Szanowni Państwo, wprawdzie poczucie skrępowania (dlatego też brak decyzji o osobistej rozmowie
2
odpowiedzi
Szanowni Państwo,
wprawdzie poczucie skrępowania (dlatego też brak decyzji o osobistej rozmowie ze specjalistą) utrudnia ubranie tego w słowa ale spróbuję: od urodzenia ze względu na wrodzoną chorobę neurologiczną byłem bardzo częstym "gościem" szpitali. Być może na to z tym związek, być może nie. Zaznaczam, że nie dzieje się to od teraz tylko od dzieciństwa teraz, w dorosłym życiu się jedynie nasiliło. Nie wiem skąd się to bierze w mózgu ale już jako dziecko pamiętam, że leżąc w sali sąsiadującej z salą, w której leżało niemowlę zdarzyło mi się podglądać skrycie jego pielęgnację i choć brzmi to dziwnie widząc jak było przewijane chciałem być na jego miejscu mimo, iż nie było mi to potrzebne. Dziś jest zresztą podobnie - brzmi to niedorzecznie ale czasem chciałbym zachorować na inkontynencję po to tylko by potrzebować pewnych rzeczy pod warunkiem jednak, że wiązałoby się to z opieką kogoś innego. Do tego dochodzi coś jeszcze choć tu czasem zastanawiam się czy nie ma to związku z bodźcem seksualnym, choć pewności nie mam (nigdy nie byłem związku a już zwłaszcza nie zaznałem bliskości cielesnej ani emocjonalnej - choćby zwykłego przytulenia - nie raz zdarza mi się w skrytości ronić łzy po mnie to pokonuje): całkiem niedawno, będąc przez kilka sekund mimowolnym świadkiem karmienia piersią własnego bratanka chciałem - znowu - być na jego miejscu. Wspomniałem o braku pewności bo nie sama pierś (choć ta bardziej) a również np. karmienie butelką, smoczek także dawałoby poczucie - sam wiem - podniecenia, uspokojenia, beztroski...sam nie wiem.
Oczywiście - skłamałbym, gdybym napisał, że kobieta jako taka, w dorosłym sensie nie budzi moich fascynacji (nawet bardzo i bardzo doskwiera mi samotność w sensie uczuciowym choć tu znowu - to czego brak najbardziej to poczucie bliskości - nie seksualniej, a przy najmniej nie nade wszystko, ale emocjonalnej) jednak ta "chore pragnienie" góruje. Całkiem niedawno widziałem zagraniczną stronę, w której można odpłatnie stać się dzieckiem i być poddawanym wspomnianym czynnościom i gdyby nie kwestia odległości to bez zastanowienia zrobiłbym wszystko by móc się tam udać. Mało tego - gdybym wiedział, że istnieje choć jedna z pań, parających się "najstarszym zawodem świata" lub też inna ale oferująca także takie usługi - udałbym się tam natychmiast.
Nawet przechodząc w sklepie koło artykułów niemowlęcych (głównie pieluchy choć nie tylko) czuję jakiś dziwny dreszcz. Zaznaczam także grzecznie - aby nie było wątpliwości - dzieci jako takie nie stanowią dla mnie bodźca seksualnego - nie, nie ma tu miejsca o pedofilii a jedynie o chęci bycia dzieckiem ale tylko w tym niemowlęcym okresie i marzeniu o istnieniu czegoś takiego jak "magiczny regresing", by cofnąć się w rozwoju do tamtego okresu i móc w nim pobyć choć przez kilka dni. Nie późniejszego, nie szkolnego ale niemowlęcego. Nawet widząc (kiedyś zdarzyło mi się natrafić) na film o tejże tematyce w sieci czułem jakiś dreszcz emocji.
Czy da się w jakikolwiek sposób ustalić skąd to się bierze (jakiś psycholog/psychoanalityk)? Boję się wprawdzie z tym gdzieś udać bo poczucie wstydu hamowałoby mnie przed wyduszeniem słowa ale gdyby trzeba było - zdecydowałbym się.
Jeśli możliwa byłaby jakaś rada w tym względzie, co robić - byłbym zobowiązany, przepraszając za rozwlekłość listu.
wprawdzie poczucie skrępowania (dlatego też brak decyzji o osobistej rozmowie ze specjalistą) utrudnia ubranie tego w słowa ale spróbuję: od urodzenia ze względu na wrodzoną chorobę neurologiczną byłem bardzo częstym "gościem" szpitali. Być może na to z tym związek, być może nie. Zaznaczam, że nie dzieje się to od teraz tylko od dzieciństwa teraz, w dorosłym życiu się jedynie nasiliło. Nie wiem skąd się to bierze w mózgu ale już jako dziecko pamiętam, że leżąc w sali sąsiadującej z salą, w której leżało niemowlę zdarzyło mi się podglądać skrycie jego pielęgnację i choć brzmi to dziwnie widząc jak było przewijane chciałem być na jego miejscu mimo, iż nie było mi to potrzebne. Dziś jest zresztą podobnie - brzmi to niedorzecznie ale czasem chciałbym zachorować na inkontynencję po to tylko by potrzebować pewnych rzeczy pod warunkiem jednak, że wiązałoby się to z opieką kogoś innego. Do tego dochodzi coś jeszcze choć tu czasem zastanawiam się czy nie ma to związku z bodźcem seksualnym, choć pewności nie mam (nigdy nie byłem związku a już zwłaszcza nie zaznałem bliskości cielesnej ani emocjonalnej - choćby zwykłego przytulenia - nie raz zdarza mi się w skrytości ronić łzy po mnie to pokonuje): całkiem niedawno, będąc przez kilka sekund mimowolnym świadkiem karmienia piersią własnego bratanka chciałem - znowu - być na jego miejscu. Wspomniałem o braku pewności bo nie sama pierś (choć ta bardziej) a również np. karmienie butelką, smoczek także dawałoby poczucie - sam wiem - podniecenia, uspokojenia, beztroski...sam nie wiem.
Oczywiście - skłamałbym, gdybym napisał, że kobieta jako taka, w dorosłym sensie nie budzi moich fascynacji (nawet bardzo i bardzo doskwiera mi samotność w sensie uczuciowym choć tu znowu - to czego brak najbardziej to poczucie bliskości - nie seksualniej, a przy najmniej nie nade wszystko, ale emocjonalnej) jednak ta "chore pragnienie" góruje. Całkiem niedawno widziałem zagraniczną stronę, w której można odpłatnie stać się dzieckiem i być poddawanym wspomnianym czynnościom i gdyby nie kwestia odległości to bez zastanowienia zrobiłbym wszystko by móc się tam udać. Mało tego - gdybym wiedział, że istnieje choć jedna z pań, parających się "najstarszym zawodem świata" lub też inna ale oferująca także takie usługi - udałbym się tam natychmiast.
Nawet przechodząc w sklepie koło artykułów niemowlęcych (głównie pieluchy choć nie tylko) czuję jakiś dziwny dreszcz. Zaznaczam także grzecznie - aby nie było wątpliwości - dzieci jako takie nie stanowią dla mnie bodźca seksualnego - nie, nie ma tu miejsca o pedofilii a jedynie o chęci bycia dzieckiem ale tylko w tym niemowlęcym okresie i marzeniu o istnieniu czegoś takiego jak "magiczny regresing", by cofnąć się w rozwoju do tamtego okresu i móc w nim pobyć choć przez kilka dni. Nie późniejszego, nie szkolnego ale niemowlęcego. Nawet widząc (kiedyś zdarzyło mi się natrafić) na film o tejże tematyce w sieci czułem jakiś dreszcz emocji.
Czy da się w jakikolwiek sposób ustalić skąd to się bierze (jakiś psycholog/psychoanalityk)? Boję się wprawdzie z tym gdzieś udać bo poczucie wstydu hamowałoby mnie przed wyduszeniem słowa ale gdyby trzeba było - zdecydowałbym się.
Jeśli możliwa byłaby jakaś rada w tym względzie, co robić - byłbym zobowiązany, przepraszając za rozwlekłość listu.
Dzień dobry, rozumiem Pana obawy związane z udaniem się do psychologa/psychoterapeuty ale jednocześnie zapewniam ze doświadczamy bardzo różnych, złożonych trudności i historii pacjentów. Wierzę, że jest szansa na znalezienie specjalisty, przy którym poczułby się Pan na tyle komfortowo by się otworzyć. Pisze Pan, że jeśli trzeba by było to zdecydowałby się Pan udać do psychoterapeuty. Pytanie zachęcające do refleksji: co takiego musiałoby się zadziać, po czym Pan pozna że już trzeba? Moje podejście do psychoterapii zakłada pomoc w lżejszym życiu. Pytanie czy Pana trudności przeszkadzają w codziennym funkcjonowaniu? Objawy które Pan opisuje rozumiem jako chęć powrotu do stanu, w którym ktoś się Panem opiekuje, odpowiada na potrzeby. Wspomina Pan o swoim dzieciństwie w szpitalu, może wówczas nie doświadczył Pan wystarczającej opieki ze strony rodziców? Psychoterapia może Panu pomoc odpowiedzieć na te pytania, zrozumieć siebie, zrozumieć funkcję objawu itd.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dzień dobry. Dostrzega Pan potrzebę bycia niemowlęciem, które jest zaopiekowane, karmione, w troskliwych rękach. W tym może być ukryta tęsknota za poczuciem bezpieczeństwa, zależności i przynależności. Pisze Pan też o braku bliskości emocjonalnej, cielesnej i intymnej w życiu dorosłym. Ciało, dotyk, pielęgnowanie ma w dzieciństwie charakter rodzicielskiej opieki. W dorosłości otwiera się też sfera seksualna. Obserwuje Pan siebie i zaciekawia się sobą. To bardzo dobry początek do poznawania siebie w relacji z psychoterapeutą. Pana historia rozwoju emocjonalnego, poznawczego jest niepowtarzalna, jak każdego człowieka. Być może teraz jest odpowiedni czas by poznać głębiej siebie, by móc iść dalej w życiu, przekroczyć jakiś próg. Jak będzie wyglądało Pana życie jeśli nie rozpocznie Pan spotkań z terapeutą? Pozdrawiam serdecznie. Alina Krzekotowska
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.