Witam, Jestem 28-letnią kobietą będącą od dwóch i pół roku w związku z mężczyzną starszym o 28 lat.
17
odpowiedzi
Witam,
Jestem 28-letnią kobietą będącą od dwóch i pół roku w związku z mężczyzną starszym o 28 lat.
W skrócie: on (jak pewnie łatwo się domyślić) jest po przejściach. Był w długim, nieformalnym związku z którego ma dwoje dorosłych już dzieci; był też żonaty, ogólnie przerobił wiele związków mniej lub bardziej poważnych.
Ja, zanim go poznałam, nie byłam w żadnej dłuższej, poważniejszej relacji.
Znaliśmy się krótko i właściwie tylko z widzenia, jednak z jakichś powodów zaczęliśmy się spotykać. Miałam początkowo obawy czy pozwalać sobie na taki związek, jednak uznałam, że nie będę przejmować się opinią innych. I kiedy już sobie pozwoliłam, wszystko rozwinęło się bardzo szybko.
Po 3-4 miesiącach już u niego mieszkałam. A po pół roku zaczęłam zastanawiać się co z przyszłością... Bardzo go pokochałam, wiedziałam, że on mnie również. Wiedziałam też, że związałam się z człowiekiem dużo starszym; wiedziałam, że może się nagle rozchorować; że czas będzie naszym wrogiem; że nie mogę snuć standardowych marzeń o wspólnej starości i wspólnym cieszeniu się wnukami.
Jednak "od zawsze" marzyłam o dziecku, a bycie w związku w którym czułam się tak kochana i bezpieczna, sprawiło, że zaczęłam tego pragnąć całą sobą...
Po wielu bitwach z własnymi myślami, poruszyłam temat.
Niestety, dowiedziałam się, że on już raczej nie chce mieć dzieci. I tak zaczął się mój dramat.
Wiem, że powinnam była się wycofać. Ale nie chciałam, nie potrafiłam.
Z biegiem czasu stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Oboje byliśmy zdziwieni, że pomimo tak przepastnej różnicy wieku, jesteśmy tak zgraną parą.
Gdyby tylko nie ta jedna "sprawa"...
Przechodziliśmy różne fazy. Drążenie przeze mnie tematu. Jego tłumaczenia. Moje prośby i błagania. Udawanie, że tematu nie ma. Moją frustrację, "fochy" o byle drobnostkę...
Po ponad roku spróbowałam odejść... Jednak wróciłam, z jego inicjatywy. Zaczął mówić, że się pospieszyłam z odejściem, że przecież w końcu by mi ustąpił, że pomyślimy, że potrzebuje czasu, że to trudna dezycja... Chwyciłam się tego jak tonący brzytwy. Jednak kiedy po jakimś czasie oczekiwałam konkretów, jakichś terminów, sam przeznał, że zwodził mnie, bo tak bardzo nie chciał mnie stracić.
To był cios w samo serce... Po prawie dwóch latach bycia razem, wyprowadziłam się drugi raz.
Jednak nie dałam rady, jakkolwiek to brzmi, czułam, że bez niego się duszę; miałam ataki paniki; myśl, że mam go stracić była nie do zniesienia. Po dwóch tygodniach wróciłam zapłakana... Tym razem mówił, że mnie kocha i też mu bardzo ciężko, ale że to zły pomysł, że temat będzie wracał, że powinnam zostać matką ale niestety nie z nim. Też to wszystko już wiedziałam. Ale życie bez niego mnie nie interesowało.
Od tej pory żyjemy jak na huśtawce: najpierw oboje udajemy, że nie ma tematu; potem ja robię podchody, on udaje, że nie wie o co chodzi; następnie ja nie wytrzymuję i wymuszam kolejną trudną rozmowę, podczas której słyszę, że on wie że powinnam mieć dziecko ale on już nie chce zostać ojcem; ja histeryzuję, jednak nie decyduję się na odejście i po jakimś czasie wracamy do udawania, że tematu nie ma...
I tak w kółko.
Nie potrafimy już o tym rozmawiać, ja od razu płaczę, on się irytuje.
Moje pytanie brzmi: Czy w takim wypadku terapia partnerska ma sens? Czy jest szansa, że w jakimś stopniu nam pomoże?
Jestem 28-letnią kobietą będącą od dwóch i pół roku w związku z mężczyzną starszym o 28 lat.
W skrócie: on (jak pewnie łatwo się domyślić) jest po przejściach. Był w długim, nieformalnym związku z którego ma dwoje dorosłych już dzieci; był też żonaty, ogólnie przerobił wiele związków mniej lub bardziej poważnych.
Ja, zanim go poznałam, nie byłam w żadnej dłuższej, poważniejszej relacji.
Znaliśmy się krótko i właściwie tylko z widzenia, jednak z jakichś powodów zaczęliśmy się spotykać. Miałam początkowo obawy czy pozwalać sobie na taki związek, jednak uznałam, że nie będę przejmować się opinią innych. I kiedy już sobie pozwoliłam, wszystko rozwinęło się bardzo szybko.
Po 3-4 miesiącach już u niego mieszkałam. A po pół roku zaczęłam zastanawiać się co z przyszłością... Bardzo go pokochałam, wiedziałam, że on mnie również. Wiedziałam też, że związałam się z człowiekiem dużo starszym; wiedziałam, że może się nagle rozchorować; że czas będzie naszym wrogiem; że nie mogę snuć standardowych marzeń o wspólnej starości i wspólnym cieszeniu się wnukami.
Jednak "od zawsze" marzyłam o dziecku, a bycie w związku w którym czułam się tak kochana i bezpieczna, sprawiło, że zaczęłam tego pragnąć całą sobą...
Po wielu bitwach z własnymi myślami, poruszyłam temat.
Niestety, dowiedziałam się, że on już raczej nie chce mieć dzieci. I tak zaczął się mój dramat.
Wiem, że powinnam była się wycofać. Ale nie chciałam, nie potrafiłam.
Z biegiem czasu stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Oboje byliśmy zdziwieni, że pomimo tak przepastnej różnicy wieku, jesteśmy tak zgraną parą.
Gdyby tylko nie ta jedna "sprawa"...
Przechodziliśmy różne fazy. Drążenie przeze mnie tematu. Jego tłumaczenia. Moje prośby i błagania. Udawanie, że tematu nie ma. Moją frustrację, "fochy" o byle drobnostkę...
Po ponad roku spróbowałam odejść... Jednak wróciłam, z jego inicjatywy. Zaczął mówić, że się pospieszyłam z odejściem, że przecież w końcu by mi ustąpił, że pomyślimy, że potrzebuje czasu, że to trudna dezycja... Chwyciłam się tego jak tonący brzytwy. Jednak kiedy po jakimś czasie oczekiwałam konkretów, jakichś terminów, sam przeznał, że zwodził mnie, bo tak bardzo nie chciał mnie stracić.
To był cios w samo serce... Po prawie dwóch latach bycia razem, wyprowadziłam się drugi raz.
Jednak nie dałam rady, jakkolwiek to brzmi, czułam, że bez niego się duszę; miałam ataki paniki; myśl, że mam go stracić była nie do zniesienia. Po dwóch tygodniach wróciłam zapłakana... Tym razem mówił, że mnie kocha i też mu bardzo ciężko, ale że to zły pomysł, że temat będzie wracał, że powinnam zostać matką ale niestety nie z nim. Też to wszystko już wiedziałam. Ale życie bez niego mnie nie interesowało.
Od tej pory żyjemy jak na huśtawce: najpierw oboje udajemy, że nie ma tematu; potem ja robię podchody, on udaje, że nie wie o co chodzi; następnie ja nie wytrzymuję i wymuszam kolejną trudną rozmowę, podczas której słyszę, że on wie że powinnam mieć dziecko ale on już nie chce zostać ojcem; ja histeryzuję, jednak nie decyduję się na odejście i po jakimś czasie wracamy do udawania, że tematu nie ma...
I tak w kółko.
Nie potrafimy już o tym rozmawiać, ja od razu płaczę, on się irytuje.
Moje pytanie brzmi: Czy w takim wypadku terapia partnerska ma sens? Czy jest szansa, że w jakimś stopniu nam pomoże?
Żeby terapia partnerska miała sens, chęć na jej przeprowadzenie powinny mieć obie strony związku. Zaciąganie na siłę partnera nie sprawdza się.. po prostu :) Jeśli odczwua Pani potrzebę zmian, może Pani ją rozpocząc samodzielnie. Być może Pani partner dołączy, a może zmiany u Pani spowodują zmiany w związku lub w podejściu partnera. Myślę, że warto próbowac i mimo wszystko szukać rozwiązania.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam,
Z tego, co Pani pisze wydaje się, że terapia pary jest bardzo dobrym rozwiązaniem w Państwa przypadku. Takie spotkania mogą prowadzić zarówno do ulepszania związku, jak i efektem może być spokojne i przepracowane rozstanie. W każdym z tych przypadków jednak wydaje się, że psychoterapia może Państwu pomóc zrozumieć siebie oraz partnera.
Pozdrawiam serdecznie,
Maja Kaniewska
Z tego, co Pani pisze wydaje się, że terapia pary jest bardzo dobrym rozwiązaniem w Państwa przypadku. Takie spotkania mogą prowadzić zarówno do ulepszania związku, jak i efektem może być spokojne i przepracowane rozstanie. W każdym z tych przypadków jednak wydaje się, że psychoterapia może Państwu pomóc zrozumieć siebie oraz partnera.
Pozdrawiam serdecznie,
Maja Kaniewska
Szanowna Pani! Dziękuję za list i za zaufanie! Opisała Pani b wnikliwie problemy w swoim związku. Trudno Wam się rozstać, a Pani partner b wyrażnie mówi , że nie chce mieć więcej dzieci , ale też rozumie Pani potrzebę. Myslę ,że to wyrażna deklaracja z jego strony. W takim przypadku dobrze byłoby by Pani sama poszła na psychoterapię by sobie pomóc. Jeżeli jest Pani z Warszawy to zapraszam serdecznie i pozdrawiam Maria Zarzycka
To rzeczywiście trudna sytuacja. Na terapii partnerskiej można by rozmawiać o lękach związanych z posiadaniem dziecka w dojrzałym wieku, w jakim jest pani partner. Inną ścieżką jest terapia indywidualna dla pani, by móc zrozumieć co tu jest rzeczywistą potrzebą i dlaczego ta potrzeba nie może być realizowana. Pozdrawiam
Dzień dobry! Jeżeli chcą Państwo być ze sobą razem, a pojawiają się trudności czy sprawy, które trudno Wam wspólnie rozwiązać, terapia par ma jak najbardziej sens. Jeżeli będą Państwo zdecydują się, zapraszam, prowadzę taką formę terapii w Warszawie.
Ma sens. Choćby po to, żebyście Państwo mogli podjąć jakąkolwiek wspólną decyzję i się z nią pogodzili, nawet jeśli miałaby to być decyzja o rozstaniu.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
terapia partnerska zawsze ma sens, można lepiej zrozumieć swojego partnera. Terapia nie wpływa na realizacje Pani oczekiwań lecz może pomóc w osiągnięciu kompromisu i lepszej komunikacji w związku, pozdrawiam
Witam serdecznie. Przedyskutowanie tych problemów z psychologiem czy psychoterapeutą
nie tylko byłoby dobre ale jest wręcz nieodzowne. Dopiero po takiej rozmowie będziecie mogli wspólnie ocenić czy terapia partnerska ma sens. Na podstawie tego co Pani napisała można tylko spekulować. Nie zmamy punktu widzenia partnera, a to jest bardzo istotne.
Pozdrawiam miło
nie tylko byłoby dobre ale jest wręcz nieodzowne. Dopiero po takiej rozmowie będziecie mogli wspólnie ocenić czy terapia partnerska ma sens. Na podstawie tego co Pani napisała można tylko spekulować. Nie zmamy punktu widzenia partnera, a to jest bardzo istotne.
Pozdrawiam miło
Opisuje Pani wzorzec, który powtarza się w waszej relacji nie przynosząc zmiany, tylko frustrację. Terapia par daje szansę na wyjście poza dysfunkcjonalny wzorzec i znalezienie innego rozwiązania. Zachęcam do spróbowania poszukania pomocy specjalistycznej.
Dzień dobry. W opisanej przez Panią sytuacji terapia par może nie pomóc, gdyż wygląda na to, że mają Państwo niemożliwe do pogodzenia cele. Pani partner nie chce mieć dziecka, a Pani chce je mieć. Terapia par prawdopodobnie nie zmieni potrzeb Pani partnera oraz tego, że stoi Pani przed wyborem - dziecko albo ten związek. Unikanie podjęcia tego wyboru może być dla Pani na dłuższą metę wycieńczające, a gdy podejmie go Pani, będzie Pani musiała zaakceptować jego konsekwencje.
Możliwe, że mogłaby Pani pomóc terapia indywidualna, która pomogłaby zajrzeć w siebie i zrozumieć dlaczego ten wybór jest tak trudny do podjęcia i dlaczego ewentualnej straty partnera doświadcza Pani w tak dotkliwy sposób; w grę mogą wchodzić na przykład silne projekcje na drugą osobę. Być może coś sprawia, że trzyma się Pani sytuacji, w której krok w żadną stronę nie jest możliwe. Jednak to są tylko spekulacje. Doświadczony i fachowy psychoterapeuta pomoże Pani lepiej zrozumieć siebie w tej sytuacji i poszukać wyjścia z impasu.
Możliwe, że mogłaby Pani pomóc terapia indywidualna, która pomogłaby zajrzeć w siebie i zrozumieć dlaczego ten wybór jest tak trudny do podjęcia i dlaczego ewentualnej straty partnera doświadcza Pani w tak dotkliwy sposób; w grę mogą wchodzić na przykład silne projekcje na drugą osobę. Być może coś sprawia, że trzyma się Pani sytuacji, w której krok w żadną stronę nie jest możliwe. Jednak to są tylko spekulacje. Doświadczony i fachowy psychoterapeuta pomoże Pani lepiej zrozumieć siebie w tej sytuacji i poszukać wyjścia z impasu.
Pomoże, bo zainicjuje proces głębokich odpowiedzi o motywy i intencje decyzji wobec siebie, związku. Zapraszam do odważnego procesu. U obojga będą to wątki rozwojowe i przywiązaniowe. U Pana dojdą jeszcze do przepracowania jakieś - mniej lub bardziej negatywne doświadczenia. Powodzenia. Gdybyście byli zainteresowani - zostaję w dyspozycji.
Sugeruję wizytę:
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Na wizytę można umówić się przez serwis ZnanyLekarz, klikając w przycisk Umów wizytę.
Dzień dobry. Terapia par uświadamia, urealnia, konfrontuje nas samych ze sobą, z naszymi problemami, potrzebami wobec partnera i pozwala dostrzec jak podobne procesy przebiegają u partnera. Przykładowo można usłyszeć z czym wiąże się dla partnera spełnienie naszej potrzeby, jakie to budzi uczucia, myśli, skojarzenia. W tym sensie warto się na nią zdecydować, bo zyskacie Państwo szansę głębszego zrozumienia siebie i rozwiazania tej sytuacji. Natomiast nie można przewidzieć jakiego rodzaju to będzie rozwiązanie.
Czytając Pani opis zaciekawiło mnie z jakiego powodu życie bez tego partnera Pani nie interesuje i jak Pani rozumie swoją histerię w tej sytuacji. To są pytania na które warto znać odpowiedź. Tu pomocna może okazać się terapia indywidualna. Pozdrawiam, Beata Szulik Bomba
Czytając Pani opis zaciekawiło mnie z jakiego powodu życie bez tego partnera Pani nie interesuje i jak Pani rozumie swoją histerię w tej sytuacji. To są pytania na które warto znać odpowiedź. Tu pomocna może okazać się terapia indywidualna. Pozdrawiam, Beata Szulik Bomba
Dzień dobry,
28 lat to dużo doświadczeń, które oddzielają Państwa od siebie i sprawiają, że znajdują się Państwo na dwóch zupełnie różnych etapach życia. Tworzenie związku wymaga w tej sytuacji dużo wyrzeczeń od każdej ze stron. I tutaj warto postawić sobie razem pytanie; na ile moje własne potrzeby stoją w sprzeczności z tym, co nas łączy, co jest na ten moment ważniejsze - to co łączy czy to co dzieli. Na te pytania można sobie próbować odpowiedzieć samemu, ale też wspólna terapia może pomóc skonfrontować wzajemnie Państwa potrzeby i oczekiwania. I w takim sensie może pomóc. Do tego ważne jest, by obie strony chciały się w terapię zaangażować. Dlatego proponuję spróbować wspólnej terapii, jeśli okaże się, że to się nie sprawdza, może też Pani popracować nad swoją sytuacją indywidualnie.
Pozdrawiam
Justyna Wojciechowska
28 lat to dużo doświadczeń, które oddzielają Państwa od siebie i sprawiają, że znajdują się Państwo na dwóch zupełnie różnych etapach życia. Tworzenie związku wymaga w tej sytuacji dużo wyrzeczeń od każdej ze stron. I tutaj warto postawić sobie razem pytanie; na ile moje własne potrzeby stoją w sprzeczności z tym, co nas łączy, co jest na ten moment ważniejsze - to co łączy czy to co dzieli. Na te pytania można sobie próbować odpowiedzieć samemu, ale też wspólna terapia może pomóc skonfrontować wzajemnie Państwa potrzeby i oczekiwania. I w takim sensie może pomóc. Do tego ważne jest, by obie strony chciały się w terapię zaangażować. Dlatego proponuję spróbować wspólnej terapii, jeśli okaże się, że to się nie sprawdza, może też Pani popracować nad swoją sytuacją indywidualnie.
Pozdrawiam
Justyna Wojciechowska
Witam.
Rozumiem, że Pani sytuacja jest trudna. Decyzja o zrodzeniu potomstwa, to bardzo poważna decyzja. Trudno tutaj o kompromis, bo chodzi o nowego człowieka, o zobowiązanie do końca życia. Takiej decyzji nie można podejmować wbrew sobie. Jesteście Państwo sobie bliscy, ale "ta jedna sprawa" oddala Was od siebie. Uważam, że terapia małżeńska ma w Państwa przypadku sens. Może pomóc Wam zrozumieć wzajemnie swoje potrzeby, ale również własne oczekiwania, pragnienia i leżące pod nimi motywacje. Pisze Pani, że juz nie potraficie o tym rozmawiać. A właśnie to Was dzieli. W takiej sytuacji terapia pomoże udrożnić komunikację. Terapeuta nie podejmuje decyzji za nikogo, nie udziela rad, ale jest osobą pomocną wówczas, gdy dotychczasowe sposoby komunikacji zawiodły. Temat budzi bardzo silne emocje po obu stronach, dlatego tak trudno porozumieć się. Tutaj może pomóc terapeuta, który nie stoi po żadnej stronie, ale próbuje pomóc wzajemnie usłyszeć się i zrozumieć siebie i partnera. Taka terapia pomaga zobaczyć trudne, od dawna palace tematy w nowy świetle.
Pozdrawiam i życzę owocnych poszukiwań
Rozumiem, że Pani sytuacja jest trudna. Decyzja o zrodzeniu potomstwa, to bardzo poważna decyzja. Trudno tutaj o kompromis, bo chodzi o nowego człowieka, o zobowiązanie do końca życia. Takiej decyzji nie można podejmować wbrew sobie. Jesteście Państwo sobie bliscy, ale "ta jedna sprawa" oddala Was od siebie. Uważam, że terapia małżeńska ma w Państwa przypadku sens. Może pomóc Wam zrozumieć wzajemnie swoje potrzeby, ale również własne oczekiwania, pragnienia i leżące pod nimi motywacje. Pisze Pani, że juz nie potraficie o tym rozmawiać. A właśnie to Was dzieli. W takiej sytuacji terapia pomoże udrożnić komunikację. Terapeuta nie podejmuje decyzji za nikogo, nie udziela rad, ale jest osobą pomocną wówczas, gdy dotychczasowe sposoby komunikacji zawiodły. Temat budzi bardzo silne emocje po obu stronach, dlatego tak trudno porozumieć się. Tutaj może pomóc terapeuta, który nie stoi po żadnej stronie, ale próbuje pomóc wzajemnie usłyszeć się i zrozumieć siebie i partnera. Taka terapia pomaga zobaczyć trudne, od dawna palace tematy w nowy świetle.
Pozdrawiam i życzę owocnych poszukiwań
Zapraszam do indywidualnej konsultacji, czytajac opis Pani odczuć myśłę ż ena ten moment to będzie korzystniejsze dla Pani.
ZaprASZAM kontakt, numer na stronie marmedicam.pl Ośrodek Medyczny. mozliwa tez wizyta przez skype prosze o kontakt kazmierczakkarolina00"2"gmail.com.
ZaprASZAM kontakt, numer na stronie marmedicam.pl Ośrodek Medyczny. mozliwa tez wizyta przez skype prosze o kontakt kazmierczakkarolina00"2"gmail.com.
Znajduje się Pani w trudnej sytuacji wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten ważny "szczegół".
Oboje macie prawo do różnego postrzegania sytuacji posiadania dziecka, co może być związane z odmiennym doświadczeniem, planami, oceną sytuacji. Kręcicie się Państwo w kółko ponieważ do głosu dochodzą różne motywy/ wartości.
Terapia indywidualna, nadając strukturę i przestrzeń ku temu może pomóc Pani zidentyfikować wartości oraz je uporządkować (co może zaowocować większą pewnością siebie w stosunku do podejmowanych decyzji).
Terapia par może pozwolić na lepsze wzajemne zrozumienie motywów jakimi kierują się partnerzy co może prowadzić do akceptacji, bądź zmian.
Z opisu wnioskuję że jesteście Państwo ważni dla siebie jednak nie jest to warunek wystarczający do podjęcia decyzji - zachęcam do pogłębienia rozumienia perspektywy 2 osoby z pomocą obiektywnego terapeuty. Emocje często przeszkadzają w obiektywnej ocenie sytuacji co może prowadzić do pogłębiania nieporozumień.
Pozdrawiam serdecznie oraz Zachęcam do kontaktu.
Oboje macie prawo do różnego postrzegania sytuacji posiadania dziecka, co może być związane z odmiennym doświadczeniem, planami, oceną sytuacji. Kręcicie się Państwo w kółko ponieważ do głosu dochodzą różne motywy/ wartości.
Terapia indywidualna, nadając strukturę i przestrzeń ku temu może pomóc Pani zidentyfikować wartości oraz je uporządkować (co może zaowocować większą pewnością siebie w stosunku do podejmowanych decyzji).
Terapia par może pozwolić na lepsze wzajemne zrozumienie motywów jakimi kierują się partnerzy co może prowadzić do akceptacji, bądź zmian.
Z opisu wnioskuję że jesteście Państwo ważni dla siebie jednak nie jest to warunek wystarczający do podjęcia decyzji - zachęcam do pogłębienia rozumienia perspektywy 2 osoby z pomocą obiektywnego terapeuty. Emocje często przeszkadzają w obiektywnej ocenie sytuacji co może prowadzić do pogłębiania nieporozumień.
Pozdrawiam serdecznie oraz Zachęcam do kontaktu.
Dzień dobry,
Pisze Pani o swoim wielkim uczuciu do mężczyzny i o chęci posiadania z nim dziecka. Kocha go Pani, czuje się Pani z nim bezpiecznie i taką ma Pani potrzebę, do której ma Pani prawo. Z drugiej strony jasno otrzymuje Pani komunikat od partnera, że on dziecka już nie chce posiadać. Jeśli chwilowo zmienił zdanie, to jednocześnie wytłumaczył Pani, że jedynie po to, żeby nie stracić z Panią kontakt. Rozumiem, że ta sytuacja, w której zdaje sobie Pani sprawę z tego, że nie może Pani zrealizować się jako matka i jak na razie nie ma na to szans z obecnym partnerem, jest dla Pani trudna.
Pyta Pani o sens rozpoczęcia terapii partnerskiej. Jest to jednak indywidualne pytanie do każdego z Państwa. Żeby rozpocząć taką terapię każdy z Państwa musi chcieć i czuć sens takiego wsparcia i zastanowić się nad czym Państwo chcą razem pracować. Aby podjąć taką pracę musicie mieć Państwo wspólny cel.
Wydaje mi się, po tym co Pani pisze, że zarówno Pani, jak i Pani partner macie odmienne potrzeby, a co za tym idzie inne cele. Możliwe, że w trakcie konsultacji moglibyście Państwo znaleźć jakiś wspólny cel pracy terapeutycznej i to jest pytanie do Państwa.
Z tego co Pani pisze, obecna sytuacja jest trudna przede wszystkim dla Pani, ponieważ to Pani mierzy się ze zranionym sercem i niespełnioną potrzebą posiadania dziecka. Możliwe, że terapia indywidualna mogłaby być dla Pani sytuacją wsparcia i przyjrzenia się temu jakie Pani podejmie w przyszłości decyzje w związku z wieloma, często sprzecznymi uczuciami i potrzebami jakie Pani przeżywa.
Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Wojciechowska
Pisze Pani o swoim wielkim uczuciu do mężczyzny i o chęci posiadania z nim dziecka. Kocha go Pani, czuje się Pani z nim bezpiecznie i taką ma Pani potrzebę, do której ma Pani prawo. Z drugiej strony jasno otrzymuje Pani komunikat od partnera, że on dziecka już nie chce posiadać. Jeśli chwilowo zmienił zdanie, to jednocześnie wytłumaczył Pani, że jedynie po to, żeby nie stracić z Panią kontakt. Rozumiem, że ta sytuacja, w której zdaje sobie Pani sprawę z tego, że nie może Pani zrealizować się jako matka i jak na razie nie ma na to szans z obecnym partnerem, jest dla Pani trudna.
Pyta Pani o sens rozpoczęcia terapii partnerskiej. Jest to jednak indywidualne pytanie do każdego z Państwa. Żeby rozpocząć taką terapię każdy z Państwa musi chcieć i czuć sens takiego wsparcia i zastanowić się nad czym Państwo chcą razem pracować. Aby podjąć taką pracę musicie mieć Państwo wspólny cel.
Wydaje mi się, po tym co Pani pisze, że zarówno Pani, jak i Pani partner macie odmienne potrzeby, a co za tym idzie inne cele. Możliwe, że w trakcie konsultacji moglibyście Państwo znaleźć jakiś wspólny cel pracy terapeutycznej i to jest pytanie do Państwa.
Z tego co Pani pisze, obecna sytuacja jest trudna przede wszystkim dla Pani, ponieważ to Pani mierzy się ze zranionym sercem i niespełnioną potrzebą posiadania dziecka. Możliwe, że terapia indywidualna mogłaby być dla Pani sytuacją wsparcia i przyjrzenia się temu jakie Pani podejmie w przyszłości decyzje w związku z wieloma, często sprzecznymi uczuciami i potrzebami jakie Pani przeżywa.
Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Wojciechowska
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.