Rozstanie z partnerka po 3 latach mieszkania razem. W domu dziecko partnerki 5 letnie. Powodem rozst
3
odpowiedzi
Rozstanie z partnerka po 3 latach mieszkania razem. W domu dziecko partnerki 5 letnie. Powodem rozstania byl.moj brak pracy. Partnerka uznałam ze musze sie wyprowadzić i wziąć za siebie odpowiedzialność. Prosiła tez o miesiąc bez kontaktu. Moje wcześniejsze pytania wdotyczyly właśnie tego. Prace juz mam. U psychologa również bylem juz 3 razy. Każdy nakazywal mi cierpliwość i nie odzywanie sie do niej. Niestety nie uszanowałem tego i kontakt byl. Ostatni w czwartek. Napisalem do niej długiego meila o tym ze mam prace, ze wszytsko zrozumiałem, ze prosze ja o szanse, ze nie chce sie wprowadzać a chce sie z nia spotykać, ze jej we wszystkim pomogę itp. Oto jej odpowiedz - "Milo ze to piszesz ale nie mam na to ochoty.
Naprawde cieszę sie z tego ze mam spokoj, a stresow dostarcza mi praca. Naprawde ciesze sie ze sie wziales za siebie ale 2 tyg nic nie zmieniły. Nie chce sie spotykac, chce odpoczac. Skup sie na sobie. A propozycje od Ciebie po przycisnieciu do sciany po prostu nie wydaja mi sie takie jakie chcialabym je widziec.
Przykro mi ale tak czuje.
Nie jestesmy razem, i chce zeby tak zostało. Nie bede Ci dawac zludnej nadzieji bo w tym momencie czuje sie duzo lepiej bez ciągłego naciskania i problemów.
Przykro mi." Nie wiem do końca jak mam to interpretować. Po tym mailu rozmawialiśmy przez tel. Powiedziała to samo ale dodała ze mnie kocha ale nie chce mi dawać żadnej nadziei ponieważ ma teraz nerwowy okres w pracy. Zadzwoniłem tez do jej siostry ktora powiedziała mi ze sa zdziwieni ze tak sie stało ponieważ widzieli w Nas udany zwiazke. Podkreśliła ze musze partnerkę zrozumiem bo nie czula sie przy mnie bezpiecznie. Powiedziała ze nie ma.ona tez.nikogo nowego i ze praca sprawia jej obecnie bardzo duzo problemów. O dziwo siostra wiedziała gdzie pracuje wiec musiały o mnie rozmawiać. Siostra powiedziała ze partenrka jest twarda i nie okaże tak szybko uczuć ale ze ona tez to wszytsko przezywa i jest jej ciężko. Powiedziała abym dal jej ten czas. Po rozmowie z siostra dostałem smsa od partnerki abym juz do niej-siostry nie dzownil bo przesadzam i jeszcze bardziej ja do siebie zniechęcam. Przeprosiłem ja i napisałem ze to emocje. Napisała.abym naprawdę dal jej ten czas i spokoj. Ze jej tez jest ciężko i ja to boli - pierwszy raz tak wprost napisala. I abym swoja postawa i zachowaniem nie pogarszal sytuacji. Nie wiem jak do końca mam to rozumieć. Gdyby chciała to by napisala abym kategorycznie wyniósł sie z jej zycia, zabrał resztę rzeczy itp. Jedyne co nastąpiło po czwartku to zablokowała mnie na gb jednak to zapewne zrobiła jako odruch obronny abym naprawdę jej przez ten czas nie meczyl. Myślę ze poczuła sie osaczona z powodu tego telefonu do siostry. Co Państwo sadzicie na ten temat?
Naprawde cieszę sie z tego ze mam spokoj, a stresow dostarcza mi praca. Naprawde ciesze sie ze sie wziales za siebie ale 2 tyg nic nie zmieniły. Nie chce sie spotykac, chce odpoczac. Skup sie na sobie. A propozycje od Ciebie po przycisnieciu do sciany po prostu nie wydaja mi sie takie jakie chcialabym je widziec.
Przykro mi ale tak czuje.
Nie jestesmy razem, i chce zeby tak zostało. Nie bede Ci dawac zludnej nadzieji bo w tym momencie czuje sie duzo lepiej bez ciągłego naciskania i problemów.
Przykro mi." Nie wiem do końca jak mam to interpretować. Po tym mailu rozmawialiśmy przez tel. Powiedziała to samo ale dodała ze mnie kocha ale nie chce mi dawać żadnej nadziei ponieważ ma teraz nerwowy okres w pracy. Zadzwoniłem tez do jej siostry ktora powiedziała mi ze sa zdziwieni ze tak sie stało ponieważ widzieli w Nas udany zwiazke. Podkreśliła ze musze partnerkę zrozumiem bo nie czula sie przy mnie bezpiecznie. Powiedziała ze nie ma.ona tez.nikogo nowego i ze praca sprawia jej obecnie bardzo duzo problemów. O dziwo siostra wiedziała gdzie pracuje wiec musiały o mnie rozmawiać. Siostra powiedziała ze partenrka jest twarda i nie okaże tak szybko uczuć ale ze ona tez to wszytsko przezywa i jest jej ciężko. Powiedziała abym dal jej ten czas. Po rozmowie z siostra dostałem smsa od partnerki abym juz do niej-siostry nie dzownil bo przesadzam i jeszcze bardziej ja do siebie zniechęcam. Przeprosiłem ja i napisałem ze to emocje. Napisała.abym naprawdę dal jej ten czas i spokoj. Ze jej tez jest ciężko i ja to boli - pierwszy raz tak wprost napisala. I abym swoja postawa i zachowaniem nie pogarszal sytuacji. Nie wiem jak do końca mam to rozumieć. Gdyby chciała to by napisala abym kategorycznie wyniósł sie z jej zycia, zabrał resztę rzeczy itp. Jedyne co nastąpiło po czwartku to zablokowała mnie na gb jednak to zapewne zrobiła jako odruch obronny abym naprawdę jej przez ten czas nie meczyl. Myślę ze poczuła sie osaczona z powodu tego telefonu do siostry. Co Państwo sadzicie na ten temat?
Proszę Pana, była partnerka wyraziła się jasno, poprosiła Pana o spokój, brak kontaktu. Nie uszanował Pan jej decyzji nie raz, wypytuje Pan o nią jej rodzinę.
Powtarza Pan, że nie wie jak rozumieć jej słowa, a one są zupełnie jasne "nie mam na to ochoty", "Nie chce sie spotykac", "Nie jestesmy razem, i chce zeby tak zostało".
Napisała wystarczająco dużo i nie musi swoich życzeń formułować w taki sposób w jaki Pan chciałby to widzieć. Nie może Pan wymagać, żeby zrobiła coś więcej jeśli chce kategorycznego zerwania kontaktu - ona zrobiła wystarczająco dużo.
Jeśli ma Pan do niej ciepłe uczucia i chce żeby była szczęśliwa to proszę uszanować jej życzenia i skorzystać z jej rady zajęcia się sobą. Proszę skupić się na leczeniu. Nie stosując się do jej prośby powoduje Pan u niej dyskomfort, wywołuje stres, w przyszłości może poczucie zagrożenia. I przede wszystkim pokazuje Pan, że nie szanuje jej zdania i jej samej, a także, że Pańskie dobro jest dla Pana ważniejsze niż jej.
Przy okazji wspomnę, że uporczywe nękanie znalazło swoje miejsce w Kodeksie Karnym:
Art.190a kk
§ 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w leczeniu,
Aleksandra Kraszczyńska
Powtarza Pan, że nie wie jak rozumieć jej słowa, a one są zupełnie jasne "nie mam na to ochoty", "Nie chce sie spotykac", "Nie jestesmy razem, i chce zeby tak zostało".
Napisała wystarczająco dużo i nie musi swoich życzeń formułować w taki sposób w jaki Pan chciałby to widzieć. Nie może Pan wymagać, żeby zrobiła coś więcej jeśli chce kategorycznego zerwania kontaktu - ona zrobiła wystarczająco dużo.
Jeśli ma Pan do niej ciepłe uczucia i chce żeby była szczęśliwa to proszę uszanować jej życzenia i skorzystać z jej rady zajęcia się sobą. Proszę skupić się na leczeniu. Nie stosując się do jej prośby powoduje Pan u niej dyskomfort, wywołuje stres, w przyszłości może poczucie zagrożenia. I przede wszystkim pokazuje Pan, że nie szanuje jej zdania i jej samej, a także, że Pańskie dobro jest dla Pana ważniejsze niż jej.
Przy okazji wspomnę, że uporczywe nękanie znalazło swoje miejsce w Kodeksie Karnym:
Art.190a kk
§ 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w leczeniu,
Aleksandra Kraszczyńska
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Zamieszcza Pan po raz kolejny informacje na temat relacji z byłą partnerką. Wygląda to tak, jakby szukał Pan szybkich, łatwych rozwiązań. W tej sytuacji nie ma takich. Probuje Pan spełnić kolejne punkty z listy życzeń byłej partnerki i uzyskać zgodę na powrót. Wygląda jednak na to, że najbardziej chodziło jej o to, czego Pan nie zobaczył nawet - wzięcie odpowiedzialności za własne życie i uszanowanie odrębności życia innych ludzi. Sytuacja, w której Pan jest wywołuje cierpienia wielu osób, w tym Pana. Jeśli chce Pan poszukać sposobu na szczęśliwą bliskość, z pewnością jest to możliwe. Wymaga to jednak od Pana solidnej pracy. Kiedy poczuje się Pan na to gotów, polecam znalezienie dobrego psychoterapeuty. Pozdrawiam Edyta Mikulska
Dzień dobry,
bardzo uważnie przeczytałam Pański list. Czytając go, zastanawiałam się, kim Pan jest i co Pan w tej chwili przeżywa? Co Panem kieruje? Czego Pan potrzebuje? Dlaczego zachowuje się Pan właśnie w taki, a nie inny, sposób?
Przeczuwam, że aktualnie dręczy Pana bardzo silny lęk przed ostatecznym opuszczeniem przez partnerkę. Lęk ten sprawia, że próbuje Pan nawiązać z nią kontakt za wszelką cenę - poprzez e-mail, telefon czy rozmowę z siostrą ukochanej. Im bardziej się Pan lęka, tym więcej z Pańskiej strony impulsywnych, nieprzemyślanych działań, które mimo że chwilowo (nieco) uśmierzają Pańskie obawy, to finalnie pogarszają Pańską sytuację - partnerka jest poirytowana i zmęczona Pańskim, jak Pan to trafnie ujął: "osaczaniem".
Wydaje się, że brak kontaktu z ukochaną jest dla Pana nie do zniesienia. A lęk tak silny i wszechogarniający, że nie jest Pan w stanie "oderwać się od partnerki", wyciszyć i - w obliczu potrzeby zdystansowania się deklarowanej przez drugą stronę - skupić się na sobie: swoim życiu i swoich, niezwiązanych z opisywaną relacją, sprawach.
Emocje, które Pan teraz odczuwa, a także wynikające z nich zachowania (takie jak: uporczywe myślenie o partnerce, nieustanne analizowanie jej działań, próby nawiązania kontaktu za wszelką cenę itp.), sugerują, że obecna sytuacja uruchamia w Panu emocjonalną pamięć wcześniejszych, najprawdopodobniej wczesnodziecięcych cierpień wynikających z opuszczenia/odrzucenia. W tej chwili jest Pan dorosły, jednak sposób, w jaki Pan reaguje, wydaje się bardziej przypominać wzorce odczuwania i zachowania typowe dla małego, przerażonego utratą bliskości dziecka. Dziecka, któremu dosłownie ziemia usuwa się spod nóg, kiedy zostaje samo. Dziecka, które nie przetrwa bez czułej i stabilnej opieki... Dziecka, które ze wszystkich sił stara się odzyskać dającą miłość i bezpieczeństwo, osobę...
Kiedy myślę o tym małym bezbronnym chłopcu, który tak bardzo jest przerażony i który tak, jak umie - po dziecięcemu - próbuje walczyć o kontakt z ukochaną osobą, jestem głęboko poruszona. Jednocześnie wiem, że obecna sytuacja wymaga od Pana dorosłego (czyli spokojnego, racjonalnego, szanującego granice drugiej strony) działania. Kiedy dochodzą do głosu nasze dziecięce, wszechogarniające emocje, jest to niezwykle trudne. Czasem wręcz niemożliwe (w pojedynkę).
I wtedy bardzo pomocne okazuje się wsparcie innej, dorosłej osoby - psychoterapeuty. Gorąco zachęcam Pana do tego, by poszukać w swojej okolicy doświadczonego specjalisty, który pomoże Panu lepiej zrozumieć to, co się z Panem obecnie dzieje, dociec, dlaczego będąc dorosłym mężczyzną reaguje Pan po dziecięcemu (co się takiego wydarzyło w Pańskim życiu, że tak trudno znieść Panu separację), wypracować dojrzalsze formy radzenia sobie w tej sytuacji, a także - a może przede wszystkim - zbudować na tyle silne fundamenty Pańskiej psychiki (m.in. zdolność do tolerowania frustracji, świadomość własnych granic i granic innych ludzi, poczucie własnej integralności, stabilną samoocenę i in.), które pozwolą Panu cieszyć się życiem niezależnie od tego, czy w danej sytuacji jest Pan w związku, czy nie.
Dzięki temu zacznie Pan nawiązywać relacje kobietami nie z pozycji dziecka przerażonego utratą miłości, ale z pozycji dojrzałego, świadomego siebie i swojej wartości mężczyzny, który jest w związku, bo tak wybiera, a nie dlatego, że musi (bo inaczej nie przetrwa).
W mojej opinii obecna sytuacja, choć niezmiernie trudna, jest dla Pana szansą. Szansą na odnalezienie samego siebie i zbudowanie trwałych podstaw dla wszystkich przyszłych i obecnych relacji z ludźmi. Zachęcam Pana, by tę szansę wykorzystać podejmując współpracę z kompetentnym psychoterapeutą. Ja jestem pewna, że warto.
Bardzo mocno trzymam za Pana kciuki! Powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Hulewska
bardzo uważnie przeczytałam Pański list. Czytając go, zastanawiałam się, kim Pan jest i co Pan w tej chwili przeżywa? Co Panem kieruje? Czego Pan potrzebuje? Dlaczego zachowuje się Pan właśnie w taki, a nie inny, sposób?
Przeczuwam, że aktualnie dręczy Pana bardzo silny lęk przed ostatecznym opuszczeniem przez partnerkę. Lęk ten sprawia, że próbuje Pan nawiązać z nią kontakt za wszelką cenę - poprzez e-mail, telefon czy rozmowę z siostrą ukochanej. Im bardziej się Pan lęka, tym więcej z Pańskiej strony impulsywnych, nieprzemyślanych działań, które mimo że chwilowo (nieco) uśmierzają Pańskie obawy, to finalnie pogarszają Pańską sytuację - partnerka jest poirytowana i zmęczona Pańskim, jak Pan to trafnie ujął: "osaczaniem".
Wydaje się, że brak kontaktu z ukochaną jest dla Pana nie do zniesienia. A lęk tak silny i wszechogarniający, że nie jest Pan w stanie "oderwać się od partnerki", wyciszyć i - w obliczu potrzeby zdystansowania się deklarowanej przez drugą stronę - skupić się na sobie: swoim życiu i swoich, niezwiązanych z opisywaną relacją, sprawach.
Emocje, które Pan teraz odczuwa, a także wynikające z nich zachowania (takie jak: uporczywe myślenie o partnerce, nieustanne analizowanie jej działań, próby nawiązania kontaktu za wszelką cenę itp.), sugerują, że obecna sytuacja uruchamia w Panu emocjonalną pamięć wcześniejszych, najprawdopodobniej wczesnodziecięcych cierpień wynikających z opuszczenia/odrzucenia. W tej chwili jest Pan dorosły, jednak sposób, w jaki Pan reaguje, wydaje się bardziej przypominać wzorce odczuwania i zachowania typowe dla małego, przerażonego utratą bliskości dziecka. Dziecka, któremu dosłownie ziemia usuwa się spod nóg, kiedy zostaje samo. Dziecka, które nie przetrwa bez czułej i stabilnej opieki... Dziecka, które ze wszystkich sił stara się odzyskać dającą miłość i bezpieczeństwo, osobę...
Kiedy myślę o tym małym bezbronnym chłopcu, który tak bardzo jest przerażony i który tak, jak umie - po dziecięcemu - próbuje walczyć o kontakt z ukochaną osobą, jestem głęboko poruszona. Jednocześnie wiem, że obecna sytuacja wymaga od Pana dorosłego (czyli spokojnego, racjonalnego, szanującego granice drugiej strony) działania. Kiedy dochodzą do głosu nasze dziecięce, wszechogarniające emocje, jest to niezwykle trudne. Czasem wręcz niemożliwe (w pojedynkę).
I wtedy bardzo pomocne okazuje się wsparcie innej, dorosłej osoby - psychoterapeuty. Gorąco zachęcam Pana do tego, by poszukać w swojej okolicy doświadczonego specjalisty, który pomoże Panu lepiej zrozumieć to, co się z Panem obecnie dzieje, dociec, dlaczego będąc dorosłym mężczyzną reaguje Pan po dziecięcemu (co się takiego wydarzyło w Pańskim życiu, że tak trudno znieść Panu separację), wypracować dojrzalsze formy radzenia sobie w tej sytuacji, a także - a może przede wszystkim - zbudować na tyle silne fundamenty Pańskiej psychiki (m.in. zdolność do tolerowania frustracji, świadomość własnych granic i granic innych ludzi, poczucie własnej integralności, stabilną samoocenę i in.), które pozwolą Panu cieszyć się życiem niezależnie od tego, czy w danej sytuacji jest Pan w związku, czy nie.
Dzięki temu zacznie Pan nawiązywać relacje kobietami nie z pozycji dziecka przerażonego utratą miłości, ale z pozycji dojrzałego, świadomego siebie i swojej wartości mężczyzny, który jest w związku, bo tak wybiera, a nie dlatego, że musi (bo inaczej nie przetrwa).
W mojej opinii obecna sytuacja, choć niezmiernie trudna, jest dla Pana szansą. Szansą na odnalezienie samego siebie i zbudowanie trwałych podstaw dla wszystkich przyszłych i obecnych relacji z ludźmi. Zachęcam Pana, by tę szansę wykorzystać podejmując współpracę z kompetentnym psychoterapeutą. Ja jestem pewna, że warto.
Bardzo mocno trzymam za Pana kciuki! Powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Hulewska
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.