Potrzebuje pilnej pomocy odnośnie mojej internetowej, trzynastoletniej przyjaciółki. Znamy się już p
1
odpowiedzi
Potrzebuje pilnej pomocy odnośnie mojej internetowej, trzynastoletniej przyjaciółki. Znamy się już pięć lat i łączy nas silna więź, która tak szybko się nie zniszczy. Od kilku lat słyszę o jej problemach i staram się ją wysłuchiwać, pomagać i zaopatrywać we wsparcie. Często zarywam nocki, aby odebrać od niej telefon i sprawić, żeby się nie pocięła. Z tego co mi wiadomo, to była już u kilku psychologów, ale każdy mówił o jej problemach tacie, który zabierał telefon i zamykał ją samą w domu. Nie ma również matki, ani bliższych znajomych w okół siebie. Ma mnóstwo blizn na rękach i pewnie całym ciele (to co zobaczyłam na jednym zdjęciu, przeraziło mnie - nigdy nie widziałam tak wielu ran zrobionych w jeden dzień). Przekonuje ją do spotkania ze specjalistą odkąd pamiętam, ale złe towarzystwo i chęci pozbierania się są zbyt marne, aby cokolwiek zdziałać. Nie wiem co mam już robić, boje się, że niedługo popełni samobójstwo albo zrobi coś głupiego. Każdy dzień jest dla mnie okropnie stresujący. Żadna rozmowa nie pomaga, żaden telefon nie sprawia jej minuty szczęśliwszej, żaden problem nie zostaje polepszony. Liczę na odpowiedź lepszą niż "powinna się udać do psychologa i to z ojcem" - wiem to doskonale.. Proszę, potrzebuje jakiegoś daru, który w końcu zmieni jej nastawienie. Znienawidzi mnie, kiedy zrobię coś wbrew jej woli (zadzwonienie do taty, telefonu zaufania). Chcę jedynie aby ten koszmar w końcu się skończył, a ja żebym mogła zobaczyć jej uśmiech. Co mam robić?
Wzięłaś na siebie ogromną odpowiedzialność - zwłaszcza biorąc pod uwagę Twój wiek (zakładam, że jest podobny do wieku przyjaciółki, o której piszesz).
Musisz zdać sobie sprawę z tego, że niewiele tutaj zależy od Ciebie, a zupełnie nic nie jest Twoją odpowiedzialnością!
To cudownie, że starasz się wesprzeć koleżankę. Niemniej, kiedy czytam to, co napisałaś widzę dużo Twojego zmęczenia sytuacją i bezsilności. Piszesz nawet, że zarywasz noce, żeby pomóc. A kto zadba o Ciebie?
Wybacz, że napiszę - pomimo Twojej prośby:
Po pierwsze, Twoja przyjaciółka potrzebuje profesjonalnego wsparcia psychologicznego "na żywo". Nikt nie ma magicznej różdżki, aby zaocznie jej pomóc, a tym bardziej Tobie przekazać, jak Ty miałabyś jeszcze bardziej niż dotychczas ją wesprzeć.
Po drugie, Ona sama musi chcieć sobie pomóc. Bez tego, choćbyś stanęła na rzęsach, nic nie zrobisz - niczego nie zrobisz za nią.
Po trzecie, rzeczywiście przydałoby się, żeby do psychologa udała się z tatą. Nie wiem, jaka jest ich relacja, czy też ogólnie sytuacja rodzinna, ale włączenie go przynajmniej do jakiegoś stopnia z pewnością jest potrzebne. Rozumiem, że obawiasz się, że Twoja ingerencja w tym kierunku ją zezłości albo, że poczuje się zdradzona, niemniej z mojego doświadczenia wynika, że ludzie wcześniej czy później orientują się, że ktoś zrobił coś czego nie chcieli w ich najlepszym interesie, bo się martwił i chciał pomóc. Myślę, że w Waszym wypadku może być podobnie.
I najważniejsze, postaraj się zadbać o siebie w tej trudnej sytuacji! Czy Ty masz komu opowiedzieć o swoich zmartwieniach (również tych związanych z przyjaciółką)? Czy dostajesz wystarczające wsparcie? Nie bierz, proszę, zbyt wielkiej odpowiedzialności na siebie. Sama jesteś wciąż dzieckiem. To, że starasz się wspierać przyjaciółkę jest piękne, jednak pamiętaj, że dbanie o jej życie nie jest Twoim obowiązkiem.
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży (nawet jeśli nie będzie łatwo)!
Musisz zdać sobie sprawę z tego, że niewiele tutaj zależy od Ciebie, a zupełnie nic nie jest Twoją odpowiedzialnością!
To cudownie, że starasz się wesprzeć koleżankę. Niemniej, kiedy czytam to, co napisałaś widzę dużo Twojego zmęczenia sytuacją i bezsilności. Piszesz nawet, że zarywasz noce, żeby pomóc. A kto zadba o Ciebie?
Wybacz, że napiszę - pomimo Twojej prośby:
Po pierwsze, Twoja przyjaciółka potrzebuje profesjonalnego wsparcia psychologicznego "na żywo". Nikt nie ma magicznej różdżki, aby zaocznie jej pomóc, a tym bardziej Tobie przekazać, jak Ty miałabyś jeszcze bardziej niż dotychczas ją wesprzeć.
Po drugie, Ona sama musi chcieć sobie pomóc. Bez tego, choćbyś stanęła na rzęsach, nic nie zrobisz - niczego nie zrobisz za nią.
Po trzecie, rzeczywiście przydałoby się, żeby do psychologa udała się z tatą. Nie wiem, jaka jest ich relacja, czy też ogólnie sytuacja rodzinna, ale włączenie go przynajmniej do jakiegoś stopnia z pewnością jest potrzebne. Rozumiem, że obawiasz się, że Twoja ingerencja w tym kierunku ją zezłości albo, że poczuje się zdradzona, niemniej z mojego doświadczenia wynika, że ludzie wcześniej czy później orientują się, że ktoś zrobił coś czego nie chcieli w ich najlepszym interesie, bo się martwił i chciał pomóc. Myślę, że w Waszym wypadku może być podobnie.
I najważniejsze, postaraj się zadbać o siebie w tej trudnej sytuacji! Czy Ty masz komu opowiedzieć o swoich zmartwieniach (również tych związanych z przyjaciółką)? Czy dostajesz wystarczające wsparcie? Nie bierz, proszę, zbyt wielkiej odpowiedzialności na siebie. Sama jesteś wciąż dzieckiem. To, że starasz się wspierać przyjaciółkę jest piękne, jednak pamiętaj, że dbanie o jej życie nie jest Twoim obowiązkiem.
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży (nawet jeśli nie będzie łatwo)!
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.