Zdaniem naukowców kryzysu wieku średniego doświadczają mężczyźni i kobiety ze wszystkich warstw społecznych na całym świecie, jednak jeszcze 50 lat temu uważano, że kryzys ten dotyczy wyłącznie mężczyzn po 50. roku życia (Elliott Jaques). Obecnie badania wskazują, że aż 20 proc. osób między 35. a 44. rokiem życia odczuwa symptomy, które niegdyś przypisywano „spełnionym” pięćdziesięciolatkom (brytyjska organizacja Ralate.)
Wydaje nam się, że skoro raz przeszliśmy już okres dojrzewania to więcej nie doświadczymy podobnych przeżyć… Niestety nie. Kryzys pojawia się nagle i bez ostrzeżenia. Nie czeka na odpowiedni czas, kiedy już wszystko w naszym życiu będzie tak, jak chcemy. Po prostu w pewnym momencie, w okolicach połowy życia, zaczynamy myśleć o tym, że mamy potencjał, którego nie wykorzystaliśmy, zajęci wychowywaniem dzieci, robieniem kariery, budowaniem stabilizacji finansowej. Dlatego teraz ma miejsce drugie dojrzewanie, pełne wahania, poszukiwania, niepokoju.
Skąd się bierze kryzys wieku średniego i jakie są jego symptomy?
Elliott Jaques za przyczynę tego zjawiska wskazywał andropauzę, menopauzę, traumę związaną z chorobą lub śmiercią bliskiej osoby. Obecnie upatruje się go w niezadowoleniu z życia związanego z szybkością i jego presją oraz brakiem adekwatności do możliwości i potrzeb danej osoby. Teraz coraz częściej dbając o zewnętrzne wartości, nie sprawdzamy ile jeszcze mamy paliwa, co powoduje, że nasz silnik w końcu się zaciera, często nagle i z dużym hukiem. Pojawiają się wątpliwości, których do tej pory nie było, pomysły, żeby spełniać swoje motoryzacyjne marzenia, a miejsce w fotelu zamienić na ławeczkę na siłowni. Zdajemy sobie sprawę, że czas przemija i że już nie wszystko będzie możliwe, kiedy jeszcze tak wiele chcielibyśmy zrobić i zobaczyć.
Szczególnie podatne na kryzys wieku średniego są osoby wrażliwe. Oznakami tego rodzaju kryzysu są huśtawki nastrojów, lęki, bezsilność oraz wątpienie we własne możliwości. Do tej pory wiedziałeś co jest ważne, co jest dobre, jak się zachować, wiedziałeś kim jesteś i czego chcesz. A tymczasem wszystko budzi niepewność. Pojawiają się pytania o sens tego, co jeszcze niedawno było oczywiste. Na półmetku życia stajemy przed dylematem: Co mam dalej w życiu robić? Gdzie jest moje miejsce? Czym się zająć? Czy przyjemnościami i zabawą, troszczyć się tylko o siebie i żyć tak, aby mnie było najwygodniej? Czy przeznaczyć swój czas i wysiłki na zrobienie czegoś więcej?
Pojawia się poczucie zawodowego wyczerpania, uczucie smutku, przygnębienia, monotonii, brak zainteresowania partnerką, zwiększone dbanie o swój wygląd i zdrowie, zwiększone zainteresowanie używkami oraz młodszymi partnerami seksualnymi, a energia życiowa stopniowo spada. Pojawia się nieskonkretyzowany niepokój objawiający się nagłymi zrywami emocjonalnymi. Kryzys bowiem uruchamia w nas powrót do pasji, które zarzuciliśmy w przeszłości, o realizacji których marzyliśmy albo na które nigdy nie było czasu.
Jest to taki zwrotny moment, który można wykorzystać do konstruktywnej zmiany lub uciec, zaprzeczyć temu co się dzieje i dalej udawać.
Kryzys jako konstruktywny etap w życiu
Termin kryzys pochodzi z greckiego „krisis” i oznacza, w sensie ogólnym, wybór, decydowanie, zmaganie się, walkę. Co ciekawe chińskie słowo „kryzys” składa się z dwóch znaków: pierwszy oznacza zagrożenie, drugi możliwość.
Nasz rozwój wymaga kryzysów, ponieważ patrząc na całe nasze życie – nie jest on linearny. Występują w nim nagłe zmiany i tąpnięcia. Potrzebujemy takiej dezintegracji pozytywnej, a żeby możliwa była ta zmiana niezbędne jest wytrącenie się ze strefy komfortu. A to w niewątpliwy sposób budzi lęk i obawy. Wydaje się, że wszystko się rozpada i traci sens, ale wtedy tak naprawdę pojawia się przestrzeń na zmianę, na refleksyjność i życie we własnym tempie. Dlatego osiąganie dojrzałości wymaga integracji różnych elementów naszej osobowości, a często skutki tego przewrotu możemy dostrzec nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz nas.
Oczywiście nie wszyscy dojrzewają, nie wszyscy chcą sobie odpowiadać na te pytania, stąd mamy wiecznych chłopców – Piotrusiów panów i wiecznie młode wysportowane dziewczyny, które nie zauważają upływającego czasu i za wszelką cenę chcą go zatrzymać w miejscu.
Konfrontacja ze swoimi niepokojami bez wątpienia budzi obawy. Nie radząc sobie z kryzysem uciekamy od dojrzałości. Wyrazem lęku są ubrania i szybkie samochody. Udajemy, że nic się nie zmieniło, tak jakbyśmy mieli wciąż 25 lat, że wszystko jest po staremu i że panujemy doskonale nad sytuacją, a jedyne co się rzeczywiście dzieje to uruchamiamy mechanizmy obronne.
Będąc w kryzysie jesteś w sytuacji, że to, co było znasz doskonale. Z kolei przyszłość jest niewiadomą, nie wiesz co może się wydarzyć, budzi to lęk. Tak długo, jak pozostajesz w strefie komfortu, czujesz się w miarę dobrze. Znasz swoje możliwości i swoje demony, jednocześnie pozostawanie w tej strefie powoduje, że się nie rozwijasz i nie idziesz za wołaniem Twojego życia, za byciem spełnionym. Z tym, że kiedy wyjdziesz poza strefę komfortu wszystko może się zdarzyć.
Jeżeli do tej pory, kierowałeś się wymogami otoczenia, takiej czy innej roli społecznej, to nagle pojawia się możliwość powiedzenia: w porządku, skoro to, co najważniejsze zostało wykonane, teraz mogę zrealizować to, o co mi tak naprawdę chodzi. Dochodzi do przewartościowania w życiu. Nagle wszystko może być względne lub nieważne. Od nowa szukamy sensu swojego życia. Jeżeli w tych poszukiwaniach przeważa szala egoizmu, to prędzej czy później życie wchodzi w fazę stagnacji i pustki. Skupienie się na sobie sprawia, że mężczyzna przestaje dbać o bliskich ludzi, żyje tak, jakby mu już na nikim nie zależało, prócz siebie samego. Wygoda, czasem lenistwo, niezdolność do poświęcenia się czy wysiłku stają na pierwszym planie. Ponieważ życie tylko dla przyjemności prowadzi prędzej czy później do uczucia pustki, mogą na tym tle rozwijać się nałogi i dolegliwości psychiczne.
Relacja damsko-męska a kryzys wieku średniego
Kryzys wieku średniego to duża próba dla wielu małżeństw. Jeżeli oboje nie dbają o związek, pojawia się rutyna, nie ma miejsca na spontaniczność, brak jest wspólnych tematów, to rodzi się pomysł, aby poszukać gdzieś indziej spełnienia swoich potrzeb. Stąd częste zdrady, a nawet rozstania. Niestety pomimo tych świeżych relacji, mających dodawać wigoru i siły, nie rozwiązany konflikt powraca, cel życiowy wciąż nie jest sprecyzowany, a niepewność siebie i wątpliwości znowu są obecne. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie wspólnego bilansu życia, słuchanie siebie, wprowadzenie zmian, zamiast oddalania się. Warto podkreślać pozytywny aspekt tego procesu, przyjrzeć się jakie mamy potrzeby, plany na przyszłość, zastanowić się jak je wspólnie realizować. Warto poszukać ciekawego hobby czy przedsięwziąć wymarzone podróże, aby dzięki temu odejść od rutyny i zobaczyć partnera w nowej rzeczywistości, poznać go na nowo. Często użyteczna staje się wizyta u terapeuty, który wesprze parę, która przechodzi tę trudną fazę w życiu. Co ważne partnerzy w zależności od wzajemnych stosunków, mogą wyjść z tego kryzysu wzmocnieni i z poczuciem większej bliskości i więzi.
Jak sobie radzić z kryzysem?
Stan kryzysu to dialog ze sobą. Sami musimy odnaleźć odpowiedzi na pytania: Kim jestem? Po co tu jestem? Co jest naprawdę dla mnie w życiu ważne? Na czym chcę się skupić? Z kim być blisko, a z kim nie? Sami musimy dogadać się ze sobą. To trudny proces, a w czasach tak szybkich, nie ma tu natychmiastowych odpowiedzi. Zauważamy, że nie akceptujemy swoich wyborów z przeszłości. Przekonania, które mieliśmy zaczynają nam przeszkadzać, tak samo jak blokady, które nas ograniczają. Ważne jest to, co z tym zrobimy. Czy będziemy patrzeć na niewykorzystane szanse, czy podejmiemy wyzwanie? Czy będziemy przeżywać wewnętrzne konflikty narzekając na pracę, związek, dzieci, czy zrobimy coś, aby poczuć, że jest się na właściwym miejscu, we właściwym otoczeniu?
Lęk, który się pojawia jest hamulcem ewentualnych zmian, ale jednocześnie jest w tym czasie czymś absolutnie naturalnym. Kryzys i wszystko co w związku z nim się pojawia, ma swoją pozytywną intencję, a osoba dąży do tego, aby stać się pełną i dojrzałą. To też moment kiedy okazuje się , że nie jesteśmy doskonali i trzeba to zaakceptować.
Do kryzysu nie można się przygotować, stąd nasza świadomość jego jest nikła. Jesteśmy bezradni wobec nich, a przyszłość zawsze przychodzi za szybko i nie jesteśmy na nią gotowi. Na szczęście możliwe jest odnalezienie spokoju i wyjście z kryzysu bardziej dojrzałym i szczęśliwym. Wiele osób mówi, że: „Jest mi dobrze z tym ile mam lat i nie chce mieć znowu 20 lat, bo teraz jestem naprawdę szczęśliwy”. Warto wykorzystać ten trudny okres, który potrzebuje czasu i rozważnych decyzji, ponieważ nieprzemyślane i pochopne mogą okazać się fatalne w skutkach.
Warto więc wziąć pod uwagę, że to faza niezbędna do dalszego rozwoju naszej osobowości, dzięki czemu po dokonaniu się przełomu połowy życia, pewne rzeczy przestaną być takie ważne, jak praca, czy udowadnianie bycia kimś innym niż się nie jest. Akceptowanie zmian i tego, co się z tym wiąże, pozwolenie sobie na odkrywanie i doświadczanie tego, co się dzieje, stawanie siebie w nowych rolach, zmiana postaw i przekonań ze swego rodzaju pokorą i wdzięcznością sprawia, że dojrzewamy i w pełni możemy cieszyć się życiem i to jest piękne.
Ten artykuł został opublikowany na stronie ZnanyLekarz za wyraźną zgodą autorki lub autora. Cała zawartość strony internetowej podlega odpowiedniej ochronie na mocy przepisów o własności intelektualnej i przemysłowej.
Strona internetowa ZnanyLekarz nie zawiera porad medycznych. Zawartość tej strony (teksty, grafiki, zdjęcia i inne materiały) powstała wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje porady medycznej, diagnozy ani leczenia. Jeśli masz wątpliwości dotyczące problemu natury medycznej, skonsultuj się ze specjalistą.