dr n. med. Wojciech Śledziński

Jestem z wizyty bardzo zadowolony i milo zaskoczony profesjonalizmem doktora.

Pan doktor już ma swoje doświadczenie, kieruje od razu na szpital, gdy się chce spróbować jakoś inaczej prawo morały, moj 2 i ostatni kontakt...

Dr Wojciech błędnie zdiagnozował moje zaburzenia w kojarzeniu jako objawy rzekomej schizofrenii. Gdy pół roku później powiedziałem mu o tym, że chyba mam depresję, zaordynował mi bardzo silny lek antydepresyjny, po którym nie mogłem spać i wielokrotnie próbowałem odebrać sobie życie. W konsekwencji, zostałem hospitalizowany, a lekarz szpitalny zalecił mi zażywanie najmocniejszego leku na schizofrenię, na którą, jak się okazało, nie cierpię wcale. Niestety, zażywanie przez półtora roku Klozapolu i zbyt szybkie odstawienie tego leku niemal doszczętnie zrujnowało mój intelekt. Z zaburzeń kojarzenia wyleczyłem się stosując odpowiednią suplementację diety (ekstrakt z różeńca górskiego, olej rybi i cynk).

Nie polecam wizyt u tego Pana, walnie przyczynił się on do znacznego pogorszenia się mojego stanu zdrowia i wielu niepotrzebnych cierpień, którym jeszcze nie ma końca...

trafiłem do tego lekarza z problemami prywatnymi związanymi ze swoją partnerką. czułem się uwięziony w związku bez uczuć z mojej strony którego owocem było roczne dziecko i kolejne w drodze (po wcześniejszym ronieniu mojej dziewczyny),czułem się szantażowany i manipulowany płaczem i ciągłym narzekaniem partnerki a w dodatku niezrozumiany jeśli chodzi o moje pasje motocrossowe. Doktor po przedstawieniu mojej wersji powiedział "Panie tak się nie da żyć" i poradził jak mam reagować na szantaż względem partnerki, ucieszyłem się że mnie ktoś rozumie (rodzina i przyjaciele mówili ciągle że jestem zimnym draniem) i po powrocie do domu zacząłem szopkę i "tresowanie" swojej dziewczyny w kierunku rozstania.doprowadziłem do sytuacji w której przez nerwy moje kolejne dziecko urodziło się w 6 miesiącu chore a starsze przestało się prawidłowo rozwijać. moj przyjaciel zmusił mnie abym poszedł do innego psychiatry. okazało się że zalecił terapię rodzinną, stwierdził u mnie głęboką depresję która była przyczyną braku pozytywnych emocji oraz jak się okazało zaburzeniami z dzieciństwa po alkoholiźmie matki i braku ojca, okazalo się że nie byłem nauczony kochać w pełni i szukałem w pasjach,imprezach i "dobrych radach nieodpowiednich osób" poparcia swojego nieszczęścia. chodziliśmy na terapie przez 8 mcy razem,powiedzieliśmy sobie wszystkie bóle i zrozumiałem jakiego anioła mam koło siebie, anioła któy sam przechodził depresje po poronieniu a ja traktowałem ją jak wroga i diabła wcielonego. poczułem ogromną miłość do moich dzieci, zaprosiłem moją partnerkę (obecnie żonę) do swojego świata pasji i w końcu pokazałem dlaczego tak to lubię. na pewno doktor pomógł wielu osobom i jest specjalistą dlatego daje neutralną ocenę ale uważam że problemów wśród partnerami nie da się rozwiązać na jednej wizycie w gabinecie bez wysłuchania drugiej strony,dzisiaj jestem o tyle mądrzejszym człowiekiem

Ogolnie jest w porzadku, na poczatku mnie troszke denerwowal ale potem polubialam go, jest milym lekarzem juz w podeszlym wieku dlatego moze potrzebuje troszke czasu aby pomogl danej osobie. Na pewno chce pomoc i jak najlepiej dla czlowieka. Wydaje mi sie ze mi pomogl bo juz nie zazywam tyle tych leków. Pracuje w poradni pro-vita gdzie uczeszczalam na terapie, polecam ten ośrodek. pozdrawiam

bez sensu gość, lekarz który błądzi, leczy na zasadzie totolotka, zajmuje się tylko biznesem, jest odpowiedzialny tylko za administrowanie SPÓŁKI PRO VITA, każe tytułować się ordyynatorem