Witam, jestem notoryczną kłamczuchą. Nie wiedziałam, a może raczej nie chciałam zauważyć bo jakoś si
2
odpowiedzi
Witam, jestem notoryczną kłamczuchą. Nie wiedziałam, a może raczej nie chciałam zauważyć bo jakoś się żyło. W pracy poznałam mężczyznę, na którego nie zwracałam zbyt dużej uwagi bo miałam męża, on zresztą też był w długoletnim związku, jednak coś mnie do niego ciągnęło. Od dłuższego czasu nie układało mi się z mężem, aż któregoś razu przegiął i postanowiłam się rozstać. Złożyłam pozew o rozwód a w między czasie zaczęłam spotykać się z moim ciachem. Okazało się, że i on również coś do mnie czuł, a małżeństwo jego było bo było. Niestety od samego początku nie byłam z nim szczera, oczywiście opowiedziałam o swoich poprzednich partnerach, ale nie wszystko, to co było dla mnie wstydliwe zatajałam. On okazał mi zaufanie od samego początku, pierwszy raz spotkałam takiego faceta, był zazdrosny to mnie kręciło, bo jest świetnym gościem i ma powodzenie u kobiet, jest po prostu duszą towarzystwa. Myśleliśmy o wspólnym zamieszkaniu ale nie naciskał nikt. Wyjechałam z koleżankami na "babski" weekend i niestety zachowywałam się jak spuszczona ze smyczy latawica. Okazało się, że w tym samym miejscu był nasz wspólny kolega z pracy, widział co wyprawiałam, prowokowałam i zachowywałam się jakbym chciała żeby mnie zaliczyło kilku nieznajomych kolesi. Nie było to w porządku do mojego partnera. Może i byłoby ok między nami ale nie powiedziałam mu całego mojego zachowania a tego oczekiwał. Nie widziałam, nie pamiętałam, nie chciałam pamiętać??było to dla mnie po prostu NIC, w przeciwieństwie do niego. Nadszarpnęło to bardzo jego zaufanie. Od tamtego czasu nie układa się tak jak powinno. Dodam, że spotykamy się 3 lata , po roku był wyjazd z koleżankami, czyli od 2 lat, próbuje się zmienić, ale za każdym razem coś wychodzi, coś zatajam. Staram się zmienić ale mi nie wychodzi, dopiero od może 3 miesięcy nie zaczepiam i nie kokietuję facetów. To jedno, jednak kłamstwa nie umiem opanować. Obiecuje zmianę a zawsze coś zatajam, przyznaję się po kilku dniach. Nie zdradzam go, jest dla mnie wszystkim, uwielbiam i ubóstwiam go, jednak widzę, że to coś wygasło z jego strony, a ja mam gdzieś z tyłu głowy, że mi nie ufa. Nie ufa mi już wcale i nie dziwię mu się oczywiście, najlepszym wyjściem byłoby teraz odsunąć się od niego i dać mu spokój. Już kilka razy chciał ze mną zamieszkać jednak jak jest w miarę stabilnie między nami zawsze coś odwalę. Błagałam go już tyle razy, chyba ze 100 żeby dał mi szansę i ją daje,ale ma już mnie dość, naprawdę mu się nie dziwię. Całe życie kłamałam, zatajam drobne rzeczy ale zatajam. Kocham go i bardzo mi na nim zależy, jednak trudno z taką osobą budować cos trwałego skoro cały czas zawodzę. Zatajałam drobne rzeczy ale celowo dla uzyskania własnej korzyści, a zawsze mi powtarza, że jak powiem od razu to nie będzie się wkurzał i nawet tego nie umiem dotrzymać. Chodziłam do psychologa ale to niestety była nietrafna decyzja, albo usłyszałam, że "...no trudno aż tak źle nie jest, nie można się ganić, że nic takiego złego nie robię....".".. A kokietowanie to nawet przyjemna rzecz, tylko żeby znać umiar..." no a ja go nie miałam. Co ja mam ze sobą począć czy nie ma już dla mnie nadziei, jak z tym walczyć. A on po prostu już mi nie wierzy, że się zmienię, a ja tak bardzo chcę, Do tej pory wydawało mi się, że chcę zmiany, teraz wiem, że tego chcę, tylko czy go odzyskam, od niego słyszę tylko pożyjemy zobaczymy, tylko zmiany nie widać. Zaczynam się naprawdę w tym gubić, chciałabym udowodnić i sobie i jemu, że mogę, wierzyłam w to do tej pory że mogę. Zaczyna mnie to chyba przerastać powoli, trochę się załamuję. Uważałam że mogę być inna, dla niego, dla siebie. Jak mogę sobie z tym radzić.
Dzień dobry. Gratuluję odwagi . W Pani opisie wybrzmiewa bezsilność i prośba o wsparcie. To dobry początek. Pani trudności mogą mieć różne podłoża. Proponuję wznowienie spotkań z psychoterapeutą, który pomoże Pani dokładnie przyjrzeć się sytuacji, Pani sposobie funkcjonowania w relacjach z mężczyznami a także ich genezie. Sądzę, że ważny jest również powód , dla którego spotkania z psychologiem nie były trafną decyzją. Być może to jest obszar również do pracy. Proces terapeutyczny bywa trudny i wymagający, jednak przy wsparciu specjalisty i wzajemnym zaufaniu może przynieść poprawę komfortu życia na wielu płaszczyznach. Życzę powodzenia i odwagi. Anna Wiecka
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witaj! Świadomość potrzeby zmiany jest już pierwszym krokiem w dobrym kierunku, a twoja chęć bycia szczerszą i budowania zdrowych relacji jest cenna i może być podstawą do dalszego rozwoju. Kłamstwa i zatajanie informacji mogą być mechanizmami obronnymi, które rozwijają się w odpowiedzi na różne doświadczenia życiowe. Często tkwi w nich lęk przed porzuceniem, brak zaufania lub niska samoocena. Kontynuuj pracę nad świadomością swoich zachowań i ich konsekwencji. Dziennik może być bardzo pomocny w śledzeniu myśli i zachowań. Rozważ też pracę z innym psychoterapeutą, bo samej trudno zobaczyć szerszą perspektywę i nieuświadomione motywy swoich mechanizmów. Dbaj też o komunikację z partnerem. Szczery dialog o waszych potrzebach i oczekiwaniach może pomóc w budowaniu zaufania. Praca nad budowaniem zaufania do siebie i partnera zapewne będzie procesem, ale jest niezbędna dla stworzenia zdrowej relacji. Możesz też przemyśleć temat swojej samooceny - często kłamstwa bywają spowodowane niskim poczuciem własnej wartości. Pamiętaj, że zmiana nie nastąpi natychmiast, ale każdy krok w kierunku szczerości i autentyczności jest wartościowy. W treści twojej historii wybrzmiewa mocno, jak ważny jest dla Ciebie ten związek. Nie poddawaj się.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.