzieje a mi było wstyd jej powiedzieć. Przecież to absurd. Po 4 latach depresji żona się ode mnie emocjonalnie oddaliła nie dotyka mnie i sama nie chce być dotykana a ja wpadlem w wir silnych myśli samobójczych zakończone 2 próbami. Druga się skończyła niepowodzeniem bo przedłużacz się przerwał i obudziłem się na ziemi. Żałuję się się wtedy nie udało. Rozumiem tez przez co przechodziła moja żona i dziecko mam ogromne wyrzuty sumienia i nie mogę nic naprawic jestem bezsilny. Inwestuje w nasz związek i daje z siebie 110% ale żona nic nie widzi próbuje naprawić to co zepsulem ale nie naprawiam siebie. Chodzimy do terapeuty osobno. Razem jeszcze nie chce ze mną iść. Żona była zdziwiona że chciałem popełnić samobójstwo mając piękna żonę zdrowa córkę zero kredytow i duży dom bardzo dobrze płatną pracę i mogę spełniać wszystkie swoje marzenia. Ja czuję pustkę i już nie wytrzymuje pozbawiony dotyku i możliwości dotykania żony nie wspominając o intymności. Śpię na wersalce w salonie. Mam już dosyć i chce ją uwolnić od siebie bo wiem że będzie jej lepiej beże mnie niż żebym miał jej zatruwać życie. Od kilku dni czekam tylko na impuls żeby się zabić nie chcę patrzeć na swojego ryja, jestem pełen nienawisci do siebie i często stosuje wobec siebie przeróżne kary fizyczne z samookaleczaniem włącznie co mam jeszcze robić. Jestem na skraju chociaż chodze na terapię i jestem pod opieką psychiatry leki nic nie dają a leczę się już 4 miesiące. Moje pytanie brzmi czy powinienem żonie powiedzieć o przyczynie mojego stanu? Boje się mówić o tym co czuje bo to samolubne. Moja żona i dzieciątko to mój cały świat. Nie mam innej rodziny. Codziennie modle się o smierc. W sobotę kupiłem nawet line żeby następnym razem nie spartaczyć chociaż tego. Błagam o pomoc. Moja terapeutka bagatelizuje temat ze śmiercią tej dziewczynki.
Dzień dobry, W Pana wiadomości dostrzegam bardzo ważna informację. Relacja i/lub uczucia, którymi darzył Pan swoją 12 letnią koleżankę były bardzo ważne (czy miał Pan możliwość powiedzieć jej co czuje?). Sposób przywiązania, nadania temu wartości, tak naprawdę pierwszy raz nadania pewnego waloru uczuciowego. Wspomniał Pan, że po tej relacji obawiał się dzielić z dziewczynami/kobietami swoimi uczuciami w konsekwencji czując cierpienie, ból, samotność, bezradność. Być może warto byłoby zadać sobie pytanie na ile wynikało to z pierwszej straty tak szczególnie ważnej dla Pana. Na ile z tego powodu czuł Pan później lęk przed zaangażowaniem się emocjonalnym, przywiązaniem i stratą? Wspomina ma o pewnym miejscu- rozumiem, że ono również miało bardzo silny ładunek emocjonalny. Odnoszę wrażenie, że również sentymentalny. Czy kiedykolwiek wcześniej został Pan zaopiekowany po stracie 12 letniej koleżanki? Czy miał Pan możliwość realnego przebycia procesu żałoby, co w szczególności mogłoby być trudne dla dziecka, którym Pan był? Proszę mi wierzyć- to nie jest absurd. Te emocje, ta nieprzepracowana żałoba ma prawo wrócić. Być może warto byłoby pomyśleć na ile czuje Pan lęku przed stratą, jak ocenia Pan proces (nie)przebycia żałoby, no i oczywiście myśląc o tym swój stan oraz relacje z rodziną. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Manterys
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień Dobry, zachęcam do kontaktu ze specjalistą, aby omówić ten temat szerzej podczas wizyty. Pozdrawiam serdecznie
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.