Witam, mój mąż ma stwierdzoną depresję. Ponad miesiąc temu przerwał leczenie. Sytuacja jest trudna d
7
odpowiedzi
Witam, mój mąż ma stwierdzoną depresję. Ponad miesiąc temu przerwał leczenie. Sytuacja jest trudna do wytrzymania. Mąż stracił zainteresowanie dziećmi, może nie całkowite czasami im poświęca chwile...Generalnie ma wiele objawów depresji m.in dużo śpi, wstaje w nocy a potem śpi w dzień. Nie angażuje się w prace domowe, przechodzi obok mnie i dzieci jak byśmy byli obcymi osobami, mówi, że się zabije. Ma napady agresji - niszczy wtedy rzeczy - tablet, telefon, rzuca przedmiotami w ściany. Każda próba jakiejkolwiek rozmowy, nie o chorobie, o zwykłych codziennych sprawach, dzieciach kończy się jego agresją - wszyscy są kretynami, spiskują przeciwko niemu, ja nie jestem inteligentną osobą skoro zadaje jakiekolwiek pytania itd. ... Generalnie chodzi o to, że ja przestaję radzić sobie z tą sytuacją. Zajmuję się wszystkim - domem, dziećmi (2), rachunkami, zakupami, pracuję, ogarniam sprawy męża. Ciągle słyszę jaka jestem zła i niedobra. Jestem kłębkiem nerwów, płaczę wieczorami, nie mam dla siebie chwili. Coraz częściej nie wytrzymuję i przy "fochach" męża i instruowaniu mnie co mówić co robić bo ciągle coś robię źle - wybucham.
Ostatnio gdy jechaliśmy autem mąż zagroził mi, że zaraz wjedzie w latarnie i mnie zabije to nie będę mu zadawać głupich pytań. Zapytałam tylko co go tak zdenerwowało, że rozwalił córki telefon...
Przesłał mi równieź na maila pozew rozwodowy... Co mam robić? Zgłosić się na terapię? Rozwieźć się? Nie ma już siły tak żyć...
Dodam jeszcze, że mąż przerwał leczenie bo pani doktor też podobno była kretynką... Zapisał się do innej ale dopiero na 8 stycznia. Nie wiem czy dotrwam do tej daty - po drodze są święta (wczoraj mąż powiedział, że nie wie jak je przeżyje, że do mojej rodziny na pewno nie pojedzie - zresztą byłoby chyba bez sensu jechać za nim w takim stanie) o zabawie sylwestrowej nie ma nawet mowy... Chciałabym jakoś stanąć na nogi, żeby być dla niego wsparciem, uspokoić swoje nerwy... tracę nadzieję, że będzie kiedyś lepiej...
Ostatnio gdy jechaliśmy autem mąż zagroził mi, że zaraz wjedzie w latarnie i mnie zabije to nie będę mu zadawać głupich pytań. Zapytałam tylko co go tak zdenerwowało, że rozwalił córki telefon...
Przesłał mi równieź na maila pozew rozwodowy... Co mam robić? Zgłosić się na terapię? Rozwieźć się? Nie ma już siły tak żyć...
Dodam jeszcze, że mąż przerwał leczenie bo pani doktor też podobno była kretynką... Zapisał się do innej ale dopiero na 8 stycznia. Nie wiem czy dotrwam do tej daty - po drodze są święta (wczoraj mąż powiedział, że nie wie jak je przeżyje, że do mojej rodziny na pewno nie pojedzie - zresztą byłoby chyba bez sensu jechać za nim w takim stanie) o zabawie sylwestrowej nie ma nawet mowy... Chciałabym jakoś stanąć na nogi, żeby być dla niego wsparciem, uspokoić swoje nerwy... tracę nadzieję, że będzie kiedyś lepiej...
Witam, ze smutkiem czytałam list, gdyż sytuacja musi być dla Pani mocno obciążająca. Wydaje mi się , że w tej chwili najważniejsze jest żeby stanęła Pani na nogach nie dla męża (który świadomie, z własnego wyboru zrezygnował z leczenia farmakologicznego) ale przede wszystkim dla siebie i dzieci. Dlatego gorąco polecam Pani stacjonarną pomoc psychologa, który pomoże Pani przejść ten ciężki okres, zrozumieć jak bardzo ważne jest to, żeby chroniła Pani i dbała bardziej o siebie (opis Waszej podróży autem brzmi bardzo niepokojąco), gdyż prędzej czy później braknie Pani sił na tak ciężką codzienność. Mam wrażenie, że niestety Pani mężowi może pomóc w tej chwili tylko lekarz, a nie Pani (jakkolwiek mocno by się starała) i mam tu na myśli sytuację, w której być może trzeba będzie nawet zorganizować pobyt w szpitalu (nawet wbrew jego woli- mamy tu sytuację zagrożenia życia własnego i innych). To są takie moje luźne przemyślenia, na podstawie Pani opisu - sytuacja, jest zbyt skomplikowana, żebym mogła sugerować coś więcej, niż jedynie zgłoszenie się do psychologa, który po szczegółowym zapoznaniu się z problemem będzie mógł pomóc bardziej. Chcę jedynie, żeby Pani wiedziała, że sytuacja mimo że trudna- w żadnym wypadku nie jest "beznadziejna", ma Pani tutaj kilka możliwości, które po prostu trzeba ze specjalistą przemyśleć i poszukać najwłaściwszej drogi- w trosce o swoją ( i nie tylko swoją) przyszłość. Nie jest jednak Pani bezsilna (mimo, że teraz może tak czuć), ma Pani wpływ na życie swoje i dzieci, nie ma jedynie niestety wpływu na zdrowie męża- to jego walka, którą musi chcieć odbyć. Pani ma swoją- o szczęśliwe życie swoje i tych, którzy są od Pani zależni. Życzę dużo sił i powodzenia, pozdrawiam, lepszego, łatwiejszego "Nowego Roku" :)
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Dziękuję za zaufanie,
Wiem dobrze jak to bardzo trudna sytuacja Pani. Niestety depresja ma wiele oblicza i jest bardzo groźną chorobą.
Radzę aby jednak nie czekać do stycznia i jak najszybczej udać się do psychiatry nawet prywatnie bo się opłaca na pewno.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pani
Wiem dobrze jak to bardzo trudna sytuacja Pani. Niestety depresja ma wiele oblicza i jest bardzo groźną chorobą.
Radzę aby jednak nie czekać do stycznia i jak najszybczej udać się do psychiatry nawet prywatnie bo się opłaca na pewno.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pani
Witam. Niewątpliwie jest Pani w bardzo trudnej sytuacji. Wyobrażam sobie, że trwanie w niej musi przynosić wiele przykrych emocji. Bycie obciążoną tyloma obowiązkami, czując obawę przed nieprzewidywalnymi zachowaniami męża może skutecznie uniemożliwić podjęcie jakiejkolwiek decyzji w obronie siebie i dzieci. A takie wydają się teraz potrzebne, ponieważ zachowania Pani męża mają charakter przemocowy. Sugeruję wizytę u psychologa, gdzie będzie Pani miała szansę „uporządkować” swoje myśli i emocje, uzyskać wsparcie, którego teraz chyba bardzo Pani potrzebuje. Natomiast mąż powinien jak najszybciej zacząć korzystać ze specjalistycznej pomocy. Depresja jest chorobą, która bezwzględnie wymaga leczenia. Zachęcam też do konsultacji z radcą prawnym, który podpowie, co może Pani robić teraz - w sytuacji otrzymania pozwu o rozwód.
Pozdrawiam Panią
Pozdrawiam Panią
Witam. Przede wszystkim proszę zadbać o siebie i dzieci w sensie bezpieczeństwa w momentach agresji ,kiedy rozbija sprzęty i staje się niebezpieczny . Nawet jeśli trzeba wezwać policję. Nie mam informacji jak mąż zachowywał się kiedy brał leki.Czy było inaczej.Jaka była diagnoza psychiatry .Przy depresji organicznej leki bierze się bez przerywania.Jeśli depresja wynika z sytuacji społecznej ,trudności problemy. Konflikt w relacji ,wtedy na pewno trzeba zgłosić się na terapię ,popracować nad komunikacją i rozwiązaniem problemów.Jeśli nie zacznie brać leków i nie będzie chciał pracować nad zmianą czasami bezpieczniejsza jest separacja. Pzd.Małgorzata Zdunek
Dzień dobry. To Pani mąż powinien udać się na terapię, terapia lekowa sama w sobie nie przynosi należytej ulgi dlatego, że tylko maskuje objawy, a jednak problemy z którymi boryka się Pani mąż dalej w nim siedzą nie rozwiązane. Pozdrawiam.
Myślę, że powinna pani zadbać w tej sytuacji o siebie i dzieci. Z opisu wynika, że to nie tylko depresja, ale także przemoc i brak wrażliwości co do uczuć innych osób. Sytuacja jest trudna, może to nie jest zły pomysł, by od siebie odpocząć i po tym czasie zdecydować co dalej. Pozdrawiam
Przechodzi Pani przez ciężkie chwile. To bolesne, gdy bliska osoba choruje, cierpi i dotyka swym cierpieniem innych. Szuka Pani pomocy, by odnaleźć siłę do dalszego wspierania męża. Zachęcam, by poszukała Pani pomocy z myślą o Sobie i dzieciach. By odzyskać siłę do dalszego życia. Przecież nie tylko mąż potrzebuje wsparcia w trudnych realiach...
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.