Witam, postaram się opisać moją historię która męczy mnie już od dwóch lat. Jestem w związku małżeń
3
odpowiedzi
Postaram się opisać moją historię która męczy mnie już od dwóch lat. Jestem w związku małżeńskim od 11 lat, mamy dwójkę dzieci 9 lat i 3 lata i dwa lata temu dowiedziałem się że moja żona zdradziła mnie. Ale może od początku, byliśmy zgodnym małżeństwem staraliśmy się wspierać na wzajem. Kiedy urodziło się drugie dziecko czułem że jesteśmy spełnionymi rodzicami, partnerami, kochankami. Żona przez cały okres kiedy była ma urlopie macierzyńskim była szczęśliwa że tak dobrze sobie radzimy. Ale mój problem pojawił się kiedy wróciła do pracy, i nie chodzi o dom czy dzieci.
Żona po powrocie do pracy zaczęła się zachowywać jak by w pracy miała drugi dom. Pierwszy sygnał jaki się pojawił to wspomniała o nowym koledze w pracy, który jest zupełnie inny jak reszta zespołu bo jest miły, śmieszny i dobrze się z nim rozmawia na przerwach. Potraktowałem to "ok ma kolegę w pracy ja też mam koleżanki w pracy". Kilkukrotnie opowiadała mi o nim. Jednego dnia dostałem telefon z pracy że moja żona zemdlała, na złamanie karku popędziłem żeby ją zabrać do domu, za jakiś czas znowu taka sama sytuacja. decyzja trzeba jechać do lekarza bo to może być coś poważnego. Nadmienię że moja żona nigdy nie mdlała, chyba że była w ciąży. W ciągu dnia omówiła się do lekarza a wieczorem oznajmiła mi że poprosiła kolegę z pracy żeby ją zawiózł, ale nie chciała mi mówić żebym się nie denerwował. Zapytałem dlaczego poprosiła jego a nie mnie, odpowiedz była wymijająca. W tym czasie moja babcia trafiła do szpitala, stan się pogarszał. Moja żona zaprzestała opowieści o koledze, zrobiła się bardzo współczująca. Współczucie polegało na tym że sugerowała żebym sobie posiedział obejrzał film, pograł, posiedział na internecie a ona sobie poleży i popatrzy w telefon. Taki stan trwał do chwili kiedy dowiedziałem się że moja babcia zmarła. Dzień przed pogrzebem moja żona oznajmiła że nie jedzie na pogrzeb bo idzie do lekarza odebrać wyniki. Wieczorem zaproponowała żeby sobie posiedział przy komputerze a ona poczyta na telefonie. Byłem bardzo rozżalony że muszę jechać sam na pogrzeb i kiedy już żona usnęła z uśmiechem na ustach coś we mnie pękło. Nie jestem dumny z tego ale sprawdziłem jej rozmowy na FB, korespondowała z kolegą z pracy, nawet tego wieczoru przed pójściem spać. nie zdążyła usunąć wiadomości w której wyraźnie piszę że tuli i całuję i że chętnie zaprosiła by go do domu. Kolega pytał czy na kawę? a z jej strony padła wyraźna sugestia że faceci to są mało domyślni i trzeba im wszystko wykładać kawa na ławę. Zrobiłem jedyną rzecz jaka przyszła mi do głowy, podpoiłem swój telefon pod jej konto FB potrzebowałem dowodu że się mylę. Będą na pogrzebie siedząc w kościele telefon cały czas wibrował znowu z nim pisała, na stypie sprawdziłem wiadomości. Pisała że jest już po lekarzu że wszystko jest ok i nie ma się czym martwić, do mnie nie napisała nic. odezwałem się jak lekarz, usłyszałem że mdlała z nerwów i tyle. Jadąc do domu z pogrzebu czułem że znowu z nim pisze, coś we mnie pękło i muszę powiedzieć że wiem co robi.
W domu dziwiła się że jestem smutny i poddenerwowany (po pogrzebie) więc powiedziałem jej co wiem na temat jej i kolegi. Ale to nic takiego my tylko sobie piszemy, pisali sobie też o tym jak uprawiają sex jak na wzajemnie się pieszczą.
Żona twierdzi że to nie zdrada. Błagała żebym jej wybaczył i że kocha tylko mnie. Jesteśmy razem do tej pory tylko ja nie czuje żeby była szczera wobec mnie. Nie wiem czy w ogóle jestem w stanie jej kiedykolwiek uwierzyć. może łatwiej było by zaufać gdyby się zmieniła, od dwóch lat zachowuje się tak jak kiedy miała romans.
Żona po powrocie do pracy zaczęła się zachowywać jak by w pracy miała drugi dom. Pierwszy sygnał jaki się pojawił to wspomniała o nowym koledze w pracy, który jest zupełnie inny jak reszta zespołu bo jest miły, śmieszny i dobrze się z nim rozmawia na przerwach. Potraktowałem to "ok ma kolegę w pracy ja też mam koleżanki w pracy". Kilkukrotnie opowiadała mi o nim. Jednego dnia dostałem telefon z pracy że moja żona zemdlała, na złamanie karku popędziłem żeby ją zabrać do domu, za jakiś czas znowu taka sama sytuacja. decyzja trzeba jechać do lekarza bo to może być coś poważnego. Nadmienię że moja żona nigdy nie mdlała, chyba że była w ciąży. W ciągu dnia omówiła się do lekarza a wieczorem oznajmiła mi że poprosiła kolegę z pracy żeby ją zawiózł, ale nie chciała mi mówić żebym się nie denerwował. Zapytałem dlaczego poprosiła jego a nie mnie, odpowiedz była wymijająca. W tym czasie moja babcia trafiła do szpitala, stan się pogarszał. Moja żona zaprzestała opowieści o koledze, zrobiła się bardzo współczująca. Współczucie polegało na tym że sugerowała żebym sobie posiedział obejrzał film, pograł, posiedział na internecie a ona sobie poleży i popatrzy w telefon. Taki stan trwał do chwili kiedy dowiedziałem się że moja babcia zmarła. Dzień przed pogrzebem moja żona oznajmiła że nie jedzie na pogrzeb bo idzie do lekarza odebrać wyniki. Wieczorem zaproponowała żeby sobie posiedział przy komputerze a ona poczyta na telefonie. Byłem bardzo rozżalony że muszę jechać sam na pogrzeb i kiedy już żona usnęła z uśmiechem na ustach coś we mnie pękło. Nie jestem dumny z tego ale sprawdziłem jej rozmowy na FB, korespondowała z kolegą z pracy, nawet tego wieczoru przed pójściem spać. nie zdążyła usunąć wiadomości w której wyraźnie piszę że tuli i całuję i że chętnie zaprosiła by go do domu. Kolega pytał czy na kawę? a z jej strony padła wyraźna sugestia że faceci to są mało domyślni i trzeba im wszystko wykładać kawa na ławę. Zrobiłem jedyną rzecz jaka przyszła mi do głowy, podpoiłem swój telefon pod jej konto FB potrzebowałem dowodu że się mylę. Będą na pogrzebie siedząc w kościele telefon cały czas wibrował znowu z nim pisała, na stypie sprawdziłem wiadomości. Pisała że jest już po lekarzu że wszystko jest ok i nie ma się czym martwić, do mnie nie napisała nic. odezwałem się jak lekarz, usłyszałem że mdlała z nerwów i tyle. Jadąc do domu z pogrzebu czułem że znowu z nim pisze, coś we mnie pękło i muszę powiedzieć że wiem co robi.
W domu dziwiła się że jestem smutny i poddenerwowany (po pogrzebie) więc powiedziałem jej co wiem na temat jej i kolegi. Ale to nic takiego my tylko sobie piszemy, pisali sobie też o tym jak uprawiają sex jak na wzajemnie się pieszczą.
Żona twierdzi że to nie zdrada. Błagała żebym jej wybaczył i że kocha tylko mnie. Jesteśmy razem do tej pory tylko ja nie czuje żeby była szczera wobec mnie. Nie wiem czy w ogóle jestem w stanie jej kiedykolwiek uwierzyć. może łatwiej było by zaufać gdyby się zmieniła, od dwóch lat zachowuje się tak jak kiedy miała romans.
Dzień dobry. Pisze Pan z jednej strony o trwającym kryzysie w związku małżeńskim. Z drugiej strony o dużym braku zaufania do żony. Mocno koncentruje się Pan na szukaniu dowodów niewierności żony. Być może warto zamiast tego spróbować odbyć szczera rozmowę na temat Pana obaw, niepokoju. Zapytać żonę jak ona widzi ta sytuacje ? Bo wprawdzie minęły dwa lata od tamtej sytuacji, ale stale Pan do niej powraca, zastanawiając się co oznaczają zachowania żony. Być może ona tez coś swoim zachowaniem chce zakomunikować Panu, jeśli tak, co to mogłoby być ? Może warto przyjrzec się temu u specjalisty, być może wiele z Pana obaw i domysłów okaże się błędna ? Może zobaczy Pan sytuacje oczami żony a ona Pana oczami ? Przy obopólnej zgodzie warto pomyśleć o terapii dla par. Pozdrawiam serdecznie.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Warto porozmawiać najpierw indywidualnie z psychoterapeutą o swoich przeżyciach i zastanowić się wspólnie z nim jak sobie pomóc i jak ratować związek i jego jakość. Można skorzystać potem z terapii partnerskiej , jeśli oboje Państwo będziecie na nią gotowi.
Pozdrawiam.Izabela Kuminiak
Pozdrawiam.Izabela Kuminiak
To, co opisał Pan, jest niewątpliwie trudnym i bolesnym doświadczeniem, które zburzyło zaufanie i stabilność w Waszym związku. Zdrada, niezależnie od tego, jak jest określana, zawsze niesie ze sobą głębokie emocjonalne konsekwencje. Chcę podkreślić, że uczucie, którego Pan doświadcza, jest zrozumiałe i uzasadnione. Zaufanie, które zostało złamane, nie jest łatwe do odbudowania, a proces ten wymaga czasu, pracy i wzajemnego zaangażowania. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy związek jest unikalny i proces leczenia i odbudowy zaufania również będzie indywidualny. Może Pan rozważyć terapię par, która może dostarczyć bezpiecznego miejsca do rozmowy o swoich uczuciach i doświadczeniach. Terapeuta może pomóc w ustaleniu granic, negocjacji potrzeb i oczekiwań, a także w pracy nad komunikacją i budowaniem zaufania. Proszę pamiętać również o sobie – o swoich potrzebach emocjonalnych i o tym, co jest dla Pana niezbędne do poczucia się bezpiecznie i szczęśliwie w związku. Proces leczenia może być długi i wymagać dużo pracy, ale jest możliwy, zwłaszcza z odpowiednią pomocą i wsparciem.
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.