Pytam, bo na każdej wizycie, każdy lekarz ma inny pomysł, a w zasadzie nie uzyskuje żadnej uspakajaj

Pytam, bo na każdej wizycie, każdy lekarz ma inny pomysł, a w zasadzie nie uzyskuje żadnej uspakajającej informacji. 3 tygodnie temu zaczęły się u mnie objawy infekcji - gorączka, która trwała 3 dni, suchy, męczący kaszel, bóle brzucha z zaparciami i ból gardła. Lekarz POZ stwierdził wirusowe zapalenie gardła. Ból gardła minął w dniu wizyty, gorączka ustąpiła na dwa dni, kaszel pozostał. Następnie po dwóch dniach gorączka do 38,2 st. wróciła i trwa z suchym kaszel do dziś. Tydzień temu morfologia - bez żadnych odchyleń (bez cech infekcji wirusowej i bakteryjnej), CRP 8 mg, mocz czysty. 4 dni temu pojawiła się wysypka, którą lekarz określił jako wskazującą na różyczkę. Tego samego dnia (pierwszy dzień wysypki) pobrano p/ciała IgM - 0,17 (wg laboratorium dodatni wynik 1,6). Dziś czwarty dzień od wysypki, która zbladła i jest w zasadzie niewidoczna, pozostała tylko w okolicach pasa biodrowego. Gorączka nadal się utrzymuje bez przerwy od 2 tygodni do 38 stopni, ustępuje po lekach i „wypoceniu”. Kaszel pozostał, bez reakcji na syrop z kodeiną - nasila się wieczorem. Podczas tych dwóch wizyt w POZ płuca i oskrzela czyste. Czy możliwe jest, że po infekcji gardła zaraz złapałem różyczkę, która nadal trwa? Czy warto oznaczyć raz jeszcze p/ciała, czy wystarczy rozpoznanie na podstawie objawów? Czy gorączka może jeszcze się utrzymywać? Czy warto szukać już innej przyczyny trwającej od dwóch tygodni podwyższonej temperatury i suchego kaszlu? Nie chcę czegoś przeoczyć. Dzieci w wieku przedszkolnym i zlobkowym. Bez wyjazdu za granicę i kontaktu z osobami, które opuszczały kraj w przeciągu ostatnich parunastu miesięcy. Z góry dziękuję za wskazówki.