Nie pamiętam co robiłam wczoraj. Albo dziś rano. To nie tak, że mam słabą pamięć, tylko nie przywiąz
2
odpowiedzi
Nie pamiętam co robiłam wczoraj. Albo dziś rano. To nie tak, że mam słabą pamięć, tylko nie przywiązuję do tego wagi, jeśli wiem, że nie mam komu o tym opowiedzieć. Strasznie się ostatnio wycofałam, najmniejsze interakcje sprawiają problem, towarzyszy mi ogrom wstydu i samokrytyki nie do opanowania. Nie czuję się ważna dla siebie. Nie jestem pewna czy istnieję i czy mnie widać. Nie cierpię tego, że mówię o rzeczach o których mi ciężko mówić i to nic nie zmienia. Nie ma reakcji.
Chodzę od niedawna do nowego terapeuty. Totalnie nie ufam swoim uczuciom.
To już któraś próba korzystania z terapii, każdy z terapeutów mi nie odpowiadał.
A jak postanowię mimo niechęci chodzić na terapię, to czuję, że moje uczucia nie są ważne. Że je olałam i trochę tracę z nimi kontakt.
Często zastanawiam się, czy dobrze mi z tym ile opowiedziałam nowej osobie.
Bardzo bym chciała, żeby ktoś się naprawdę żywo przejął tym co mówię. I już nie wiem, siedzę tam na fotelu i wychodzę nieusatysfakcjonowana.
Chcę dużo czerpać, chcę żeby ktoś mi coś dał, a wciąż tego nie dostaję. I nie wiem jak mam tę potrzebę zaspokoić, ponieważ nikt mi nigdy tego nie okazał. No więc chodzę do terapeuty, żeby coś zrozumieć, żeby może dowiedzieć się jak się tym zaopiekować. A ciągle mówię. I czuję się jakbym
gotowała się w środku od tej potrzeby. I pani zadaje pytania o przeszłość, a ja o wielu z tych rzeczy pierwszy raz komukolwiek o tym powiedziałam i nie czuję się z tym do końca dobrze, jak to wygląda. Tylko wyciskam z siebie non stop rzeczy i nic z tego nie wynika. Zastanawiam się, czy wobec tego w ogóle powinnam o tym opowiadać. Czy w ogóle mogę powiedzieć, że nie chcę i nie usłyszę znowu "oj terapia nie zadziała jak nie będziesz mówić", a ja chcę się wyleczyć, czy to normalne że czuję się jak posłuszna małpka, kiedy opowiadam o czymś mimo, że nie chcę?
Nie wiem, ostatnio mam skrajny problem ze stawianiem granic. Nic nie wiem.
Chodzę od niedawna do nowego terapeuty. Totalnie nie ufam swoim uczuciom.
To już któraś próba korzystania z terapii, każdy z terapeutów mi nie odpowiadał.
A jak postanowię mimo niechęci chodzić na terapię, to czuję, że moje uczucia nie są ważne. Że je olałam i trochę tracę z nimi kontakt.
Często zastanawiam się, czy dobrze mi z tym ile opowiedziałam nowej osobie.
Bardzo bym chciała, żeby ktoś się naprawdę żywo przejął tym co mówię. I już nie wiem, siedzę tam na fotelu i wychodzę nieusatysfakcjonowana.
Chcę dużo czerpać, chcę żeby ktoś mi coś dał, a wciąż tego nie dostaję. I nie wiem jak mam tę potrzebę zaspokoić, ponieważ nikt mi nigdy tego nie okazał. No więc chodzę do terapeuty, żeby coś zrozumieć, żeby może dowiedzieć się jak się tym zaopiekować. A ciągle mówię. I czuję się jakbym
gotowała się w środku od tej potrzeby. I pani zadaje pytania o przeszłość, a ja o wielu z tych rzeczy pierwszy raz komukolwiek o tym powiedziałam i nie czuję się z tym do końca dobrze, jak to wygląda. Tylko wyciskam z siebie non stop rzeczy i nic z tego nie wynika. Zastanawiam się, czy wobec tego w ogóle powinnam o tym opowiadać. Czy w ogóle mogę powiedzieć, że nie chcę i nie usłyszę znowu "oj terapia nie zadziała jak nie będziesz mówić", a ja chcę się wyleczyć, czy to normalne że czuję się jak posłuszna małpka, kiedy opowiadam o czymś mimo, że nie chcę?
Nie wiem, ostatnio mam skrajny problem ze stawianiem granic. Nic nie wiem.
Myyślę, że to o czym Pani tutaj napisała to bardzo ważna kwestia. Dotyczy ona Pani bezpośrednich uczuć w związku z terapią, przeżywanych trudności. Najlepsze co Pani może w tej sytuacji zrobić dla siebie i dla dobra terapii to dokładnie opowiedzieć o właśnie TYCH odczuciach. Takimi samymi słowami, nawet jeśli byłyby one krytyczne i negatywne. Dzięki temu terapeutka będzie mogła zrozumieć co Pani teraz przechodzi i odpowiednio pomóc. Życzę powodzenia i wytrwałości w terapii. Pozdrawiam
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
W milczeniu podczas terapii nie ma nic złego. Milczeć też trzeba umieć, to też jest ok. Skoro czuje Pani dyskomfort bo tak to rozumie, nie widzę przeszkody aby podzieliła się Pani swoimi wątpliwościami z terapeutą. Od tego jest, proszę też pamiętać, że relacja terapeutyczna jest szalenie istotna w procesie terapii. Poczucie bezpieczeństwa jest istotnym czynnikiem, którego być może brakuje w Pani terapii. Proszę dać sobie i terapeucie szansę.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.