Nie będę w tym artykule koncentrować się na opisie ogólnego obrazu zaburzenia, ponieważ istnieje już wiele publikacji na ten temat. Chciałabym natomiast przedstawić konkretnie problem bezwiednej tendencji pacjentów cierpiących na zaburzenia lękowe do wyszukiwania coraz to nowych powodów do odczuwania panicznego lęku i dyskomfortu, potocznie nazywanej „samonakręcaniem się”. Przykładem może być tutaj sytuacja, kiedy osoba z nerwicą odczuwa początkowo paniczny lęk przed chorobą serca, w związku z czym udaje się do kardiologa, natomiast gdy badanie wykazuje brak jakichkolwiek nieprawidłowości, pacjent zaczyna obawiać się, że jego złe samopoczucie spowodowane jest chorobą płuc. Gdy pulmunolog wykluczy i to, pacjent przenosi swój niepokój na układ nerwowy i doszukuje się nieprawidłowości w tym obszarze. Cykl ten trwa przez dłuższy czas i im więcej pacjent o tym myśli, tym gorzej się czuje. Im gorzej się czuje, tym bardziej lęk narasta, często aż do napadu paniki.
Podobna sytuacja jest zapewne znana bardzo dobrze osobom, które przeżyły w swoim życiu epizod nerwicowy lub właśnie go przeżywają. Główny problem polega tutaj na tym, że człowiek nie jest w stanie wtedy po prostu przestać i wytłumaczyć sobie, że nic mu nie dolega. Myśli pędzą jak szalone, emocje narastają, ciało zaczyna mimowolnie spacerować w tę i z powrotem. „Ciało”, ponieważ przy tak dużym stresie, jaki właśnie przeżywamy w takiej chwili, nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować naszych zachowań. Towarzyszy więc temu takie uczucie, jakby nasze ciało wymknęło się spod kontroli. Nie pomaga ani racjonalne myślenie, ani zapewnienia drugiej osoby, że nic nam nie jest.
Rzeczą, jaka pomogła wielu moim pacjentom w tego typu problemach, była próba zmiany swojego zachowania na co dzień. Interesujące bowiem jest to, iż zdecydowana większość pacjentów cierpiących na nerwicę reprezentuje typ osoby bardzo emocjonalnej, silnie przeżywającej to, co się dookoła dzieje, wrażliwej na najmniejsze zmiany. Takie osoby zazwyczaj szybko i dość chaotycznie mówią, szybko chodzą, szybko starają się załatwiać swoje sprawy i szybko wyrazić to, co chcą. Sprawiają wrażenie, jakby były w ciągłym pośpiechu i ciągle obawiały się, że nie zdążą czegoś zrobić. Rzecz w tym, że nasz organizm nie rozumie, że „po prostu tacy jesteśmy” i pośpiech, szybszy oddech, wyczulona uwaga niekoniecznie oznaczają, że dzieje się coś złego.
Dlatego też bardzo pomaga w radzeniu sobie z nerwicą praca nad naszym sposobem bycia na co dzień. Starajmy się wolniej i spokojniej mówić, chodzić, sprzątać, gotować, jeździć rowerem, pracować. Na początku jest to trudne, wręcz zmieniane na siłę i często się zapominamy. Gdy jednak już nauczymy się „zwalniać” fizycznie, w naszych codziennych, najbardziej zwyczajnych czynnościach, nasza psychika – tak samo jak i organizm zresztą – staje się o wiele odporniejsza i podatna na naszą własną kontrolę. Nie zaczyna żyć swoim życiem, ponieważ nie otrzymuje od nas sygnałów o nieustannym zagrożeniu.
To oczywiście zaledwie mała część z pracy, jaką musimy ze sobą wykonać, jednakże bardzo ułatwia odzyskiwanie kontroli nad naszymi myślami, samopoczuciem i emocjami. W ten sposób terapia przebiega sprawniej, łatwiej dostrzegamy i rozumiemy wzorce, jakie ciągle powtarzamy w naszym życiu.
Ten artykuł został opublikowany na stronie ZnanyLekarz za wyraźną zgodą autorki lub autora. Cała zawartość strony internetowej podlega odpowiedniej ochronie na mocy przepisów o własności intelektualnej i przemysłowej.
Strona internetowa ZnanyLekarz nie zawiera porad medycznych. Zawartość tej strony (teksty, grafiki, zdjęcia i inne materiały) powstała wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje porady medycznej, diagnozy ani leczenia. Jeśli masz wątpliwości dotyczące problemu natury medycznej, skonsultuj się ze specjalistą.