Tracę siebie

Nie pamiętam, mam wrażenie że moje ciało odbiera mi posłuszeństwo. Nie pamiętam co działo się wczoraj. Nie pamiętam kiedy to się zaczęło. W gimnazjum, pierwszy atak po wuefie- zjeżdżanie się wzroku, zawężone pole widzenia, wymioty, ból głowy, światłowstręt. Podejrzenie jaskry, nie mogę grać w siatkówkę, zwolnienie z wf, na jakiś czas spokój. Druga klasa gimnazjum, kolana zaczęły strzelać, ból, na prześwietleniu nic nie wyszło, lekarz chyba myślał, że kłamie.Chyba mam depresję, jakoś tak mi ciągle smutno.Spadek wagi, jakieś 7 kilo w przeciągu 2 miesięcy. 1 technikum, koleżanka mówi że jej znajomi się ze mnie śmieją, że chodzeęjak kaczka. Chyba coś jest nie w porządku, zauważam że prawa noga mi ucieka, Coś mnie boli, ale jakby przechodzi. Mam kifoze szyjną, jakoś tak chodzę na rehablitiacje, głowa i szyja wciąż bolą. Nie mam na nic siły, jesień- to chyba przez deszcz, zima- za zimno żeby cokolwiek robić, przesypiam popołudnia, wiosna lato- za gorąco, nic się nie chce, chodzę do szkoły, chodzę do pracy, przecież muszę sobie jakoś radzić. Wakacje między drugą a trzecią klasą technikum, trafiam na sor, ból pleców, nie mogę się ruszyć. Wyrzucają mnie z pracy, poradze sobie, przecież to praca dodatkowa. 2 miesiące na lekach przeciw bólowych, robię badania, nic nie wychodzi, ortopeda załamuje ręce, nie wie co robić. Ból mija. 3 Klasa technikum, w szkole jestem coraz rzadziej, ból głowy się nasila, do tego ból pleców, nie mam miesiączki, idę do ginekologa, torbiele, co dwa miesiące do kontroli, nie poddaje się, coraz mniej mnie, nie wiem co mówię, zaczynam się gubić. Koniec lutego, koszmar wraca, znów atak, jakiś znajomy, chyba znowu nie widzę, jestem w nowej pracy, literki się mieszają, trafiam na sor, ciśnienie bardzo niskie, lekarz mówi: to chyba przez pogodę, jakoś tak szaro dzisiaj. Z pewnością. Dostaję zastrzyk z nospą, nie przechodzi. Powoli mam dość, ale muszę iść dalej. Kwiecień, kolejne dwa ataki, koleżanka zawozi mnie na sor, dlaczego nie pamiętam co się działo wczoraj? Znów dostaje zastrzyk, jadę do domu. Koniec kwietnia, Co się dzieje? Piszę sprawdzian z Polskiego. Modle się żeby to nie było to. Powoli światło zaczyna mnie razić, błagam, nie skończyłam jeszcze pisać, czemu mi się to przytrafia? Próbuje przeczytać co napisałam, nie mogę. Przeczekam do dzwonka. Wychodze do łazienki, będę wymiotować, kark mi sztywnieje. Obiecuje sobie, że będę silna. Dam radę. Nie dam. Resztę dnia spędzam w łóżku, w zaciemnionym pokoju. Następny dzień. Nie zdaże się obudzić, a już czuję że razi mnie słońce, nie otworzę oczu, nie dam rady. Otwieram, mało widze. ubieram się. Jak dobrze że do szpitala mam 300 metrów, idę. Na sorze nie chcą mnie przyjąć, co mam robić. Dzwonie, prywatna wizyta u okulisty. Za dwie godziny
Kinga
Okulista wyklucza jaskre, cholera co to jest? Co odbiera mi siebie, nie wiem.Chyba jeszcze troche poczekam
zaczynam drętwieć. Moje kończyny przestają być moje, dlaczego nie pamiętam co było wczoraj. Znajomi się śmieją, że przerkęcam słowa.
Kinga
Podejrzenie sm. Dam radę, jestem silna. Lekarzę pobiorą krew, pod kątem boreliozy, i zrobią rezonans. Podejrzenie tętniaka, Robią punkcje, wracam do domu następnego dnia o 10 tomograf, o 12. 23:30 ,tego samego dnia, wracam do szpitala - zespół popunkcyjny ''nie wymaga pani hostpitalizacji, o 10 rano następnego dnia wracam do domu, leżę przez tydzień. Mam wyniki tomografii, wiem że nie mam tętniaka to tylko odejście tętnicy w mózgu. Coraz mniej wiem. Idę po zwolnienie na wuef to lekarza rodzinnego, lewa ręka i prawa noga odmawiają posłuszeństwa. Co robiłam wczoraj? Wiem coraz mniej. Pocztą przychodzą wyniki EUROLINE BORRELIA IgG negatywny. Borrelia EUROLINE RN-AT adv igM pozytywny. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek ugryzł mnie kleszcz. Próbuje się uczyć, jest koniec roku szkolnego, nie mogę się skupić. Chyba potrzebuje pomocy