Zastanawiałam się czy powinnam Państwu zawracać tutaj głowę jednak zależy mi ogromnie na tym aby uzy
3
odpowiedzi
Zastanawiałam się czy powinnam Państwu zawracać tutaj głowę jednak zależy mi ogromnie na tym aby uzyskać pomoc nim popełnię życiowy błąd! W lutym tego roku zakończyłam bardzo toksyczną 8 letnią relację z moim byłym partnerem. Mój były partner okłamywał mnie w najmniejszych nawet sprawach. Koloryzował kiedy opowiadał o jakiś zdarzeniach, przypisywał różne sytuacje do siebie jednak z czasem wychodziło,że to np.przydarzyło się znajomemu. Początkowo naiwnie myślałam,że przestanie kłamać kiedy będzie mu na mnie zależało,że mogę go zmienić. Później był etap kiedy przestałam reagować na jego kłamstwa aż w końcu zaczęły mnie bardzo irytować. Zaczęłam zwracać mu uwagę kiedy kłamał i mieszał się w tym co mówił. To oczywiście kończyło się awanturami ,że to ja wymyślam i szukam problemów na siłę albo,że na pewno coś źle zrozumiałam. Każda kłótnia kończyła się na tym,że w końcu cała wina spadała na mnie. Ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki próbowałam z nim rozmawiać i mówić co czuję, że jest źle i jeśli nic z tym nie zrobimy to nasz związek się rozpadnie. Za każdym razem słyszałam jeden tekst : Przestań mnie szantażować! Dodatkowo on nękał mnie i doprowadzał w bezsilności do granic wytrzymałości psychicznej.Przykład: Często podczas poważnej kłótni chciałam wyjść na dwór się przewietrzyć on wychodził za mną, kiedy mówilam ,że chcę isc sama zebrać mysli on i tak szedł. Z natłoku myśli i nerwów i tej bezradności ,że nie mogę od niego uciec wpadałam w szał, wrzeszczałam na środku ulicy i płakałam,wtedy wracaliśmy do domu,bo wiadomo,że ucieczka od niego nie była możliwa.W domu wszystko kumulowało się w mojej głowie kłótnia, wieczne zwalanie winy na mnie, bezsilność ,że nie mogę uciec i jakoś się uspokoić. To wszystko doprowadzało mnie nie raz do takiego stanu,że uderzałam pięścią w ścianę aby dać ujście swoim emocjom. To samo w łóżku po kłótni chciałam iść spać to pytał: "Przytulisz mnie?" nie chciałam tego więc pytał do skutku, czasami przez godzinę w kółko" Przytulisz się ?Nie? Ale dlaczego nie? To jak przytulisz się? No przytul" Nie pomagał płacz i krzyk, prośby...dopóki nie przytuliłam nie przestawał. Kiedy już na siłę przytuliłam(bo chciałam iść spać) on mówił "Dasz mi buzi" ...i taka sama sytuacja jak wcześniej, mówił do skutku aż nie dałam buzi.Kiedy dałam buzi z nadzieją,że pójdę spać kolejne pytanie: " Dlaczego leżysz plecami do mnie? Odwróć się do mnie" Bo tak ci wygodniej? No ale odwróć się , no odwróć"... Płacz , krzyki ,błaganie...nic nie pomagało. Jak szłam spać do salonu to szedł za mną, zabierał mi kołdrę i ciągnął za nogę często spadałam na podłogę dopóki nie wróciłam na górę. I cały powyższy scenariusz się powtarzał.Nie raz usłyszałam ,że jak dla niego to ja mogę iść pod latarnię, raz rozwalił pięścią stół w salonie. Płakałam codziennie w domu, w pracy...po rozmowie z Panią psycholog i nakazie zakończenia tego związku robiłam to tydzień później.
To miał być tylko "krótki" wstęp do problemu jaki mam teraz. Od dwóch miesięcy spotykam się z moim obecnym partnerem. Choć dopiero zaczynamy się spotykać śmiem twierdzić ,że to jest mężczyzna którego pragnęłam mieć całe życie. To dobry chłopak,który jest niesamowicie ciepły bardzo o mnie dba. Często razem rozmawiamy i oboje twierdzimy,że tak silnego uczucia oboje nigdy nie czuliśmy. Dzieli nas ponad godzina drogi więc widujemy się póki co w weekendy. Może te ograniczenie również nie pomaga poukładać myśli w mojej głowie. Cały ten nasz "związek" układa się bardzo obiecująco,jest tak jak powinno być. On już przedstawił mnie swojej rodzinie, rodzice nazywają mnie już swoją synową, brat nazywa bratową. Opowiada o mnie swoim przyjaciołom ,że jak twierdzi poznał swoją "przyszłą żonę". Wszystko pięknie prawda? No właśnie nie potrafię się tym cieszyć, mimo ,że wszyscy na około widzą jaki jest we mnie zakochany, jak na mnie patrzy , jak się do mnie zwraca. Ja też czuję,że wszystko to co robi i mówi jest szczere. Jednak moja przeszłość musiała zostawić jakąś bliznę. Byłam okłamywana przez 8 lat ( ale nie zdradzana tego jestem pewna w 100% mój były nie był tym typem człowieka) dlatego teraz ciężko mi zaufać i na siłę doszukuję się drugiego dna. Jeśli pisze lub mówi ,że jestem piękna , że jestem dla niego najważniejsza i nigdy mnie nie skrzywdzi ja po prostu boję się ,że tylko tak mówi i może wcale tego nie czuje. Boję się ,że może rozmawiać z innymi dziewczynami, może będzie szedł ulicą i spotka kogoś kto mu się spodoba bardziej. A może kiedy nie spotyka się ze mną to spotyka się z kimś innym. Najśmieszniejsze jest to,że na te wszystkie ALE mam wytłumaczenia i on nie daje mi absolutnie powodów abym miała myśleć w taki sposób. Jeśli nie byłabym w jego życiu kimś ważnym to nie angażowałby się tak bardzo, nie przedstawiałby mnie swojej rodzinie. Wszystko to powstaje w mojej głowie, mała myśl jak np. jakiś czas nie odpisuje na wiadomość to ja już myślę ,że może nie ma ochoty już ze mną rozmawiać, może z kimś innym pisze, może się z kimś spotyka...ale doskonale wiem ,że w tym momencie jest w pracy. Jestem kobietą, która nie narzeka na powodzenie u mężczyzn wiem,że podobam się większości facetów w mojej firmie,nawet na ulicy faceci się oglądają... pod tym względem jestem pewna siebie. Ale wszystko się zmienia kiedy w grę wchodzi najważniejszy mężczyzna w moim życiu , ktoś na kim zależy mi najbardziej na świecie. Wtedy już nie uważam się za taką piękną, uważam że on może poznać kogoś lepszego , ładniejszego niż ja. Zamiast cieszyć się z tego co mam, zamknąć drzwi przeszłości ja wciąż porównuję moją obecną miłość z moim byłym,że może on też będzie mnie okłamywać? Mówią zapomnij o przeszłości i zaryzykuj lub potrzeba czasu aż się poznacie i wtedy sobie będziecie ufać... DOBRA! Ale mnie powoli przygniatają moje własne myśli, dołuje myślenie o sytuacjach ,które nawet nie mają pewnie miejsca. Moja chora wyobraźnia mnie wykańcza , powoduje niepotrzebną zazdrość i niepewność. Zamiast cieszyć się,że poznałam miłość życia ja płaczę, bo moje myśli z kosmosu nie dają mi spokoju. Głowa mi pęka,bo myślę o tym non stop, boję się ,że będę oszukana i skrzywdzona przez osobę,która jest dla mnie bardzo ważna...Ale przecież ja dla niego również jestem bardzo ważna i moją największą obawą jest to,że mogę go stracić przez to,że nie potrafię poradzić sobie ze swoją głową. Czasami mam takie myśli żeby przeszukać jego telefon czy pisze z jakimiś dziewczynami ale wiem ,że będzie to nie fair w stosunku do niego i jeśli nic tam nie znajdę nie wybaczę sobie tego,że zrobiłam to za jego plecami. Ale jeśli coś tam znajdę? To wszystko się skończy, ja z głęboką depresją nie zaufam nikomu już nigdy więcej. Czasami myślę żeby z nim o tym porozmawiać ale nie chcę żeby odebrał to w taki sposób ,że podejrzewam go o zdradę, że jest babiarzem i nie można mu zaufać. Problem jest we mnie, głęboko w mojej głowie , problem z którym nie potrafię sobie poradzić, który w końcu zamęczy mnie i moje myślenie lub co gorsza zniszczy mój związek. Jestem już umówiona na pierwszą wizytę z Panią psycholog jednak interesuje mnie również opinia Państwa. Co prawda wiadomość wyszła dłuższa niż przewidywałam musiałam w niej zawrzeć najistotniejsze moim zdaniem informacje. Będę wdzięczna za jakąkolwiek opinię , poradę jak mogę sobie pomóc,bo powiem szczerze nie mam już sił aby znosić ten stres wywoływany moimi głupimi myślami.
To miał być tylko "krótki" wstęp do problemu jaki mam teraz. Od dwóch miesięcy spotykam się z moim obecnym partnerem. Choć dopiero zaczynamy się spotykać śmiem twierdzić ,że to jest mężczyzna którego pragnęłam mieć całe życie. To dobry chłopak,który jest niesamowicie ciepły bardzo o mnie dba. Często razem rozmawiamy i oboje twierdzimy,że tak silnego uczucia oboje nigdy nie czuliśmy. Dzieli nas ponad godzina drogi więc widujemy się póki co w weekendy. Może te ograniczenie również nie pomaga poukładać myśli w mojej głowie. Cały ten nasz "związek" układa się bardzo obiecująco,jest tak jak powinno być. On już przedstawił mnie swojej rodzinie, rodzice nazywają mnie już swoją synową, brat nazywa bratową. Opowiada o mnie swoim przyjaciołom ,że jak twierdzi poznał swoją "przyszłą żonę". Wszystko pięknie prawda? No właśnie nie potrafię się tym cieszyć, mimo ,że wszyscy na około widzą jaki jest we mnie zakochany, jak na mnie patrzy , jak się do mnie zwraca. Ja też czuję,że wszystko to co robi i mówi jest szczere. Jednak moja przeszłość musiała zostawić jakąś bliznę. Byłam okłamywana przez 8 lat ( ale nie zdradzana tego jestem pewna w 100% mój były nie był tym typem człowieka) dlatego teraz ciężko mi zaufać i na siłę doszukuję się drugiego dna. Jeśli pisze lub mówi ,że jestem piękna , że jestem dla niego najważniejsza i nigdy mnie nie skrzywdzi ja po prostu boję się ,że tylko tak mówi i może wcale tego nie czuje. Boję się ,że może rozmawiać z innymi dziewczynami, może będzie szedł ulicą i spotka kogoś kto mu się spodoba bardziej. A może kiedy nie spotyka się ze mną to spotyka się z kimś innym. Najśmieszniejsze jest to,że na te wszystkie ALE mam wytłumaczenia i on nie daje mi absolutnie powodów abym miała myśleć w taki sposób. Jeśli nie byłabym w jego życiu kimś ważnym to nie angażowałby się tak bardzo, nie przedstawiałby mnie swojej rodzinie. Wszystko to powstaje w mojej głowie, mała myśl jak np. jakiś czas nie odpisuje na wiadomość to ja już myślę ,że może nie ma ochoty już ze mną rozmawiać, może z kimś innym pisze, może się z kimś spotyka...ale doskonale wiem ,że w tym momencie jest w pracy. Jestem kobietą, która nie narzeka na powodzenie u mężczyzn wiem,że podobam się większości facetów w mojej firmie,nawet na ulicy faceci się oglądają... pod tym względem jestem pewna siebie. Ale wszystko się zmienia kiedy w grę wchodzi najważniejszy mężczyzna w moim życiu , ktoś na kim zależy mi najbardziej na świecie. Wtedy już nie uważam się za taką piękną, uważam że on może poznać kogoś lepszego , ładniejszego niż ja. Zamiast cieszyć się z tego co mam, zamknąć drzwi przeszłości ja wciąż porównuję moją obecną miłość z moim byłym,że może on też będzie mnie okłamywać? Mówią zapomnij o przeszłości i zaryzykuj lub potrzeba czasu aż się poznacie i wtedy sobie będziecie ufać... DOBRA! Ale mnie powoli przygniatają moje własne myśli, dołuje myślenie o sytuacjach ,które nawet nie mają pewnie miejsca. Moja chora wyobraźnia mnie wykańcza , powoduje niepotrzebną zazdrość i niepewność. Zamiast cieszyć się,że poznałam miłość życia ja płaczę, bo moje myśli z kosmosu nie dają mi spokoju. Głowa mi pęka,bo myślę o tym non stop, boję się ,że będę oszukana i skrzywdzona przez osobę,która jest dla mnie bardzo ważna...Ale przecież ja dla niego również jestem bardzo ważna i moją największą obawą jest to,że mogę go stracić przez to,że nie potrafię poradzić sobie ze swoją głową. Czasami mam takie myśli żeby przeszukać jego telefon czy pisze z jakimiś dziewczynami ale wiem ,że będzie to nie fair w stosunku do niego i jeśli nic tam nie znajdę nie wybaczę sobie tego,że zrobiłam to za jego plecami. Ale jeśli coś tam znajdę? To wszystko się skończy, ja z głęboką depresją nie zaufam nikomu już nigdy więcej. Czasami myślę żeby z nim o tym porozmawiać ale nie chcę żeby odebrał to w taki sposób ,że podejrzewam go o zdradę, że jest babiarzem i nie można mu zaufać. Problem jest we mnie, głęboko w mojej głowie , problem z którym nie potrafię sobie poradzić, który w końcu zamęczy mnie i moje myślenie lub co gorsza zniszczy mój związek. Jestem już umówiona na pierwszą wizytę z Panią psycholog jednak interesuje mnie również opinia Państwa. Co prawda wiadomość wyszła dłuższa niż przewidywałam musiałam w niej zawrzeć najistotniejsze moim zdaniem informacje. Będę wdzięczna za jakąkolwiek opinię , poradę jak mogę sobie pomóc,bo powiem szczerze nie mam już sił aby znosić ten stres wywoływany moimi głupimi myślami.
Dzień dobry
Przeszła Pani bardzo wiele i doświadczyła Panie wiele krzywdy. Brak zaufania do obecnego partnera z pewnoscia jest skutkiem toksycznych relacji z byłym partnerem. Wazne jest to ze Pani zdała sobie sprawę z tego ze ma Pani problem z zaufaniem i właściwe Pani rozpoznala przyczyny tego problemu. Jeśli pragnie Pani aby relacja z obecnym partnerem była dla Pani satysfakcjonująca to niezbędna będzie terapia która pozwoli Pani poradzić sobie z wlasnymi myślami i niepokojem. Podjęła Pani bardzo dobrą decyzje o spotkaniu z psychologiem. Warto rowniez porozmawiac z partnerem o swoich obawach i odczuciach i wytłumaczyć dlaczego się tak dzieje.
Pozdrawiam
Magdalena Kaczmarczyk
Przeszła Pani bardzo wiele i doświadczyła Panie wiele krzywdy. Brak zaufania do obecnego partnera z pewnoscia jest skutkiem toksycznych relacji z byłym partnerem. Wazne jest to ze Pani zdała sobie sprawę z tego ze ma Pani problem z zaufaniem i właściwe Pani rozpoznala przyczyny tego problemu. Jeśli pragnie Pani aby relacja z obecnym partnerem była dla Pani satysfakcjonująca to niezbędna będzie terapia która pozwoli Pani poradzić sobie z wlasnymi myślami i niepokojem. Podjęła Pani bardzo dobrą decyzje o spotkaniu z psychologiem. Warto rowniez porozmawiac z partnerem o swoich obawach i odczuciach i wytłumaczyć dlaczego się tak dzieje.
Pozdrawiam
Magdalena Kaczmarczyk
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Witam Panią. Próbowałam z uwagą przeczytać tekst, ale mam pewną niejasność. Napisała Pani, że psycholog zaleciła zakończyć natychmiast poprzedni związek. Zabrzmiało to tak, jakby była Pani w procesie terapeutycznym. Jednak na koniec pisze Pani o tym, że wybiera się na pierwsza wizytę. Nie bardzo wiem, jak to rozumieć. W każdym razie poprzedni związek, o którym pisze Pani, że "był toksyczny" trwał bardzo długo. Tkwiła Pani w bardzo niekorzystnym dla siebie układzie, tak, jakby nie umiała Pani ocenić do końca co Pani służy a co szkodzi. Po zakończeniu takiej relacji konieczne jest uważne zreflektowanie swoich wyborów, potrzeb i decyzji, aby po raz kolejny nie wejść w niszczącą relację. Mam wrażenie, że to jeszcze u Pani nie nastąpiło. Pani obawa, że może Pani powtórzyć błędy wydaje się więc zdroworozsądkowa. To nie jest tak, że trafił się Pani "zły" człowiek, a teraz jest szansa, że trafi się "lepszy". Pani współtworzy relację i może się Pani na coś zgadzać lub nie. Z pani relacji wynika, że nawet jak chciała się Pani przeciwstawić, to nie umiała Pani tego skutecznie zrobić. Ze sposobu w jaki Pani pisze dzisiaj, można wnioskować, że w tej kwestii niewiele się zmieniło. Dopóki nie przepracuje Pani własnych emocji i reakcji kolejny związek obarczonym jest dużym ryzykiem. Pozdrawiam, Edyta Mikulska
Dzień dobry, z Pani opisu wynika, że ma różne doświadczenia życiowe i mnóstwo swoich niepokojów do poukładania i zmierzenia się z nimi. Jeśli nie chce Pani powtarzać swoich zachowań, reakcji, interpretacji proszę zastanowić sie nad własna psychoterapią.
Pozdrawiam Joanna Borowczak
Pozdrawiam Joanna Borowczak
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.