Rodzinne problemy z alkoholem, jak mam pomóc bratu?

5 odpowiedzi
Dzień dobry. Jestem dorosłą osobą, która założyła swoją rodzinę i osiągnęła tzw. życiowy sukces. Aby tego dokonać musiałam dawno temu opuścić dom rodzinny – gdzie kłótnie były zbyt mocne. Tata miał problem z alkoholem, jak byłam dzieckiem, to czasami dusił mamę. Potem mu przeszło, albo mama nauczyła się bronić. Mama zmarła jak miałam 19 lat – splot różnych chorób. Teraz z tatą mieszka 2 braci. Jeden popadł w alkoholowy nałóg i jest agresywny po piciu jak tata. Drugi ma problem z głową. Wg. mnie depresja. Chyba zachorował na nią trochę przypadkowo. Kiedyś na linie wysokiego napięcia i popalił sobie całe ciało. Żaden nie chce albo nie potrafi się leczyć. Na co dzień są tu wyzwiska. I beznadzieja. Długi, bo tylko tata ma stałe źródło dochodu. Ale jeść chcą wszyscy. Bracia są totalnie bezradni życiowo. Tata poddaje się, ale też nie widzi winy w sobie, tylko w synach i też lubi sobie wypić. Ja czuję się źle z tym, że im nie pomagam. Ale czuje bezsilność, kiedy oni nie chcą iść do specjalisty. A jednocześnie stale szukają u mnie wsparcia nie wiadomo jakiego. Teraz działam, bo zastawili mieszkanie, aż spółdzielnia chciała ich zlicytować. Spłacam im zadłużenie, szukam dwóch mieszkań zamiennych, żeby ich rozdzielić, ale jak starszy brat będzie sam, to bez leczenia osiągnie głębsze dno… czy taka terapia szokowa, będzie dla brata dobra? Brat teraz pije stałe, bo się boi mieszkać sam, a jest po 40 tce.
Bardzo serdecznie zachęcam panią do skorzystania z pomocy psychologicznej. Wzięła pani na siebie zobowiązania, które do niej nie należą - za ich spowodowanie, a więc i "posprzątanie" odpowiada ktoś inny. Proponuję wizytę w poradni leczenia uzależnień (znajdują się w każdym mieście), aby uzyskać poradę co do postępowania wobec brata.

Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam, domyślam się jak Jest Pani trudno i jak trudno było wcześniej. Myślę, że najpierw Pani mogłaby skonsultować sytuację u terapeuty aby ustalić co robić dalej i uporządkować wsoje emocje wynikające z położenia bliskich. Niestety bez zaangażowania braci i ojca w swoje sprawy nie da się im skutecznie pomóc. Pani może być ich kołem ratunkowym ale sama nie uleczy bliskich.
Pozdrawiam, Emilia Szymanowicz
Witam serdecznie,
Pisze Pani o tym, że pomimo wielu trudnych doświadczeń w dzieciństwie, udało się Pani odnieść życiowy sukces. Jak rozumiem nie otrzymała Pani z domu zbyt dużego wsparcia, więc poradziła Pani sobie z tym praktycznie sama. Wielkie gratulacje, że pomimo niełatwego startu włożyła Pani tyle siły i zaangażowania, by się to udało.
Opisuje jednak Pani także swoje niełatwe uczucia związane z tym, że Pani ojciec oraz dorosłe rodzeństwo nie radzi sobie samodzielnie w życiu. Stale im Pani pomaga jednak oni nadal piją i się zadłużają. Domyślam się, że musi to budzić Pani ogromną frustrację. Z jednej strony chęć pomocy rodzinie i poczucie winy, gdy Pani tego nie robi, a z drugiej zmęczenie i złość, że wciąż trójka dorosłych ludzi nie tylko nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje życie. A wręcz oczekuje od Pani ciągłego wsparcia.
Nie dość więc, że go Pani nie dostała to teraz wciąż zmuszana jest, aby je dawać.
Pisze Pani o terapii szokowej, o rozdzielaniu braci, ich piciu, długach i wielu różnych aspektach ich życia za które nie chcą sami wziąć odpowiedzialności. W sumie wychodzi na to tez, że nie muszą do końca, bo Pani – nadal gdzieś te problemy stara im się załatwić. Dziś tez pyta mnie Pani o to, co dla nich najlepsze by było…
To co dobre by było dla Pani taty i braci jest jedną kwestią – są to dorosłe osoby, które swoimi problemami mogą zająć się sami.
Oni przecież decydują o tym czy nadal pić, czy pójść na terapie uzależnień i zacząć układać sobie życie.
To, na co jednak chcę zwrócić Pani uwagę to fakt nieustającego Pani pomagania im. Napisała Pani w tytule o syndromie DDA.
Syndrom ten przejawia się właśnie m.in. w takich mechanizmach ciągłego brania odpowiedzialności za bliskie osoby, pomimo, że są dorosłe jak Pani i mogą zmieniać swoje życie sami. Gdy czytam o tym jak dużo Pani dla nich zrobiła to widzę takiego samotnego bohatera, któremu pewnie – także w dzieciństwie, nie raz Pani musiała być i starać się wspierać poszczególnych członków Pani rodziny, pomimo tego, że była Pani dzieckiem.
Lęk o bliskich, bezradność, a potem złość i poczucie winy to taki łańcuch w ramach mechanizmów jakie powstały w Pani dzieciństwie i wciąż żywe funkcjonują.
Jeżeli chciałaby Pani porozmawiać o tym, co takiego dzieje się w Pani, że wywiera Pani na siebie tak ogromną presję pomocy i jak rzeczywiście pomagać, ale tez stawiać zdrowe granice – to zapraszam Panią na bezpłatne spotkanie do gabinetu.
Sugeruję wizytę:
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Dzień dobry, opisana przez Panią sytuacja rodzinna jest bardzo trudna dla wszystkich jej członków. W Takim przypadku przed podjęciem zmian zalecałabym konsultację z terapeutą uzależnień w celu omówienia odpowiedniego wsparcia i pomocy psychologicznej.
Witam serdecznie,
to co Pani stara się zrobić dla swoich braci jest po prostu wzniosłe i schlachetne. Coraz mniej jest osób, które potrafią dzielić się z innymi , dawać, a nie tylko brać. Ma Pani dobre serduszko. Ale co można zrobić ? Czy bracia
w ogóle chcą aby im pomóc ? Czy bracia byli na kuracji odwykowej ? Czy poszliby na to ?
Owszem aplikuję czasami osobom chorym na alkoholizm hipnozę pomaga w 90 % wspólnie
z kuracją odtruwającą, a bez kuracji w 75% jeżeli chory chce. Jeżeli chory jednak przychodzi robiąc to dla kogoś innego ( żona, dzieci ) to szansa nie przekracza 50%. Ale i tak nie można nikogo przecież zmusić... kiepsko to wygląda, przykro mi. Z tego co Pani pisze wygląda też , że z alkoholizmem sprzęgła się depresja. Depresja to choroba niebezpieczna ( ja nazywam ją chorobą paraśmiertelną) bo często kończy się samobójstwem. Jednak w przypadku wystąpienia symptomów samobójczych u chorego - prawnie rzecz biorąc - występuje zagrożenie życia i wtedy można by wezwać karetkę i odwieźć chorego do szpitala psychiatrycznego. W ten sposób można by obejść niechęć czy brak zgody na podjęcie leczenia. Może to jest pewien pomysł ? Jeżeli Pani chce i uważa Pani, że to ma sens
może Pani zamówić sobie wizytę u mnie w Warszawie w dniach 25-26.11 mam jeszcze wolne
terminy. Pozdrawiam i życzę powodzenia

Eksperci

Marta Tomaszewska-Skwarek

Marta Tomaszewska-Skwarek

Psycholog, Psychoterapeuta

Lublin

Maria Safijańska

Maria Safijańska

Psycholog

Gdańsk

Hubert Kulik

Hubert Kulik

Psycholog

Gdynia

Justyna Chodyna-Kubala

Justyna Chodyna-Kubala

Psychoterapeuta

Warszawa

Bożena Orzechowska

Bożena Orzechowska

Alergolog, Pulmonolog, Pediatra

Radomsko

Dorota Kardas - Sobantka

Dorota Kardas - Sobantka

Alergolog, Pediatra

Łódź

Podobne pytania

Masz pytania?

Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 6 pytań dotyczących usługi: DDA - dorosłe dzieci alkoholików
  • Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
  • Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
  • Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
  • Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
  • Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
  • Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.

Ta wartość jest za krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.


Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie
Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.