Na ostatniej wizycie ginekologicznej stwierdzono u mnie "nadżerkę ze stanem zapalnym". Wdrożono lecz

Na ostatniej wizycie ginekologicznej stwierdzono u mnie "nadżerkę ze stanem zapalnym". Wdrożono leczenie: Mucovagin i Gynalgin naprzemiennie + Pimafucin wieczorami, krem Alantan rano. Wykonana została również cytologia.. Nie zamierzam wracać do tego lekarza, ponieważ nie czuję satysfakcji po wizycie, żyję w niepewności i niewiedzy, co tak naprawdę ta nadżerka oznacza i skąd się wzięła, a Pani doktor nie bardzo chciała mi to wyjaśnić. Gdy zapytałam przez telefon, czy ta "nadżerka" to ektopia, powiedziała, że tak, ale "nie ma się co sugerować, tylko czekać na wynik cytologii". Przestraszona czekałam - stwierdzono znaczną cytolizę lub autolizę; nie stwierdzono zmian śródnabłonkowych i procesu złośliwego; zmiany odczynowe związane z zapaleniem; wynik ujemny; uwaga - rozmaz nieczytelny. Nie mam pojęcia co to oznacza w kontekście mojej "nadżerki". Nie chcę również płacić kolejnych pieniędzy Pani, która nie angażuje się w mój przypadek i niczego nie wyjaśnia ani nie odpowiada na pytania tak jakbym sobie tego życzyła. Dodam tylko, że po konsultacji z lekarzem , który wykonywał USG ginekologiczne - moja macica jest zdrowa i ocenił wyżej opisaną diagnozę za nieporozumienie. Czy powinnam wykonać cytologię ponownie? W zaleceniach napisano, że za 12 mies., jednak nie potrafię funkcjonować w takiej niepewności, co mi jest i czy w ogóle potrzebnie się martwię. Pozdrawiam.