lek. Renata Rulka

Lekarz z powołaniem! Pani dr Rulka jest moim lekarzem rodzinnym od 15 lat - zaczęłam do niej chodzić jako 8latka, teraz chodzę nadal jako dorosła kobieta.
Pani doktor jest wspaniałą osobą, bardzo cierpliwą, zawsze przyjmie (nie ma chyba dnia, żeby nie przyjmowała dodatkowych pacjentów, zawsze największa kolejki pacjentów właśnie do niej). Bez oporów kieruje do specjalisty kiedy to koniecznie, nie lekceważy objawów. Nigdy się nie spieszy, każdego pacjenta traktuje indywidualnie.

Dodam także, iż przez 15 lat zdarzyło się, że pani Doktor zapisała jeden lek, który nie pomógł, po czym na wizycie kontrolnej musiała przepisać inny ale to NORMALNE. Nie zmienia to mojej opinii nt Pani Doktor. Lekarz to też człowiek, nikt nie jest nieomylny a wiele objawów może sugerować wiele dolegliwości, niektóre z nich bardzo ciężko zdiagnozować. Piszę o tym, ponieważ wiele osób pisze negatywne komentarze (tak ja dwie nt pani dr Rulki) o lekarzach ponieważ kiedyś zdarzyło im się pomylić.

Jest lekarzem z powołania. Zna się na tym co robi i robi to z sercem. Chodzę do niej od 20 lat i mam do niej pełne zaufanie

Ja uważam Panią Doktor za wspaniałego lekarza rodzinnego! Opiekowała sie mną i moją rodziną przez 7 lat. Zawsze można było liczyć na jej pomoc. Przed dr Rulką moje dziecko było zapisane do trzech innych pediatrów, z których zrezygnowałam od razu, po tym jak nas traktowali i czym dziecko leczyli (na własną rękę, bojąc sie skierować do specjalisty). Dr Rulka na pierwszej wizycie gdy dowiedziała sie jakie dziecko ma objawy skierowała nas do specjalisty i to nie jednego. Nie żałuje badań. W nagłych przypadkach zawsze przyjmie, można liczyć nawet na poradę telefoniczną! Nie powinniście zwracać uwagi na komentarze powyżej. Po pierwsze każdy z nas jest tylko człowiekiem, ma prawo do pomyłek (chociaż mojemu dziecko dr Rulka żadko proponowała antybiotyki - często była wypisana recepta, ale z zastrzeżeniem podania tylko gdy obawy sie utzrymają lub pogorszą! u dr Renaty to standard). Co do Pani, która nie mogła przyjechac do lekarza... Rozumiem lekarzy, ze nie mają czasu na odwiedzanie chorych w domach... Czy Pani wie ilu ludzi dr Rulka przyjmuje poza ustawową liczbą pacjentów?! Ta kobieta zadko kiedy wychodzi z pracy o normalnej porze! Kiedy ma mieć czas jechać do kogoś kto ma gorączkę?! W takich wypadkach, albo zamawia się taksówkę i do lekarza, albo wzywa sie pogotowie. Lekarz rodzinny ma wizyty domowe, po to aby odwiedzać obłożnie chorych! Takich, którzy nie są mobilni! A skoro Pani wytrzymała bez wizyty u lekarza do piątku, to widocznie nie była Pani aż tak chora, zeby nie przyjść do lekarza wcześniej... Przesada.
Wracając do dr Rulki, uważam ja za lekarza z powołania. Jest bardzo fachowa i zna sie nie tylko na "katarkach"! Polecam gorąco!

Byłam pacjentką Pani , w przychodni przy ul. Ku Słońcu, czego bardzo żałuję; w październiku 2011 miałam grypę, jakoś przyszłam do siebie domowym sposobem; niestety po ok. tygodniu pojawił się bardzo silny kaszel/ w pewnych momentach nawet prawie z wymiotami/i temperatura- mój pesel wskazuje ile mam lat, czyli niestety dużo;zadzwoniłam do przychodni prosząc o wizytę domową, panie z rejestracji połączyły mnie z Panią doktor i nikt chyba nie zgadnie co usłyszałam od Pani doktor- herbata z malinami, z miodem, leżeć ,wziąć coś przeciw temperaturze i przyjść do przychodni w piątek/dzwoniłam we wtorek/;i co dalej - w piątek wylądowałam u innego lekarza, z obustronnym zapaleniem płuc;
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TAKĄ OPIEKĘ ,MAM WIELKI ŻAL I POMIMO DWÓCH MIESIĘCY OD POCZĄTKU ZACHOROWANIA DALEJ NIE MOGĘ PRZYJŚĆ DO SIEBIE

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Bardzo miła, sympatyczna, bez uprzedzeń, dodatkowo wyrozumiała i ze znakomitym podejściem do małych dzieci. Za to bardzo cenię panią doktor. Jednak kompetencje nie do końca takie jak być powinny... Moje dziecko było chore na zapalenie ucha środkowego i dostało antybiotyk od pediatry, po czym poszłam do rodzinnego lekarza (pani Rulki) na kontrolę wg. zaleceń pediatry. Uszko jeszcze całkowicie nie wyzdrowiało, było lekko zaczerwienione. Doktor ponownie podała antybiotyk, całkiem niepotrzebnie, bo takie zaczerwienienie, a właściwie zaróżowienie uszka to ostatnia faza leczenia, jak to określiła pediatra. Poza tym dziecko zachowywało się jak całkowicie zdrowe, czyli nie było żadnych innych objawów, które mogły stanowić podstawę do ponownego podania antybiotyku (temperatura w normie, apetyt w normie oraz żywe zachowanie, chęć do zabawy)

Jesteś tym lekarzem? Odpowiedz na tę opinię! Zarejestruj się teraz

Jest lekarzem z powołania. Zna się na tym co robi i robi to z sercem, aby jak najwięcej takich lekarzy. mam do niej pełne zaufanie.