Zdrada z mojej strony.. Bylismy z chłopakiem na ognisku, gdzie było bardzo duzo ludzi. Przez wieks
3
odpowiedzi
Zdrada z mojej strony..
Bylismy z chłopakiem na ognisku, gdzie było bardzo duzo ludzi. Przez wiekszosc czasu chodziłam z nim, bo ja nikogo tam nie znałam i mam też lęk społeczny. Później napiłam sie alkoholu, rozluźniłam się i zaczęłam rozmawiać z ludźmi wkoło. Miałam wrażenie, że mojego chlopaka meczy to, ze za nim ciągle chodzę i chyba nawet cos powiedzial na ten temat. Odłaczylam sie więc i gadalam z innymi ludźmi... i w pewnym momencie poznałam chłopaka, z którym naprawdę miło mi sie rozmawialo. Poczułam się zauważona itp. Dawno nie było w moim związku rozmowy i zainteresowania, również bliskosci - nawet fizycznej. Dodam również, że moj partner nigdy nie miał przeciwko gdy rozmawiałam z innymi facetami na imprezach, zawsze mu tez sama z siebie o tym opowiadałam i mówił mawet, że mogłabym miec przyjaciela. Nigdy nie byl o mnie zazdrosny i mi ufał. Natomiast zmieniło się to tamtej nocy. Ja zagadana i lekko pijana z tym nowo poznanym chłopakiem odeszliśmy od ogniska kawałek dalej na pole, bo stwierdziłam, że poszukamy gwiazdy polarnej. Przy ognisku bylo za jasno, wiec kawalek sie oddalilismy i tam juz w sumie i niestety zostaliśmy i się zagadaliśmy. Mój chłopak mnie szukal wkoło i nie mógł mnie znaleźć. Mówił, ze mnie bardzo dlugo nie było i że szukał mnie chyba z godzinę i jak mnie zobaczył z kimś rozbawioną to poczuł sie zdradzony i zły. Nie interweniował. Jak wracałam to wykrzyczał, że to koniec między nami i jedziemy do domu. To było prawie 3 tygodnie temu. Obecnie jesteśmy w sytuacji gdzie nie wiemy co dalej. On nie wie czy chce dalej ze mną być i mówi, ze nic nie czuje do mnie w tym momencie. Spróbowalismy terapii par jednorazowo, bo dopóki moj partner nie wie czy chce ze mną być to nic więcej terapeutka nie mogła pomóc. Jestem bezsilna, bo nie wiem co dalej z naszym zwiazkiem i cierpie. Nie pomyślałam, że zranie go w taki sposób. On mi nie wierzy w to, że tylko sie tam zagadaliśmy. Rozumiem, ze potrzebuje czasu... nie wiem czy jest cos co możemy zrobić lub czy ja moge cos zrobić dla ratowania zwiazku. Jesteśmy ze sobą ponad 4 lata. Dziękuję z góry odpowiedzi, doceniam poswiecony czas.
Bylismy z chłopakiem na ognisku, gdzie było bardzo duzo ludzi. Przez wiekszosc czasu chodziłam z nim, bo ja nikogo tam nie znałam i mam też lęk społeczny. Później napiłam sie alkoholu, rozluźniłam się i zaczęłam rozmawiać z ludźmi wkoło. Miałam wrażenie, że mojego chlopaka meczy to, ze za nim ciągle chodzę i chyba nawet cos powiedzial na ten temat. Odłaczylam sie więc i gadalam z innymi ludźmi... i w pewnym momencie poznałam chłopaka, z którym naprawdę miło mi sie rozmawialo. Poczułam się zauważona itp. Dawno nie było w moim związku rozmowy i zainteresowania, również bliskosci - nawet fizycznej. Dodam również, że moj partner nigdy nie miał przeciwko gdy rozmawiałam z innymi facetami na imprezach, zawsze mu tez sama z siebie o tym opowiadałam i mówił mawet, że mogłabym miec przyjaciela. Nigdy nie byl o mnie zazdrosny i mi ufał. Natomiast zmieniło się to tamtej nocy. Ja zagadana i lekko pijana z tym nowo poznanym chłopakiem odeszliśmy od ogniska kawałek dalej na pole, bo stwierdziłam, że poszukamy gwiazdy polarnej. Przy ognisku bylo za jasno, wiec kawalek sie oddalilismy i tam juz w sumie i niestety zostaliśmy i się zagadaliśmy. Mój chłopak mnie szukal wkoło i nie mógł mnie znaleźć. Mówił, ze mnie bardzo dlugo nie było i że szukał mnie chyba z godzinę i jak mnie zobaczył z kimś rozbawioną to poczuł sie zdradzony i zły. Nie interweniował. Jak wracałam to wykrzyczał, że to koniec między nami i jedziemy do domu. To było prawie 3 tygodnie temu. Obecnie jesteśmy w sytuacji gdzie nie wiemy co dalej. On nie wie czy chce dalej ze mną być i mówi, ze nic nie czuje do mnie w tym momencie. Spróbowalismy terapii par jednorazowo, bo dopóki moj partner nie wie czy chce ze mną być to nic więcej terapeutka nie mogła pomóc. Jestem bezsilna, bo nie wiem co dalej z naszym zwiazkiem i cierpie. Nie pomyślałam, że zranie go w taki sposób. On mi nie wierzy w to, że tylko sie tam zagadaliśmy. Rozumiem, ze potrzebuje czasu... nie wiem czy jest cos co możemy zrobić lub czy ja moge cos zrobić dla ratowania zwiazku. Jesteśmy ze sobą ponad 4 lata. Dziękuję z góry odpowiedzi, doceniam poswiecony czas.
Dzień dobry, myślę, że najpierw powinniście wyjaśnić sobie całą sytuację, ponieważ z Pani opisu zrozumiałem, że to partner poczuł się zdradzony ale do zdrady nie doszło. Jeśli partner potrzebuje czasu i nie chce przyjąć teraz Pani wyjaśnień w tej sprawie poczekałbym ponieważ czytam, że zależy Pani na waszej relacji. Bardzo ważną kwestią jest to, co zauważa Pani pisząc o swoich odczuciach dotyczących braku zauważenia, rozmowy, zainteresowania Pani osobą w waszym związku. Warto porozmawiać o tym, a najlepiej jednak rozpocząć terapię par.
Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online
Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.
Pokaż specjalistów Jak to działa?
Pisze Pani, że partner ufał Pani i nigdy nie był zazdrosny. W tym kontekście zastanawia, dlaczego tym razem tak mocno zareagował i nie wierzy Pani, że do zdrady nie doszło? Wydaje się Pani zaskoczona tym, jak bardzo ta sytuacja zraniła partnera. Zwykle potrzeba wielu rozmów, wiele dobrej woli i chęci zrozumienia drugiej strony, aby sprawy mogły zmienić obrót. Rozumiem, że aktualny stan rzeczy jest dla Pani bolesny i czuje się Pani bezsilna - czy mówiła Pani o tym partnerowi? Na pewno warto komunikować szczerze swoje odczucia, bo to buduje bliskość i zaufanie, nawet w trudnych sytuacjach. Powodzenia!
Niestety terapii par już nie oferuję, zamiast tego oferuję edukację par, co w Waszym wypadku może nawet być ważniejsze. Pozdrawiam
Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie
Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.